matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Honest » 19 mar 2013, o 16:51

Sandrine napisał(a):och gdybym ja sama mogła być taka mądra jak Wy...
dziękuje :)



Sandrine, sam fakt dostrzeżenia problemu, toksyczności relacji jest już ogromnym krokiem, na który niektórzy ludzie latami nie moga się zdobyć! A Tobie się to udało, doprawdy - to Ty jesteś WIELKA! :cmok:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sandrine » 16 kwi 2013, o 12:34

chodzę na terapię, mama nic o tym nie wie bo postanowiłam jej nie mówić.
Generalnie są chwile kiedy jest trochę lepiej, kiedy potrafię powiedzieć jej "nie", postawić granice
ale poczucie winy wraca- chociaż wiem, że nie powinnam się tak czuć

Sytuacja z wczoraj: wpadłam do niej na 20 min przed fitnessem, żeby jej podrzucić jakieś dokumenty, pogadałam chwile i mówię, że muszę się zbierać bo spieszę się na zajęcia.
Ona na to ,że ja tylko wpadam i wypadam, ze nie mam nawet czasu dla matki
odpowiedziałam, że przecież była u mnie w sobotę na obiedzie
mama: ale to tylko niecałe 2 godziny....
to się spytałam czego ode mnie oczekuje ale nie uzyskałam odpowiedzi

Więcej nie gadałam bo musiałam wyjść.
Nie wiem co mam z tym zrobic, czuję, że powinnam z nią porozmawiać tylko jak?
Ile czasu powinnam z nią spędzać? dla mnie teraz jest wystarczająco, nawet w takiej ilości spotykanie z nią staje się dla mnie irytujące bo zadaje głupie pytania, a ona chcialaby jeszcze częściej... :roll:
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sansevieria » 16 kwi 2013, o 14:40

Sandrine, krótki tekst i aż 3 "powinnam". Za to ani jednego "chcę".

Zamiast "nie powinnam sie tak czuć" - "nie chcę sie tak czuć". Bo żadna frajda ciągle sie czuć winnym.
Zamiast "czuję że powinnam z nią porozmawiać" - "czuje że chcę z nia porozmawiać" - czy aby na pewno chcesz? Czy raczej nadal wierzysz, ze zdołasz jej wytłumaczyc to, czego ona nie pojmuje, a po udanym tłumaczeniu matka zrozumie i natychmiat sie zmieni.
Zamiast "ile czasu powinnam z nią spędzać" - "Ile czasu chcę z nią spędzać". Z tego co wyczuwam na teraz to odpowiedź szczera brzmi "jak najmniej".

Co masz z tym zrobić? A z czym? Z przymusem podjecia kolejnej próby wytlumaczenia matce iz źle czyni? Walczyć - bo jak pisalam kilka postów wcześniej sensu takie próby tłumaczenia nie mają nijakiego.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez caterpillar » 16 kwi 2013, o 17:48

sandrine
ciesze sie ,ze podjelas terapie jak widac jeszcze dluga droga przed Toba

widze ,ze jeszcze siedzisz w tym po uszy ale malymi kroczkami wierze sie sie uda !

trzymam kciuki!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Hinode » 18 kwi 2013, o 22:29

Hej... wiecie co ja też mam taką mega toksyczną relacje z rodzicami, i rodzenstwem. Wiem juz jak te mechanizmy działają.. wiem zeby zmenic schematy potrzeba jest terapia i praca nad soba.. ale zastanawiam sie powaznie czy konieczne jest wyprowadzenie sie z domu i utrzymywanie relacji z "daleka". Wydaje mi się ze choc troche sie poddzwigne i poczuje lepiej.. podbuduje swoje poczucie wartości to rodzina je skutecznie podkopie. Najgorsze jest to, ze choc widze ze nie jest tak jak powinno... usprawiedliwaim ich zachowania i własne.. boje sie zycia bez nich.. samodzielnego.. przywykłam ze oni sa, choć równie miedzy nami bywa. Nie wiem czy jak wyjade za granice to psychicznie nie usiade.. byłam pewna tego wyjazdu a im blizej wakacji - tym głosniej mowie ze nigdzie nie lece. A jakis czas temu "wiedziałam" ze to najlepsze wyjscie z sytuacji.

