Poród w Bielsku - Jak szpital Wojewódzki złamał moje prawa

Problemy związane z depresją.

Poród w Bielsku - Jak szpital Wojewódzki złamał moje prawa

Postprzez studentka234 » 25 maja 2008, o 22:47

Witam

Chciałabym podzielić się moimi doświadczeniami związanymi z porodem sad.gif Od razu piszę że mój post będzie długi i ( tylko) Zainteresowanych proszę aby przeczytali w całości.

Zerkając na różne fora można zobaczyć rozgorzałą, zaciętą dyskusję przebiegającą w bardziej emocjonalny ton, dotyczącą mojej postawy. Kobiety wolą uchodzic za matki-polki. A skoro już one tak postępują to inne też wg nich muszą. Właśnie dlatego nie mam ochoty pisać już czegokolwiek na forum bo ani nie mam czasu na takie dyskusje, ani ochoty słuchać po jakimś czasie argumentów ad personam.



Wydaje mi się, że łatwiej przetłumaczyć facetom, że jest różnica między fanaberią a godnym i intymnym przebiegiem porodu. Wiem że mam ciężką drogę, ale ja wcale nie będę się poddawać! I wydaje mi się że słusznie robię nagłaśniając tą sprawę. Fundacja Rodzić po Ludzku bardzo dużo zmieniła, ale to trzeba kontynuować... walczyć jakoś... nawet w taki sposób jak ja. Kobiety potraktowane w podobny sposób, niestety nie chcą zamieszczać swoich dramatycznych przeżyć związanych z porodem, bo albo się wstydzą albo w ogóle nie wiedzą że złamano Ich Prawa. Bo zamiast się uświadamiać, edukować to tylko takie sranie w banie za przeproszeniem często jest widoczne.



W związku z moim porodem który odbył się w listopadzie 2007r. na oddziale ginekologiczno położniczym w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku Białej, Al. Armii Krajowej 101 informuję,iż w czasie porodu i pobytu w szpitalu zostało naruszone w stosunku do mnie przez lekarzy i położne Prawa.

Opiszę zdarzenie oraz konsekwencje powstałe w jego wyniku:


Synka urodziłam w listopadzie 2007 r w SZPITALU WOJEWÓDZKIM W BIELSKU. Niestety, mój poród był bardzo ciężki i żle go wspominam, nie dlatego że tak strasznie bolało, lecz dlatego że złamano moje prawa. Do dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego było obecnych tak wiele osób ( 2 położne, starsza i młodsza, niestety nazwisk nie pamiętam, lekarz zakłócający mój poród jak również jakaś pani ubrana " po cywilnemu " czyli nie miała zmiennego ubrania, nazwiska nie znam, wydawała się tam rządzącą) nie wiedziałam kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, raz starsza raz młodsza położna przychodziła mnie badać, czułam się zdezorientowana i opuszczona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu, jak również podczas badania USG. Powiedziano tylko tyle że Dzidziuś waży 2800. Pytam jak jest ustawiony? Odpowiedziano - "dobrze" To nie była dla mnie wystarczająca informacja.Na sali porodowej w ogóle nie informowano mnie o jego przebiegu. Młodsza położna ( najprawdopodobniej chyba stażystka ) śmiała się i patrzała jak jęczę z bólu... czułam sie okropnie, zawstydzona. Sądziła że jestem w szoku i myślała że nic nie widzę. W pierwszym okresie porodu nie wiedziałam co się ze mną dzieje i z dzieckiem. Wiedziałam że łamią moje prawa ale ból był tak okropny że nic nie mogłam mówić. Sparaliżowało mi mowę. Miałam wrażenia że to czego się nauczyłam wyleciało wszystko z głowy. Dlaczego właśnie wtedy przeprowadzano ze mną wywiad i dawano coś do podpisania? Mówiłam starszej położnej że aby coś podpisać to pierwsze muszę to przeczytać. Jednak mnie do tego zmusiła a ja żeby mieć już święty spokój podpisałam to. Piszę "to " bo do dzisiejszego dnia nie wiem co podpisywałam, sądzę jednak że była to moja "zgoda" na interwencje medyczne. Pani doktor miała pretensję że nie odpowiadam jej szybko na te pytania tylko krzyczę, była wściekła a ja myślałam tylko o Dziecku i o tym potwornym bólu. Dlaczego nie mogłam rodzić w spokoju, skupić sie na porodzie, wyciszyć się? Byłam bezradna, a otaczająca mnie rzeczywistość bezlitosna. W czasie pierwszego okresu porodu o własnych siłach z Mężem próbowaliśmy pozycje kuczne, kolankowe, ciągle się ruszałam. Komentowano moje zachowania. Śmiano się ze mnie. Tylko dlatego że tak głośno krzyczałam z bólów i gdy przyjmowałam pozycje na kucąco. Nie słyszałam ani jednego dobrego słowa ze strony położnych, były nieżyczliwe, aroganckie, nie zaznałam współczucia, nikt nie pomógł Mężowi aby mnie podtrzymywać w czasie zmian pozycji. Pytam starszej położnej czy mogę wejść do wanny złagodzić ból, odpowiedziała - " Jak już nalejemy to już będzie zimna". Zaintonowałam tej starszej położnej że w czasie drugiego okresu ( jak już wyrzyna się główka) chcę rodzić w kucki, nie na stole porodowym, bo mam takie prawo, bo tylko moje ciało wiedziało że podczas kucania najmniej boli, bo wiedziałam że tak najlepiej ochronić kroczę. Jeden z lekarzy odpowiedział : " W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą... " Zamurowało mnie. Prosiłam, błagałam że tak mi najlepiej rodzić. Nie pozwolono. Moją decyzję uważali za nieodpowiedzialny wybryk. Unieruchomiono mnie w drugim okresie po przez KTG pomimo że się nie zgodziłam. Chodzi o to że chciałam miec to KTG ale PRZENOŚNE które szpital również dysponuje. Dlaczego złamano moje prawa? Dlaczego nie miałam możliwości swobodnego podejmowania decyzji? Przecież każdy ma prawo do decydowania o własnym losie...

