szukam pomocy i wsparcia

Problemy z partnerami.

szukam pomocy i wsparcia

Postprzez josta » 5 paź 2007, o 18:11

Pisze pierwszy raz na forum ale doszlam do wniosku,że może ktos mi
pomoże.Jestem od 22 lat mężatką a od maja w ogromnym kryzysie -prawde mówiąc bez wyjścia.22 lata temu pobralismy się z wielkiej miłości , tyle że od poczatku mieliśmy problemy z ustaleniem gdzie będziemy mieszkać czy u mnie czy u niego /różnica 230 km/Zaraz po ślubie urodziło się dziecko i zamieszkalismy u niego choć z wielkimi problemami ale chciałam z nim być /on obiecywał że jak będzie żle to wrocimy do mnie, pożniej urodziła się druga córka.ja juz wtedy byłam bliska załamania psychicznego bo nie mogłam znieśc zamieszkiwania tam, ciągłych plotek i jączenia rodziny.Pożniej juz było coraz gorzej.Jedynym wyjsciem był natychmiastowy wyjazd z tamtąd.Powiedziałm sobie że musze spróbować. W trakcie wizyty w moim mieście załatwiłam na szybko mieszkanie /co było cudem w tamtych czasach i załatwilam sobie porót od września do pracy/byłam nauczycielem/ przedszkole dla córek- tylko brakowąło mi akceptacji męża.wiedziałm że jezeli tego nie zrobie teraz to nie dam juz rady nigdy.po wielkiej awanturze, wtracaniu sie rodzin i wreszcie normalna rozmowa tylko z mężem!!-wyjechałam i zaczęłam wszystko od nowa,samodzielnie wymalowałam każdy pokój ,wytapetowałam każdą ścianę i zdobyłam każdą rzecz do mojego domu,zaczęłam pracę, starsza corka poszła do przedszkola a młodsza została narazie z mężem / tak ustalilismy bo była za mała.Od tego czasu co tydzien jeździlismy pociągiem/niektórzy nasi znajomi mówili że powinnam miec stały bilet w PKP bo utrzymuję ta kolej/ do mlodszej córki i męża a po 3 miesiącach młodsza córka zamieszkała z nami.I tak nasza rodzina spędzała wszystkie weekendy razem, ferie, wakacje święta.Mąz jak tylko mógł przyjeżdżał do nas i spędzął z nami czas.Dziewczyny skończyły szkoły,zdały mature obecnie studiuja tak samo lubia przebywać u nas jak i u taty.Nasze życie małzenskie miało wzloty i upadki.Nigdy nie myślałam o tym żeby rozwieśc sie z mężem bardzo go kochałam.
To co napisałam to nic z tym co było dalej!!!!!!!!!!!!!!!!! Później dowiedziałm się przypadkiem że jeden z kolegów męża / człowiek który był bardzoczesto przyjmowany u nas w domu, duzo mu pomagaliśmy,często goscilismy w trakcie różnych uroczystości rodzinnych- chcieliśmy mu pomóc gdyz rozszedł sie z żoną , pózniej rozpił,7 lat temu zmarł- zapił się na śmierć/puścił plotkę że jakoby ja miałam romans z naszym znajomym/notabene księdzem!!/ dlatego wyjechałam. No i od tego czasu zyję w chwilach kiedy jest fajnie , super, rodzinnie a chwilami nie do zniesienia kiedy mąż rząda oddemnie bym przyznała się do zdrady której nie popełniłam.Zawsze dla mnie on był najważniejszym i jedynym mężczyzna mojego zycia.Dom, dzieci na pierwszym miejscu, nigdy nie miałam czasu na swoje życie bo zawsze: praca,dom,dzieci,weekend i znów dom ,praca, dzieci i wyjazd na weekend
Zawsze starałm się zapewniac męża że to plotki żeby mi uwierzył i znów było piekne sielankowo.Wiem,że inna kobieta by dawno by zostawiła męża i zaczełam od nowa ale były dzieci które bardzo kochaja swojego ojca i niechciałambym by wychowywały w rodzinie rozbitej/sama z takiej pochodzę/
Bardzo wielu naszych znajowych uważa nas za dobre małżeństwo/do niedawna nikt nie wiedział o naszych problemach/ choć na odległość,zawsze starałam się prowadzić ten nasz dom tak jak byc powinien tylko podwójnie: dwa mieszkania , dwa domy,dwie szczoteczki do zębów itd.... Od 15l lat prowadzimy razem /może nie razem - firma jest na męża /firmę rodzinną.W każdej wolnej chwili bardzo mu pomagałam, poswięcałam wszytkie wolne dni,wakacje i urlopy na rowijanie firmy, która kupilismy na własność 6 lat temu.Obecnie w firmy pomagaja nasze córki i mysleśliśmy że firma będzie firmą rodzinną bo dziedzina w które pracujemy jest bardzo rowojowa z przyszłością.
Rok temu straciłam pracę - nie uznano mi kwalifikacji do wykonywania zawodu, był sądy pracy - trwa to dalej.przeszłam załamanie psychiczne, od roku jest na środkach psychotropowych, mąż obiecywał ogromne dla mnie wsparcie i prawda miałam go przez pól roku, bardzo się starał i myslałam,że nasze problemy miną i znów będziemy naprawde razem.W maju tego roku mój mąz powiedział mi że jeżeli się nie przyznam do tej zdrady i nie wytłumacze mu tego to z nami koniec .Nie mam praw do firmy do niczego.Były ostre i obrażliwe słowa z jego strony.Od tego czasu nie umiemy ze sobą rozmawiać o nas.Rozmawiamy tylko o sprawach służbowych i to w różnych tonach. Wiele razy próbowałam z nim rozmawiać ale to pomagało na chwile miesąc trzy miesiące czy rok a potem znów to samo. U niego w tej chwili jest tylko to bym się przyznała że go zdradziłam ale ja nie to naprawde nie mogę zrobic bo tego nie zrobiłam !!.Czy przyznalibyście się do czegoś co nie zrobiliście bo ja nie umiem. Nigdy nie zaniedbywałam domu, prałam prasowałam gotowałam i piekłam nie miał podstaw by pomyśleć że go moge zdradzic zawsze byłam w tym czasie z nim.Najgorsze jest to, że miesza sprawy służbowe i prywatnymi! W tej chwili jestem musiałbym znów wszystko zaczynać od początku tylko czy będę miała tyle sił . Nie wiem –pomóżcie!
josta
 
