(nie)przedawniony konflikt

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

(nie)przedawniony konflikt

Postprzez sikorka » 9 cze 2011, o 12:33

rzecz miala miejsce dobrych pare lat temu, a nagle runela na mnie teraz jak grom z jasnego nieba i okazalo sie, ze wcale nie mam tej sprawy za soba. otoz z racji odleglosci jaka dzielila mnie, siostre i rodzicow od dalszej rodziny typu dziadkowie, wujostwo i kuzynostwo raczej rzdako sie z nimi spotykalam. glownie wakacje i swieta. w tzw. miedzyczasie kontaktow np. telefoniczych wlasciwie nie bylo z mojej strony. jakos nigdy mi tego nie brakowalo i nie czulam wiekszej potrzeby, by zadzwonic i pogadac, zapytac o samopoczucie. byli to dla mnie wlasciwie obcy ludzie, nic o nich nie wiedzialam.
co innego z moja siostra, ktora raczej nie stronila od kontaktow z nimi, widocznie byla bardziej towarzyska. mnie z kolei dwaj kuzyni - synowie siostry mojej mamy (byla tez moja chrzestna, od kilku lat nie zyje, tak jak i jej maz) okreslili z tego powodu dzikiem, ktory nie umie sie odezwac. bylam wtedy nastolatka i bardzo mnie to ubodlo. zerwalam z nimi calkowite kontakty i od tamtej pory nie odezwalismy sie do siebie slowem, nawet podczas jakichs rodzinnych uroczystosci. tak jak wspomnialam i tak te kontakty byly znikome, wiec specjalnej roznicy mi to nie zrobilo.
oni w tym czasie sie ozenili, zaprosili mnie wprawdzie na sluby ale nie przyszlam. skoro nie zamierzalam miec z nimi wiecej do czynienia to nie chcialam udawac, ze nic sie nie stalo po tym jak mie obrazili.
i wszystko wlasciwie byloby w porzadku, nikt nikomu nie wchodzilby w parade, gdyby nie .... moj slub, na ktory nie zamierzalam i nie zamierzam ich zaprosic. niby to moja sprawa ale nagle matka z ojcem zaczeli mi robic jazdy z tego powodu, ze jakto moge ich nie zaprosic, przeciez to rodzina, a ich matka byla moja chrzestna itp. ze oni na pewno bardzo to przezyja, bo juz sie cieszyli na spotkanie. haha, dobre - jakos przez caly ten czas im bylo dobrze. ojciec nawet do tego stopnia sie zagalopowal, ze stwierdzil ze on w takim razie nie przyjdzie, bo skoro on placi za slub to ma cos do powiedzenia.
nie zamierzam ustapic, bo w moich oczach nic sie wielkiego nie stanie jak nie zaprosze kuzynow i na jakas straszna jedze nie wyjde, natomiast zaczyna mnie to juz draznic. prawie codziennie dzwonia do mnie i mnie namawiaja, nawet do narzeczonego, ktory ma calkowicie na to wywalone bo to w koncu moja strona rodziny a ustalilismy, ze kazdy zaprasza badz nie zaprasza kogo chce i sie do siebie nie wtracamy.
mowie Wam, horror. w calej tej aferze najbardziej mnie boli ze rodzice staneli po ich stronie i nawet nie dopuszczaja moich uczuc i tego, ze ja moge byc na nich obrazona.
zaczyna mnie to wszystko draznic. trudno, jesli ojciec nie pzyjedzie to jego sprawa, on na tym najwiecej straci.
no to wylalam swoja zolc z watroby.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez doduś » 9 cze 2011, o 13:36

Sikorko wywaliłaś, żeby wywalić czy oczekujesz jakiejś informacji zwrotnej ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 9 cze 2011, o 13:45

Moim zdaniem - świetna okazja do naprawienia relacji. Wiem, że w tej chwili masz jej poprawność w głębokich i ciepłych ciemnościach. I że to napieranie na Ciebie skutkuje jeszcze większym Twoim uporem (tak Cię w każdym razie czytam). Z perspektywy lat stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że kontakty w rodzinie są ważne. I bardzo często po prostu potrzebne wcale nie w sensie "kto komu co może załatwić".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 9 cze 2011, o 13:53

