prośba o garść rad bądź opinii

Problemy natury seksualnej.

Postprzez christmas_tree » 20 sty 2011, o 09:20

wiem, że powiem coś banalnego, ale te wszystkie z reguły bardzo wnikliwe i cenne spostrzeżenia zaowocują pozytywnie PO CZASIE, potrzebnym na ułożenie się, przetrawienie, akceptację.
Mortonie - zważywszy na Twoje poukładanie w pewnej sferze (które mnie nie zdumiewa, tak jak jednak zdumiało Filemona) - czas popracuje jak sądzę na Twoją korzyść. Skądinąd - w swoim bujnym panoramicznym ujęciu (być może nadinterpretacyjnym) Filemon często stawia całkiem rozsądne tezy i nieraz prowokując skłania do ustosunkowania się. Ja bym zatem nie traktował stwierdzeń Filemona jako "ustaleń" czy "objawień" z pozycji tego który wie lepiej, lecz pewnych punktów stymulujących myślenie.
BTW - moja terapeutka zna Horney, to bardzo usprawniło naszą komunikację :)
BTW2 - czytając wpisy Mortona raz po raz odczuwam pewien dreszcz pt. "ja też tak miałem!". Rozumiem - to co napisał Filemon odnoście pragnienia seksu z mężczyzną, można odczytać jako pełną szwungu tezę, taką szarżę interpretacji :D, ale kiedy sięgnę pamięcią do czasów sprzed kilkunastu lat, wychodzi mi ogromne podobieństwo do stylu myśli Mortona: fascynacja tak, pragnienie zbliżenia - nie! Tak to widziałem, tak to przedstawiałem, potem się jednak okazało, że pragnienie fizycznej bliskości (= zbliżenie seksualne) to integralny element owej fascynacji. No cóż, Filemon zaszarżował, ale mnie to się jednak zgadza, przyznaję, że Fil ma po prostu perspektywę "senioralnego" doświadczenia. (a styl i arogancką czasem formę chyba należy Ci wybaczyć Filemonie ;D)
A pragnienie potomstwa wydaje mi się bynajmniej niesprzeczne z homoseksualnością. Skądinąd - mój syn (aaa, 17-letni!) uważa nasze relacje za dobre, a mnie za dobrego ojca, chociaż geja :D (ostatnio roześmiał się, kiedy zauważyłem że osoby, w których każde z jego rodziców ulokowało swoją miłość noszą to samo imię).

chr
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez laissez_faire » 20 sty 2011, o 21:14

Filemon napisał(a):laissez, moja samoiluzja nie sięga do kostek Twojej paranoi... :lol:

a jeśli ja senior, to Ty już pan w średnim wieku... ;) więc siem lepiej do emerytury szykuj i w fabryczce sobie wypracuj... ;) zamiast snuć mrzonki o studiach... już nie te lata ;) :P


hihi, dobre :]
mój portret bliźniaczy do tego Doriana Gray'a ukrywam skrzętnie przed oczami gapiów, sam jednak korzystam z uroków przedłużonej młodości...

Pan M. napisał(a):hm co chcesz powiedzieć.. wychodzi mi coś w stylu, że żeby się zakochać trzeba pewnie odpuścić sobie tę chęć kontrolowania wszystkiego i dać się ponieść


niiiieeeee do końca... to "daj się ponieść" trochę trąci kiczem...
zresztą nie śmiałbym ci pisać, że gwałcąc samego siebie osiądziesz szczęście z drugim człowiekiem... chociaż może coś w tym jest (przynajmniej na początku)?
chyba po raz kolejny próbuję bawić się w kaznodzieję i nawoływać ludzi, którzy moich nauk zupełnie nie potrzebują, ba! funkcjonują znacznie lepiej niż ja, do RELATYWIZMU, a raczej do barku zaufania wobec własnych imperatywów kategorycznych... nieistotne.

Tak sobie myślę o moim pedalstwie... właściwie ja decydując się na nie w twoim wieku (czyt. 2 lata temu) godziłem się przede wszystkim na kontakt fizyczny, którego tak bardzo pragnąłem, a który tak mnie brzydził... ale to wszystko było takie głupie, bo przecież od zawsze chodziło mi o coś zupełnie innego; chciałem... pragnąłem mieć przyjaciela, bratnią duszę (szukam dobitniejszych słów, nie mogę znaleźć), a obudziłem się z traumy biernie wykonując na mym partnerze posuwisto, zwrotne ruchy ręką. I było mi tak przykro i źle, że wszystko było nie tak...
Mijają miesiące, przyjaźń budujemy każdego dnia, bezsensowne pseudo-zauroczenie zastąpiło coś lekkiego: zaufanie, poczucie trwałości, czuła troska...
Wypełnia się ten brak, który tak mnie rozrywał od środka.

