Witam:)
Chciałabym poruszyć pewien temat, poznać Wasze opinie i doświadczenia.
Jakiś czas temu czytałam książkę G.G Marqueza i zapadło mi w pamięci kilka zdań które ostatnio dość często nachodzą moje myśli:
"Życie stałoby się dla nich czymś całkowicie odmiennym, gdyby w odpowiednim czasie uświadomili sobie, że łatwiej jest walczyć z wielkimi katastrofami małżeńskimi niż z drobnymi biedami codziennego życia. Ale jeśli razem czegoś się nauczyli, to tego, że mądrość przychodzi wtedy, kiedy nie jest już nam do niczego przydatna." (Miłość w czasach zarazy - Gabriel García Márquez)
Jestem w związku od ponad 4 lat, słowo kocham odnośnie mojego partnera wydaje być się zbyt blade. bo "kocham" go barrrdzo mocno. Dla niego mogłabym poświęcić wszystko, nawet siebie. Chciałabym móc napisać "spotkali się i żyli długo i szczęśliwie" Wiem,ze możemy przejść przez zycie razem .Przetrwamy wszystko, w najważniejszych sprawach się zgadzamy ale paradoksalnie, potrafimy kłócić się o to kto ma wyjść z psem, dlaczego on nie gasi światła jak wychodzi z łazienki. Dlaczego tak jest? Jak nauczyć się rozmawiać, opanować złość takich sytuacjach? Przecież się kochamy, dlaczego nie może być cudownie? Piszcie proszę o Waszych doświadczeniach i problemach życia codziennego.
Serdecznie pozdrawiam