Sikorko czy warto chować urazę tyle lat??
Ja na swoim weselu miałam niektóre osoby tylko z powodu rodziców i ich układów i zobowiązań, wesele nie było tylko moją sprawą bo oni je finansowali i nie mogłam im psuć z kimś kontaktów ani nie miałam takiej potrzeby. Myślę że mogłabyś trochę odpuścić, mam nadzieję że się nie obrazisz, tak to widzę:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez sikorka » 9 cze 2011, o 14:41

chowac urazy pewnie i nie warto, tylko mam takie poczucie, ze nawet gdyby te pare lat temu cala ta sytuacja sie nie wydarzyla to i tak nasze relacje bylyby takie jakie byly - czyli zadne :bezradny: wiec praktycznie w ogole mi nie zalezy na tym czy miedzy nami jest dobrze, zle czy obojetnie - bo i tak w praktyce wyglada to tak samo.
licze na to, ze rodzice wreszcie odpuszcza i uszanuja moja decyzje.
bianko, ja akurat mam taki charakter, ze jako osoba dorosla nie slucham juz tak rodzicow i sama decyduje o sobie. oczywiscie moga mi zasugerowac pewne kwestie, ale i tak ostateczna decyzja nalezy do mnie.
zreszta zastanawiam sie jak to w ogole mialoby wygladac. zadzwonie do nich i powiem, ze juz sie nie gniewam? :roll: z tego co mowia mi rodzice i reszta rodziny to kuzyni nawet nie wiedza o co mi chodzi bo oni takiej sytuacji nie pamietaja, wiec sie winni nie czuja.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez doduś » 9 cze 2011, o 14:52

a co tak w ogóle i w szczególe tak Cię ubodło w tym określeniu ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez caterpillar » 9 cze 2011, o 15:22

---------- 15:15 09.06.2011 ----------

rozumiem ,ze cale zamieszanie wyszlo od tego nieszczesnego nazwania Cie dzikiem kilka lat temu??

hmm ja nie wiem czy bym przyszla na slub kogos kto w zasadzie olal moj slub i kontaktow ze mna nie utrzymaywa i nagle wyskoczyl z zaproszeniem

chyba nie czula bym sie dobrze idac tam ALE

mysle ,ze warto poprzedzic to jakas rozmowa jesli sie zdecydujesz na zaproszenie ich.

ja zgadzam sie z Ewka warto utrzymywac kontakty z rodzina (no chyba ,ze jakies fatalne osobowosci nam sie trafia)

ja ostatnio odgrzalam kontakty ze swoja ciocia ,bo gdzies nam sie urwaly, to jedyna rodzina od strony mojego ojca..jakas tam czastka jego (mimo ,ze bylo jak bylo miedzy im a mna).

Lubie sluchac o rodzinie ,ktorej wzasadzie juz nie ma, o tym co robili itd przynajmniej mam poczucie ,ze nie wzielam sie z kosmosu :)

Moim zdaniem nie warto Sikorko zwlaszcza z takiego powodu odcinac sie i nie chodzi juz o wesele ale ogolnie o utrzymanie kontaktu albo przynajmniej probe nawiazania.

Jest jakas okazja wiec przemysl to na spokojnie.

pozdrawiam!

---------- 15:22 ----------

zreszta zastanawiam sie jak to w ogole mialoby wygladac. zadzwonie do nich i powiem, ze juz sie nie gniewam? z tego co mowia mi rodzice i reszta rodziny to kuzyni nawet nie wiedza o co mi chodzi bo oni takiej sytuacji nie pamietaja, wiec sie winni nie czuja.


no wlasnie sikorko mysle ,ze tu pies pogrzebany

oni kompletnie nie wiedza o co chodzi a Ty sie zaparlas "bo nie" :wink:

hmm no ja bym powiedzial cos w ten desen ,ze nie moglam byc na ich weselu ale bylo by mi bardzo przyjemnie gdyby przyszli na moje, zawsze to okazja do spotkania po latach.

