Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Abssinth » 15 sty 2012, o 17:53

tak tylko na chwile....czytalam kiedys ksiazke napisana przez kobiete wykorzystywana seksualnie w dziecinstwie...

teraz, po wielu latach, ona pisze, ze najgorsze, co jej rodzice mogli zrobic, to wbic jej do glowy, ze starszy (nauczyciel, dziadek, kazdy dorosly) ma zawsze racje, i zawsze nalezy robic to, co jej taki 'autorytet' kaze............nie nauczyli, ze 'autorytetowi' tez mozna powiedziec NIE, kiedy robi cos nie tak...
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez ludolfina » 15 sty 2012, o 19:21

wtrace sie do tego co napisalas , abbs
mysle ze to chodzi oglownie o wykstzalcenie w dziecku zaufania do wlasnego glosu wewnetrznego, i do podejmowania dzialan zgodnych z tym glosem, nawet jesli to kloci sie z jakimis "zasadami"

badzo dobrze to jest opisane w tej ksiazce , ktora szczerze polecam autorce watku:
http://www.empik.com/wyzwoleni-rodzice- ... ,ksiazka-p


jest tam opisana sytuacja gdzie dziewczynka ucieka (prawdopodobnie) pedofilowi, bo poczula ze nie wyraza zgody na to co on proponuje. nie potrzebowala zasad, jak sie zachowywac, zaufala instynktowi, wiedziala ze w niej samej jest wystarczajaca informacja do podejmowania dzialan, nie trzeba wskazowek ciagle szukac na zewnatrz

a moze coreczka twoja Elizo dobrze czuje niechec do wrednej kolezanki, ale nie daje sobie prawa do wyrazenie tych uczuc? moze nie umie zaufac "zlym" emocjom (zlosci, buntowi) bo chce byc w zgodzie z Twoimi zasadami?
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 15 sty 2012, o 22:07

Kochane, przyszłam tu, bo mam problem,ale nie chciałam by odbiegać od sedna.Problem molestowania na pewno jest ważny,ale może tak nie rozpraszać się na wszystkie możliwe tematy.Temat dotyku z dzieckiem poruszałam,mówiłam że absolutnie nikt jej dotykać nie może w intymnych miejscach,nawet pan,czy wujek...Ja nigdy nie wbijałam córce absolutnego posłuszeństwa autorytetowi.Moja córka tak ma ,zawsze miała za autorytet panie w przedszkolu,w zerówce,a teraz w podstawówce,tego nigdy nie tłumaczyłam i nie wpajałam ,a na pewno nie świadomie.Nie widzę w tym klasowym zwyczaju dzielenia się nic aż takiego strasznie złego,żeby podważać autorytet z takiego powodu,a i mam inne ważniejsze problemy do podniesienia w rozmowie z wychowawcą.Uważam że dzieci powinny szanować wychowawców,bo bez szacunku później krążą filmiki w necie jak to uczniowie wkładają kosz na głowę wykładowcy.Autorytet w moim rozumieniu nie znaczy ślepego godzenia się na wszystko.Nie wybiegajmy z teoriami:"co by było gdyby pan coś twojej córce zrobił,a ona nie będzie umiała się przeciwstawić".Mam namacalny problem tu i teraz i szukam rozwiązania,pomocy.
ludolfina napisał(a):a moze coreczka twoja Elizo dobrze czuje niechec do wrednej kolezanki, ale nie daje sobie prawa do wyrazenie tych uczuc? moze nie umie zaufac "zlym" emocjom (zlosci, buntowi) bo chce byc w zgodzie z Twoimi zasadami?
.
Właśnie o to chodzi że bardzo lubi te swoje koleżanki,lubi z nimi przebywać i wybacza im wszystko.A moje zasady właśnie troszkę się zmieniły od roku.Masz pojęcie ile było rozmów na temat żeby im nie pozwalała na takie traktowanie,tłumaczyłam,że jak zobaczą sprzeciw to na pewno coś się zmieni(przynajmniej taką mam nadzieję).I to moje "pranie mózgu" działa w stosunku na przykład do siostry ciotecznej która jest młodsza o 2 lata i potrafi jeszcze szczypać lub ugryźć.Córka na chwilę obecną potrafi już się obronić,bierze ją za ręce i nie daje się szczypać,lub otwarcie mówi przy jej mamie że tamta ją ugryzła,a jak tamta skarży to broni się i mówi jak było naprawdę.Kiedyś dopiero w domu dowiadywałam się co się działo w gościach.I widzi tego efekty, bo nie czując się bezkarną,tamta dziewczynka jest o wiele grzeczniejsza względem córki...A z koleżankami efekty są mikre.Ona im czasami cośtam odmawia,ale wydaje mi się że robi to bardziej dla mnie.Ola doskonale wie że ja bym wolała żeby ona zaprzyjaźniła się z kimś innym,ale ona sama chce ich za przyjaciół.Nie zabronię jej przecież kontaktów z nimi,bo to jej życie.A poza tym i tak by nie zerwała przyjaźni na moje polecenie.
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez ludolfina » 15 sty 2012, o 22:25