Po co o tym ględzę? zakochanie ludzi skrzywionych ( a tacy przecież "jesteśmy") to był długotrwały proces, pełen bólu, wyrzeczeń, wstydu... uczyłem się kochać, uczyłem się myśli, że ktoś kocha mnie;

czy podobnie byłoby, gdyby jednak dziewczyny? chyba trochę łatwiej... ale wciąż...


p.s. christmas rozpieszczaj dzieciaka za nas wszystkich, którzy nigdy tego nie doświadczą :]
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Filemon » 21 sty 2011, o 01:12

zedytowałem mojego posta, w części skierowanej do laissez - najpierw przeczytałem tylko początek Jego wypowiedzi odniesiony do mnie a teraz dopiero doczytałem do końca... poruszyło mnie to a nawet wzruszyło, co napisałeś laissez i dlatego wywaliłem te wcześniejsze wdanie się w pyskówkę z Tobą...

pozdrawiam Cię i życzę Ci, żebyś był szczęśliwy oraz by udało Ci się spełnić swoje pragnienia i zaspokoić potrzeby... mam wrażenie, że zmieniasz swoje życie we właściwym kierunku i jest szansa, że uda Ci się je ułożyć tak, jak tego pragniesz... :)

p.s.
aha, tylko proszę Cię - nie mów już wreszcie o swoim PEDALSTWIE... znajdź na to jakieś inne, prawdziwsze i lepsze słowo... :)



christmas_tree napisał(a):Ja bym zatem nie traktował stwierdzeń Filemona jako "ustaleń" czy "objawień" z pozycji tego który wie lepiej, lecz pewnych punktów stymulujących myślenie.


bardzo sensowne podejście - popieram! :D
christmas_tree napisał(a):No cóż, Filemon zaszarżował, ale mnie to się jednak zgadza, przyznaję, że Fil ma po prostu perspektywę "senioralnego" doświadczenia


wiecie co...? i chyba coś jeszcze ten Fil ma - mnie się wydaje, że ja najczęściej korzystam przede wszystkim z jakiegoś rodzaju wewnętrznej intuicji, której źródło nie do końca jest dla mnie jasne... doświadczeń mam także sporo, ale wydaje mi się, że w tym obszarze jestem trochę... niedorozwinięty ;) :lol: to znaczy nie w pełni umiem je w sobie "przerabiać" i z nich korzystać i sporo brakuje mi do dojrzałości (nie mówiąc już o "senioralnej"... :lol: ) jednak mam chyba w sobie jakiegoś dosyć tajemnego "czuja", który często nawet na odległość i bez osobistego kontaktu podpowiada mi jakby... (szeptem na ucho... ;) ) co jest grane i co jest na rzeczy w przypadku danej osoby i jej problemów...

christmas a w ogóle to chcę wyznać publicznie, że byłeś kiedyś moją... platoniczną miłością... ;) (platoniczną tylko dlatego, bo niespełnioną...) a to dlatego, bo tak bardzo czułem się z Tobą "na jednej fali" w obszarze zaspokojenia potrzeby kontaktu z drugim ciepłym, życzliwym człowiekiem i bycia zrozumianym przez Ciebie jako człowiek i w moich potrzebach...

bardzo Ci dziękuję za Twoje słowa odnoszące sięz tutaj do mnie, które odbieram jako bardzo takie... ludzkie, empatyczne i serdecznie wyrozumiałe wobec mnie... takim Cię właśnie zapamiętałem przede wszystkim z naszego kontaku! :) i to mi się w Tobie tak ogromnie podobało - tak bardzo, że chyba nie spotkałem w moim życiu drugiej takiej osoby...

ściskam Cię mocno i przyjaźnie i mimo mojego "starczego" niedowiarstwa... ;) :haha: życzę Ci z serca wszystkiego co najlepsze - w szczególności w życiu osobistym!!!
:serce2:

Twój Filemon
(tak sobie pozwolę się podpisać i mam nadzieję, że nie byłem w tym poście w Twoim odczuciu nadmiernie entuzjastyczny... :) )
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez christmas_tree » 22 sty 2011, o 11:43

Filemonie, ja mam swoje jazdy, ale jak zapewne wiesz - staram się zachować obiektywizm.
Nie wolno mi zaprzeczyć, że to właśnie dzięki Tobie i poleconej przez Ciebie lekturze dokonał się w moim życiu przewrót kopernikański, tak się stało, że to Ty wyzwoliłeś bezpośredni impuls do wyjścia z szafy, skutkiem którego jest moje obecne życie, autentycznie wymarzone. A to że w późniejszym okresie nie wszystko się układało po Twojej myśli to inna sprawa, któa nie może przesłonić Twojego ważnego udziału w moich wewnętrznych perypetiach.
No więc bardzo mi było miło, gdy czytałem powyższe słowa :)
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Filemon » 23 sty 2011, o 02:35

:) :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Margerytka » 24 sty 2011, o 01:51

