ostatnia deska ratunku

Problemy związane z depresją.

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 23 sty 2012, o 23:14

Może masz rację...
Patrzę na tę receptę... I patrzę... Echh...
A u brata spowodowały to leki, co wynikło z badań.
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Honest » 23 sty 2012, o 23:19

Eli, lekarze też się mylą. Poza tym, mógł mieć jakieś predyspozycje, ze leki tak zadziałay. No nie wiesz czy np. brat nie brał jeszcze innych leków, jako dziecko choćby. No wiadomo, ze zdrowieij jest nie brac leków. To pewne. Ale czasem po prostu trzeba.

Wiesz, to tak jakbyś chciałabyś cukrzyce bez insuliny wyleczyć. Leki czasem sa niezbędne. Myśle, ze skoro masz mysli samobójcze, jestes nieszczęsliwa, to nie masz nic do stracenia. Moze być tylko lepiej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 23 sty 2012, o 23:33

Eli_ napisał(a):Bianka - Pokaż mi, gdzie napisałam, że terapia to zły pomysł, bo ja tego nie widzę. Pewnie znowu jestem ślepa, albo na tyle głupia już, że myślę i piszę co innego...
Według mnie najpierw terapia, która jest bardziej potrzebna od leków, bo one nie zmienią mojego nastawienia a terapia może...


Eli czy ja napisałam, że Ty napisałaś :roll: że terapia jest zła!!!!? chyba wręcz przeciwnie, chcesz terapii a ja Ci piszę, że bez leków nie jesteś na nią gotowa i sama mi po pierwszym moim poście tu przyznałaś w tym rację!
Psychiatra powie Ci tak, jeśli chodzi o oddział otwarty, najpierw wyprowadzenie lekami, potem oddział czyli terapia....
Piszę jeszcze raz dokładnie, jasno i wyraźnie: Terapia zmieni pomoże na głowę, ale leki Cię na tyle postawią, żebyś mogła ją rozpocząć...póki chcesz się zabić i czujesz się tak fatalnie jak piszesz to pierwszym krokiem są leki.
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez mahika » 23 sty 2012, o 23:35

Bianka napisał(a):Terapia zmieni pomoże na głowę, ale leki Cię na tyle postawią, żebyś mogła ją rozpocząć...póki chcesz się zabić i czujesz się tak fatalnie jak piszesz to pierwszym krokiem są leki.

Tak też było w moim przypadku. Polecam połączenie terapii z farmakologią, jeśli zachodzi taka potrzeba, co ustali lekarz prowadzący.
W moim przypadku to była psychiatra, która skierowała mnie na terapię.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez anulka81 » 26 sty 2012, o 16:22

Hej Eli, jak rozwój sytuacji? Bierzesz leki? Jak się miewasz?
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 30 sty 2012, o 13:19

Honest - brat nic nie brał. w dodatku... jak można dawać dzieciakowi tyle lat te same leki które nie zmieniają ANI TROCHĘ jego zachowania?
Może być tylko lepiej.... Spróbuję uwierzyć : )


Bianka - nadal nie biorę leków... cholera, no coś mnie ciągle zapiera, że nie potrafię...
nie wiem... no nawet nie wiem co mówić. po prostu.... ;((


anulka - Hej, nie biorę. Miewam... Względnie. Jest lepiej. Trochę bardziej panuję nad sobą już.
Poznałam kogoś. Miły chłopak. Staram się nie angażować za bardzo, bo wiem jak może być... Ale miło spędzamy czas, piszemy ze sobą.




Byłam w tym Ośrodku. To miało wyglądać zupełnie inaczej. Pobyt dzienny, zajęcia... Mamy takie opcje:
1. Hostel -zamieszkanie tam na 10 miesięcy (!!) ostra terapia podobno. Dużo zajęć. Nie wyobrażam sobie mieszkać tam tyle czasu. To by mi raczej nie pomogło, gdybym była zamknięta, nie mogą wyjść w tym momencie w jakim chce, spać nie w moim własnym łóżku... Na to się czeka długo z resztą.
2. Terapia - raz w tygodniu spotkania, 50 minut. Czekać na nią 2-3 miesiące. To jest śmieszne. Przychodzę po próbie samobójczej w takim stanie a oni karzą czekać na terapię. ;/
Muszę chyba poszukać pomocy gdzieś indziej. Przykre...
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez anulka81 » 31 sty 2012, o 00:42