( i ja bym zadzwonila przed wyslaniem zaproszenia tak jak pisalam wczesniej)
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez sikorka » 9 cze 2011, o 15:51

doduś napisał(a):a co tak w ogóle i w szczególe tak Cię ubodło w tym określeniu ?

zle sie poczulam, po prostu - nie rozpisze Ci tego na czynniki pierwsze. zwyczajnie mnie to obrazilo.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez caterpillar » 9 cze 2011, o 16:24

bylam wtedy nastolatka


no nastolatki ciezko przyjmuja krytyke, bo zwyczajnie nie maja jeszcze takiego dystansu do siebie (mysle ,ze wiekszosc tak ma)

sikorko ale juz jestes na tyle dorosla ,zeby sie z tym zmierzyc i pokazac siebie troche od innej strony..zreszta ludzie czasami cos palna i nawet temgo nie zauwaza a nam robi sie przykro

tak czy owak mysle ,ze warto zamknac tamten rozdzial i zaczac od nowa.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 9 cze 2011, o 17:19

sikorka napisał(a):licze na to, ze rodzice wreszcie odpuszcza i uszanuja moja decyzje.
bianko, ja akurat mam taki charakter, ze jako osoba dorosla nie slucham juz tak rodzicow i sama decyduje o sobie. oczywiscie moga mi zasugerowac pewne kwestie, ale i tak ostateczna decyzja nalezy do mnie.
z z tego co mowia mi rodzice i reszta rodziny to kuzyni nawet nie wiedza o co mi chodzi bo oni takiej sytuacji nie pamietaja, wiec sie winni nie czuja.


Sikorko Ty nie masz ich w ogóle na względzie więc nie dziw się że im trudno uszanować Twoje decyzje.
Wiesz ja też mam taki charakter i chyba większość ma że samemu podejmuje ostateczne decyzje tylko można jednocześnie brać jeszcze innych pod uwagę a nie patrzeć tylko na siebie.

Ja się nie dziwię że oni nie wiedzą o co Ci chodzi:)
Nie myślałaś że w tym określeniu było jednak trochę racji?
Naprawdę nie ma powodu nawet jeśli wtedy Cię to ubodło tak długo pielęgnować tego uczucia tym bardziej że oni tego nawet nie pamiętają...
Odpuść troszkę, pokaż się z trochę milszej strony, nie bądz zawzięta i odpuść...dobrze jest podtrzymywać kontakty w rodzinie a nie być tym który odmawia zaproszeń i nie zaprasza, bo z taką filozofią to całe rodziny by się do siebie nie odzywały...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez smerfetka0 » 9 cze 2011, o 17:45

mysle ze zdecydowanie powinnas ich zaprosic.

nie ktorzy ludzie bardzo konkretnie wyrazaja swoje zdanie czesto nie chca nikogo obrazic. i nie widze nic az tak strasznego w tym okresleniu sprzed wielu lat zeby uraze chowac do dzisiaj.

rodzice swoja strona troszke przesadzaja z codziennym napieraniem i szantazem ale moim zdaniem twoje 'jestem dorosla' trzeba troszke nagiac skoro to rodzice urzadzaja wam wesele. czasem 'wypada' zaprosic z roznych przyczyn.

nie wolno sie tak odcinac od rodziny jaka by ona nie byla trzeba zachowac dyplomatyczna twarz.

i jesli zastanawiasz sie jak to zrobic..NORMALNIE :) bez zadnego wyjasniania wracania do sytuacji itp. po prostu jak do rodziny, ktorej sie nie wybiera.

przemysl to sobie :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez caterpillar » 9 cze 2011, o 17:56

zeby bylo jasne , ja uwazam ,ze skoro samemu slub sie finansuje ma sie prawo zapraszac kogo sie chce i rodzice moga stawac mi na glowie.