Jak myslicie? izolacja od toksycznej rodziny i relacji - to jest koniecznie i dobre rozwiązanie. Plus terapia oczywiscie.

dodam ze mam wrazenie ze bedac blisko nich - jak by to nazwać - nigdy nie bede mogła wyjsc z tych "ram" w które mnie wpakowali, z tego ich wyobrazenia na moj temat - i dosłownie tak jest - jestem taka - jak oni przywykli ze jestem - a jak wprowadzam w siebie zmiany - widze ze wtedy mnie nie akceptuja. dlatego w domu nawet sie nie maluje i o siebie nie dbam - bo wtedy czuje sie jakos dziwnie i tez tak mnie traktuja. Zastanawiam sie czy nawet jak zmienie miejsce zamieszkania to te ramy chyba jednak zostana tylko ludzie sie zmienia którzy mnie ograniczaja.. czy to nie tak działa? Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Hinode
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 kwi 2013, o 15:02

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Księżycowa » 18 kwi 2013, o 22:43

Hinode napisał(a):Jak myslicie? izolacja od toksycznej rodziny i relacji - to jest koniecznie i dobre rozwiązanie. Plus terapia oczywiscie.



Czy konieczne... na pewno o wiele więcej ciężaru ściąga... z tym, że w domu jest też wykonalne, żeby odnieść powodzenie. Ja mieszkając poza domem, jeszcze przed obecną terapią funcjonowałam bardzo dobrze, wiele potrafiłam zrobić, zdziałać, sporo obowiązków na raz pogodzić, Jednak sytuacja spowodowała, że musieliśmy wrócić do rodzoców i padłam... depresja, przesypianie dni... ale też zaczęłam terapię od razu w sumie jak tylko tu sie pojaiwiliśmy, Ciężko było ale stanęłam na nogi póki co, nadal tu mieszkamy ale planujemy wyprowadzkę.
Ze starymi demonami zderzenie byłlo brutalne i leżałam jak dluga,...
Tylko musiałam przeboleć i postawić się mniej wiecej czemus takiemu własnie :

Hinode napisał(a):HWydaje mi się ze choc troche sie poddzwigne i poczuje lepiej.. podbuduje swoje poczucie wartości to rodzina je skutecznie podkopie. Najgorsze jest to, ze choc widze ze nie jest tak jak powinno... usprawiedliwaim ich zachowania i własne..

dlatego w domu nawet sie nie maluje i o siebie nie dbam - bo wtedy czuje sie jakos dziwnie i tez tak mnie traktuja. Zastanawiam sie czy nawet jak zmienie miejsce zamieszkania to te ramy chyba jednak zostana tylko ludzie sie zmienia którzy mnie ograniczaja.. czy to nie tak działa? Pozdrawiam


Sporo kłótni to kosztowało, sporo załamań moich i depresji ale dałam radę. Grunt sie nie poddawać, po upadku i dołku wstawac i nei cofać się, nie poddawać... wbrew pozorowi, ze nic się nie zmieni to siłą rzeczy się zmieni... bo przeciwstawiasz się negatywnym wzorcom. To wyczerpujące ale da się...

Hinode napisał(a):dodam ze mam wrazenie ze bedac blisko nich - jak by to nazwać - nigdy nie bede mogła wyjsc z tych "ram" w które mnie wpakowali, z tego ich wyobrazenia na moj temat - i dosłownie tak jest - jestem taka - jak oni przywykli ze jestem - a jak wprowadzam w siebie zmiany - widze ze wtedy mnie nie akceptuja.


Tak będzie, to musisz przezyć... Zrób sobie makijaż mimo tego co czujesz w danej chwili. Oni buntować się będą na kazdą zmianę. Tego mozesz być pewna, bo to grozi zburzeniem zludzenia jakie sobie zbudowali a prawdy si e po prostu boją, więc mając siłę kilku osob będą Cię tłamsić.
Co do tych ram, to walczę z tym do dziś. Mam wrażenie, ze tu wszystko jest nie wykonalne... ale po raz pierwszy zaczynam działac i myślec inaczej nawet tutaj... uważam to za mój sukces, jednak bez terapii bym tego nie dokonała.

Ja Ci powiem tak od siebie, że mimo tego, że powrót tu spowodował spory zastój, sporo stresu i ogolne po prostu bolał uważam, że jest w tym coś cennego, bo mieszkając poza domem z wieloma rzeczami nie mogłabym się skonfrontować i ich przerobić, bo by ich po prostu nie było. Nie uważam, ze to lepsze od terapii poza toksycznym miejscem zamieszkania, na pewno trudniejsze ale z perspektywy czasu cenię sobie powrót tutaj mimo, ze miałam nie raz ochotę sie pakować i iść gdziekolwiek.