Hej Eli, miło słyszeć, ze cos się ruszyło I jest choć.ciutke lepiej :) I ze się nie angazujesz za bardzo tylko miło spedzwsz czas :)

Jeśli chodzi o to czekanie, myślę, ze warto zapisać się na listę, zawsze to coś, jakieś światełko w tunelu :) Ja też jestem w kolejce 2-3 misiecznej na terapię, może okaże się trochę krócej? Niektórzy rezygnują przed lub w trakcie... Myślę że warto poczekać! Nie wiem jak z tym oddziałem... Nigdy nie miałam stycznosci...

Wracając do leków, Ja biorę ok 1,5 mca I chyba w końcu zaczynają działać... One nie od razu działają więc im wcześniej zaczniesz tym lepiej! Nie martw się na zapas, ze zdrowie ci.popsuja tylko bądź czujna na objawy uboczne.

Głowa do góry! :)
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 2 lut 2012, o 12:55

A tam mile spędzam... Mile kiedy oni mają ochotę... ;/ Jak On źle się czuł to siedziałam z nim i mu gotowałam, jak ja źle się czuję, to się nie spotka.... Psz... błagać się nie będę...

Byłam wczoraj w tym ośrodku na rozmowie kolejnej i mają się odezwać za te 2-3 miesiące i się zobaczy, bo stwierdziłam, że mieszkanie tam odpada....

Leki... Nadal nie jestem przekonana....



Bardzo źle się czuję... Już trzeci dzień. Niby panuję nad emocjami i w ogóle bywało gorzej, ale... Czuję taką bezradność i frustrację... Chcę się spotkać, ale nie chcę. Jestem rozdrażniona, płaczę... Sama nie wiem co myśleć o tym już... Nie wiem co robić.
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 2 lut 2012, o 13:44

Eli_ napisał(a):



Byłam w tym Ośrodku. To miało wyglądać zupełnie inaczej. Pobyt dzienny, zajęcia... Mamy takie opcje:
1. Hostel -zamieszkanie tam na 10 miesięcy (!!) ostra terapia podobno. Dużo zajęć. Nie wyobrażam sobie mieszkać tam tyle czasu. To by mi raczej nie pomogło, gdybym była zamknięta, nie mogą wyjść w tym momencie w jakim chce, spać nie w moim własnym łóżku... Na to się czeka długo z resztą.

Przychodzę po próbie samobójczej w takim stanie a oni karzą czekać na terapię. ;/

To idealne miejsce, ostra terapia, dużo zajęć, nie rozumiem czemu nie chcesz? bo byś miała spać w nie swoim łóżku?
Nie wiem, niby chcesz się ratować, ale stawiasz dużo warunków, nic Ci nie pasuje, a z drugiej strony piszesz jak oni mogą po próbie samobójczej ustawiać Cię w kolejkę, tylko, że Tobie się nigdzie nie spieszy :bezradny: Chciałabyś wyjść z tego stanu, ale przy jakimś minimalnym wysiłku, chcesz się leczyć, ale nie intensywnie, nie lekami to jak?...Ja wtedy dałabym się położyć na zwykły zamknięty który jest koszmarem, byle przestać się czuć jak się czułam, przestać cierpieć natychmiast, byłam zdesperowana bo wiedziałam, że moje życie wisi na włosku...
Czego Ty chcesz Eli tak naprawdę?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 6 lut 2012, o 12:30

Tak właśnie. To może być dziwne, dla Was na pewno. Ale... nie umiem tego wyjaśnić. Kiedy myślę o zamieszkaniu tam, czuję taki ból, taki smutek, frustrację, że nie chcę. I załamałbym się jeszcze bardziej. Nie chodzi o to, że mi nic nie pasuje. Tylko chcę sobie pomóc, a nie zaszkodzić. Znam siebie, swój charakter i wiem, że zaszkodziłoby mi to.
Spieszy, ale co mam zrobić? Na terapię i ośrodek i tak muszę czekać 2-3 miesiące.
Chcę sobie pomóc! Nie chodzi o stawianie wymagań, że nic mi nie pasuje i w ogóle. Po prostu znam siebie... I wiem, że niektóre rzeczy mi nie pomogą.