bardzo lubi te swoje koleżanki,lubi z nimi przebywać i wybacza im wszystko.

no nic, nie mam pomyslu, jak tylko kontynuowac rozmowy z corka. a probowalas ja pytac czy lubi jak ja kolezanka szczypie, lubi jak cos zabiera? czy ona sama lubi zabierac cos kolezance? dlaczego nie szczypie kolezanki?
czy chcialaby zeby jej kolezanka nic nie mowila, jesli ona ja uszczypnie? czy uwaza ze to w porzadku? itp
tak odrocic role, zeby myslala z innej strony.

powodzenia
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 15 sty 2012, o 23:14

ludolfina napisał(a):bardzo lubi te swoje koleżanki,lubi z nimi przebywać i wybacza im wszystko.

no nic, nie mam pomyslu, jak tylko kontynuowac rozmowy z corka. a probowalas ja pytac czy lubi jak ja kolezanka szczypie, lubi jak cos zabiera? czy ona sama lubi zabierac cos kolezance? dlaczego nie szczypie kolezanki?
czy chcialaby zeby jej kolezanka nic nie mowila, jesli ona ja uszczypnie? czy uwaza ze to w porzadku? itp
tak odrocic role, zeby myslala z innej strony.

powodzenia


Widzę że nie czytałaś wątku od początku,bo nawet nie wiesz w czym problem.

Chciałaś zareklamować tylko książkę?
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Sansevieria » 15 sty 2012, o 23:29

