ex mąż obraża mnie przy dziecku

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

ex mąż obraża mnie przy dziecku

Postprzez koko80 » 6 gru 2009, o 13:59

Witam serdecznie
Mój mąż ex maż ma problemy z nalogami. M,in przez to odeszałm od niego pare lat temu. Ma wekandy zabiera dzieko do siebie i nie oszczędza oktopnych słów wycelowanych w moją osobę. Ciągle ma żal że od niego odeszłam mimo że sam przyznał, że nie możemy być ze sobą. Nie potrafi sobie poradzic z nalogami w zwiazku z tym nie ma na alimenty i za kazdym razem gdy o nie pytam wywołuję w nim agresje. Co gorsze mojemu dziecku bardzo miesza w głowie opowiadajac jaka to mama zła, a tatuś biedny. Nie mam pojęcia co mam robić. Wiem że dziecko potrzebuje kontaktu z ojcem, ale czy ja bede wstanie jeszcze naprawić mój autorytet który jest bardzo mocno nadszarpnięty :cry: :cry: :cry: . Tak bardzo nie chcę z nim wojny, ale już i tak jestem bardzo wyrozumiała, czuje ze bardziej nie mogę, bo mnie poprostu na to nie stać.
koko80
 
Posty: 4
Dołączył(a): 6 gru 2009, o 13:44

Postprzez Useless » 6 gru 2009, o 14:01

Ile lat ma dziecko?
Avatar użytkownika
Useless
 
Posty: 99
Dołączył(a): 18 lis 2009, o 21:53

Postprzez koko80 » 6 gru 2009, o 14:02

10
koko80
 
Posty: 4
Dołączył(a): 6 gru 2009, o 13:44

Postprzez Useless » 6 gru 2009, o 14:23

Dokładnie tyle ile mój syn. :) Ja też odeszłam od moje męża nałogowca i przemocowca. I powiem Ci, że dziewczyny tu na forum pomagaja poradzić mi sobie z współuzależnieniem. Ale cześć drogi pokonałam już sama.

Po pierwsze. Alimenty.
Alimenty nie są dla Ciebie, ale dla dziecka, więc to jego obowiązek by je płacić. Pewnie wiesz, ale są przed wszystkimi innymi płatnosciami, nawet bankiem i ZUSem. :) Alimenty są na zaspokojenie potrzeb dziecka i Ty nie masz prosić i pytać. Masz prawo egzekwować. Jeśli ma problem pozostaje komornik. Mój ex też uważa, ze jestem zła i wredna, ale jak płacił po kawałku i sypało mi się całe planowanie budżetu powiedziałam dość - ile było przy tym płaczu i wściekłości, ale zaparłam się i twardo stałam na stanowisku, że nie mnie robi koło pióra a własnemu dziecku. Bo jemu musze odmawiać. Jeśłi nie daje się rozmawiać, a masz tytuł wykonawczy to idź do komornika. Brutalne, ale inaczej nie zmusisz go do niczego i nie pokażesz że się go nie boisz. Jego stać na nałogi, a Ciebie nie stać na życie? No Kobieto? Przecież nie o Cibie chodzi a o dziecko! Nikt łaski nie robi.

Po drugie. Nie wiem na czym polega podważanie Twojego autorytetu. Bo samo mówienie, ze Ty jesteś zła a tatuś biedny, chyba na dziesięciolatka średnio wpływa, bo ma już swój rozum i co nie co widzi i rozumie.

Swego czasu bardzo pomogło mi bycie sobie misiem koala z pomysłu zaczerpniętego z forum Samodzielna Mama (by braktalentu):

