Sansevieria napisał(a):Filemonie, miejże litość, Ty znowu o nieskutecznych psychoterapiach
No właśnie- tak sobie myślę, że może Ty masz nierealistyczne oczekiwania co do terapii? Ja leczenie emocji widzę dokładnie tak jak np. rehabilitację połamanej nogi:
- ktoś kiedyś połamał mi nogę jak cholera i nie mogę chodzić
- ruszam więc na rehabilitację-boli bardzo na początku- ale powoli przynosi efekty-najpierw kuśtykam potem chodzę coraz sprawniej
- uparcie się rehabilituję, chodzę już całkiem sprawnie i ktoś z zewnątrz nie zauważy różnicy między moją nogą a innymi zdrowymi nogami. Tylko ja wiem, że czasem stare połamania się odzywają i noga boli, ale poboli trochę i przestanie, tylko ja wiem, że chodzenie wymaga ode mnie większego trudu niż od tych którzy żadnych złamań nigdy nie mieli, tylko ja wiem że przez połamania mam może ograniczenia których nie przeskoczę ( albo przeskoczenie będzie wymagało ogromnego wysiłku).
Wydaje mi się, że Ty oczekujesz iż terapia sprawi że noga będzie taka jak gdyby nigdy żadnego złamania nie było. Nie wydaje mi się to możliwe do osiągnięcia.
Ja mogę napisać to co Sansewieria - ja widzę u siebie znaczący efekt terapii. I wolę skupić się na tym efekcie jako na sukcesie niż na tym, że nie jest to stan doskonały. No nie jest - ale jest daleko lepszy niż to co było.