Samotność i... depresja ?

Problemy związane z depresją.

Samotność i... depresja ?

Postprzez rederi » 9 gru 2008, o 22:43

Witajcie

W przyszłym roku stuknie mi 20 lat. Wychowałem się w rozbitej rodzinie ( rodzice rozeszli się gdy miałem 3 lata ) przez co praktycznie od zawsze do dzisiejszego dnia mam bardzo słaby kontakt z tatą ( widujemy się średnio 1-2 razy na m-c ) Jako łepek strasznie odczuwałem jego brak, bardzo go wtedy potrzebowałem lecz niestety nie było go przy mnie. Dni kiedy po kilku tygodniach nie widzenia się widywałem go tylko po kilka minut na klatce schodowej a później wyłem w domu do poduszki chyba na zawsze zostaną w mojej pamięci.

Przez to wszystko jestem człowiekiem empatycznym i przede wszystkim straszliwie głodnym miłości. Toteż jakiś czas temu bardzo zaangażowałem się w związek z moją byłą już dziewczyną. Była moim oczkiem w głowie, kochałem ją, dbałem o nią i opiekowałem się najlepiej jak potrafiłem. Ona niestety nie była dla mnie dobra. Nie szanowała mnie, moich potrzeb, nie dbała o mnie. Mimo wielokrotnych rozmów nic się nie zmieniało, a ja kochałem ją ZA bardzo. Było mi źle, czułem się samotny, odrzucany i poniżany, ale nie potrafiłem odejść ( napisałem już o tym dwa tematy na tym forum )

Cztery miesiące temu poszła do nowej pracy, poznała tam o wiele starszego faceta, zaczęła mnie kłamać i oszukiwać. Zakończyło to się rozstaniem i tym, że ona poszła z tym facetem do łóżka i związała się z nim, a po miesiącu on ją rzucił. Nasze wspólne plany, cztery lata wspomnień i wszystko to co miałem jej do zaoferowania zostało brutalnie podeptane. Ja zostałem z niczym, poza zniszczonym poczuciem własnej wartości, ogromnym balastem emocjonalnym i przepłakanymi dniami i nocami.

Po pewnym czasie jednak pojawił się promyk nadziei. Dostałem się na wymarzone studia ( ciężko sobie na to zapracowałem ), miałem wyjechać do nowego miasta. Liczyłem, że może to wreszcie odmieni moje życie. Po części udało się. Mam plany i marzenia do realizacji na najbliższe kilka lat ( zacząłem trenować wioślarstwo, mam zamiar założyć aparat na zęby i wiele innych drobnych celów, które są jak najbardziej do wykonania w ciągu najbliższego roku ) Chcę zmienić Siebie i swoje życie, chce w końcu żyć w miarę normalnie, cieszyć się zapachem kawy na śniadanie, jazdą na rowerze, chcę otworzyć się na ludzi i cieszyć się życiem.

Wydawało by się, z perspektywy biernego obserwatora, że wszystko jest na dobrej drodze. Otóż niestety tak nie jest. Jestem bardzo niestabilny emocjonalnie. Przykładowo gotuję sobie obiad i wszystko jest w miarę ok. Nagle, nie wiadomo dlaczego ( czasami wystarczy jakiś sygnał, jedno wspomnienie, słowo czy skojarzenie z nią ) drastycznie spada mi samopoczucie. W ciągu kilkunastu sekund czuje się koszmarnie samotny, zaczynam płakać, wracają mi myśli samobójcze i tym podobne. Błyskawicznie zjeżdżam w dół jak na równi pochyłej.

Dzieje się to bardzo często i strasznie mnie to męczy. Zdarza się że nawet dzień czy dwa mam w miarę dobre, tzn całą swoją uwagę poświęcam obowiązkom i emocjonalnie nie wariuje, ale nagle gdy przychodzi kolejny dzień wszystko trafia do kosza i jedyne czego pragnę to zasnąć i się nie obudzić, żeby nie czuć tej strasznej samotności, żeby wreszcie przestało boleć. Wiem, że to może głupio zabrzmieć, ale czasami czuje się tak strasznie sam, że chciał bym umrzeć.

Nie pozwala mi to normalnie żyć. W trudnych chwilach oddał bym wszystko za kogoś bliskiego, kogoś do kogo mógł bym się przytulić, porozmawiać, iść razem przez życie. Chciał bym czuć czyjeś ciepło, dotyk, chciał bym się kimś zaopiekować i dbać o kogoś. Jestem uzależniony od bliskości. Niestety jestem sam, a towarzystwo kolegów nie jest tym co jest mi potrzebne, bo o wiele lepiej czuje się teraz w towarzystwie książki niż wlewających w siebie litry piwa rówieśników.

Mam też świadomość, że muszę nauczyć się żyć sam, bo nigdy nie będę z nikim szczęśliwy jeżeli nie będę kochał siebie i nie będę emocjonalnie samowystarczalny.

Boje się jednak, że to co się dzieje w moim życiu jest ponad moje siły. Minęły 4 m-ce a ja ciągle jestem wrakiem człowieka. Psycholog powiedział, że to co się dzieje w moim życiu to zwykły ból po stracie i że to minie a ja czuje, że to wymyka się spod kontroli, że nie jest lepiej tylko błąkam się bez celu.

Może mam depresję ?
rederi
 
Posty: 17
Dołączył(a): 23 cze 2008, o 23:16

Postprzez isiaaa20 » 7 sty 2009, o 19:54

musisz wyjsc z tego dolka na przyklad powtarzac sobie przy przebudzeniu rano-'jestem wartosciowym czlowiekiem' moze pomoze?
isiaaa20
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 487 gości

cron