skąpiec czy oszczędny

Problemy z partnerami.

skąpiec czy oszczędny

Postprzez natka7911 » 7 sie 2010, o 20:25

Witajcie,

Mam takie małe pytanko czy mieliście do czynienia ze skąpym bądź oszczędnym partnerem?? Gdzie zaciera się różnica między tymi dwoma pojęciami? Ja właśnie chyba doświadczam sknerstwa swojego TŻ.
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez marie89 » 8 sie 2010, o 00:39

ja się spotkałam z przypadkiem który zawiera w sobie oba "rodzaje"... Tyle że to nie partner a mój Tatuś!!!

Oszczędzałby na wszystkim.. a raczej na wszystkich byle nie na sobie... I można też go śmiało nazwać skąpcem..

Nie mówię to z uszczypliwości.. Ja po prostu obserwuję i opisuję to co widzę;)

Ogólny wniosek mój osobisty- skąpiec zazębia się skrajnie oszczędnym.. I drugi- przypadek niereformowalny... ehh

Pozdrawiam

M.
marie89
 

Postprzez Abssinth » 9 sie 2010, o 11:26

to zalezy, gdzie jest Twoja granica...sa ludzie, i mezczyzni i kobiety, ktorzy najchetniej odkladaliby kazdy grosz, i kradli papier toaletowy z mcdonalda, zeby tylko nie placic... ja bym z taka osoba zyc nie mogla, ale jesli sie dwojka takich dobierze, to niech sobie zyja razem...

a co Tobie przeszkadza w zachowaniu Twojego partnera?
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez natka7911 » 9 sie 2010, o 14:24

Otoz, ja raczej do skapych nie naleze. Do znajomosci tez nie podchodze sposob materialistyczny. Tym czym mam to sie dziele. Swojemu partnerowi kupuje rozne rzeczy. Place za wyjscia do kanjpek , za obiady. lody itp. Ja zarazbiam 2 krotnie wiecej niz on, i ogolnie dla mnie problemem nie jest zaplacenie r-ku. Ale w koncu nadszedl taki moment, ze tez bym chciala dostac od niego kwiata, czekolade, czy byc zaproszona na piwo czy lody. Place r-ek on mowi ze sie dolozy i cisza, na tym sie konczy jego udzial w tym.
Wiekszosc naszego czasu spedzamy u mnie w domu ( oczywiscie zakupy do domu ja tez robie ), jak jestem u niego lodowka zawsze jest pusta i nie ma nawet butelki wody.
Zaczyna to mnie denerwowac, jak idzeimy gdzies na miasto to on ma 10 zl w portfelu albo i nic, wiedzac ze ja i tak zaplace. Jak to zmienic czy w ogole mozna jakos na niego wplynac?
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Abssinth » 9 sie 2010, o 15:18

przestan placic, przestan zapraszac.

szybko zobaczysz, czy 'partner' naprawde chce byc partnerem, czy tylko zerowac na Tobie.

smierdzi mi to troche kolesiem, ktoremu podoba sie sytuacja utrzymanka...pytanie, czy Tobie sie podoba byc pania sponsor? W koncu, zarabiasz TYLKO dwa razy tyle co on, nie 10 razy tyle...


PS - moja wlasna sytuacja - zarabiam dosc dobrze, a byl taki czas, ze moj partner nie zarabial NIC..panstwo placilo za jego mieszkanie i dawalo zasilek...on potrafil z tego zasilku mnie zaprosic na obiad, a nie czekac na mnie, zebym zaplacila za kazdym razem. 'Temperowal' mnie tez czasem ,kiedy chcialam wychodzic z nim (czyt. zapraszac jego na obiad) zbyt czesto - ja niestety lubie jesc w restauracjach, placac za dwoje szybko bym zbankrutowala...

to, co prezentuje Twoj facet to nie jest skapstwo - to wygodnictwo, i tyle.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 9 sie 2010, o 15:19

heh, najpierw mnie to trochę rozśmieszyło a potem pomyślałem sobie, że nie wiadomo "czy śmiać się czy płakać"...

nie chcę Cię martwić, ale powiem Ci, że uważam, że takie zachowanie Twojego partnera może świadczyć o Jego stosunku do Ciebie (w tym o stosunku uczuciowym, niestety... - chociaż niekoniecznie, bo możliwe, że to jest TYLKO wada charakteru i że można ją zmienić)

powiem Ci coś z własnego doświadczenia a Ty możesz to potraktować jako jedną z możliwych opcji do zastosowania

mój były partner, na samym początku naszej znajomości powiedział mi wprost, że on to jest trochę skąpy (lubi wydawać na filmy, które uwielbia kolekcjonować, ale tak poza tym to... ma węża w kieszeni...)