Po porodzie znów złamano prawa. W czasie zszywania mnie, ( fizjologiczne pęknięcie ) jedna z salowych ( sprzątaczka ) siedziała na krześle, ( tam gdzie dziecko badają po urodzeniu, ja natomiast leżałam jeszcze na łóżku porodowym ) patrzała jak mnie dr zszywa i śmiała się ze mnie, bo drzwi między tymi dwoma wejściami były otwarte!!! Zszywanie również bolało i tu również wydawałam swoje dżwięki ( jednak one były już dużo cichsze ) widziałam jak ta sprzątaczka głupio się uśmiechała do położnej w końcu spostrzegła że ja to wszystko widzę i już przestała się śmiać. W ogóle co ta sprzątaczka tam robiła?? jak można było pozwolić sprzątaczce oglądać kobietę która właśnie urodziła i którą zszywano na łóżku porodowym z gołą pupą i nogami wystawionymi do góry???? Całkowicie odarto mnie z prywatności! Dlaczego pani dr na to pozwoliła? Ja ciągle wiedziałam że łamane są moje prawa ale naprawdę nic nie mogłam mówić, jak już wcześniej pisałam sparaliżowało mi mowę i myślałam już tylko o moim Synku. Pani ( ta ubrana po cywilnemu ) podniosłym głosem mówiła do mnie : " za co się pani uważa? skąd pani wie o pozycjach kucznych? chodziła pani do szkoły rodzenia? to my za panią odpowiadamy... " W czasie obchodu jeden z lekarzy do mnie przy wszystkich : " Ta to rodziła jak błyskawica"

Po porodzie zasypiając wieczorem, rano pielęgniarka obudziła mnie w taki sposób : podeszła do mojego łóżka, podniosła moja kołdrę w górę, nic nie mówiąc, nie pytając się czy może to zrobić i tylko powiedziała tyle " wstajemy, myjemy dupki" poczułam się upokorzona. Jak można tak postąpić i w taki sposób budzić pacjentkę ?
ta sama pielęgniarka chyba tego samego dnia przyszła i spryskiwała nam krocze ( nie wiem dokładnie czym bo nic nie powiedziała, nie poinformowała, ) i powiedziała : "na przyjemności trzeba sobie zasłużyć" - młoda blondynka a krótkimi włosami ( tak wyglądała pół roku temu - mam nadzieję szanowna pani pielęgniarko że przypomina sobie pani te słowa )

I mam nadzieję że pani doktor i pan doktor również przypominacie sobie te słowa co do mnie mówiliście, bo wiem że prędzej czy póżniej przeczytacie mojego posta.


Proszę zwrócić uwagę :


Decyzja pacjenta może być - w ocenie lekarza - niesłuszna, niemniej zasada poszanowania jego woli, wpisana także w deontologię zawodu lekarza ( np. art.15 i 16 Kodeksu etyki lekarskiej ), nakazuje ją USZANOWAĆ!! i to się tyczy wszystkiego, nacięcia krocza, przebicia pęcherza, podanie oksytocyny, czy NAWET możliwość wpływu kobiety na pozycję w jakiej wypiera ona dziecko!

Dodam, że nawet Sąd Najwyższy w uzasadnieniu swojego orzeczenia wskazał, że " zasada poszanowania autonomii pacjenta nakazuje respektowanie JEGO WOLI, niezależnie od motywów.


