Michał88 napisał(a):Co do terapii, to narazie nie mam takiej możliwości. Muszę jakoś naprawić swoje życie i relacje, bo wszystko zawaliłem. Odsunąłem wszystkich ludzi, którzy próbowali mi pomóc. Zaczepiam ludzi, żeby później od nich odchodzić bo mi wstyd
A później poczucie winy.
Nie, nie, nie. Nie tak - odwrotnie. Najpierw Ty potem ludzie i relacje. Inaczej i tak niewiele Ci z tego pewnie wyjdzie. Ponieważ starym sposobem myślenia chcesz skupiać się na innych i ich potrzebach a nie na sobie. Efekty tego myslenia zbierasz cały czas... ludźmi się nie przejmuj. I tak im nie dogodzisz. Nie masz wobec nich zadnych zobowiązań, żadnych długów... a nawet jeśli, to mogą trochę poczekać, ponieważ teraz nie jesteś w stanie tego ogarnąć.
Piszesz:
Michał88 napisał(a): Odsunąłem wszystkich ludzi, którzy próbowali mi pomóc. Zaczepiam ludzi, żeby później od nich odchodzić bo mi wstyd
A później poczucie winy.
Takie coś nie dzieje się bez przyczyny... myślisz, że cały czas tak było a teraz będzie inaczej? Z jakiego powodu miałoby być?
Nie chcę Cię dołować broń Boże. Chcę Ci powiedzieć, że pomimo chęci i prob możesz nie być w stanie bez terapii tego poukładać i zmienić, ponieważ nie masz świadomości tego problemu, nie znasz przyczyn. Możesz próbować, oczywiście w ciemno, po omacku tak jak do tej pory, ale efektu też spodziewaj się jak do tej pory.
Jaki sens by miała terapia kiedy już poradzisz sobie z problemami?
Żadnego. Nie uciekaj od tego. Wiem, że perspektywa terapii jest przerażająca, bo nie wiesz co Cie czeka, bo może parę rzeczy Ci się przewróci do góry nogami... może nawet osiągniesz dołek... ale nie będziesz w tym dołku sam, tylko z kimś, kto w skuteczny sposób pomoże Ci się z tymi wszystkimi demonami poradzić. Warto!! Wiem co mówię.
Michał88 napisał(a):Dzięki Księżycowa za współczucie. Mam wrażenie, że jakoś pominąłem twój post na wpół świadomie. Mam taką chorą tendencję, żeby ludzi czasem niezauważać. Przepraszam.
Mnie ni musisz przepraszać. Nie poczułam się zignorowana
. Widzisz, na każdym kroku masz ten problem przepraszasz, że żyjesz. Szukasz winy w sobie pomimo, że przecież obiecałeś sobie zebranie wszystkiego do kupy - terapia koniecznie.
Nie musisz wszystkiego tutaj opisywać. I tak napisałeś bardzo dużo. Weź z tego miejsca tyle ile Ci potrzebne i nic więcej.
Co do brata i rodziny w ogóle... nie jestem pewna czy stawianie ich przed faktami coś da... mam trochę wrażenie, ze naiwnie wierzysz (oczywiście podświadomie), że przyznają się do błędów, przeproszą i zmienią a tak nie będzie.
Psychicznie możesz sobie z tym poradzić, ale niekoniecznie z ich udziałem. To w sumie dobre info.bo jak nie chcą, to przynajmniej wiesz, że nie są Ci nie zbędni do dźwignięcia tego.
Trzymaj się... i terapią posawiłabym tu na pierwszym miejscu koniecznie a nie na ostatnim.