P.S. Może załóż osobny watek, bo tutaj jednak Sandrine opowiada o sobie ;)
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Sandrine » 19 kwi 2013, o 09:59

Sansevieria napisał(a):
Co masz z tym zrobić? A z czym? Z przymusem podjecia kolejnej próby wytlumaczenia matce iz źle czyni? Walczyć - bo jak pisalam kilka postów wcześniej sensu takie próby tłumaczenia nie mają nijakiego.


może ja też do końca nie wyraziłam tego o co mi chodziło
troche gubię się w tym co czuję ja, co piszecie tutaj i co mówi mój terapeuta...

ostatnio powiedział, że skoro coś mi przeszkadza w zachowaniu mojej mamy to powinnam jej o tym powiedzieć bo unikanie rozmowy to uciekanie przed problemem i bez tego nie zrobię kolejnego kroku w terapii

z kolei rozmowa z nią to tłumaczenie jej "po co i dlaczego" a więc tłumaczenie się przed nią

rozmawiac? nie rozmawiać?
i tak źle i tak nie dobrze.

moja mama tez się przede mną zamyka, widzę, że ma do mnie jakieś pretensje ale nie mówi mi tego wprost. Nienawidzę tego, wolę, żeby takie rzeczy mówić wprost. A ona mówi, że wszystko jest w porządku mimo, że jej zachowanie wobec mnie świadczy o czymś innym.
Uskarża się, że jest chora ( wczoraj zdiagnozowano u niej osteoporoze a mówiła mi o tym jakby miała raka), stara i zmęczona, że nie ma siły żeby wychodzić z psem 3 razy dziennie. Zaproponowałam, że skoro nie czuje się na siłach to pies może zamieszkać u mnie na stałe. Odmówiła.
Później gadała, że ona tyle zakupów musiała zrobić i dźwigać to. Powiedziałam, że ja nie czytam jej w myślach i jeśli potrzebuje mojej pomocy niech po prostu o tym mi powie. Tylko pokiwała głową.

Strasznie męczy mnie ta sytuacja, czasem przestaję wierzyć, że ja w końcu uwolnię się od tego poczucia winy.
A myślenie o tym, że nie powinnam czuć się winna wcale mi nie pomaga :(
Avatar użytkownika
Sandrine
 
Posty: 130
Dołączył(a): 11 cze 2012, o 14:54

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Hinode » 19 kwi 2013, o 15:11

Dziekuje. Doskonale rozumie wszytsko co napisałaś księzycowa. Miałam taki kryzys ze musiłam to gdzieś napisac. Tyle mi informacji wystarczy. Ja tak samo zderzyłam sie z demonami. Wróciło coś czego nie było - albo było mało widoczne. Po 1.5 roku mieszkania razem - dochodze do wniosku ze fajnie ze "znów" doświadczyłam tych relacji i fajnie ze robie cos z soba - ale mało zdziałałam.. - da sie na pewno zmienic ich wyobrazenie o mnie - ale, zajeło by mi to duzoo czasu.. pewnie tez bólu i innych cięzzkich przeżyc - a nie widze snesu przez to przechodzic. Moge uożyc sobie szczesliwe zycie, takie jakie chce, prowadzić je gdzies z dala od nich. Z dala - mentalnie i/lub fizycznie. Ważne bym sama w nowym srodowisku "była sobą" - wiec sie wyprowadze.

wybacz sanseviera, ze wbiłam na twoj watek.
Avatar użytkownika
Hinode
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 kwi 2013, o 15:02

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Hinode » 19 kwi 2013, o 15:19

A tak do twojego wątku - ja też mam całe życie poczucie winy.... Całe zycie....... Całe życie rezygnuje z siebie dla dobra rodziny.... całe życie sie obwiniam... za ich zdrowie, za ich prace, za ich relacje, albo ich brak. ZA WSZYSTKO!

TAK samo bardzooooooooooo ciężko mi z tym zyc na codzien... czasami udaje mi sie oderwac mentalnie i dobrze bawić.. zazwyczaj jest jednak tak - ze nie potafie sie bawic, smiac , cieszyc, korzystac zzycia, byc nawet "swiadoma" w relacjach z innymi - bo gdzies myslami jestem - ze poiwnnam byc w domu, zrobic to czy tamto, mysles o tym czy o tamtym. To jest straszne i utrudnia zycie. wiem jak bardzo. ehh moze nawet nie utrudnia - a blokuje. Wiem ze poczucia winy nie pozbede sie wyjezdzajac - to tak łatwo nie pujdzie. niestety z tym trzeba bardzo długi i ciezko pracowac. U mnie jest juz lepiej.. troche lepiej ale to "troche" zajeło mi 1.5 roku.