2 Miesiące przed porodem odwiedziłam TEN szpital celem zebrania wywiadu i dowiedzenia się wszystkiego.
Przywitała mnie bardzo miła starsza położna Pani K. S. ( UWAGA !!! Tu nie mogę nic powiedzieć złego o Tej Pani! Super Kobieta - Położna - Anioł. Również o Paniach B.P i M.O nic nie moge złego powiedzieć bo One nie prowadziły mojego porodu. Oprowadziła wszędzie. Również zebrałam wywiad. Mówiła, abym nie czytała na forach internetowych negatywnych opiń na temat tego szpitala. Że to, co tam dziewczyny opisują ( jak się łamie prawa rodzących ) to nie prawda. Uwierzyłam. Dlatego właśnie wybrałam ten szpital i miałam cichą nadzieję że Pani K.S będzie wtedy w pracy.

Zresztą szpital na swojej internetowej stronie ładnie się raklamuje :

Blok porodowy
Blok porodowy oferuje:

* ciągły monitoring kardiotokograficzny z analizą komputerową zapisu,
* bezprzewodowe monitorowanie kardiotokograficzne pracy serca płodu za pomocą telemetrii kardiotokograficznej,
* releksację wodną podczas porodu,
* porody w wodzie,
* dowolną pozycję pacjentki podczas porodu,
* porody rodzinne,
* muzykoterapię,
* porody w znieczuleniu na życzenie pacjentki.


Nie wszystko okazało się prawdą!
gdyby nie szybka moja interwencja krzykiem " prosze mnie nie nacinać " natnęliby mnie bez zgody z zaskoczenia bo tak właśnie chcieli
nie można było rodzić w kucki bo im tak nie wygodnie ...
pomimo prośby nie mogłam wejść do wanny złagodzić ból
podpięto mnie do KTG mimo że się nie zgodziłam.


Załuję że nie wybrałam prywatnej kliniki ESKULAP również w Bielsku bo tam jest się klientem a nie pacjentem, traktuje się rodzącą godnie z szacunkiem a nie jak psa.

Zawsze chciałam mieć 3, 4 dzieci... ale ten szpital odebrał mi chęć do rozpoczynania na nowo...
Gdybym nie znała praw pacjentów, to pal licho!!! myślałabym że wszystko jest ok, że tak powinno się rodzić ...

Jestem studentką na 4 roku. Skończę "swoje" i idę na położnictwo. Dlaczego? bo chcę aby każda rodząca rodziła po LUDZKU i tego dopilnuję!! Nigdy nie pozwolę aby ktoś potraktował rodzącą tak jak mnie!! Będę starać się być najlepszą!!! Nigdy nie będę łamać praw pacjentki i nie pozwolę aby ktoś inny je łamał... nawet jeżeli podkopywaliby pode mną dołki!!! Nie podniosę głosu na rodzącą, będę traktować ja z szacunkiem, współczuć, pomagać jak najlepiej.... a jeżeli zdarzy się pacjentka bardzo agresywna i przypuśćmy na to... kopnie mnie czy coś w tym stylu... nadstawię jej drugi pośladek aby na mnie się wyżyła. Będę życzliwa, miło ustosunkowana. Moje nazwisko będzie znane na całe Bielsko i okolice, aż w końcu doczekam się i będę przyjmować porody w domu.

Wszystko w Waszych rękach, przyszłych Mamach. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw to polska porodówka nigdy się nie zmieni! Gdy kobieta staje się zależna od procedur medycznych i decyzji innych osób, traci zaufanie do włąsnej siły i intuicji. Czuje się jak przedmiot pozbawiony możliwości decydowania o sobie. Przychodząc przez procedurę przyjęcia do szpitala, łatwo jest poddać się roli POSŁUSZNEJ PACJENTKI i nie pytać o to, co się z tobą dzieje...

Zostałyśmy wychowane wśród opowieści o tym że to rodząca jest BIERNA cierpiąca, musi znieśc wiele przykrości i bólu i że to PERSONEL DECYDUJE o tym jak poród powinien przebiegać - MASAKRAAAA!!!!
A to nie prawda! Trzeba uświadomić Przyszłe Mamy że to One właśnie decydują o swoim porodzie, bo mają do tego prawo! Rodząca, gdyby nawet chciała urodzić na głowie bo tak jej wygodnie - personel ma się do niej dostosować! Nie może kłaść pacjentkę na łóżko porodowe - gdy jej jest nie wygodnie.
Dlatego czas CIĄŻY jest dla was CZASEM BUDOWANIA SIłY WIARY W WASZ INSTYNKT , TAK ABYśCIE MOGłY SIę OBRONIć PRZED SIłą TEGO STEREOTYPU!!!



Złożyłam skargę na lekarzy i położnych do Biura Praw Pacjenta w Warszawie, oni, skierowali pismo do dyrektora szpitala w którym rodziłam, jednak odpowiedzi się nie doczekałam. Do Instytutu Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej, do Rzecznika Praw Pacjenta - tu kierowano mnie do Okręgowej Izby Lekarskiej.