Co do autorytetów nauczycieli to Elizo, wprawdzie z automatu są takimi autorytetemi panie w przedszkolu, ale w odniesieniu do nauczycieli to sensowna jest opcja "nauczyciel musi sobie zasłużyć na bycie autorytetem". Bo naprawdę nauczyciele są bardzo różni. Są wspaniali ale są i fatalni. Nie wiadomo na kogo Twoja córka będzie trafiala, ale krytyczna ocena nauczyciela powinna być normalnym elementem rozmawiania o sprawach szkolnych. Po to między innymi, żeby dziecko sie nauczyło autorytety wybierać, a nie podporządkowywać się odruchowo każdej osobie wyżej w hierarchii.
W klasowym "zwyczaju" widzę coś ryzykownego. Oczywiście nie znając calej sprawy nie mogę jej ocenić kompleksowo, ale gdyby w klasie mojego dziecka wychowawczyni coś takiego próbowala wprowadzić to bym się udała do niej na poważną rozmowę, celem uzyskania dokładnych informacj na temat. Dzielenie sie wprawdzie jest ogólnie postrzegane pozytywnie, ale zauważ, że zarazem taka "zasada" uniemożliwia w praktyce swobodne dysponowanie swoja własnością. Dla małych dzieci może to być bardzo trudne, empatia u nich jest jeszcze w fazie początkowego dopiero rozwoju, poza tym zaś jak zresztą u Was widać jeśli Twoja córka nie chce oddać czegoś swojego to Natalka leci na skargę i wychodzi na to, że Twoja córka źle postępuje. Dawanie powinno wynikać z chęci, nie z odgórnie narzuconych reguł. No taka koncepcja "dzielimy się' to przez nauczyciela powinna być solidnie monitorowana po prostu, o ile w ogóle ma sens w tym wieku - tu by sie może Marie na przykład od strony teorii lepiej wypowiedziała, o ile nas jeszcze czyta :)
Jak się córka przeciwstawi Natalce i Kasi to owszem, coś sie zmieni. Ale wcale nie oznacza to, że one zaczna być dla niej miłe, szanować ja itpd. Jest mozliwe, że zmiana zachowania Twojej cóki da eskalację odrzucenia, paskudnych zachowań. Tak bywa.
Z obserwacji z lat dawnych to pamiętam, co dla mnie było nieprzyjemne dosyć, że pozycję w klasie czy poszanowanie własnych granic trzeba sobie niekiedy zwyczajnie wywalczyć. Czasem nawet kosztem utraty dobrej opinii u nauczyciela. Jak mawiają coś za coś. I wiesz Elizo, to co działa w relacji rodzinnej z młodszą siostrą cioteczną, raczej nie zadziała w klasie. Bo siostra cioteczna jest młodsza i fizycznie słabsza oraz jedna to raz. A dwa - nad sprawą czuwasz i Ty i mama tej ciotecznej siostry czyli nie ma szans na bezkarność, jest strona dorosła, ktora nadzoruje i w razie czego interweniuje. Tego w szkole zwyczajnie nie ma - Twoja córka stoi wobec rówieśniczek, nie jednej ale co najmniej dwoch, a nauczyciel nie widzi problemu.
Poza tym zaś Twoja córka już wchodzi w trudny dla rodzica czas uczenia sie na własnych błędach, w tym błędach w ocenianiu ludzi.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez ludolfina » 15 sty 2012, o 23:33

Widzę że nie czytałaś wątku od początku,bo nawet nie wiesz w czym problem.

Chciałaś zareklamować tylko książkę?

czytalam od poczatku, byc moze nie zrozumialam problemu wlasciwie
ksiazka jest ciekawa, niedawno ja przeczytalam, i bylam pozytywnie nia poruszna.
zrobilo mi sie niemilo czytajac Twoje powyzsze slowa.
przykro mi ze nie pomoglam Ci
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 16 sty 2012, o 00:27

No właśnie mi też zrobiło się nie miło,bo z twojego postu wynikało,że nie czytałaś wcale.O molestowaniu wspomniała tylko Abssinth,ale w innym kontekście-że dziecko musi umieć powiedzieć "nie" nawet autorytetowi.

Przepraszam jeżeli nie miałam racji :cmok: .
Ostatnio edytowano 16 sty 2012, o 00:44 przez Eliza777, łącznie edytowano 2 razy
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 16 sty 2012, o 00:29

[quote="Sansevieria"]Co do autorytetów nauczycieli to Elizo, wprawdzie z automatu są takimi autorytetemi panie w przedszkolu, ale w odniesieniu do nauczycieli to sensowna jest opcja "nauczyciel musi sobie zasłużyć na bycie autorytetem". Bo naprawdę nauczyciele są bardzo różni. Są wspaniali ale są i fatalni. Nie wiadomo na kogo Twoja córka będzie trafiala, ale krytyczna ocena nauczyciela powinna być normalnym elementem rozmawiania o sprawach szkolnych. Po to między innymi, żeby dziecko sie nauczyło autorytety wybierać, a nie podporządkowywać się odruchowo każdej osobie wyżej w hierarchii.[quote]

Ten pan ma akurat bardzo dobre opinie między rodzicami i dziećmi, które wcześniej uczył.Wszyscy go lubią,jest miły,dobrze uczy,dobrze ocenia i jest też nauczycielem muzyki,co dla mojej córki jest atutem.Ja jestem nim rozczarowana...
Co do klasowego zwyczaju to dałaś mi do myślenia.Dotąd nie widziałam w tym nic złego.Muszę nad tym pomyśleć,bo zwątpiłam.