Witam
Tak z całym szacunkiem: kim Ty jesteś, bo po przeczytaniu tego, co piszesz, nasunęły mi się następujące opcje:
1. Jesteś trolem - założyłeś temat i obserwujesz, co się będzie działo ?
2. Jesteś dziennikarzem zbierającym materiały do jakiegoś artykułu być może na temat tak zwanej tolerancji?
3. Osobą zbierającą dane do jakiejś pracy naukowej , a że nie wolno zamieszczać ankiet, w ten sposób chcesz uzyskać opinie?
4.Człowiekiem, który ma problemy, który się obawia (być może prawdy o sobie) zastanawia się co dalej, bo On właściwie tę prawdę zna, tylko obawia się, co będzie jak wyjdzie na wierzch ?
Czytając to, co piszesz, widzę coraz więcej zgrzytów, między kolejnymi wpisami, coraz więcej zakłamania - ale to jest tylko moje odczucie. Abyś dokładnie zrozumiał, o co mi chodzi, kolejno wykażę delikatnie mówiąc niezgodności:
I Twój wpis z dnia 11.01.2011r godz.22.53
.... pierwsza poważna sympatia w wieku lat 17 doprowadzała mnie do ciągłej frustracji gdyż była bardzo religijna (katolicko) i żadne pieszczoty nawet nie wchodziły w grę.....
II wpis z dnia 11.01.2011r. godz.23.52
....pierwszej swojej dziewczynie powiedziałem wszystko i nie odstraszyło jej to- niestety seksu w tej relacji nie było.....
III wpis 16.01.2011r. godz.21.19
.....niestety dochodziło do bliskości, która kończyła się frustracją. Nazywała mnie swoim chłopakiem, lubiła się całować, pieścić przez spodnie , mocno przytulać....
Gdzie jest prawda? Ciężko jest też mi uwierzyć, iż drugiej dziewczynie mówiłeś tylko, że jest piękna ( w Twoim odczuciu jak zaznaczyłeś) , że nie padały inne słowa? A z drugiej strony liczyłeś na co? Że powiesz dziewczynie wierzącej, jak to zaznaczasz - że jest piękna - i ona natychmiast powinna się na wszystko zgodzić ? No i oczywiście Ty nie naciskałeś, to ona sama do wszystkiego doprowadziła, Ty nie wymuszałeś, to skąd w takim razie te słowa - nie powiedziała mi nigdy szczerze, czemu nie chce pełnego seksu, powiedziała, ze powie kiedyś, jak będzie gotowa- czy to nie powinno wystarczyć ? Czemu nie liczyłeś się z jej zdaniem? Czy Ty byłeś wobec niej całkowicie szczery? Nie -sam piszesz- ..na pewno gdybym miał pewność , że to ta jedyna, to otworzyłbym się przed nią... A ona miała mieć tą pewność ? No powinna, przecież to Ty zainteresowałeś się nią- czyż nie powinna tego docenić? Czy nie powinna dać całej siebie, abyś Ty nie przeżywał kolejnej frustracji? No to lepiej wykorzystać dziewczynę, a później pa skarbie- nie kocham - wiesz dla mnie jest to całkowity brak odpowiedzialności rażąco kłócący się z tym w jakim świetle chcesz siebie przedstawić tu na forum.
.. Oboje startowaliśmy z pozycji osób o małym doświadczeniu, nieco zahamowanych, pragnących dać sobie nawzajem szansę- więc nie mam wyrzutów sumienia.... Bardzo ładnie powiedziane, bardzo gładko - Ty nie masz a ona- nad tym się nie zastanawiałeś? Nie bo wg Ciebie znasz tylko dwie osoby jak zaznaczyłeś gorliwie wierzące , ona cóż wg Ciebie mogła być tylko przykrywką. Po czym tak sądzisz? Po tym, że nie skorzystała z oferty a powinna, przecież chciałeś dać szansę - nie skorzystała, no to żegnaj.
No tak piszesz wprawdzie nie czuję się z tym dumny, że nie chciało mi się czekać, ale nie chciałem znowu powtórzyć poprzedniej frustrującej sytuacji- chyba przez to zerwałem- no widzisz Ty nie chciałeś a ona ? Czy chociaż raz zastanowiłeś się, co ona przeżywała? Szkoda, że wcześniej nie rozpatrzyłeś wszystkich za i przeciw- z reguły tak postępuje człowiek odpowiedzialny . Nie kocham , nie oszukuję, informuję wyraźnie- słuchaj lubię Ciebie jako koleżankę, ale nic poza tym. Nie lepiej byłoby w ten sposób? Piszesz , że Ty jesteś agnostykiem - bardzo to teraz wygodne i na czasie . Czego dotyczy ten agnostycyzm ? Ciekawa jestem czy przy tym swoim agnostycyzmie- nie nosisz czasem 5 cm złotego krzyżyka na piersi i obrączki z różańca- bo takich agnostyków też spotkałam. Wiesz, ja bym na Twoim miejscu zastanowiła się, czy nie należysz do sensualistów- skoro musisz eksperymentować, poznawać zmysłami i jeżeli nie przeprowadzisz eksperymentu, to nie wiesz, co czujesz. Tak szczerze mówiąc, mnie też bliżej do agnostycyzmu - rozważając w kategorii, czy Bóg istnieje, skoro ci jego namiestnicy na ziemi robią to, co robią, a On na to pozwala, no ale to jest zupełnie inna kwestia , tak tylko skojarzyło mi się z tym, co napisałeś o sobie.Ale ja wyznaję jedną zasadę - staraj się żyć tak, aby innym nie szkodzić .Trudno mi również zrozumieć to, co napisałeś o nałogu- iż z mężczyznami to nałóg a z kobietami nie? Słyszałeś o erotomanii ? (':lol:') Wiesz co tak z całym szacunkiem dla Twoich poglądów - ale to co piszesz , że nie wiesz czy kochasz, kiedy kochasz-, ze nie pociągają Ciebie dziewczyny, no ale przecież trzeba się przed rodzicami, sąsiadami pokazać - wg mnie to czyste wyrachowanie. Własnie przykrywka tego, co chce się ukryć. Patrzcie jaki wspaniały mąż, ojciec, syn a w domu ....? Następna sprawa posiadanie dziecka przez osobę heteroseksualną jest potrzebą prymitywną (pierwotną) Czyżbyś nie zaobserwował ludzi , którzy z własnego wyboru nie decydują się na posiadanie dziecka- nie chcą przekazać tych swoich genów następnemu pokoleniu(':P').
Następna sprawa , która zgrzyta w Twoich wypowiedziach ... mam
23 lata- w innym topicu pisałeś , że broniłeś pracy magisterskiej - zgadzam się jest taka możliwość ? Ale zupełnie mi z tym nie gra Twój wpis - z dnia 11.01.2011r. .. oo kilku lat mieszkam za granicą, zarabiam, mam własne życie , bliskich znajomych.... jakieś rozdwojenie oraz hit- mama jest psychologiem klinicznym, II stopień specjalizacji - i Twoje określenie - pochodzę z biednej rodziny, gdzie rodzice pracowali a dzieci uczyły się - chyba trochę przesadziłeś z ta biedą prawda?
Tak więc dzisiaj dałam garść moich opinii na temat tego, co mi nie gra w Twoich wypowiedziach i dlaczego mam wrażenie zakłamania z Twojej strony.Natomiast wyboru odnośnie swojej drogi życiowej będziesz musiał dokonać sam - wiesz stara prawda- życie to ryzyko .
Nie chciałam urazić.
Pozdrawiam.
Margerytka
 