Również Fundacja Rodzić po Ludzku jest poinformowana.
Dzięki Fundacji Rodzić po Ludzku dowiedziałam się jak powinno się traktować kobiety rodzące, każdy artykuł został przeze mnie dokładnie przestudiowany. Najbardziej interesowały mnie Prawa Rodzącej. Dzięki Fundacji dowiedziałam się co może choć nie musi spotkać mnie podczas porodu. Codzienne ćwiczenia od czwartego miesiąca mojej ciąży sprawiały przyjemność.
Dziękuję Ci Fundacjo! mimo że nie rodziłam jak chciałam, to cieszę się że w końcu dowiedziałam się o swoich prawach!

Ja do dzisiejszego dnia żle się czuję, co wieczór leją się łzy, mam wielki żal że nie mogłam sama sobie pomóc. Jestem coraz bardziej nerwowa a to odbija się żle na moim Synku i nie wiem kiedy ta trauma się skończy.


Dziękuję.
studentka234
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2008, o 22:39
Lokalizacja: bielsko

Postprzez mahika » 26 maja 2008, o 08:11

Witaj, to straszne co Ci sie przydażylo, przeczytałam do końca, mimo ze temat porodów i dzieci jest nie mój, bo ja nie bede miała dzieci.
Jednak juz od dawna z tego co słysze rodzenie i warunki jakie panuja na porodówkach nie sa normalne. Moze zdażaja sie kliniki prywatne gdzie zachowane sa jakies tam normy i udogodnienia, w naszym szpitalu (powiatowym) zaczeli własnie wanne budować :?
Najbardziej nie rozumiem tez dlaczgo rodzić trzeba bez znieczulenia, dlaczego jak kobieta życzy sobie cesarke to nie ma do niej prawa i musi strasznie cierpieć na tym stole, dla mnie to jest też łamanie prawa!
21 wiek, siły natury. Gówno :evil:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewa_pa » 26 maja 2008, o 09:30

No tak studentka a ja miałam wątpliwości który szpital wybrać..w Bielsku czy w Pszczynie w końcu zdecydowałam sie na Pszczynie ale i tam nie lepiej traktuje sie rodzące
przyjechałam o miesiąc za wcześnie bo odchodziły mi wody płodowe..mieli problem czy dać mnie na patologie czy porodówkę wiec z mężem przesiedziałam kilka godzin na...izbie przyjęć

w końcu zapadł wyrok na porodówkę wiec poszliśmy nie wiem czy to przypadek czy oddział za mały było nas 7 kobiet do porodu w ten dzień weszłam na sale pierwsze co zobaczyłam to przez otwarte drzwi na sale porodowa zobaczyłam rękę wieszającą...zakrwawiony fartuch na wieszaku...niezłe odczucia nie ma co
wiec zdobyłam sie na odwagę podeszłam do tych drzwi i po prostu je zamknęłam....

podłączono mnie do ktg na sali leżałysmy w 3 bez parawanów badanie odbywało sie "publicznie" badanie rozwarcia również jedynymi dbającymi o prywatność byłyśmy my..gdy którąś badano reszta sie odwracała

podczas samego porodu może nie pozwalali tak sobie bo rodziłam z mężem wiec jakoś było położną dość miło wspominam ,lekarz zjawił sie dopiero po porodzie a w międzyczasie przewijało sie ok 5 osób przez ta sale i patrzyli...nie macie pojęcia jak mi było wstyd do dziś nie wiem kto to był o nic nie pytano robili swoje ...niezadowoleni ze o tej porze muszą urodziłam o 2 nad ranem

zabrano mi dziecko powiedziano ze dziewczynka oznakowano i tyle

poszłam rano na oddział noworodków zobaczyć core a ci zdziwieni co jest w tym dziwnego ze matka chce zobaczyć dziecko?

potem dowiedziałam sie ze córa nie jest zdrowa ze prawdopodobnie nie słyszy i jest upośledzona ...załamałam sie bardzo

na porodówce byłam ok 2 tyg ze względu na zdrowie dziecka nikt mi nie powiedział co jest córce nikt ze mną nie rozmawiał chciałam zadzwonić do kogoś bliskiego wieczorem to dostałam opr od no właśnie pielęgniarka salowa? nawet nie wiem kto to był

dopiero studenci medycyny którzy zjawili sie będąc słuch u noworodków powiedzieli mi ze dziecko słyszy dobrze zaczęła sie we mnie nadzieja ze skoro w tym lekarze nie mieli racjii to może i córa jest zdrowa ?

i okazało sie ze była zdrowa jest zdrowym dzieckiem a mnie podano błędną informację ...jakby człowiek po porodzie miał mało wrażeń..
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez bunia » 26 maja 2008, o 09:52

Sorry...az mnie zmrozilo czytajac co piszecie....szpital to przeciez ludzie do tego z przewaga kobiet...nie mowiac o etyce zawodowej...i nie ma konsekwencji? tym gorzej!!
Trzymajcie sie mlode mamy :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez markez » 26 maja 2008, o 10:04