[quote]Jak się córka przeciwstawi Natalce i Kasi to owszem, coś sie zmieni. Ale wcale nie oznacza to, że one zaczna być dla niej miłe, szanować ja itpd. Jest mozliwe, że zmiana zachowania Twojej cóki da eskalację odrzucenia, paskudnych zachowań. Tak bywa.[quote]

To by było kiepsko .

[quote]I wiesz Elizo, to co działa w relacji rodzinnej z młodszą siostrą cioteczną, raczej nie zadziała w klasie. Bo siostra cioteczna jest młodsza i fizycznie słabsza oraz jedna to raz. A dwa - nad sprawą czuwasz i Ty i mama tej ciotecznej siostry czyli nie ma szans na bezkarność, jest strona dorosła, ktora nadzoruje i w razie czego interweniuje. Tego w szkole zwyczajnie nie ma - Twoja córka stoi wobec rówieśniczek, nie jednej ale co najmniej dwoch, a nauczyciel nie widzi problemu.[quote]

Jednak spojrzenie z boku daje inne światło sytuacji .Masz rację w szkole nie ma mnie i nie ma wsparcia,dobrze to ujełaś.

A z tym panem to jest właśnie to moje rozczarowanie.On rozwiązuje problemy,udając że ich nie ma.W zeszłym roku 5 razy rozmawiałam sygnalizując problem z nauką,odpowiedź zawsze ta sama:"nic się nie dzieje,jeszcze ma czas",2 razy o koleżankach:"nie ma problemu,oni się z nią przyjaźnią naprawdę'',zginęła książka -"znajdzie się"-to już do Oli.Jutro właśnie chyba pojadę do szkoły,bo znowu zginęła książka kilka dni temu,a pan znowu-"znajdzie się".Oni mają wszystkie zajęcia w jednej klasie gdzie mają szafki,żeby nie nosić zbędnych rzeczy.Poprzednio,jak Natalka schowała córce książke,pojechałam do szkoły,powiedziałam że chcę sprawdzić szafkę mojej córki,bo może nie dokładnie poszukała,nie znalazłam,to wtedy poprosił koleżankę żeby poszukała-i się znalazła.Teraz to samo,córka szukała,w domu nie ma(a ja dokładnie to wiem),powiedziała panu,bo kazałam jej i znowu:"ach te książki".Czy tak trudno mu powiedzieć do klasy:"dzieci może ktoś przypadkiem sprzątnął książkę,poszukajcie proszę".Tu akurat myślę że omyłkowo ktoś wziął.Jestem megawkurzona,bo to w jego klasie(pomieszczeniu) zaginął przedmiot.Przecież nie będzie Ola do każdego podchodzić i prosić o sprawdzenie, nie każdy jej posłucha...Kiedyś zeszyt ładniejszy,długopis świecący,który na wyprzedaży za kieszonkowe sama kupiła,niby drobne rzeczy,ale to się stało w klasie.Nie zgubiła tego,nie dała sama komuś,jestem pewna że jakieś dziecko sobie "wzięło".Nic w tym dziwnego,tak bywa,ale reakcja na każdą taką sytuację:''znajdzie się" mnie wkurza.On jest w końcu WYCHOWAWCĄ-czy to do czegoś nie zobowiązuje?

Oj coś nie udało mi się ładnie podzielić cytowanego posta. :oops:
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Sansevieria » 16 sty 2012, o 01:00