"Uśpij lwicę. Obudź misia coalę. On na Ciebie z mordą, a Ty spokojnie
sięgasz po kolejny liść eukaliptusa i nic do Ciebie nie dociera. On
się wykłóca o przedszkole, a Ty spokojnie zapisujesz dziecko do tego
co Ci pasuje i wysyłasz list polecony za potwierdzeniem odbioru, że
prosisz o wskazanie przedszkola, do którego ZAPISAŁ dziecko oraz
informacje jak zorganizował logistykę, bo jak doskonale wie Ty
możesz tylko na takich, a takich warunkach - tu podajesz odkległość
w kilometrach od domu i godziny, które Ci pasują. Dodatkowo
informujesz, że brak odpowiedzi w terminie do dnia... skutkuje
podjęciem przez Ciebie samodzielnej decyzji.
Jak dzwoni i się pluje przez telefon, to półgłosem i spokojnie, nie
zwracając uwagi na Jego krzyki (to Jemu zależy, żeby Cię usłyszeć,
bo Tobie to wisi) stwierdzasz, że lepiej będzie jak zadzwoni kiedy
się uspokoi i odkładasz słuchawkę.
Straszenie sądem i policją kwitujesz krótkim "skoro uważasz, że w
Twojej sytuacji to rozsądne...", tu zawieszasz głos i chwilę
potem "dowiedzenia" i odkładasz słuchawkę.
Twierdzi, że za 10 lat powie młodej, a Ty lekko rzucasz, że masz
nadzieję, że "całą prawdę" i wykonujesz swój ulubiony gest, czyli
ODKŁADASZ SŁUCHAWKĘ, bo za 10 lat to dziecko samo już będzie
wiedziało co jest grane.
Grozi niani - informujesz, że niania na Jego wniosek ma z Tobą
podpisaną legalną umowę i, że w związku z tym uwzględnisz nowy koszt
Jej usług w pozwie o podniesienie alimentów.
Znajdujesz sobie nowego kolegę. Nie musi być fajny, ma być o głowę
wyższy i z 10 kg cięższy od Exa. Zapraszasz kolegę na ciacho,
właśnie w czasie odwiedzin Exa u córki. Na pytanie "kto to jest"
odpowiadasz rzeczowo "Zdzisiek". Przy pytaniach bardziej
szczegółowych sięgasz po telefon i pytasz "to wizyta u córki, czy
najście, bo nie wiem, czy mam dzwonić po policję".

I trenujemy w sobie misia coalę. On się pluje - my sięgamy po
listek. On się pluje - a my jak po liściach eukaliptusowych. On się
pluje - a jak nam się znudzi to trenujemy nasz ulubiony gest
ODKŁADANIA SŁUCHAWKI.
Nad pyskówki w cztery oczy przedkładamy maile i listy polecone za
potwierdzeniem odbioru, ze starannie przemyślaną treścią.
Kolekcjonujemy SMS'y - szczególnie te z dużą ilością wykrzykników.
Odpowiadamy krótko i rzeczowo. Nie wdajemy się nie tylko w pyskówki,
ale nawet w dyskusje. Pytamy o to co ZAŁATWIONE. Nie załatwione, to
wysyłamy list polecony za potwierdzeniem odbioru "w związku z
brakiem propozycji dotyczących tego, a tego, a koniecznością
załatwienia sprawy takiej, a takiej, informuję, że kierując się
dobrem dziecka zdecydowałam tak, a tak". Nie musisz uzasadniać.
Zrób sobie szablon w Wordzie-.

Nie dążymy do zmian w zachowaniu Exa. Dążymy do zmian we własnej
świadomości, które pozwolą nam patrzeć na Niego z zadziwieniem (bo
jednak to "dziwo"), nieszczególnym zainteresowaniem (w kółko tak
samo mu ta gula skacze), lekkim pobłażaniem (nie można za wiele
wymagać od "dziwa") i absolutną pewnością, że WSZYSTKO na co Go stać
to te śmieszne pokrzykiwania i machanie kończynkami. Od czasu do
czasu wizualizujemy Jego stopę w podrygującym bucie i wyobrażamy
sobie, że ma pomalowane na czerwono paznokcie u nóg - ot tak dla
urozmaicenia chwili przed naszym ulubionym gestem, czyli ODŁOŻENIEM
SŁUCHAWKI."

Oczywiście dostosowałam do moich potrzeb i pomogło, bardzo i pomaga do dziś. :)
Avatar użytkownika
Useless
 
Posty: 99
Dołączył(a): 18 lis 2009, o 21:53

Postprzez koko80 » 6 gru 2009, o 14:37

:D :D :D Dzięki wielkie . No widzę że terapie masz za soba :) . Tylko tutaj akurat jest taki problem, że ja mam nowego partnera i mój ex jest strasznie o niego zazdrosny nagaduje dziecku że teraz to tylko moj nowy partner się liczy i.t.p Moje dziecko teraz patrzy tylko pod tym kontem. Domaga sie uwagi wlaśnie wtedy gdy np. rozmawiam z moim partnerem. Jest zazdrosny gdy się przytulamy i obawiam się ze ułożył sobie to w jakąś układankę z klockami taty typu : ( mama tate zostawiła a teraz zostawi mnie bo jest "nowy") bardzo dużo tłumaczę mojemu dziecku że jest dla mnie bardzo ważny, ale jako dorosła osoba potrzebuę miec lhoś bliskiego doroslego i powinie to zozumiec. Wiem , ze pare razy popełniłam blądi niechcąco mu dałam odczuc, ze mnie irytuje jego zachowanie w obecności mojego partnera, Niestety przyniosło to odwrotny skutek :( :( :( .
Czuje sie czesto podle i roztrojona :cry: Bardzo sie boję ze moje dziecko mnie znienawidzi :cry:
koko80
 
