przez 2memo » 16 paź 2014, o 10:25
Wiecie, jakiś czas temu, zanim znów opadłem na dno, logowałem się systematycznie na forum dla pisarzy i temu pochodnych. Tam też nie odniosłem jakiegoś sukcesu, nie zaistniałem... na pewno nie w pozytywnych tych słów znaczeniach. Trochę to dziwne. Zważywszy na fakt, że "potrafię pisać i całkiem nieźle mi to wychodzi", a to było forum literackie... powinno być zupełnie odwrotnie. Nie sądzicie? Założyłem tam swój wątek, każdy to robił, w którym wypisywałem najróżniejsze historie. Ot, takie pisanie dla samego pisania. Jednak po jakimś czasie zaczęło mi czegoś brakować, zaczęło mi brakować w tym wszystkim drugiego człowieka, więc zacząłem w swych tekstach zwracać się do innych tam obecnych. Różnica między tym forum, a tamtym... polegała na tym, że tam byłem trochę bardziej otwarty, trochę mniej dwuznaczny, a co za tym idzie - smutniejszy jakby i mniej kolorowy. Mój wątek zablokowali moderatorzy, a czerwonym tekstem poradzili... abym udał się do terapeuty, psychologa lub na forum dla samobójców. Ich słowa. Od tamtego czasu minęło kilka miesięcy, przybyło kilka całkiem realnych problemów. A kiedy udaje mi się jakby wypłynąć na powierzchnię, jakby zachłysnąć powietrzem, Wy zaczynacie rozmawiać o mnie między sobą na wątku, który założyłem. Piszecie o mnie w trzeciej osobie, naśmiewacie się, lekceważycie mnie i moje problemy. Dlaczego tak jest? Czy mam myśleć, że to z Wami jest coś nie tak... czy zemną? Internet. Ładne mi okno na świat. W tym prawdziwym też często przesiaduję, zastanawiam się, czym one w ogóle się od siebie różnią. A kiedy poczuję powiew zimnego powietrza, zamykam swe okna na świat... który wirtualny staje się także na ulicach. Ludzie, zamiast kochać i tęsknić, zarabiają coraz więcej pieniędzy, kupują smartfony, piją i karmią się suplementami diety. Wciąż potrafią zdobywać góry, jak to było za czasów wojny, ale teraz robią to w większości dla samego siebie. A kiedy im mówię, że moje łokcie nie są twarde, że potrafię kochać i nie potrafię przestać marzyć, naśmiewają się zemnie. Uciekam wtedy do swojego okna, zastanawiając się, czym świat wirtualny różni się od tego na ulicy.
Mimo wszystko dziękuję Wam za rozmowę i poświęcony na nią czas. I cóż... Miłego dnia.