Posty: 127
Dołączył(a): 25 kwi 2010, o 00:50

Postprzez christmas_tree » 24 sty 2011, o 18:04

Hmm.... spostrzegłaś wiele zastanawiających rzeczy, na które nie zwróciłem uwagi... A teraz czuję, że podskórnie coś jednak do mnie docierało, szczególnie w obrazie rodziny.
Oczywiście - psycholog z II stopniem specjalizacji nie musi automatycznie zarabiać wiele, oczywiście - Morton może mieszkać za granicą od kilku lat i tam zrobił studia... Ale masz rację Margerytko, że w słowach Mortona pojawiają się rozbieżności, jakby to nie do końca była autentyczna historia... Zwłaszcza postacie dziewczyn będących w relacji, co przenikliwie wyłapałaś.
Koniec końców nie ma to jednak dla mnie znaczenia, albowiem istotą wątku jest rozdarcie pomiędzy ukierunkowaniem popędu a pragnieniami natury emocjonalnej i społecznej. To, co Morton zawarł w swoich wypowiedziach jest dość bliskie moim własnym problemom i rozterkom w tym właśnie wieku.
Mortonie, życzę Ci byś zdołał ułożyć sobie życie szczęśliwie i spokojnie, pamiętaj jednak o tym, że prawdopodobnie pierwiastek homoseksualny nie ustąpi sam z siebie. To będzie obecne w Twoim "ja" niezależnie, jak dalece to opanujesz czy stłumisz. Aby żyć normalnie, będziesz musiał podjąć spory trud zaakceptowania swoich ciągot, rozpoznania prawdziwych potrzeb, dotarcia do sedna własnej osobowości.
Ja będę za to trzymał kciuki
chr
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Filemon » 24 sty 2011, o 18:25

a mnie się wydaje, że to jest historia autentyczna, tyle że może momentami Morton coś podkolorował z lekka, czy dorzucił jakiś szczegół w nieprecyzyjny sposób...

niemniej, ja w Nim odbierałem coś co mi się niezbyt podobało i określałem to w moich postach konkretnie... miewałem niekiedy wrażenie, że Morton mógłby postąpić w sposób, który podkopałby na przykład moje zaufanie do Niego i to też wypowiedziałem... jednak nie odniosłem wrażenia, że to jest wszystko razem jakaś bujda... :)

post Margerytki odbieram jako nacechowany dużą dozą podejrzliwości i tak... jakby Ją coś w Mortonie (lub w tym co On pisze) niemal osobiście drażniło i wywoływało złość... no ale kto wie... może trafnie wyłapała jakąś ściemę...? ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez laissez_faire » 24 sty 2011, o 18:57

Fatalnie... muszę się zgodzić z Fil'em ;]

Christmas za bardzo ekscytujesz się swoim pedalstwem... podobnie jak kiedyś zbyt bardzo ekscytowałeś się swoim brakiem zgody na dane skłonności... zmiana frontu, ale idiotyczna wojna wciąż trwa.

Panno M. WYLUZUJ!
Jestem w stanie każdemu z tego forum udowodnić niezgodności w jego/jej wpisach (chyba przede wszystkim w swoich)... bo życie jest niejednoznaczne, bo w zależności od sytuacji różnie patrzymy na pewne zdarzenia, bo nikt nie jest obiektywny, bo w świecie wirtualnym niekiedy mieszają się marzenia z rzeczywistością... ale...
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez Filemon » 24 sty 2011, o 20:14

laissez_faire napisał(a):Fatalnie... muszę się zgodzić z Fil'em ;]



jak mi Cię żal, maleńka... pogłaskać po główce...? ;) :haha:
:pocieszacz:
laissez_faire napisał(a):Christmas za bardzo ekscytujesz się swoim pedalstwem... podobnie jak kiedyś zbyt bardzo ekscytowałeś się swoim brakiem zgody na dane skłonności... zmiana frontu, ale idiotyczna wojna wciąż trwa.