Posty: 4
Dołączył(a): 6 gru 2009, o 13:44

Postprzez Useless » 6 gru 2009, o 15:06

Moje dziecko miało od początku mówione, że jest miłość macierzyńska i miłość między kobieta a meżczyzną. I że ta pierwsza jest niezmienna i choćby nie wiem co się działo zawsze go kocham i nie opuszczę. Że miłość mizy kobietą, a mężczyzną nie zawsze dbrze się kończy i czasami rodzice sie rozchodzą, ale zawsze pozstają rodzicami. I nikt nie może tego zmienić. Często tyrudno jest oddzielić zachowanie od osoby.

Często mówimy wkurzasz mnie, zamiast wkurza mnie Twoje zachowanie. I myślę, ze w tym przypadku tak jest. Fascynajca nowym partnerem nie powinna przesłonić w tym przypadku naturalnej dla tego wieku potrzeby bliskości dziecka z matką (to ostatni taki moment :) ). Dzieko potrzebuje gwarancji, że nie zostawisz go i to są nie tylko tatusiowe klocki.

Czy robicie coś wspólnie z partnerem i Twoim synem? Czy jest miejsce dla Niego między Tobą a Twoim partnerem? Czy tylko jest czas osobny? Jaki jest stosunek partnera do Twojego syna?
Avatar użytkownika
Useless
 
Posty: 99
Dołączył(a): 18 lis 2009, o 21:53

Postprzez koko80 » 6 gru 2009, o 15:12

Częstozabieamy dziecko na wspólne wyjścia, tylko one zaazwyczaj się koncza jego niezadowoleniem, bo mu czegoś nie kupię co chcę lub bo za krótko albo za dlugo. Mimo naszych wysilków zachowuje sie jakby potrzbowal non stop uwagi skupionej na nim i byśmy mu okazali ze wszytsko zrobimy co on sobie życzy, Załózmy na wycieczce rowerowej po 5 min go bola nogi choć ma bardzo dobrą kondycję wg. mnie to manipulacja z jego strony :cry: doprowadza mie to do szału, ze ciągle jest niezadowolony, z jeśli juz sie zrobi co chce to nie potrafi powiedziec dziękuję. Uwaza że mu sie należy. Nie mam już siy mu tłumaczyć, że jeśli ktoś dla niego coś zrobi to z własnej woli i powinien okazać odrobinę wdzięczności :(
koko80
 
Posty: 4
Dołączył(a): 6 gru 2009, o 13:44

Postprzez Bianka » 6 gru 2009, o 15:25

Useless Miś Coala jest super:) i myślę że w jakis sposób sama u siebie wytworzyłam takiego misia w swoim związku z bardzo trudnym partnerem, Miś działa i jest o niebo lepiej, oczywiście temat jest inny ale spokój, rzeczowość, zdecydowanie, nie wchodzenie w rolę ofiary, konsekwencja to jest właśnie to i na tych trudnych działa:)

Trudno mi się wypowiedać konkretnie w temacie Twoim Koko ponieważ nie mam ex męża i dorastającego dziecka, ale zgadzam się z Useless:) powinnaś poćwiczyć Misia:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Useless » 6 gru 2009, o 15:32

Być może wypróbowuje na ile moze sobie pozwolić. I ile jesteś w stanie wytrzymać. Taka próba miłości. Bo skoro nie wytrzymałaś z Tatą, to jak bedzie zły i wstrętny to z nim też nie wytrzymasz i go zostawisz co potwierdziłoby jego teorię. Wiem, że to cieżko. Dziecko zacznie też wkraczać w wiek buntu. No i to dla niego trudna sytuacja, tym bardziej, ze nie masz wsparcia w "stronie przeciwnej" - taki pies ogrodnika, prawda.

