Kiedy pozbedne sie tych mysli z mojej glowy?

Problemy z partnerami.

Kiedy pozbedne sie tych mysli z mojej glowy?

Postprzez ramona » 1 paź 2007, o 13:30

Witam Was - to znowu ja z tym samym problemem - pewnie macie dosyc - bo ile mozna walkowac to samo???
Za kazdym razem robie taki bilans juz nie zwiazku, ale zachowan...

No moze dlatego, ze mam taka niska samoocene - caly zwiazek sie zastanawialam, dlaczego wybral mnie - co we mnie widzial? A do teraz nie moze mi przejsc, ze ma inna, ze mieszka z nia, planuje wyjazdy i wybral inna, bo jednak okazalam sie srednia...Trudno pogodzic mi sie z ta mysla, ZE JEST INNA. I to tak naprawde jedyna rzecz ktora mnie boli :(

A takie rzeczy przemawiajace za tym, ze nie bylo sensu tego zwiazku ciagnac:
- lata po kasynach - z nia, wiec maja wspolne zainteresowania,
- dalej jara - choc wszem i wobec mowil, ze przestal,
- nie traktowal mnie dobrze (ale tu sie pojawia kolejna mysl - ze pewnie ja traktuje lepiej i beda zyc dlugo i szczesliwie)

A ja nie chcialam takiego zycia - juz dawno o tym pisalam. (choc pewnie oni sa szczesliwi...)

Jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia...Spotkalam go ostatnio - pytal mi sie czy dzwonilam do niego do domu - ja juz nie mam numerow do jego rodziny, wykasowalam je. Pytalam sie co sie stalo. On w listopadzie jedzie z nowa do Polski - do niej do Krakowa, pozniej do Zakopca...Nie wiem czy do siebie do domu tez, bo powiedzial mi, ze jego rodzina nie wie o nowej dziewczynie, ze mowil, ze jest sam - jego mama byla bardzo za mna - no i przeciez tak nagle to sie stalo - nawet jego znajomym z miasta tu w Anglii jej jeszcze nie przedstawil...

Po co z reszta sie tak nakrecam??? To juz jest przeszlosc - ale dlaczego sie tak obwiniam to nie wiem - wyobrazam sobie jacy to oni sa szczesliwi, a ze ze mna nie chcial taki szczesliwy byc, wyjezdzac i planowac :(

Glupia jestem...Musze w koncu przejsc do terazniejszosci...a nie ciagle bilansowac, kto zawinil, a kto nie............Ja mysle, a on pewnie ma to w dupie tylko ja tak cierpie...

Kurcze, po tym wszystkim co uslyszlam i jak postapil, powinnam byc na niego wsciekla...A ja nie jestem...CHYBA NIGDY MI NIE PRZEJDZIE!!!

Moje mysli sie bija - serce i rozsadek. Wiem co dobre a co zle - ale tutaj i po tym wszystkim tak zmiksowal mi sie mozg - ze juz nic nie wiem...

Jak nie chcecie to nie odpisujcie, bo juz chyba szkoda czasu...Chcialam to z siebie wyrzucic...
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez ewa_pa » 1 paź 2007, o 13:38

nie wiem dlaczego ramona obwiniasz tylko siebie w porazce zwiazku zawsze winne sa obie strony a co do szczęsliwosci tego nowego związku sama wiesz na początku wszystko jest ładnie i pięknie potem różnie bywa nie zyczę nikomu źle ale wiem ze i miedzy nimi może być różnie po pewnym czasie i nie pisz ze my mamy dość po to jest to miejsce aby kazdy potrzebujący mógł sie wypowiadać a sama po sobie wiem ze to pomaga a jesli jeszcze ktos zrozumie...to dopiero życzę Ci abyś jak najszybciej znalazła swoje szczęście :pocieszacz:
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez ramona » 1 paź 2007, o 16:04

---------- 14:04 01.10.2007 ----------

Dzieki Ewka,
sa dni, ze czuje sie dobrze, ogolnie czuje sie dobrze i funkcjonuje normalnie, ale najgorsze, jak znow sie zaczne zastanawiac i wysnuwac jakies glupie wnioski, w ktorych widze bezsens, a jednak w nie wierze. Ten zwiazek byl trudny, on mi zrobil duza sieczke w glowie - czesto nie wiedzialam, co jest prawda a co nie - i bylo zwalane na moje obsesje, fochy - jak on to nazywal - wmawianie mu czegos, czego ponoc nie robil, tylko to moja imaginacja i zle wnioski...Ze stuknieta jestem...To pozniej juz czlowiek naprawde nie wie, gdzie ta prawda lezy...I czy to moja imaginacja czy nie...
Ale przeciez byly tez z nim piekne momenty i na takim etapie czlowiek pamieta tylko te chwile...


