Abbs, przpraszam i wdla wszystkich za wsparcie
Tak jak napisal filemon ,emocje byly zbyt silne aby cos do mnie docieralo. Oczywiscie, ze bylam wdzieczna za wsparcie calego forum , czulam się tak miło , mimo tej niemilej sytuacji, ze tyle osob wypowiedzialo sie dzisiaj.
Jak nagle jedna osoba napisala w innym tonie, to trudno tego nie zauwazyc.
Filemon ,rozumiesz mnie tak dobrze, ze az się dziwię jak to możliwe.
Faktycznie, jego zachowanie zrozumialm jako chec kontaktu ze mna ,pomocy , moze jeszcze jakis uczuc poniewaz jak ja bym robila cos takiego po zakonczeniu związku ( z roznych powodow, czasem beznadziejnie glupich) , to bylaby to moja niepewnosc co do chęci powrotu.
Ja jak niechcialam ,to ucinalam kontakt na zawsze. Nie myslcie sobie ,ze jestem zawsze porzucana.
Tez zostawialam męzczyzn , kilka lat temu bylam w zwiazku , stwierdzilam ,ze to nie jest to . Powiedzialam wprost, facet wyjechal spakowal się, ale potem wypisywal mi dlugo rzewne lisy , slowa milosci , chcial wzbudzic moja litosc. Nigdy się nie odezwalam.
Mnie sie wydaje, ze on tez nie byl do konca pewien , mial moze jeszcze jakies cieple uczucia do mnie ale przypadkowo niedawno poznal te kobiete wiec skorzystal. Moze gdyby nie poznal ciagnelibysmy te nasza znajomosc jeszcze i nigdy nic nie wiadomo jakby sie skonczylo.
Zreszta to wszystko jakies jest dziwne. 2 tygodnie emu bylam w gdansku , wtedy mial zawsze dla mnie czas ,nawet wieczorem, Potem wyjechal w sobote do Niemiec na kilka dni z wujkiem , nastepnego dnia po jego powrocie milo rozmawialismy pozno wieczorem. A rano w piatek juz sie rozplynąl w przestowrzach . Dzis juz mowil ,ze moze mi poswieci c czas tylko rano , bo potem sie spotyka po 15 z kims codziennie. Kiedy on ja poznal ?
Kiedy zdązyl .jak na łyzwy chodzi tylko w niedzielę. Teraz juz czasu nie mial.
TYle osob mowi ,ze jestem jaks nie halo , ale ja mam odwage powiedziac prawdę kazdemu , chocby bolala, bo tak jest lepiej i latwiej mimo wszystko .Nikt juz nie ma zludzen ,jasna sytuacja. Mowie co myslę, mowie dlaczego odchodze i mowie ,ze juz nie ma szans na powrot. Tak powiedzialm tez męzowi.
Mnie terapeutka mowi ,ze ja jestem bardzo otwrta, nie mam zadnych blokad, co jest najczesciej problemem na terapich , umiem wyrazac emocje, a wyrazanie emocji jest niezbedne i mam zdrowy kręgoslup moralny. Oczekuje tego od swoich partnerow, ale nie znajduje , stad moj lek przed samotnoscia, ktorego wczesniej nie bylo ,wiec i tych problemow nie bylo. Latka lecą , czlowiek nie jest mlodszy ani zdrowszy i moze juz byc w strachu . Kiedys tego nigdy w moim zyciu nie bylo . Umialam sei rozstac, nawet nie cierpialam. Skoro to pojawilo sie teraz , kilka lat temu to nie sa to problemy z dziecinstwa.
To tez omawialysmy na terapii. Wlasciwie celem tej terapii jest podniesienie mojego pocvzucia wartosci i wiary ,ze mnie stac na takiego mężczyznę o jakim marze.
Moze i stac, ale gdzie on CI?????