Mój ex też taki, póki cichy i potulny póty nie wiedział że mam jakiegoś gacha. :)

Dla mnie taka biblią zachowań była książka Samsona "Ksiażeczka dla przestraszonych rodziców." :)

Myślę, ze konsekwencja i miłość choć moze od ręki nie dadza efektów powoli jakos pozwolą dziecku zobaczyć że jest w pozycji niezagrożonej. Nie oczekuj od niego wdzięcznosci, bo za co? Po prostu jeśli są zasady stosuj je. Trudno oczywiście coś radzic na odległość i bez znajomości faktow i dziecka, jego charakteru itd. Ale jeszcze okazana miłość nikomu na autorytet nie zaszkodziła :)
Avatar użytkownika
Useless
 
Posty: 99
Dołączył(a): 18 lis 2009, o 21:53

Postprzez Bene » 17 mar 2010, o 10:57

Widziane z pozycji dziecka:
Tez wychowalem sie tylko pod "opieka"(ja inaczej to nazywam)matki.Dopiero po bardzo wielu latach zrozumialem kilka spraw.Bylem "dostarczany"do Ojca kilkakrotnie bo sad tak zdecydowal,nie matka.
Wiec po latach stwierdzilem ze moj Ojciec nigdy ale to nigdy w mojej obecnosci nie powiedzial zlego slowa na matke,choc mial tysiace powodow do tego.
Matka starala sie wplynac na mnie bym nienawidzil Ojca,a jednoczesnie personifikowala MNIE z moim Ojcem w sensie "ty jestes takim samym s....synem jak twoj ojciec".Patrzylem w lustro i dopatrywalem sie jakiegos zla,metlilo sie w mojej malej glowie.....

Po wielu latach,juz dojrzaly i po wielu przejsciach zyciowych stalem nad grobem mojego Ojca i naszla mnie refleksja,powiedzialem sobie

Tato,gdy ja juz na tyle doroslem,ze moglibysmy oboje usiasc przy stole i rozmawiac jak Ojciec z synem,CIEBIE JUZ NIE MA,NIE MA,PO PROSTU NIE MA NA TYM SWIECIE!

Kazde dziecko dojdzie kiedys prawdy.Niewazne po ilu latach,ale dojdzie.
Bene
 
Posty: 307
Dołączył(a): 5 gru 2009, o 18:02

Postprzez bunia » 18 mar 2010, o 10:21

Wybaczcie......jak to mozliwe, ze osoba z nalogami moze wogole miec kontakty z dzieckiem :shock: ....nie trzeba duzej wyobrazni aby zdac sobie sprawe z konsekwencji......w innych czesciach swiata w wyjatkowych przypadkach w zaleznosci od stabilizacji rodzica dopuszczalne sa godziny widzenia......dotyczy to rowniez matek narkomanek.

Pozdrowka :slonko:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez doduś » 18 mar 2010, o 10:26

mam nałogi i mam kontakt z moją Córką. Powiem więcej, wychowujemy Ją z Żoną pod jednym dachem. Bunia...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez bunia » 18 mar 2010, o 10:32

....nie zazdroszcze nikomu takiej sytuacji.....a juz na pewno coreczce......mimo, ze pewnie sie staracie.......statystycznie corka ma wieksze szanse od innych bycia rowniez w przyszlosci nalogowcem( nazywa sie to dziedzicznosc srodowiskowa)......
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez doduś » 18 mar 2010, o 11:35

Bunia... ja mam świadomość zagrożeń, które pojawiają się w związku z moją osobą przed moją Córką.

Wybacz, ale jeszcze mi tylko zabrakło w Twojej wypowiedzi "nałogowcy do gazu" Zresztą, nie. Nie wybaczaj. Widać Twój świat jest czarno biały .Współczuję
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez bunia » 18 mar 2010, o 12:04

.....bardzo sie mylisz Dodus aczkolwiek doskonale rozumiem Twoja reakcje......poswiecilam prawie 10 lat nalogowcom bo z nimi pracowalam, tymi ktorzy obijali sie o dno czyli aktywnymi......chcesz czy nie znam problem od podszewki a nawet wiecej......generalnie jesli nie ma jakiegos nadzoru,kontroli jestem przeciwna wychowywaniu dzieci w takich rodzinach....i wcale nie dlatego aby nalogowcow palic na stosie ale dopoki nalogowcy nie pozbeda sie nalogu lub nie sa jej drodze nie widze argumentow aby mieli przenosic problemy nalogow na rodzine a zwlaszcza dzieci ......
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 206 gości