nie wydaje mi się, żeby w wypadku Christmas miał miejsce taki stan rzeczy... Wydaje mi się, że po prostu przeszedł drogę ku pełniejszej samoakceptacji, odrzucił rozmaite ściemy i półściemy, które wcześniej nosił w sobie (często podświadomie), na dodatek ponieważ ma wiele przyjemnych cech charakteru i osobowości a ponadto chyba także... szczęście w życiu (plus artystyczną duszę... ;) ), to udało mu się znaleźć całkiem szybko fajnego chłopaka, z którym tworząc pod pewnymi względami z lekka "awangardowy" związek... (moim filemonowatym zdaniem... ;) ) po prostu JEST OBECNIE SZCZĘŚLIWY... i mimo, że ja zbytnio nie wierzę w trwałość awangardy (z natury rzeczy właściwa jej jest przemijalność...), to w tym wypadku jakoś tak czuję, że kto wie... a może to właśnie będzie wyjątek od reguły... czego serdecznie Choinowi życzę i czuję, że... może się spełnić!

a o co mi chodzi z tą Jego "partnerską awangardą", to On pewnie już się domyśla... a Wy nie! :P :)

laissez, a Ty nie szukaj dziury w całym... (no chyba, że akurat strasznie dziś musisz... ;) :lol: ), tylko ciesz się tym co masz!!! masz fajnego chłopaka, zdaje się, że się kochacie i że jest Wam ze sobą dobrze... doceń to, bo wcześniej nigdy tego nie miałeś a od kiedy to masz, to wreszcie zacząłeś trochę czuć smak życia i bardziej się nim cieszyć, nieprawdaż...?

więc zrób kolejny krok na przód może... hem? i przestań nazywać siebie pedałem a homoseksualne relacje pedalstwem... podziękuj losowi za to, co jest Ci dane i zacznij już wreszcie mówić o homoseksualności i sobie jako homoseksualnym, jeśli jeszcze gej nie może Ci przejść przez gardło...

bo jak nie, to... ja będę do Ciebie tego PEDAŁA stosował - chcesz? :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Morton » 26 sty 2011, o 02:08

---------- 23:29 25.01.2011 ----------

Margerytka napisał(a):Witam

Witaj i dzięki że chciało Ci się napisać aż tak dużo. Wyczuwałem jakby w kilku miejscach zmasowanie zarzutów/nieufności/nieprzyjemnych porównań, więc w kilku miejscach mogę wydawać się obronnie nastawiony, ale ufam że czegoś się mogę nauczyć z tej dyskusji (mimo że ogólnie przyznam, nie spodziewałem się, że na tym forum ktoś wystąpi w roli śledczego, a może i nawet sędziego)
Tak z całym szacunkiem: kim Ty jesteś, bo po przeczytaniu tego, co piszesz, nasunęły mi się następujące opcje:


Głupio mi przyznać, ale po takim rozpoczęciu aż strach czytać dalej. "Kim Ty jesteś".. może mam podać adres? "Z całym szacunkiem" też brzmi niefortunnie, albo szacunek jest, albo go nie ma, chyba nie trzeba dodawac pusto brzmiących sformułowań ?

1. Jesteś trolem - założyłeś temat i obserwujesz, co się będzie działo ?

Nie
2. Jesteś dziennikarzem zbierającym materiały do jakiegoś artykułu być może na temat tak zwanej tolerancji?

Nie..
3. Osobą zbierającą dane do jakiejś pracy naukowej , a że nie wolno zamieszczać ankiet, w ten sposób chcesz uzyskać opinie?

Wow, nie :)
4.Człowiekiem, który ma problemy, który się obawia (być może prawdy o sobie) zastanawia się co dalej, bo On właściwie tę prawdę zna, tylko obawia się, co będzie jak wyjdzie na wierzch ?

Człowiekiem - tak. Problemy - mam. Obawiam się - wielu rzeczy. Prawdy o "sobie" nie znam. Ale prawda jest wartością, do której dążę. Desperackie poczucie bycia niezrozumianym ogarnia mnie, jak czytam, że "obawiam się jeśli prawda wyjdzie na wierzch". No błagam. Ja pragnę prawdy.

Czytając to, co piszesz, widzę coraz więcej zgrzytów, między kolejnymi wpisami, coraz więcej zakłamania - ale to jest tylko moje odczucie. Abyś dokładnie zrozumiał, o co mi chodzi, kolejno wykażę delikatnie mówiąc niezgodności:
I Twój wpis z dnia 11.01.2011r godz.22.53
.... pierwsza poważna sympatia w wieku lat 17 doprowadzała mnie do ciągłej frustracji gdyż była bardzo religijna (katolicko) i żadne pieszczoty nawet nie wchodziły w grę.....
II wpis z dnia 11.01.2011r. godz.23.52
....pierwszej swojej dziewczynie powiedziałem wszystko i nie odstraszyło jej to- niestety seksu w tej relacji nie było.....
III wpis 16.01.2011r. godz.21.19
.....niestety dochodziło do bliskości, która kończyła się frustracją. Nazywała mnie swoim chłopakiem, lubiła się całować, pieścić przez spodnie , mocno przytulać....
Gdzie jest prawda?


Ja tu nie widzę żadnych sprzeczności. Przez pieszczoty w pierwszym poście miałem na myśli bycie razem nago i dotykanie się w miejscach intymnych - pieszczoty seksualne (petting). Może czasem niefortunnie się wyrażam i potem jest zamieszanie ;/ Ale jak właściwie miałoby pomóc tutaj nazwanie mnie zakłamanym, tego nie wiem.

