Siema,
Skończyłem właśnie oglądać w Eurosport mecz półfinałowy w UK Champonship w snookerze. Siedemnaście partii, w każdej partii mozolne wbijanie bili jedna po drugiej. Wygrywa ten, kto osiągnie przewagę w partiach.
Grali Shaun Murphy i Mark Williams, starzy wyjadacze...
Williams na początku wygrywał, ale potem Murphy miał pięć partii wygranych pod rząd... Czyli Williams był górą, a tu nagle dostał baty i to potężne...
Murphy miał osiem partii, kolejna to byłaby wygrana całego półfinałowego meczu. Williams tylko sześć. Murphy był baaardzo blisko... Ale kolega Williams się nie poddał: walczył o każdą bilę i każde trafienie. Komentatorzy już go żegnali w swoich komentarzach, a on budował punkt po punkcie swoją pozycję.
Zmniejszył dystans - osiem od siedmiu...
Wyrównał - osiem do ośmiu...
W ostatniej, decydującej partii najpierw wygrywał, potem oddał kulę i był bliski przegranej, potem kilka razy zaryzykował...
... na koniec została bardzo trudna czerwona do wbicia - odważył się na trudne uderzenie i wygrał frejm i mecz ...
... nie poddał się mimo potężnego zagrożenia ...
... i gdyby nawet przegrał ten mecz w ostatniej chwili, to chyba i tak byłby wygranym, prawda?
dobrej nocy!
Maks