Nienawidzę siebie, tego smutku we mnie. Nie panuję nad tym. Nienawidzę tego, jak ufam ludziom i daję się niszczyć. Przeżywam znowu tę samą historię co z poprzednim chłopakiem. Kiedy się widzimy jest okej, na GG są kłótnie. Moje łzy. On sobie idzie, bo jest zmęczony w połowie ważnej rozmowy. Nie chce się starać, ma ciągle jakieś opory nawet nie wiem skąd... Nie umie dać mi kwiatka, jest bardzo zamknięty w sobie. Z jednej strony mi Go szkoda i patrzę na Niego jak na osobę której chcę pomóc, ale z drugiej to chłopak z którym się spotykam, który mnie wyniszcza. Mówi, że zależy, że nie chce moich łez i okaleczania, ale codziennie to robi. Mówi, że akceptuje, ale chce żebym przytyła 10kg, czyli nie akceptuje! Ja już sama nie wiem... Po prostu... Czuję taką frustrację, włażę w bagno, sama się zabijam i pozwalam zabijać się innym :cry: :cry: :cry:
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 6 lut 2012, o 12:54

Eliku wcześniej pisałaś, że czekać 2-3 miesiące to za długo bo możesz się zabić, w takim stanie to już najlepiej jak specjaliści zdecydują jak i gdzie powinnaś się leczyć, zgodzisz się? Czy to będą leki czy szpital, jesli jesteś na dnie dna to już wszystko jedno, ratuj się, ale wydaje mi się, że to nie jest jeszcze to dno dna, dlatego nie pasują leki, ani leczenie szpitalne, nie wiem co pozostaje :bezradny: Terapia raz na tydzień? wybierasz się na terapię??
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 6 lut 2012, o 12:57

Ale jacy specjaliści? Trochę się gubię...
Byłam znowu w tym ośrodku. Pogadałam. I mają dzwonić. Rozmawiałam z tym terapeutą tam i... mam czekać.
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Bianka » 6 lut 2012, o 13:05

Nie wiem, jacy, ja byłam u profesora psychiatry..bywało, że jak było tak źle, że chciałam nie żyć, bo każda sekunda życia to był ból, jechałam do szpitala...Mówisz, że mama Ci pomaga? powinna znaleźć w takim razie odpowiedniego specjalistę. Jak się teraz czujesz?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez Eli_ » 6 lut 2012, o 13:17

Ale moment, gubię się. Skąd Ci lekarze i po co?
Mama... mama kopnęła mnie w dupę a nie pomaga. :cry: :cry:
Teraz? TRAGICZNIE. Było ciut lepiej... Potem 4 dni obniżonego nastroju, wczoraj jako tako nawet a dziś bum, trach i czuję się 2 razy gorzej niż w ciągu tych ostatnich dni. Nie wiem skąd, nie wiem dlaczego. NIE WIEM!
Jestem przerażona! Bo niby jestem normalna, funkcjonuję, śmieję się. No właśnie. Niby...
Ale z drugiej strony, jakby istniał drugi świat, załamany, zapłakany nie pozwalający mi żyć.
Nie wiem co robić. Jak sobie pomóc. Nie chcę się zamknąć na 10 miesięcy! To tak dużo czasu. Samotności. Ludzie robią mi łaskę, że mnie odwiedzą... Nie mam chłopaka z którym mogłabym się spotkać. Nie mogę wyjść stamtąd. Nie wiem czy ktokolwiek przyjdzie, czy nie... Boję się. Cholernie się boję. :cry: :cry:
Tak bardzo chciałabym się teraz do kogoś przytulić. Żeby ktoś usiadł i mnie bez słowa przytulił. Siedzę i płaczę...
Eli_
 
Posty: 144
Dołączył(a): 26 lut 2011, o 20:44
Lokalizacja: Zgierz

Re: ostatnia deska ratunku

Postprzez anulka81 » 6 lut 2012, o 13:38

Eli, przytulam!
Avatar użytkownika
anulka81
 
Posty: 264
Dołączył(a): 20 gru 2011, o 02:34
Lokalizacja: uk

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 267 gości