Posty: 3
Dołączył(a): 5 paź 2007, o 14:54

Postprzez agik » 5 paź 2007, o 18:59

Przede wszystkim bardzo chcę Cie powitać!

przeczytałam twoją historię i szczerze mowiąc, gdyby nie okulary to oczy by mi chyba wypadały...

Poradzić Ci niewiele umiem, rozumiem, ze masz teraz 3 główne problemy: nie stracić meża, przekonac meża i nie stracić srodków do życia.
( albo źle zrozomiałam?)

Co do przekonania meża- nie umiem nic wymysleć, przynajmniej na razie.

Natomiast jeśłi chodzi o środki do zycia- to chyba nie jest taka beznadziejna sprawa, bo przecież można sie zwrócić do sądu o podział majątku. wtedy maż by musiał udowodnić zdradę, a jeśłi dobrze zrozumiałam- to to przekonanie opiera na słowach pijaka, który w dodatku zmarł kilka lat temu... no. cóż- doskonały świadek...
wiec chyba w tej sprawie nie jest tak źle...
Niec nie piszesz o córkach... były przy Tobie, po czyjej są stronie?

Na razie tylko tyle ode mnie.

Aha- jeszcze przytulka :pocieszacz:
Trzymaj się moze się coś wymyśli
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Biedrona » 5 paź 2007, o 19:30

witaj Josto!
nielatwa sytuacja, ale z kazdej jest przeciez jakies wyjscie...
wiesz, dziwi mnie to dlaczego od tak dlugiego czasu Twoj maz wpiera Ci zdrade. w czym tkwi jego problem? czy przypadkiem Twoje przyznanie sie do "winy" nie bedzie pretekstem do kolejnych klotni, przemocy slownej? zastanawialas sie nad tym?
co do kwestii firmy, to na Twoim miejscu poradzilabym sie adwokata.
przytulam :buziaki:
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

dziękuję

Postprzez josta » 5 paź 2007, o 19:32

dopiero dzisiaj jak to wszystko napisałam troche mi ulżyło !
Dziekuje za słowa otuchy i to że miałas cierpliwośc przeczytac to wszystko co napisałam.
Co do pytania o moje córki to są cały czas ze mną /studiują/ .wiedzą że jest między nami ogromny konflikt aleo co nma poszło nie wiedzą. nieumiem im powiedzieć odla czego między nami jest konflikt.Czy to zrozumią, czy może nie?Nie chciałabym by straciły kontakt ze swoim ojcem!
Ja straciłam 27 lat temu i do dzisiaj żałuję .