To prawda, że w ostatnich latach chociażby na temat rodzenia dużo wydano literatury, powstało wiele szkółek, stworzono wiele programów telewizyjnych itd. Jednak krąg zainteresowanych tym chociażby tematem, jest chyba mimo wszystko dalej jeszcze bardzo ograniczony. Co chyba najważniejsze, brakuje czasem pewnego zgrania wysiłków w tym kierunku, aby taka sprawa miała swój początek ale i też dalszy pomyślny przebieg, poprzez samą jakość porodu i późniejsze wychowanie.
Co z tego, że będzie szkółka rodzenia, która ze swojej strony robi wszystko, aby uświadomić i przygotować dobrze - czasem wręcz perfekcyjnie, kobietę do porodu? Bez koordynacji tych wysiłków na różnych ich etapach, niewiele się zdziała, a wręcz człowieka doprowadza do frustracji.
Dobrze, że coś takiego działa już od paru lat, ale kobiety i tak są mimo wszystko niepotrzebnie skazane na wiele niespodzianek, których nie potrafią często przewidzieć.
Wiele placówek medycznych, widocznie chce sobie samym wystawić "certyfikat", że oto tutaj u nas spotkasz się z tym i owym i będziesz w pełni usatysfakcjonowany/a. Jest to pewien sposób marketingu, jaki uprawiają. Zawsze łatwiej się zareklamować niż to później zrealizować.

Trochę szkoda tego Twojego wysiłku, wielu starań, przygotowań, że nie zostało to dobrze wykorzystane i musiało się zderzyć z tak brutalną rzeczywistością. Ale jak piszesz, nie żałujesz tego wcześniejszego przygotowania i bardzo dobrze.
Jeżeli Tobie da to jakąś wewnętrzną satysfakcję i pewne uspokojenie, to nagłaśniaj sprawę i walcz o swoje prawa.
To może z czasem spowoduje, ze mniej będziesz przelewać łez, głowę zaczniesz dumnie podnosić do góry, bo walczysz o dobro i to przecież nie tylko swoje. Może po czasie osoby, które powinny się zacząć wstydzić, zaczną opuszczać swoje głowy i zaczną się głębiej zastanawiać nad tym jak wykonują swój zawód czy też „powołanie” :)

Również się z tym zgadzam, że bardzo wielką rolę może odegrać większa wiedza, znajomość swoich praw a co za tym wszystkim idzie, też i większa ŚWIADOMOŚĆ. To z kolei może skutkować tym, że stajemy się ludźmi bardziej odważnymi, zdecydowanymi, aby bronić swojej godności osobistej, elementarnego dobra i też stajemy się bardziej uwrażliwieni na krzywdę innych.
Szczególnie przecież jest to ważne odnośnie dzieci, jakie przychodzą na świat. To jak są traktowane już od płodu, poprzez rodzenie a później wychowanie, w dużym stopniu może zaowocować jego zdrowiem fizycznym, psychicznym i emocjonalnym. Przecież tworzy się przez to dobrą podstawę do tego, aby w przyszłości takie dorastające dziecko stawało się osobą zrównoważoną psychicznie, silną wewnętrznie, czego niestety często brakuje u wielu z nas w dzisiejszym społeczeństwie.
Uważam, że każdy z nas tworzy to ogólne społeczeństwo, którego jesteśmy jakąś cząstką. Od naszej świadomości i decyzji często zależy jak będzie wyglądało nasze prywatne podwórko. Przenosi się to później na dalsze pola naszego życia, jak praca zawodowa, znajomi, czy również relacje w urzędach, szpitalu itp.
Nie ma lepszej drogi dla człowieka, jak zwiększanie swojej samoświadomości. Na drugich nie mamy do końca wpływu, jak będą chcieli żyć i jakie decyzje podejmować, ale na siebie i jakich wyborów chcemy dokonywać wpływ mamy.

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
markez
 
Posty: 79
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 21:18

Postprzez studentka234 » 26 maja 2008, o 20:57

Opanowałam kilkadziesiąt for internetowych. Na maila dostaję dziesiątki listów z wyrazami współczucia, zdarzają się również negatywne opinie w stylu - paris hilton. Niektóre osoby bardzo przejęły sie moim porodem i mój list będzie wykorzystany w pracach magisterskich na temat godnego rodzenia. (pytano o moją zgodę) . Inne osoby piszą , że czują iż położnictwo nie jest ich powołaniem (mając tytuł licencjata ) i po przeczytaniu mojego listu doszły do wniosku że chciałyby pisać pracę magisterską o zespole stanu pourazowego po porodzie ( PTSD).
Jedna z Koleżanek napisała :

"Przypadkowo byłam na forum, bo nie mam zwyczaju się udzielac.szukałam czegoś innego...Coś mnie tknęło i przeczytałam Twój temat. I jest on potwierdzeniem,że bardzo istotnym czynnikiem traumatyzującym może byc postępowanie personelu medycznego.Jak częstym i jak silnym?To właśnie mam nadzieję zbdac - na przykładzie pacjentek poradni K"
studentka234
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2008, o 22:39
Lokalizacja: bielsko

Postprzez caille » 27 maja 2008, o 17:41

Przykro mi dziewczyny, ze Was tak potraktowano i niestety biorac pod uwage jak traktuje sie kobiety w niektorych szpitalach, nie dziwie sie, ze wiele kobiet nie chce miec dzieci.