Ja nie wiem czy ten nauczyciel jest dobry czy nie bardzo. Natomiast wiem z całą pewnością, że dzieci są różne, i w atmosferze luzu i swobodnego podejścia typu "znajdzie sie" jedne sie czują wspaniale, a inne cierpią i czują się zagubione.
Dzielenie się wymuszone mnie osobiście wydaje sie bez sensu. Bo nie można wybrać ani czym się człowiek podzieli ani z kim. No weź wstaw dorosłego w taką sytuację, w jakiej pan wychowawca stawia dzieci.
Co do reakcji na sprzeciw Twojej córki - niefajne, ale bardzo możliwe. Bo panienkom jest dobrze i wygodnie tak, jak jest. Sprzeciw dla nich oznacza niewygodę i w naturalny sposób zapewne spróbują zawalczyć o powrót stanu poprzedniego. Potem ewentualnie zaczną szanować, ale pierwsza faza będzie raczej bolesna i przykra.
W szkole Cię nie ma i w dalszym życiu będzie Cię coraz mniej. Dlatego choć matczyne serce boli dziecko musi samo różne rzeczy załatwiać.
Szafki szkolne i w zyciu mojej córki były koszmarem, wiecznie coś ginęło, odnajdywalo się za kilka dni, tygodni albo i wcale, i chyba przy małych dzieciach jest to prawidłowość jakaś. Zauważ że ten model to jest też brak poszanowania dla własności, tak pośrednio. Ostatecznie jeśli książka zaginie na dobre to Ty będziesz musiała kupić drugą.
A co do bycia wychowawcą to różne są poglądy na wychowywanie. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez smerfetka0 » 16 sty 2012, o 12:57

przyznaje ze nie doczytalam wszystkich postow.


ale droga elizo, ja juz od zerowki, cala podstawowke i polowe gimnzajum bylam 'pod wladza' tez takiej dziewczynki. jak bylam mala pamietam wiele sytuacji. ta dziewczyna byla falszywa podla zaklamana i potrafila robic takie podlosci (tylko mi, a w naszej paczce bylysmy my i dwie inne kolezanki) ze sie w glowie nie miesci ze dziecko kilkuletnie moze tak kogos traktowac i jeszcze udawac ze to nie ona. mimo wszystko nie potrafilam sie od niej uwolnic, przyciagala jak magnes, a jak bylam starsza - gimnazjum zaczelo to przybierac gorsze formy bo na wiecej bylo ja stac, a ja sie jak glupia dawalam podpuszczac i zgadzalam sie na to wszystko.

moja mama tez mi tlumaczyla rozmawiala i robila wszystko zebym sie z nia tak nie przyjaznila (umiejetnie, bo ja nigdy nei czulam ze mi 'zabrania tej przyjazni' - bo pewnie wtedy moje nerwy obrocily by sie i na mame)

okropne jak przez nia plakalam, uwielbialam i nienawidzilam jednoczesnie. teraz dalej nienawidze mimo wszystko, jestem o nia zazdrosna, mimo ze nawet czesc sobie nei mowimy i widze ja raz w roku na ulicy.


na szczescie nasze drogi w liceum rozeszly sie.


z mojego punktu widzenia i na swoim doswiadczeniu mysle ze nic wiecej nie mozesz zrobic, jedynie jesli jestes z duzego miasta i np masz wybor gimnazjum to wyslac do innego. ona sama musi zrozumiec jak to na nia dziala i jaka to osoba.

bardzo jej wspolczuje.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez ludolfina » 16 sty 2012, o 13:10

O molestowaniu wspomniała tylko Abssinth

??
w odniesieniu do mojej wypowiedzi "czy lubi jak ja kolezanka szczypie, lubi jak cos zabiera? czy ona sama lubi zabierac cos kolezance? dlaczego nie szczypie kolezanki?
czy chcialaby zeby jej kolezanka nic nie mowila, jesli ona ja uszczypnie? czy uwaza ze to w porzadku?" Twoje slowa nie maja zupelnie sensu. chodzi mi o zwrocenie corce uwagi, ze pozwala innym na to, czego sama nie robi - sama nie zabiera ksiazki, olowka, nie ma pragnienia aby komus dokuczyc, a pozwala aby jej dokuczano. jest w tym duza asymetria.

mysle ze brak porozumienia miedzy nami przekresla sensownosc mojego wypowiadania sie tutaj.
Avatar użytkownika
ludolfina
 
Posty: 689
Dołączył(a): 13 lip 2010, o 22:09

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Abssinth » 16 sty 2012, o 13:29

zeby bylo jasne - wspomnialam o molestowaniu tylko dlatego, ze przypomniala mi sie ta ksiazka, ta zawarta w niej wypowiedz - i chcialam (choc w byc moze zbyt drastyczny sposob) zwrocic uwage na niebezpieczenstwo slepego wyznawania autorytetow i wpajania takiego podejscia dziecku.

pamietam, ze mnie uczono takiego posluszenstwa wobec autorytetow, i bardzo dlugo musialam walczyc w sobie z taka straszliwa inercja, ktora mnie ogarniala w obliczu kogos, kto byl 'wyzej'...nawet, jesli sie ta osoba ewidentnie mylila.

