Witaj!
Ma sens, ma. Ja mam wrażenie, że wyciągnęłaś mi z głowy doświadczenia i odczucia i tu przepisałaś ale po kolei
Napisałaś:
I właśnie moje pytanie : czy miał ktoś podobnie i poradził sobie z choróbskiem ? Czy jest w ogóle możliwe pozbycie się jej ? (dodam że to choroba jelit) Jak wygląda taka terapia ?Ta choroba została zdiagnozowana na podstawie np. gastroskopii? Ja mam problemy z zołądkiem. Jeszcze tego badania nie miałam, ale moja Pani Doktor okresliła to własnie jako, że ,,jeszcze" nie. Na razie biorę Polprazol i jakoś tam pomaga. Nie wiem jak ty, zauwazyłam, że jak sie postaram wyciszyć i zminimalizowac stres, to dolegliwosci ustępują. Poza tym brałam antybiotyk na helicobacterię, bo z powodu osłabienia organizmu (nerwica lekowa, która sie dosyć nasiliła) miał pasozyt warunki do działania.
Poza tym przyznam, że na terapii bardziej się skupiam na relacjach jakie mam w domu, które powodują dolegliwosci niż na samych dolegliwosciach. I to chyba dobra droga, bo jak juz napisałam, to przy skupieniu sie na tym, by stres zahamować zmniejszają się dolegliwości... jak zwrócę uwagę na brzuch i na przykład go rozluźnię, to szok czasem jaki jest skurczony a żoładek jak jest w twardą bryłę zamieniony, to nie może odopwiednio funkcjonować, taki ,,spięty" i podobnie pewnie jelita.
I jeszcze jedno pytanie : próbuje sobie przypomnieć pewien okres mojego dzieciństwa i nie potrafię po prostu. Pusta luka. Jakby ktoś mi wyciął parę lat. Co zrobić żeby wróciło? Czy wspomnieć o tym na terapii ? Mam to samo... tez się nad tym zastanawiam. Oczywiscie wspomnij o tym na terapii, to może być bardzo ważne wbrew pozorom, że czegoś tam, nie pamietasz. Może było tak ciężkie, że umysł wyrzucił to na samo dno swojego miejsca, bo na tamtą chwilę było to za trudne i nie dałby raday tego dźwignąć - jako umysł kilkuletniego dziecka na przykład.
Prawdę mówiąc ja nawet myślałam o hipnozie ale o tym pomysle nie powiedziałam terapeutce. Ona wie, że jest problem z przypomnieniem sobie i ok. Ale w miarę trwania terapii jakby przypominają się jakieś odczucia... na przykład tej jesieni przypomniał mi sie bardzo dobry czas mojego dzieciństwa, na prawdę szczęśliwy, który miał miejsce właśnie jesienią... i tylko taki fragment. Mam czarną dziurę, o której piszesz między tym dobrym a złym okresem i choć ten dobry był baaardzo krótki, to nie pamiętam co było pomiędzy... w którym momencie zaczęło być źle... A moze ten dobry fragment miał też te złe elementy?
Trudno powiedzieć... ale na pewno z trwaniem terapii się klapki otwierają a czemu powoli? Kurczę, dochodze do wniosku, że przezycia jakie miały miejsce były na prawdę trudne dla naszych emocji i głowy na kilkuletnie dzieci i po prostu musi to potrwać .