Ciężko jest też mi uwierzyć, iż drugiej dziewczynie mówiłeś tylko, że jest piękna ( w Twoim odczuciu jak zaznaczyłeś) , że nie padały inne słowa?


Hm niepokoi mnie w tej rozmowie to, że po prostu nie wierzysz w to co piszę, także to nie do końca tak, że wyrażam się niejasno.. :?

A z drugiej strony liczyłeś na co? Że powiesz dziewczynie wierzącej, jak to zaznaczasz - że jest piękna - i ona natychmiast powinna się na wszystko zgodzić ? No i oczywiście Ty nie naciskałeś, to ona sama do wszystkiego doprowadziła, Ty nie wymuszałeś, to skąd w takim razie te słowa - nie powiedziała mi nigdy szczerze, czemu nie chce pełnego seksu, powiedziała, ze powie kiedyś, jak będzie gotowa- czy to nie powinno wystarczyć ? Czemu nie liczyłeś się z jej zdaniem? Czy Ty byłeś wobec niej całkowicie szczery? Nie -sam piszesz- ..na pewno gdybym miał pewność , że to ta jedyna, to otworzyłbym się przed nią... A ona miała mieć tą pewność ? No powinna, przecież to Ty zainteresowałeś się nią- czyż nie powinna tego docenić? Czy nie powinna dać całej siebie, abyś Ty nie przeżywał kolejnej frustracji? No to lepiej wykorzystać dziewczynę, a później pa skarbie- nie kocham - wiesz dla mnie jest to całkowity brak odpowiedzialności rażąco kłócący się z tym w jakim świetle chcesz siebie przedstawić tu na forum.


W ogóle nie było mowy o jakimkolwiek wykorzystywaniu ani nawet chęci wykorzystania. A na pytanie, czy byłem całkowicie szczery, już odpowiedziałem - mieliśmy oboje blokady przed komunikacją i byciem całkowicie szczerymi. Wiesz, nie miałem ochoty czekać do końca życia, aż ona zdecyduje się na stosunek bez podawania mi powodu odmowy, mimo całych moich uczuć do niej. Nie jestem święty :/ Co do światła w jakim chce siebie przedstawiać, może coś mi umknęło w tej kwestii bo sam już nie wiem jak ja chce siebie przedstawiać. Nie zastanawiałem się nad tym.

Czy chociaż raz zastanowiłeś się, co ona przeżywała? Szkoda, że wcześniej nie rozpatrzyłeś wszystkich za i przeciw- z reguły tak postępuje człowiek odpowiedzialny . Nie kocham , nie oszukuję, informuję wyraźnie- słuchaj lubię Ciebie jako koleżankę, ale nic poza tym. Nie lepiej byłoby w ten sposób?


Hm robisz chyba ze mnie na siłę egoistę, mimo że zastanawiałem się co ona przeżywała. Łatwiej by Ci chyba było wyobrażać sobie mnie jako takiego potwora bez uczuć, bo chyba nei rozumiesz mnie w ogóle. Poza tym gdybym powiedział tej dziewczynie, że lubię ją jako koleżankę, to bym skłamał, bo "lubiłem" ją dużo mocniej.

Piszesz , że Ty jesteś agnostykiem - bardzo to teraz wygodne i na czasie . Czego dotyczy ten agnostycyzm ? Ciekawa jestem czy przy tym swoim agnostycyzmie- nie nosisz czasem 5 cm złotego krzyżyka na piersi i obrączki z różańca- bo takich agnostyków też spotkałam.


Agnostycyzm dotyczy braku mojej wiedzy na temat istnienia Boga i braku mojej wiary w pogląd, że to jak mamy postępować, zostało objawione przez niego facetowi z brodą na kamiennych tabliczkach. Nie noszę krzyżyka ani różańca.

Wiesz, ja bym na Twoim miejscu zastanowiła się, czy nie należysz do sensualistów- skoro musisz eksperymentować, poznawać zmysłami i jeżeli nie przeprowadzisz eksperymentu, to nie wiesz, co czujesz. Tak szczerze mówiąc, mnie też bliżej do agnostycyzmu - rozważając w kategorii, czy Bóg istnieje, skoro ci jego namiestnicy na ziemi robią to, co robią, a On na to pozwala, no ale to jest zupełnie inna kwestia , tak tylko skojarzyło mi się z tym, co napisałeś o sobie.Ale ja wyznaję jedną zasadę - staraj się żyć tak, aby innym nie szkodzić .

Amen

Trudno mi również zrozumieć to, co napisałeś o nałogu- iż z mężczyznami to nałóg a z kobietami nie? Słyszałeś o erotomanii ? (':lol:') Wiesz co tak z całym szacunkiem dla Twoich poglądów - ale to co piszesz , że nie wiesz czy kochasz, kiedy kochasz-, ze nie pociągają Ciebie dziewczyny, no ale przecież trzeba się przed rodzicami, sąsiadami pokazać - wg mnie to czyste wyrachowanie.


Wow, to w dzisiejszym świecie już nie wolno myśleć o swoich potrzebach i obawach, bo uznają Cię za wyrachowanego mordercę/gwałciciela. Wiesz kto nie jest wyrachowany? Pedofil. Bo on kocha dzieci i po prostu podąża za serduszkiem. Sorry ale nie kupuję Twojej logiki.