Ale to dygresja calkowicie w inna strone niz Twoje zapytanie Elizo, wiec juz nie bede rozwijac bardziej.

-----
Jesli chodzi o 'przyjaznie' z calkowicie nieodpowiednimi kolezankami...tez mialam takie epizody w zyciu, az do calkiem niedawna (a juz jestem po trzydziestce).
Wiem, ze mnie osobiscie imponowaly takie 'przebojowe' kolezanki, chcialam byc taka jak one, i dla ich akceptacji bylam sklonna zrobic wiele.
Dopiero po jakims czasie dostrzeglam, ze wcale w ten sposob sie nie ucze bycia taka wlasnie osoba...tylko sluze jako 'tlo', albo po prostu jako pozywka dla pasozyta.

Mysle, ze dobre jest wyksztalcanie asertywnosci, zdrowego egoizmu, poczucia wlasnej wartosci - i uczenie takich zachowan na wlasnym przykladzie. Moja mama zawsze sie bala walczyc o swoje, chciala byc mila, sympatyczna i lubiana przez wszystkich i taka wlasnie postawe przekazala swoim dzieciom.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez woman » 16 sty 2012, o 13:33

Przepraszam, że może niekoniecznie na temat, ale taka mnie naszła dygresja.
Mianowicie te toksyczne relacje, podstępna jakaś rywalizacja, wbijanie szpilek , manipulowanie tyczy się w głównej mierze dziewczynek.
Jestem mamą dwóch chłopców i dzięki Bogu nie mam takich problemow.
Chłopcy się pokłócą, poszarpią nawet czasem ale grają w otwarte karty. Nie ma tej całej zawilej otoczki, której i ja zaznałam w będąc dzieckiem.
Młodszy syn chodzi do klasy prymusów, gdzie jest ogromna rywalizacja w nauce, ale jednak w otoczce życzliwości.
Chłopaki pomagają sobie, np czasem wyproszą lepszą ocenę dla kolegi któremu się noga akurat podwinęła.
Natomiast moja siostra mieszkająca na stale w Holandii, mama córek, ciągle wałkuje podobne historie, co ją dosłownie wykańcza psych.

Tak czy siak Eliza trzymaj się. Rozumiem, że jest Ci ciężko.
Czasem to już na prawdę mam wątpliwości czy warto wychowywać dziecko na dobrego człowieka.

Ps. Dokładnie Abs. zdrowy egoizm jest bardzo ważny, tylko jak go nauczyć, kiedy bywa, że u rodzica kuleje po całości.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Re: Mam problem z fałszywymi "koleżankami" córki 8lat

Postprzez Eliza777 » 16 sty 2012, o 22:43

Witam.Byłam w szkole i rozmawiałam z panem.Trochę mnie poniosło(bez burzy prawdziwej),bo byłam zdenerwowana,pan też się zdenerwował,ale później emocje opadły i w sumie wyszła bardzo fajna rozmowa.Książka się znalazła...A na temat koleżanek tym razem pan mnie uważnie wysłuchał i obiecał porozmawiać z mamą Natalki,nie wiem czy z drugą mamą też,ale niedługo się przekonam.Tłumaczył że w tamtym roku jeszcze ich nie poznał dobrze,ale teraz już wie jaka jest Natalka,lecz nie myślał że moja córka nadal ma problem.Wyglądał na szczerze przejętego ,no ale zobaczymy.Okazało się też że konflikt z tą odrzuconą dziewczynką tak spotęgował,że Natalka jest na świeczniku i jej mama kilka razy była wzywana na rozmowy.A teraz i ja wszystko wygarnęłam wychowawcy,to może jej mama wnioski wyciągnie.Trochę mi głupio,bo była dla mnie zawsze miła,ale nie będę unikać konfrontacji,gdy będzie niezbędna,bo w końcu to jej dziecko krzywdzi moje swoim zachowaniem.