jesli mam ograniczona sume na wesele i mam do wyboru ciotke ktorej na oczy nie widzialam a kogos nie z rodziny ale mi bliskiego wybieram tego nie z rodziny. (ja oczywiscie ;) )

ale mysle ,ze tu sprawa wyglada troche inaczej, bo jest okazja do naprawienia czegos i w tym wypadku warto posluchac rodzicow.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Bianka » 9 cze 2011, o 18:06

Jeśli rodzice pomagają finansować to raczej mają coś do powiedzenia, a jeśli nie finansują to z innych względów uważam bo nie tylko kasa się liczy można wziąć ich zdanie pod uwagę, rodzice też mają zobowiązania..u mnie na weselu były osoby u których dzieci tylko moi rodzice byli na weselu! i wypadało im zaprosić...a i chcieli bawić się ze swoimi znajomymi którzy bywają na naszych rodzinnych imprezach...

Zgadzam się z Tobą Cat że to jest bardzo dobra okazja do naprawienia relacji:)
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez sikorka » 9 cze 2011, o 18:11

ja tez mam takie poczucie, ze to co WTEDY, te pare lat wstecz bylo dla mnie straszna obelga teraz mi lata i powiewa :) tylko ze mysle, ze za daleko to juz zaszlo - oni wiedza, ze ich nie zaprosze (od moich rodzicow) wiec moze zostawic to tak jak jest.
zgadzam sie ze utrzymywac kontakty z rodzina warto, natomiast ja nie mam poczucia, ze to jest dla mnie jakas znowu bliska relacja. tyle lat bez nich zylam, ze i teraz sobie poradze. to w koncu tylko 2 osoby, a nie moja konra wobez wszystkich.
tak, rodzice finansuja slub i wesele, przynajmniej jakas czesc i wlasciwie caly czas powtarzali, ze daja mi pieniadze ktorymi moge dysponowac wg wlasnego uznania. oni nie beda sie wtracac. wlasciwie tylko w tym temacie ojciec sie nagle obruszyl. mowie nagle, bo przeciez i tak rodzice od dawna wiedzieli, ze nie odzywam sie do nich i na ewentualny swoj slub zapraszac ich nie bede.



caterpillar napisał(a):
zreszta zastanawiam sie jak to w ogole mialoby wygladac. zadzwonie do nich i powiem, ze juz sie nie gniewam? z tego co mowia mi rodzice i reszta rodziny to kuzyni nawet nie wiedza o co mi chodzi bo oni takiej sytuacji nie pamietaja, wiec sie winni nie czuja.


no wlasnie sikorko mysle ,ze tu pies pogrzebany

oni kompletnie nie wiedza o co chodzi a Ty sie zaparlas "bo nie" :wink:


nie do konca. oni doskonale wiedza o co mi wtedy poszlo, tylko zwyczajnie udaja glupich.
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Postprzez caterpillar » 9 cze 2011, o 18:29

bo moze im glupio , wiesz sikorko juz olewajac ten slub ..jesli to jakas bliska rodzina to ja napisze za Ewka warto pielegnowac kontakty



Jeśli rodzice pomagają finansować to raczej mają coś do powiedzenia, a jeśli nie finansują to z innych względów uważam bo nie tylko kasa się liczy można wziąć ich zdanie pod uwagę, rodzice też mają zobowiązania..u mnie na weselu były osoby u których dzieci tylko moi rodzice byli na weselu! i wypadało im zaprosić...a i chcieli bawić się ze swoimi znajomymi którzy bywają na naszych rodzinnych imprezach...


Bianko sorry ,ze to napisze ale bron mnie Panie Boze przed takim zachowanie wobec mojego dziecka,
moge sugerowac, doradzac ,ze moze warto zaprosic rodzine... ale jakies MOJE zobowiazania ?? yyy nie ogarniam

ale wiem ,ze tak jest ,ze rodzice uzurpuja sobie prawo, do zapraszania czy organizowania przyjecia wedlug swojej wizji, bo oni wylozyli kase
zero szacunku

ja Ci dam na wesele ale zrobimy po mojemy brrrr
:?
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 197 gości