Praca nad soba. Tylko to nas ratuje.
Pozdrawiam.
Ps. są ludzie którzy mieli tak jak ty - i wyszli z tego. Teraz ciesza się zyciem i naprawde czuja sie dobrze i nie obwiniaja sie na zycie innych. Dojdziesz kiedys do tego. Na pewno. Bo taka postawa jest całkowicie normalna i zdrowa. Taka jaka mamy my... niestety nie.
Avatar użytkownika
Hinode
 
Posty: 8
Dołączył(a): 3 kwi 2013, o 15:02

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez tola » 28 kwi 2013, o 16:37

No cóż,kiedyś jesteśmy dziećmi a kiedyś matkami.Każda z ról bywa trudna.Byłam córką przekochanej ale nadoopiekuńczej mamy.Nie ma jej już od kilkunastu lat.Dałabym wszystko za jeden dzień z nią spędzony.Dziś jestem mamą dwóch dorosłych córek,są daleko ode mnie,ale wizyty u psychologa spowodowały,ze jedna z nich doszła do wniosku ,ze nie będzie się ze mną kontaktować,bo żle na nią wpływam.Nie odzywa się miesiącami.Spotykamy się raz w roku,nie na święta.Smutne ale prawdziwe.Odchodzenie dzieci polega na tym,ze są samodzielne ,ale mają również czas dla rodziców.Rodzice to nie są sponsorzy ,a jak ich rola się kończy to do widzenia.Granice trzeba postawić ale nie bezczelne,wszystko można zrobić taktownie i z szacunkiem.Dorosłe dzieci też muszą mieć w sobie mądrość życiową.
tola
 
Posty: 1
Dołączył(a): 27 kwi 2013, o 18:25

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez smerfetka0 » 28 kwi 2013, o 16:44

tola napisał(a):No cóż,kiedyś jesteśmy dziećmi a kiedyś matkami.Każda z ról bywa trudna.Byłam córką przekochanej ale nadoopiekuńczej mamy.Nie ma jej już od kilkunastu lat.Dałabym wszystko za jeden dzień z nią spędzony.Dziś jestem mamą dwóch dorosłych córek,są daleko ode mnie,ale wizyty u psychologa spowodowały,ze jedna z nich doszła do wniosku ,ze nie będzie się ze mną kontaktować,bo żle na nią wpływam.Nie odzywa się miesiącami.Spotykamy się raz w roku,nie na święta.Smutne ale prawdziwe.Odchodzenie dzieci polega na tym,ze są samodzielne ,ale mają również czas dla rodziców.Rodzice to nie są sponsorzy ,a jak ich rola się kończy to do widzenia.Granice trzeba postawić ale nie bezczelne,wszystko można zrobić taktownie i z szacunkiem.Dorosłe dzieci też muszą mieć w sobie mądrość życiową.

moze powielilas nadopiekunczosc twojej mamy w wychowaniu corek i to wszystko z jej strony wyglada calkiem inaczej? Jak narazie z tej wypowiedzi dla mnie wynika ze corka ta zla bo powinna zrobic w ten i w ten sposob bo ty teraz cierpisz. wiec moze jednak jest jakis powod tego? bylas sama u psychologa?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: matka zatruwa mi życie dla mojego dobra

Postprzez Honest » 2 maja 2013, o 14:59

tola napisał(a):Dziś jestem mamą dwóch dorosłych córek,są daleko ode mnie,ale wizyty u psychologa spowodowały,ze jedna z nich doszła do wniosku ,ze nie będzie się ze mną kontaktować,bo żle na nią wpływam.Nie odzywa się miesiącami.

Żaden psycholog nie zaleci urwania kontaktu z rodzicem. Moze córka próbowała uzdrowić Waszą relację i z uwagi na opór podjęła jednak taką decyzję, by ratować siebie. Bo widzę, że Ty nie masz sobie nic do zarzucenia, tak jak mama Sandrine, a takie zachowanie dziecka nie bierze się samo z siebie.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Poprzednia strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 192 gości