Ola trochę ma obawy z jutrzejszym pójściem do szkoły,ale nie jakieś przesadne,nic nie mówi o zostaniu w domu.
Oczywiście nie zaczepiałam dziś w szkole koleżanki,tak jak doradzaliście.Ale musiałam porozmawiać z panem,wydaje mi się że w tym wieku jeszcze na zachowanie można wpłynąć,a im starsze dzieci tym może być trudniej w przyszłości.Zobaczymy co wyniknie z tego.

smerfetka0 napisał(a):z mojego punktu widzenia i na swoim doswiadczeniu mysle ze nic wiecej nie mozesz zrobic, jedynie jesli jestes z duzego miasta i np masz wybor gimnazjum to wyslac do innego. ona sama musi zrozumiec jak to na nia dziala i jaka to osoba.

bardzo jej wspolczuje.

No już za późno,zrobiłam coś innego, wtrąciłam się,bo dla mnie to już podchodziło pod granicę nękania ,a do końca podstawówki jeszcze 4,5 roku,mam oczywiście obawy co będzie dalej.

Cieszę się że napisałaś swoją historię,poruszyła mnie...magnes-fajnie to ujęłaś...A czy odcisnęło to jakieś piętno na twoim dorosłym zachowaniu,na osobowości?

Abssinth napisał(a):Mysle, ze dobre jest wyksztalcanie asertywnosci, zdrowego egoizmu, poczucia wlasnej wartosci - i uczenie takich zachowan na wlasnym przykladzie. Moja mama zawsze sie bala walczyc o swoje, chciala byc mila, sympatyczna i lubiana przez wszystkich i taka wlasnie postawe przekazala swoim dzieciom.


Też jestem po 30-ce.Ja właśnie mam dosyć wysokie poczucie własnej wartości,jak trzeba to upominam się o swoje,może nie super przebojowa,ale w dorosłym życiu dobrze sobie radzę,potrafię wprost wyrażać potrzeby i emocje,prawie bez kompleksów.Przykład córka ma,może zacznie kiedyś powielać moje zachowanie.Lecz nie zawsze taka byłam...

woman napisał(a):Przepraszam, że może niekoniecznie na temat, ale taka mnie naszła dygresja.
Mianowicie te toksyczne relacje, podstępna jakaś rywalizacja, wbijanie szpilek , manipulowanie tyczy się w głównej mierze dziewczynek.
Jestem mamą dwóch chłopców i dzięki Bogu nie mam takich problemow.
Chłopcy się pokłócą, poszarpią nawet czasem ale grają w otwarte karty. Nie ma tej całej zawilej otoczki, której i ja zaznałam w będąc dzieckiem.

Jednak jak rozwinąć temat,to prawie każda z was ,dziewczyny,miała jakieś jazdy w dzieciństwie już w podstawówce.Wychodzi na to że biorąc swoje dzieciństwo za normalne,mylę się-bo miałam raczej szczęście że dopiero na studiach zaznałam toksycznej przyjaźni.

Sansevieria napisał(a):Ja nie wiem czy ten nauczyciel jest dobry czy nie bardzo. Natomiast wiem z całą pewnością, że dzieci są różne, i w atmosferze luzu i swobodnego podejścia typu "znajdzie sie" jedne sie czują wspaniale, a inne cierpią i czują się zagubione.
Dzielenie się wymuszone mnie osobiście wydaje sie bez sensu. Bo nie można wybrać ani czym się człowiek podzieli ani z kim.

Ja swoją Olę tak dobrze wychowałam,że i bez pana chętnie wszystko i wszystkim pożyczy,czy się podzieli.Teraz ją staram się odwychowywać :lol: , bo nie każdemu i nie wszystko,a to co się chce samemu...
Eliza777
 
Posty: 13
Dołączył(a): 13 sty 2012, o 13:37

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 201 gości