Własnie przykrywka tego, co chce się ukryć. Patrzcie jaki wspaniały mąż, ojciec, syn a w domu ....? Następna sprawa posiadanie dziecka przez osobę heteroseksualną jest potrzebą prymitywną (pierwotną) Czyżbyś nie zaobserwował ludzi , którzy z własnego wyboru nie decydują się na posiadanie dziecka- nie chcą przekazać tych swoich genów następnemu pokoleniu(':P').


O kurcze, czyżbyś coś sugerowała :?

Następna sprawa , która zgrzyta w Twoich wypowiedziach ... mam
23 lata- w innym topicu pisałeś , że broniłeś pracy magisterskiej - zgadzam się jest taka możliwość ? Ale zupełnie mi z tym nie gra Twój wpis - z dnia 11.01.2011r. .. oo kilku lat mieszkam za granicą, zarabiam, mam własne życie , bliskich znajomych.... jakieś rozdwojenie oraz hit- mama jest psychologiem klinicznym, II stopień specjalizacji - i Twoje określenie - pochodzę z biednej rodziny, gdzie rodzice pracowali a dzieci uczyły się - chyba trochę przesadziłeś z ta biedą prawda?
Tak więc dzisiaj dałam garść moich opinii na temat tego, co mi nie gra w Twoich wypowiedziach i dlaczego mam wrażenie zakłamania z Twojej strony.


Broniłem magisterki w wieku 22 lat. Studia w moim kraju (nie w Polsce) trwały 4 lata. Pracowałem podczas studiów. Psycholog zarabia w Polsce grosze bo jest to praca społeczna w dużej mierze, a szczególnie doskwiera to jeśli na utrzymaniu jest rodzina. Wiesz głupio mi tak tłumaczyć się ze wszystkiego, jak na przesłuchaniu na policji.

Do tego nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, ale nakłaniasz kogoś (przez swoją ciekawość) do ujawniania ilości danych osobowych, która ułatwia identyfikację danej osoby, a nie wiem czy taka jest idea tego forum

Natomiast wyboru odnośnie swojej drogi życiowej będziesz musiał dokonać sam - wiesz stara prawda- życie to ryzyko .
Nie chciałam urazić.
Pozdrawiam.


Rada mało wnosi (jest oczywista), a co do urażania.. Gdybym ja nie chciał kogoś urazić, to byłbym nieco ostrożniejszy w stawianiu komuś zarzutów, porównywaniu go do innych osób, skupianiu się na swoich odczuciach wobec osoby (która ewidentnie kojarzy ci się z osobami, których spotkałaś kiedyś) a nie na problemie który ta osoba ma, no i generalnym ferowaniu osądów i ocen. Ale to tylko moje podejście do kwestii "urażania".

---------- 23:37 ----------

Filemon napisał(a):
niemniej, ja w Nim odbierałem coś co mi się niezbyt podobało i określałem to w moich postach konkretnie... miewałem niekiedy wrażenie, że Morton mógłby postąpić w sposób, który podkopałby na przykład moje zaufanie do Niego i to też wypowiedziałem... jednak nie odniosłem wrażenia, że to jest wszystko razem jakaś bujda... :)


myślę, że jedynym rozwiązaniem kwestii tego wrażenia było by pójście na piwo i wyjaśnienie sobie kilku spraw :P

---------- 00:53 26.01.2011 ----------

Margerytka napisał(a):Witam
Tak z całym szacunkiem (...)
Nie chciałam urazić.
Pozdrawiam.


Margerytko, to jeszcze raz ja. Przeczytałem sobie na Twoim profilu Twoje wpisy, żeby Cie lepiej poznać i po dziesiątym poście zaczynającym się lub kończącym od "Z całym szacunkiem", "nie potraktuj tego jako atak", "Nie chcę urazić ani atakować ale", "Witam - nie mam zamiaru urazić czy obrazić" (dosłowne cytaty) przestałem liczyć....

Zastanowiłbym się, jakie są Twoje prawdziwe intencje i czemu właściwie musisz tak obronnie zawsze zaczynać/kończyć. To jednak wyjątek wśród osób tu piszących. Większość uczestnikow jednak pisze wprost i nie potrzebuje takich prób bronienia się przed odpowiedzialnością za swoje słowa i za wpływ tych słów na inne osoby. Jeżeli zdajesz się, że słowa mogą być odczytywane jako atak, to może lepiej zastanowić się nad tego przyczyną? Nad swoim nastawieniem? Pozdrawiam serdecznie.

---------- 01:05 ----------

laissez_faire napisał(a): chciałem... pragnąłem mieć przyjaciela, bratnią duszę (szukam dobitniejszych słów, nie mogę znaleźć),


ja właśnie chyba znalazłem takiego kogoś, za wcześnie by mówić, ale widzę jak się zmieniam pod wpływem tej kiełkującej przyjaźni... zobaczymy, co będzie! cieszę się, że i Ty odnajdujesz w końcu to, czego szukałeś i że wypełnia się ten brak!!