Smutne jest, ze kobieta jest traktowana jak przedmiot i to przez inne kobiety.
Avatar użytkownika
caille
 
Posty: 121
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:11

Postprzez studentka234 » 4 lip 2008, o 09:45

---------- 18:33 04.06.2008 ----------

Dzień dobry!


Dziś w gazecie Metro ukazał się artykuł o moim porodzie.


http://www.emetro.pl/emetro/1,85651,527 ... grozy.html


studentka234@vp.pl


***

---------- 19:05 11.06.2008 ----------

Przede wszystkim dziękuję za pomoc Pani Karwowskiej. . Jest Pani profesjonalna w tym co robi. Dodatkowo miło ustosunkowana i komunikatywna a to najważniejsze. Tekst bardzo podoba mi się, choć myślałam że będzie tego więcej, ale rozumie że nie było miejsca. Jeszcze raz dziękuję za pomoc w nagłośnieniu mojej sprawy. Być może za jakiś czas albo pare lat znów napiszę do Pani. Kto wie, może zdecyduje się na następne dziecko ale wtedy będziemy pisać o przyjemnym dla mnie i mojego dziecka porodzie
:)

Życzę dużo zdrowia, sukcesów w pracy jak i w życiu prywatnym.
Serdecznie Panią pozdrawiam i nigdy o Pani nie zapomnę....

studentka234

***

Propagujemy kampanię "nie daj się NACIĄĆ"

http://www.rodzicpoludzku.pl/akcja/index.php


pozdrawiam


studentka234@vp.pl


___


Last edited by studentka234

*

---------- 10:51 01.07.2008 ----------

Dzień dobry Panie!



Portal Miasta Bielsko poświęcił dla mnie artykuł


http://bielsko.biala.pl/1441,artykuly


pozdrawiam

:*

---------- 09:45 04.07.2008 ----------

Dzień dobry !


ktoś usunął linka więc kopiuję tekst z gazety Metro



Złośliwości, przykre komentarze i brak reakcji na prośby o pomoc. Kobieta, która urodziła dziecko pół roku temu, do dziś nie może zapomnieć, jak została potraktowana w publicznym szpitalu
Joanna (imię zmienione) jest studentką IV roku medycyny. Ma 27 lat, w listopadzie ub.r. w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej urodziła synka. Swój poród do dzisiaj wspomina jak koszmar. Opisała go w liście, jaki przysłała do naszej redakcji.

"Mój poród był bardzo ciężki. Nie z powodu bólu, ale dlatego, że podczas pobytu w szpitalu złamano moje prawa. W sali było obecnych wiele osób (m.in. dwie położne, starsza i młodsza, lekarz i jeszcze jednak kobieta). Nie wiedziałam, kto z personelu jest za mnie odpowiedzialny, czułam się zdezorientowana i zawstydzona. Nie informowano mnie o przebiegu porodu. Młodsza położna śmiała się i patrzyła, jak jęczę z bólu... A pani doktor miała pretensję, że nie odpowiadam szybko na jej pytania, tylko krzyczę. Zlekceważono moją prośbę o poród w wannie. Błagałam, żeby pozwolono mi rodzić w kucki. Wiedziałam, że mam takie prawo, a ból będzie w tej pozycji łatwiejszy do zniesienia. - W takich pozycjach to tylko kobiety w buszu rodzą - usłyszałam od lekarza.

Zostałyśmy wychowane na opowieściach o tym, że rodząca musi znieść wiele przykrości i bólu, że to personel decyduje o tym, jak poród powinien przebiegać. Ale tak nie powinno być. Wszystko w Waszych rękach, przyszłe Mamy. Jeżeli to Wy nie będziecie się domagać swoich praw, to polska porodówka nigdy się nie zmieni!".

Joanna o swoich przejściach napisała także do Biura Praw Pacjenta przy Ministerstwie Zdrowia. Po jego interwencji dyrekcja szpitala w Bielsku-Białej wyjaśniła, że decyzje lekarzy podejmowane podczas porodu podyktowane były jego szybkim przebiegiem (poród trwał zaledwie godzinę) i bezpieczeństwem dziecka (urodziło się pięć tygodni przez terminem). Ale przyznała jednak, że uwagi kierowane wobec Joanny były niewłaściwe. - Dyrektor szpitala wyciągnie konsekwencje wobec lekarza, który dopuścił się tych nieetycznych stwierdzeń - mówi Krystyna Kozłowska, dyrektor Biura Praw Pacjenta. Podkreśla, że każdej pacjentce przysługuje prawo do intymności, do informacji, świadomej zgody na interwencję medyczną i do kontaktu z osobami bliskimi. Ale okazuje się, że łamanie tych praw jest w polskich szpitalach niechlubną normą. Jak wynika z informacji fundacji Rodzić po Ludzku, co piąta kobieta trafiająca na porodówkę spotyka się z nieżyczliwym i aroganckim zachowaniem personelu, a niemal co czwarta nie jest informowana o przebiegu porodu.

