Witam.
Nie wiedziałam gdzie szukać wsparcia aż w końcu ktoś poradził mi to forum. Po przeczytaniu kilku tematów wierzę że znajdę tu kilka życzliwych dusz, które podadzą mi pomocną dłoń.
Zacznę od tego, ze od 12 lat jestem mężatką, obecnie drugi raz w ciąży, pierwszy syn ma 10 lat. Kilka lat temu mój mąż zaczął angażować się w internetowe znajomości. Z kilkoma kobietami prowadził korespondencję mailową, wymianę SMS-ów ale w znajomość z jedną kobietą zaangażował się głębiej. Planował nawet spotkanie, dzwonił do niej do domu, pracy, wysyłał SMS-y itp. Przypadkowo wpadła mi w ręce korespondencja i sprawa się wydała. Przyrzekał, że nigdy więcej, że dobrze, że wylałam mu kubeł zimnej wody na głowę, bo rzeczywiście zaangażował się zbyt mocno. Od tego czasu minęło kilka lat. Zaczęliśmy starać się o drugie dziecko i kiedy po dłuższym oczekiwaniu w końcu zaszłam w ciążę mąż odsunął się ode mnie. Przestał się ze mną kochać, nie przytula, ani razu nie dotknął mojego brzucha.
Chyba nie muszę tłumaczyć jak się czuję.
Jakiś miesiąc temu w jego skrzynce mailowej znalazłam zdjęcie rozebranej do połowy kobiety i jego zdjęcia z plaży wysłane do niej (oczywiście mnie na nich nie było). W jednej chwili stało się dla mnie jasne dlaczego przesiaduje wieczorem godzinami przed komputerem.
Wtedy postanowiłam wyjechać na weekend (bez słowa), żeby zastanowić się co dalej. Nie ujechałam daleko, bo ciągle do mnie wydzwaniał, że się bardzo martwi gdzie jestem itd. Zawróciłam więc i jadąc szybko zapłakana o mało nie spowodowałam wypadku. Ale jakoś dojechałam do domu, gdzie mój mąż czekał na mnie z kwiatami i przeprosinami. Wtedy kochaliśmy się pierwszy raz od pół roku. Pomyślałam, że teraz już będzie ok., że się zmieni. Ale nic się nie zmieniło. On dalej przesiaduje przy kompie wieczorami a na domiar złego dowiedziałam się, że podczas mojej delegacji spotkał się z jakąś kobietą w knajpie, chociaż mnie łgał przez telefon, że robi porządki w garażu.
W sumie przepłakałam już wiele nocy, czuję się podle, jestem zdołowana psychicznie i fizycznie i zaczynam bać się o moje nienarodzone dziecko.
Żebym miała dowody zdrady sprawa byłaby prosta i przed sądem i w moim osądzie. A tak w sumie nie wiem czy on spotyka się z kimś, czy nie. Jeżeli tak czy mnie zdradza czy nie i czy w ogóle warto jeszcze walczyć o nasz związek. Z drugiej strony jeżeli nawet się nie spotyka, to czy takie internetowe flirty mogą być podstawą do zerwania związku małżeńskiego?
Jedno wiem ja nie jestem w stanie pogodzić się z obojętnością w naszym związku, chłodem i innymi kobietami nawet jeżeli to znajomości czysto wirtualne.
.......
Smutna T.