Sa dni, ze sie strasznie ciesze, ze juz wracam do Polski - pojde na studia :) , wiec prawdopodobnie nowe znajomosci, zajecie, praca i zycie wsrod swoich - bo juz mi sie to angielskie zycie nie podoba i nie podobalo sie, ale dla ukochanej osoby potrafilam tu zyc...
Jestem wolna i moge robic co lubie, a z nim to nie bardzo mi sie to udawalo...
Echhh, jakie to zycie trudne jest....

---------- 16:04 ----------

Wiem, juz nikt nic z tego nie rozumie z Was, dlaczego sie tak zadreczam psychicznie, rozkaldam na czynniki pierwsze, zamiast przejsc do dnia codziennego i szukac szczescia gdzies indziej...Bo ja tak go kochalam...
I nie spodziewalam sie, ze tak mnie ktos zrani...Myslalam, ze mimo kryzysow, mozna wszystko naprawic, jesli sie tego chce...On mnie poprostu olal i poszedl do innej - lub jechal na 2 fronty...Boze, ja i tak bylam zaslepiona, bo nikt nie byl dla mnie tak wazny w zyciu - w sensie plci przeciwnej - jak on i nagle zniknal z mego zycia...
Jedni znajduja kogos z dnia na dzien - jak to sie dzieje? A inni musza byc sami...i cierpiec...

Eee, juz sie gubie w tych moich zasranych myslach...

Przepraszam.
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez california » 1 paź 2007, o 16:42

Ramonka, Boże jak czytam Ciebie to jak w lustrze widze swoją osobe te mysli,ze jestem gorsza. Zawsze to mialam nawet dawno dawno temu.

Mi sie wydaje, ze musiałby "przyjsc" ktoś kto doceni, pochwali, odbuduje nas. Przytulam mocno.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez ramona » 1 paź 2007, o 16:51

Tak, ja nie wiem skad te mysli w mojej glowie...
Bo wiem przeciez, ze jestem warta i nie jestem gorsza od nikogo, ze mam swoje wartosci i plany i marzenia...Ale czuje sie taka samotna...Chcialabym aby mnie ktos przytulil :(

Wlasnie dzwonil byly, bo dzis dzien splaty kolejnej raty dlugu...Mial przyjsc pod moj dom - a tu zmiana sytuacji - zaprosil mnie do siebie do domu :shock: Tam gdzie mieszka ze swoja nowa - tylko wiem, ze jej nie bedzie, bo inaczej by mnie nie zapraszal. Mowil, ze musi pogadac ze mna - ide bo jestem ciekawa, jaki bedzie rozwoj sytuacji...Moze znow bedzie mial do mnie o cos pretensje, albo ze nie ma kasy...Albo juz sama nie wiem :shock:
Dziwne to, bo nigdy by nie zaproponowal bym do niego szla...A moze nie isc i umowic sie na oddanie kasy i te rozmowe gdzies indziej...Ciekawa jestem o co mu chodzi...
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez ewka » 1 paź 2007, o 18:28

Ramonka, trzymaj pion!!!

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez ramona » 1 paź 2007, o 18:39

Heh, no chcialabym, ale kurcze kiedy ja do tego pionu dojde :?
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez agik » 1 paź 2007, o 19:25

Hejka!

Ty w kółeczko, to i ja w kółeczko :))))

1.Twój były to BYLE KTO, bez żadnego porządku w głowie, co ma skutki w jego życiu. Na szczeście, to życie juz jest oddzielone od Twojego.