Z Urszulą Kubicką-Kraszyńską z fundacji Rodzić po Ludzku rozmawia Anita Karwowska

Jaka była pani pierwsza myśl po przeczytaniu tego listu?

- Przede wszystkim - że to nie jest historia jednostkowa. List Joanny ilustruje podstawowy problem polskich porodówek - brak indywidualnego podejścia do pacjentki. Kobieta wchodzi do szpitala i zaczyna być traktowana jak jego własność. Jej emocje, potrzeby i oczekiwania przestają być ważne.

Czy rzeczywiście złamano prawa Joanny?

- Oczywiście. Pacjentka ma prawo otrzymywać na bieżąco pełną informację o przebiegu porodu i procedurach, którym jest poddawana. A lekarz powinien uwzględniać jej potrzeby, np. to, w jakiej pozycji chce rodzić. Badania naukowe udowodniły przecież, że pozycja kuczna jest dla dziecka bardziej korzystna niż leżąca. To wszystko wskazuje na brak profesjonalizmu.

Czym tłumaczyć taką postawę personelu?

- Wciąż zbyt często zwycięża po prostu rutyna. W wielu placówkach personel trzyma się starych procedur, bo tak jest po prostu wygodniej.

Źródło: Metro



Moim marzeniem jest uchronić inne kobiety przed takim traumatycznym przeżyciem. Kobietę rodzącą powinno sie traktować indywidualnie, a nie jak przedmiot w jakiejś fabryce,który jedzie na taśmociągu. Bardzo mi zależy, chciałabym aby Każda Kobieta rodziła po Ludzku, aby w końcu Kobiety dowiedziały się jakie prawa Im przysługuja na sali porodowej
studentka234
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2008, o 22:39
Lokalizacja: bielsko

Postprzez kropelka » 9 lip 2008, o 23:31

Oby więcej było takich kobiet jak Ty.
Ja najbardziej pamietam kiedy to po porodzie polożne zwracały sie do mnie "ej mama"i pamietam lekarke...spałam w dzien pierwszy dzien po porodzie ona przyszla i chciała zobaczyc moje krocze.Powiedzialam,że musze isc sie umyc i ze tak sie nie pokaze a ona,ze "szybciutko bo nie mam czasu na głupoty" no więc pokazałam...wiadomo wszystko zakrwawione ,a ta pani zobaczyła i powiedziała"fuuuj"
Zatkało mnie...zabrakło mi nawet języka,żeby to jakos racjonalnie skomentowac.
Rodziłam z mężem więc bylo ok ale po porodzie go juz nie było i to byl koszmar.Wszystkim przyszłym mamusiom najszczerzej polecam poród rodzinny.Obecnosc naszych mężów troche ich oniesmiela.
Jeszcze mój synek mial kłopoty z zaskoczeniem ssania i jedna połozna powiedziała do mnie juz podirytowana"ON W OGÓLE JEST TAKI DZIWNY"Mój synek ma 7 lat uczy sie bardzo dobrze,mówi i pisze w dwóch językach,ma mnóstwo zainteresowan.
Ale słów,że jest taki dziwny nie zapomne do konca zycia.
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez limonka » 10 lip 2008, o 21:10

BARDZO CIE PODIZWIAM za determinacje i sile woli...oby wiecej osob jak ty to moze szybciej cos sie zmieni w polskiej sluzbie zdrowia:)
wydae mi sie ze kobiety wstydza sie mowic o upokorzeniach kaich doznaly w czasie porodu...a przeciez ma byc to cud natury:(

ja mieszkam za granica..3 msc temu urodzilam tu synka....szpital i jego pracownicy byli po prostu wspaniali....o wszystkim bylam informawana na bierzaco..a pielegniarki to anioly...poszanowanie prywatnosci jest tu jednym z kluczowych praw pacjenta

pozdrawiam
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez renata1975 » 16 lip 2008, o 08:17

Wiesz studentka doskonale Cię rozumiem....
Ale niestety nie zmienisz nic w pojedynkę...
I podejrzewam że nikt tego nie zmieni...
Ja przez chamstwo i głupotę lekarzy do końca życia będę walczyć o zdrowie i życie syna!
Lekarz który uszkodził mi dziecko dalej pracuje w tej klinice i nikogo nie interesuje to że w latach 1995-98lekarz ten w ten sam sposób uszkodził 7dzieci o tylu wiem.
renata1975
 
