Witam.
Problem jak w temacie. Długo nie zdawałem sobie sprawy jak źle ze mną jest. Ale to zaszło za daleko. Straciłem kontrolę. Grozi mi utraca pracy. Rodziny własnej oczywiście nie mam. Moje uzależnienie jest jednym z powodów.
Nie mogę się powstrzymać od przeglądania sieci. Od przeglądania różnych for, komentowania, czytania newsów. Dopóki mogłem sobie to odpuścić, problemu nie było. Dopóki byłem w stanie normalnie pracować i żyć - problemu nie było. Ale teraz - problem jest.
Nie mogę po prostu wyłączyć sobie sieci. Moja praca wymaga stałego i pełnego dostępu do Internetu. Dlatego środki techniczne odpadają. Muszę sam odzyskać nad tym kontrolę, używać sieci tylko wtedy, kiedy na prawdę potrzebuję.
Nie wiem, szukam kogoś kto miał podobny problem i poradził sobie z nim. Bez "wylewania dziecka z kąpielą". Nie chcę zmieniać pracy. Nie mam możliwości wyjechać, porzucić pracy teraz. Liczę tylko na wsparcie kogoś. Na jakąś radę - od czego w ogóle zacząć żeby pozbyć się tego nałogu.
To nie jest taki drobiazg jak się wydaje. Kilkanaście godzin dziennie marnowanych na uzależnienie to praktycznie prosta droga na samo dno. Mój pracodawca w końcu się dowie. To będzie koniec. I nawet nie tego się tak boję - boję się, że w żadnym innym miejscu tak samo sobie nie poradzę przez mój nałóg. Dopóki z nim nie skończę jestem niezdatny do niczego. Tylko wegetacji przed komputerem, w dodatku chyba na utrzymaniu rodziny. Mam dość.
Niech to będzie mój pierwszy krok. Mam problem. Przyznaję się. To nie jest drobiazg i samo nie przejdzie.
Aha, byłbym zapomniał, pracuję jako freelancer, w domu - co dodatkowo komplikuje sprawę. Co przeglądam, gdzie piszę? Wszystko co się da. Głównie wiadomości z kraju i ze świata, ciekawostki naukowe. Fora hobbystyczne. Nic z tych rzeczy nie jest dla mnie szczególnie istotne. Jakbym robił to z nudów - problem w tym, że absolutnie nie mam czasu się nudzić. Mam 1000 innych rzeczy które bardzo lubię robić - a przez ten cholerny nałóg nie mam na nie czasu. Wbrew pozorom mam masę przyjaciół i znajomych, nie tylko online. Mam masę zainteresowań, sporo z nich jest zupełnie niezależna od Internetu i komputera. To mi jednak nie pomaga. Cały czas przelatuje mi przez palce tutaj. Pora to przerwać, natychmiast, dopóki mogę jeszcze uratować pracę i życie.
Co dziwne, nie jestem specjalnie uzależniony ani od komunikatorów, ani e-maila. Wprost nie lubię tych rzeczy. Newsy, ciekawostki i dyskusje na forach - tylko to sprawia problem. Łapię się na tym, że jak obczytałem już wszystko co się tylko dało, szukam w googlach pierwszego lepszego słowa.