---------- 01:08 ----------

christmas_tree napisał(a):Hmm.... spostrzegłaś wiele zastanawiających rzeczy, na które nie zwróciłem uwagi... A teraz czuję, że podskórnie coś jednak do mnie docierało, szczególnie w obrazie rodziny.
Oczywiście - psycholog z II stopniem specjalizacji nie musi automatycznie zarabiać wiele, oczywiście - Morton może mieszkać za granicą od kilku lat i tam zrobił studia... Ale masz rację Margerytko, że w słowach Mortona pojawiają się rozbieżności, jakby to nie do końca była autentyczna historia... Zwłaszcza postacie dziewczyn będących w relacji, co przenikliwie wyłapałaś.
Koniec końców nie ma to jednak dla mnie znaczenia, albowiem istotą wątku jest rozdarcie pomiędzy ukierunkowaniem popędu a pragnieniami natury emocjonalnej i społecznej. To, co Morton zawarł w swoich wypowiedziach jest dość bliskie moim własnym problemom i rozterkom w tym właśnie wieku.
Mortonie, życzę Ci byś zdołał ułożyć sobie życie szczęśliwie i spokojnie, pamiętaj jednak o tym, że prawdopodobnie pierwiastek homoseksualny nie ustąpi sam z siebie. To będzie obecne w Twoim "ja" niezależnie, jak dalece to opanujesz czy stłumisz. Aby żyć normalnie, będziesz musiał podjąć spory trud zaakceptowania swoich ciągot, rozpoznania prawdziwych potrzeb, dotarcia do sedna własnej osobowości.
Ja będę za to trzymał kciuki
chr


dzięki christmas_tree, nie wiem czy wiesz, jak fajnie dostać takie zapewnienie o kciukach.. mimo wszystkich przeróżnych opinii, które są BARDZO ważne bo pozwalają mi się czegoś nowego nauczyć, to jednak właśnie to wsparcie, które czasem się dostanie, najmocniej sprawia, że warto tu zaglądać.
Morton
 
Posty: 59
Dołączył(a): 11 sty 2011, o 23:23

Postprzez christmas_tree » 26 sty 2011, o 13:24

Laissez: ależ tak - ja się ekscytuję moim pedalstwem! dokładnie tak! podobnie jak ekscytuję się sztuką, wieloma rzeczami w świecie, dobrym jedzeniem itd. Taki mam temperament. Jeśli mogę - to się ekscytuję I JEST MI Z TYM WSPANIALE :D
A na czym ma polegać idiotyczna wojna, która wciąż trwa??
chr
christmas_tree
 
Posty: 429
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 10:37
Lokalizacja: Kraków

Postprzez Filemon » 26 sty 2011, o 22:21

Morton napisał(a):
Filemon napisał(a):niemniej, ja w Nim odbierałem coś co mi się niezbyt podobało i określałem to w moich postach konkretnie... miewałem niekiedy wrażenie, że Morton mógłby postąpić w sposób, który podkopałby na przykład moje zaufanie do Niego i to też wypowiedziałem... jednak nie odniosłem wrażenia, że to jest wszystko razem jakaś bujda... :)


myślę, że jedynym rozwiązaniem kwestii tego wrażenia było by pójście na piwo i wyjaśnienie sobie kilku spraw :P


laissez_faire napisał(a):chciałem... pragnąłem mieć przyjaciela, bratnią duszę (szukam dobitniejszych słów, nie mogę znaleźć),


ja właśnie chyba znalazłem takiego kogoś, za wcześnie by mówić, ale widzę jak się zmieniam pod wpływem tej kiełkującej przyjaźni... zobaczymy, co będzie!...


zaraz, zaraz... to z dwoma kolesiami chcesz się na randki umawiać...?
a nie mówiłem, że podejrzany typ! ;) :P
a fokule to faktycznie musi nieźle kiełkować ta przyjaźń... ;) jeśli tak szybko się pod jej wpływem już zmieniasz... - którędy te kiełki wypuszczasz...? ;) :P

Morton, jeśli bywasz gdzieś w centralnej części naszej pięknej ojczystej krainy... to kwestia wspólnego piwka się urealnia - szczególnie jakąś już nieco bardziej wiosenną porą, kiedy będzie możliwość, żebyś mi trochę krokusów na jakimś klombie uzbierał podczas wspólnie zażywanej przechadzki... ;) :lol:

chyba, że taki jeden K. ;) mi zabroni! nie wiem jak będzie, bo nie pytałem go jeszcze co sądzi o... czworokątach! ;)

a tak serio, to zaciekawiła mnie ta Twoja nowa znajomość, o której wspominasz... może coś istotnego wniesie w Twoje sprawy...:)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez laissez_faire » 28 sty 2011, o 16:27

christmas_tree napisał(a):Laissez: ależ tak - ja się ekscytuję moim pedalstwem! dokładnie tak! podobnie jak ekscytuję się sztuką, wieloma rzeczami w świecie, dobrym jedzeniem itd. Taki mam temperament. Jeśli mogę - to się ekscytuję I JEST MI Z TYM WSPANIALE :D
A na czym ma polegać idiotyczna wojna, która wciąż trwa??
chr


nie wiem... przemawiają przeze mnie kompleksy.
pozdrawiam
laissez_faire
 
Posty: 472
Dołączył(a): 10 lut 2009, o 20:47
Lokalizacja: Wroclaw

Postprzez sikorka » 28 sty 2011, o 20:28

laissez_faire napisał(a):nie wiem... przemawiają przeze mnie kompleksy.

chlopie, przeciez Ty jestes zabojczo przystojny :D
Avatar użytkownika
sikorka
 
Posty: 3431
Dołączył(a): 8 gru 2010, o 20:04

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 321 gości

cron