Posty: 330
Dołączył(a): 31 paź 2007, o 22:15
Lokalizacja: Z piekła

Postprzez studentka234 » 20 lip 2008, o 13:25

Kronika Beskidzka

http://img261.imageshack.us/img261/3733 ... 000ql1.jpg

druga częsc:

http://img177.imageshack.us/img177/4243 ... 001bh6.jpg



zbieram opinie czy któras z Kobiet rodząca w Wojewódzkim zawsze była zmuszona do pozycji
leżącej lub półsiedzącej, czy miały Panie ten wybór pozycji? ( chodzi mi o
drugą faze porodu), czy była koniecznośc nacięcia krocza? czy pytano Panie o
zgodę na ten zabieg? Czy przyspieszano poród podając syntetyczną oksytocynę,
przebijając
pęcherz płodowy? Wyciskano dziecko przez lekarza kładącego się na brzuch? Jeżeli
były wskazania do w/w procedur, to czy były Panie
poinformowane? Podawano Dolagran lub Relanium? jeżeli tak, to czy same Panie się
zgodziły? Gdy prosiły Panie o znieczulenie, otrzymały je Panie? Jak wyglądała
sprawa z lewatywą i goleniem krocza? Prosiły Panie o te zabiegi przygotowawcze?
Jeżeli były, to cczy pytano o zgodę? Jaki był pierwszy kontakt z Dzieckiem? Czy od razu po porodzie mogły Panie miec Swojego Maluszka jeszcze na sali porodowej? Mogły Panie je nakarmic? Ile czasu w ogóle było z Panią Dziecko przed mierzeniem, ważeniem itp? 5, 10 min? Czy byli obecni studenci, osoby trzecie,
np. sprzątaczki? Jeżeli tak, to czy pytano Panie o zgodę na ich obecnośc? Ale
uwaga. Uzyskanie przez PAnie zgody na udział studentów i stażystów nie jest
wymagane, gdy interwencja medyczna jest konieczna. Za poród rodzinny płaciłyście Panie jedynie 50 pln na ubranko dla ojca?

Oczywiście jeżeli Panie się nie zdecydują odpowiedziec, uszanuję decyzję.
Zbieram opinie na temat tego szpitala. Panie które rodziły w roku 2007 i 2008 -
chciałam zbadac czy po mojej interwencji COŚ się zmieniło w tym szpitalu. Panie
które tam rodziły, pomóżmy innym Mamą Smile ANONIMOWO, bede umieszczac wypowiedzi
na blogu. Powtarzam, ANONIMOWO i tylko Tych Pań co napiszą prywatnie do mnie.


to blog :


http://expertia.pl/strefa/blog/studentka234



pozdrawiam
studentka234
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2008, o 22:39
Lokalizacja: bielsko

Postprzez renata1975 » 21 lip 2008, o 08:28

Wiesz że nie zmienisz chorego systemu i funkcjonowania służby zdrowia?
A wiesz że wyduszanie dziecka jest metoda zabroniona od lat 90 i co z tego skoro nadal stosuje sie ja w szpitalach.
Studentak nie wygrarz z systemem i chora służba zdrowia!
renata1975
 
Posty: 330
Dołączył(a): 31 paź 2007, o 22:15
Lokalizacja: Z piekła

Postprzez caterpillar » 21 lip 2008, o 22:38

Mój poród byl super poprowadzony,moim zdaniem duzo zalezy od podejscia personelu(stosowali sie do tego co mialam napisanie w swoim planie urodzenia i babki mialy LUDZKIE podejscie do mnie )no ale to nie bylo w Polsce.
Uważam ,ze walczyc należy, może i jest to walka z wiatrakami ale niech przynajmniej nie myślą ,ze ludzie to akceptują :evil:
Życzę powodzenia!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez renata1975 » 22 lip 2008, o 08:30

caterpillar napisał(a):Uważam ,ze walczyc należy, może i jest to walka z wiatrakami ale niech przynajmniej nie myślą ,ze ludzie to akceptują :evil:
Życzę powodzenia!

Napewno jest to walka z wiatrakami i uważasz że ktoś sie przejmuje tym czy ludzie to akceptują czy nie?
Raczej nie,gdyż większość lekarzy i pielęgniarek dochodzi do wniosku "jaka płaca taka praca"
I OK jestem w stanie to zrozumieć,ale czemu kosztem niewinnych obywateli?
Czy ktoś z nas jest odpowiedzialny na śmieszna pensje pielęgniarki?
Ja nie a płace czesto za to że one nie mają motywacji do pracy!
Więc z czym tu walczyć?
Czy z tym że lekarz nie ma motywacji?
A może że nasze państwo nie szanuje ich umiejętności i ocenia je zbyt nisko?
renata1975
 
Posty: 330
Dołączył(a): 31 paź 2007, o 22:15
Lokalizacja: Z piekła

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 264 gości

cron