2. Twój były jest dobry w ściemie... Chce żebyś żałowała rozstania, daltego plecie ble, ble, ble- że nie jara (wiesz jak jest) ze jest przeszczęśliwy ( ja właśnie sobie tak pomyśłałam, ze ten nowy związek musi być zajebiście super, kiedy napisałaś, ze chciał się z Tobą luzacko bzykać, bedąc już z nową) itd...
Ale ściema to sciema, może jest dobra w necie, do związku się nie nadaje.
Związek potrzebuje PRAWDY.

3. Nie jesteś ani gorsza, ani lepsza od tej nowej. Ty to Ty, ona to ona.
Dwie kobiety unieszczesliwione przez Piotrusia Pana. Z których Ty już jesteś wolna, a te wszystkie gówna sa jeszcze przed nia.

4. intuicyjnie postępowałaś słusznie, stawiając na priorytety, dzięki którym mieliście prawidłowo funkcjonować. Wymaganie rzucenia jarania NIE JEST FOCHEM. Stawiałaś na priorytety. To on NIE DOSKOCZYŁ.
Gdybys odpuściła- być może by nie odszedł, ale w bagienko by wciągnał Ciebie.

5. nie było Ci dobrze z nim, tamtej tez nie będzie.

Ramonka! Jesteś młodą piękna kobietą. Twoją siła psychiczna, kręgosłupem moralnym. poukładaniem w głowie- mozna by obdzielić kilka innych.

Trzymaj sie Kochana! I nie daj się!!!
Dasz radę Ramonka.

Buziaczki
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ramona » 1 paź 2007, o 20:07

Ramonka! Jesteś młodą piękna kobietą. Twoją siła psychiczna, kręgosłupem moralnym. poukładaniem w głowie- mozna by obdzielić kilka innych.


Dziekuje za tak cieple slowa Agik :cmok: az mi sie goraco na serduszku zrobilo, ze mozna mnie tak postrzegac, mimo tych moich zawirowan psychicznych...
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez california » 1 paź 2007, o 20:13

Przykro jest prawda, kiedy sie mysli,ze inni sa szczęśliwsi i to z tymi, ktorych my tak bardzo staraliśmy sie uszczęśliwić.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez mahika » 1 paź 2007, o 21:34

To jakiś obłęd z tymi myślunami, jak się ich pozbyć, jak wyłączyć myślenie, to złe myślenie, ja califonia, w każdej z nas widzę siebie jak w lustrze, przynajmniej czastka...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ramona » 2 paź 2007, o 00:37

Spotkalam sie z nim dzis...Tak jak pisalam wczesniej, zaprosil mnie do siebie, posiedzielismy i szczerze porozmawilalismy...On nie jest takim chujem...Zagubiony w swoim chorym swiecie...ale co tu duzo gadac, sama tez mam chory swiat!

Mieszka sobie z nia w pieknym mieszkanku - bo
1. Nie jest sam - przyznal mi sie, ze boi sie byc sam, ze nie chce byc sam, bo dosyc w swym zyciu byl sam
2. Razem placa za mieszkanie - wiec odchodzi mu polowa oplat, a pozatym ona dosyc szczera finansowo dla niego jest
3. Ma seksik na zawolanie, bez wyrzutow sumienia, bo to jego kobieta jest.
To takie moje przemyslenia i wnioski po rozmowie z nim - wybrane w slowach i miedzy slowami.
JA bylam dla niego bardzo wazna - ale jak Agik napisala - nie mogl podskoczyc moim wymaganiom co do podstaw dobrego, zdrowego zwiazku...Wiec spasowal i sie poddal...
Bo on chce jarac dalej, a ona to akceptuje, bo on i ona z osobna robia sobie co chca, wiec to taki wolny zwiazek, tylko dla korzysci finansowych (mieszkanie razem i dzielenie rachunkow) i seksualnych ( bo nie trzeba szukac przygody, wiec jest wygodnie)

Tak sobie powiedzialam jemu - ze kolega przyjezdza z Polski i jedziemy razem na wakacje - heh, nieudawana zazdrosc mu sie wlaczyla - ze by mi tego nie wybaczyl i czul by sie oszukany - a jak ja sie do cholery mam czuc teraz!
On naprawde mnie cenil, tylko za duzo wymagan, wg niego, mu stawialam, a z nia ( takim plasterkiem) maja wolny zwiazek - kazdy robi co chce, a rachunki placa razem.