3 tygodnie temu założyłam firmę jak narazie kuleje ale mam nadzieje że pójdzie do przodu.Robię to samo co w firmie męża i wielu kontrahentów mamy wspólnych ale nie ma rady. Dzisiaj było ciężko dlatego szukałam miejsca gdzie mogłabym się komus wyżalić
Jeszcze dzięki za dobre słowo
josta
 
Posty: 3
Dołączył(a): 5 paź 2007, o 14:54

Postprzez ewka » 5 paź 2007, o 19:59

Czy on nie wpadł w jakaś obsesję? Oczywiście, że "przyznanie" bez popełnienia jest idiotyczne... idiotyczne jest jego napieranie i ciągłe wracanie do tego - pewnie go to męczy, ale ploty powinno mieć się w nosie.

Szczerze powiem, że nie wiem, co jest dla Ciebie problemem numer jeden:
-czy Wy, jako związek
-czy biznes i ewentualny Twój brak praw do niego (to akurat można chyba prawnie rozwiązać, jeśli nie będzie innego wyjścia).

Ściskam
:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Madzia » 5 paź 2007, o 21:02

niestety nie umiem nic doradzić ale muszę napisać ze niesamowicie silna z ciebie jest kobieta, po prostu podziwiam cię ze tak uparcie realizowałaś swoje marzenia i wierzyłaś w nie. Jestem pewna ze teraz tez sobie dasz rade i rozwiążecie wasze problemy i wszystko sie ułoży
Pozdrawiam i ściskam..
Madzia
 

Postprzez josta » 5 paź 2007, o 21:33

Dzięki za wszystkie dobre słowa
niekiedy szuje się jak Syzyf wchodzšcy na górę z kulš a za chwilę już staczajšcy się na dół
Myslę że to jego obsesja .Kiedys popełniłam pewien bład powiedziałam dla męża gdy pierwszy raz mnie oskarżył,że opowiada bzury i powinien się leczyć i do teraz zakażdym razem mi to wypowiada

wiem ,że to moja walka z wiatrakmi no ale każdy ma swój garb tylko dlaczego ja
gdyby pił palił nie wracał do domu to rozumiem ale to jest normalny facet który nie może sobie dac nic powiedzieć i nie umie sobie dać z tym radę
chciałam mu zaproponować wizytę u psychologa ale niewiem jak zareaguje
josta
 
Posty: 3
Dołączył(a): 5 paź 2007, o 14:54

Postprzez Pytajaca » 5 paź 2007, o 22:35

josta napisał(a):chciałam mu zaproponować wizytę u psychologa ale niewiem jak zareaguje


Wydaje mi sie to dobrym posunieciem! Sprobuj, moz,e sie zgodzi.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez alutka » 6 paź 2007, o 16:21

Witaj Josta

Tak myślę, że raz sie z mężem rozmów , wytłumacz, przedstaw argumenty i...przestań udowadniać , że nie jesteś wielbłądem.
Może on lubi wpędzać Cie w poczucie winy, może chce żebyś sie denerwowała .....a może sam ma coś na sumieniu?
A jeśli chodzi o córki to dlaczego one nie wiedzą co się dzieje. Pewnie chcesz uniknąć, żeby sie nie martwiły ale wydaje mi się, że są już na tyle dorosłe że zrozumieją a na pewno okażą się mądrymi osóbkami.

Myślę sobie że łatwo mi sie tak pisze ale tak mi przyszło od razu do głowy jak przeczytałam Twój wpis.
Trzymam za ciebie kciuki i nie daj sobie nic wmówić. Sama wiesz jak było.
Pozdrawiam
alutka
 
Posty: 33
Dołączył(a): 18 sie 2007, o 21:04

Postprzez ewka » 6 paź 2007, o 21:43

Psycholog to dobry pomysł... mam nadzieję, że uzna swój problem, bo bez tego nie da się ruszyć.
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 124 gości