Widzialam jego zdjecia z wakacji - z nia - ladna dziewczyna - ale...bardzo podobna do mnie...To tez dziwne...

Jeden sek - nie oddal nastepnej raty - bo nie mial - wiedzialam, ze nie da...jak ja to czulam...
ale co mu wazne powiedzialam - ze kase o dupe rozbic, ze nie o kase chodzi, bo mam dwie rece, i tego co mi on nie odda to 2 razy odrobie - ale chodzi o HONOR! Ze plulabym sobie w twarz, ze wyjebal mnie z inna dziewczyna, a procz tego wyjebal mnie na kase...i to by byla porazka - zeby lepiej sie nad tym zastanowil...Ze straci jakiekolwiek dobre imie w moich oczach i cokolwiek powie - to jak pisalam, o dupe rozbic....

Tak szczerze - szkoda mi go...Kochalam go bardzo i nie powiem...jeszcze do niego cos czuje - bo tak z dnia na dzien nie da sie uczuc wygasic - ale szkoda mi go.

Widze rowniez, ze duzo zyskalam w jego oczach nie stajac sie jego "prywatna prostytutka", tak na meska dume, zabolalo go to...Bo mu odmowilam...Ale ja na tym lepiej wyszlam, nie czuje sie szmata...

To moje przemyslenia i jest mi dzis lepiej po tym wszystkim, ale zaluje, ze nie chcial nam razem dac szansy...Ze poszedl latwiejsza droga....
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez agik » 2 paź 2007, o 01:43

No widzisz!!!

Dobrze bedzie!!!

Zuch- dziewczynka
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ramona » 2 paź 2007, o 13:21

---------- 03:18 02.10.2007 ----------

Ty to Agusiu optymistka 100% jestes :) Kurcze, musi byc dobrze, mam nadzieje, ze kiedys bedzie...Czekam na te czasy...

---------- 03:48 ----------

Zebym go zapomniala...Ale to chyba nie bedzie tak szybko...Z reszta on nie chce mi dac o sobie zapomniec...A ja chyba sie na to zgadzam....
Chyba powinnam isc na psychologie....za duzo teoretyzuje i zapamietuje w mojej chorej glowce...
Caluski! :cmok:

---------- 04:11 ----------

A znacie to? Piekne slowa...

A tej piosenki slucham bez przerwy...bardzo pokrzepiajaca....

Ta moja bezsennosc...ehh...

http://www.youtube.com/watch?v=4rayIckOBmo

---------- 13:21 ----------

Dzis mam wolne...No i nic - leze w lozku...Nie wstaje dzis - nie chce mi sie...
Najgorsze, ze ja go nadal kocham, choc wiem, ze za duzo sie wydarzylo i pewnie wydarzy by myslec o powrocie...Za pozno...Nawet nie ma co o tym myslec...Stracilam go na zawsze :( Wczoraj przekonalam sie, ze on nie mi zrobil krzywde - tylko SAM SOBIE...Wdal sie w jakis dziwny uklad wg mnie...

Wiem i czuje to, ze jeszcze mu mnie zabraknie - jakos widze, ze ten jego zwiazek nie przetrwa - budowany jest na zlych podstawach. Dziwie sie tej lasce, ze zgodzila sie byc z facetem, ktory jest swiezo po rozstaniu - bo ja bym sie nie zgodzila...Wiem juz dlaczego z nia jest...Poszedl na latwizne - by nie pracowac nad soba i swoimi nalogami, nie chcial byc sam...Ale to sie rozpadnie...A on powiedzial, ze pierwsza osoba do ktorej by sie odezwal to bylabym ja po rozpadzie tego pseudozwiazku...Ale juz za pozno :( To tak boli, jak mosty juz spalone :( ze juz nigdy nie bedzie moj - za slaba bylam na jego nalogi i slaby charakter...I tak bym go niewyratowala, bo on tego nie chcial...

W moim sercu jest pustka i zal...Bo wiem, ze on mnie nadal kocha, stad te dziwne zachowania, ale idzie prostsza droga..................Wg. niego...

Ale to zycie jest ciezkie....
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 101 gości