wiesz co ja zrobiłem? otóż od samego początku, jeszcze na etapie znajomości a nie związku od razu podszedłem do spraw finansowych ZUPEŁNIE NA LUZIE I NIE LICZĄC SIĘ Z TYM KTO MA ILE PIENIĘDZY I CO KTO MA KUPOWAĆ I DLA KOGO... :D

to znaczy w praktyce wyglądało to tak, na randce zapytałem: - masz ochotę na lody, bo ja bym zjadł - on też chciał, no to kupiłem jemu i sobie.... potem mówię: - a kawę pijemy? on mówi, że chętnie - no to ja bach, kupuję dwie kawy (pytam go jaką tam sobie wybiera) i wypiliśmy...

idziemy sobie dalej po mieście a ja mówię przykładowo: - a może pójdziemy do kina na ten film - a on do mnie mówi: - OK, fajnie, bo właśnie myślałem o tym filmie ostatnio, a ja do niego wtedy: - no to śmigaj do kasy i kupuj nam bilety...

a on do mnie: - no jak to? ale one trochę drogie są... a ja na to: - a co mnie to obchodzi! :lol: chcemy iść do kina to kupuj nam bilety :D ja już dzisiaj coś kupowałem dla nas...

a on mówi: - no dobra, ale kawa to była tania... - a ja na to: - a co Ty się będziesz ze mną wyliczał? to tak z uczucia do mnie robisz? :lol: a co mnie to obchodzi, że akurat kawa i lody były tanie a bilet drogi - teraz Ty coś kupujesz a innym razem znowu ja i może na mnie wypadnie coś droższego... i w ogóle nie marudź, tylko śmigaj do kasy i kupuj te bilety, bo zaraz będzie film... i uśmiechnąłem się do niego od ucha do ucha patrząc mu serdecznie w oczy....

i jego zatkało najpierw... a potem mówi: - no dobra, to kupuję bilety! no i poszedł i kupił :D

i wyobraź sobie, że od tej pory już tak zawsze było i w ogóle kompletnie nie było problemów z tym jego skąpstwem - jakby ręką odjął!

kupowaliśmy sobie WZAJEMNIE prezenty bez żadnej okazji - często zaskakujące, miłe, raz trochę droższe a raz taniutkie... a czasem ja coś zobaczyłem na ulicy i mówię mu: - kup mi to, bo to fajne - i on mi kupował! :lol: a innym razem ja go pytam: - zobacz jaka fajna książka, ciekawiłaby Cię? a on mówi, że bardzo - to ja bach i już mu kupiłem! :D

on już potem nawet zaskoczony nie był czymś takim, tylko w ogóle się do tego przyzwyczaił i traktował jako normalną rzecz między nami - ZERO WYRACHOWANIA I RACHUNKÓW FINANSOWYCH i to było bardzo przyjemne... :)

dodam, że trochę byliśmy mało gospodarni, ale też nie wydaliśmy jakiegoś majątku... nie byliśmy zbyt oszczędni, ale też obydwaj nie mieliśmy dużych dochodów, więc to w sumie nie były jakieś duże pieniądze, no ale na dwie, trzy setki miesięcznie wydawane na takiej zasadzie było nas stać :)

no tylko, że Ty przyzwyczaiłaś już swojego partnera do innych zasad między Wami, jednak może dałoby się to jeszcze zmienić i to tak na przykład... z zupełnego zaskoczenia! :D tylko musiałabyś być zdecydowana i stawiać sprawy prosto i krótko a jak on nie ma pieniędzy, to nawet mu to ostatnie 10 złotych wziąć albo kazać wydać na Ciebie i powiedzieć, żeby następnym razem przyniósł trochę więcej, jak się z Tobą spotyka, bo raz Ty będziesz kupować a raz On a może być tak, że będziesz miała na coś ochotę, więc żeby się na to przygotował...

jest tylko jedno ryzyko... może wyjść "szydło z worka" i możesz się przekonać z kim masz do czynienia i jaki jest Jego prawdziwy stosunek do Ciebie... gdyby się tak stało, to może się to okazać bardzo przykre, ale lepiej się o tym dowiedzieć wcześniej niż za późno, na przykład, prawda...?

możliwe jednak, że to nie wynika z Jego braków uczucia, tylko z wady charakteru - wówczas powinno się to dać pokonać, jeśli podejdziesz na luzie, z wdziękiem, ale zdecydowanie i naprawdę po partnersku, czyli bez kalkulatora, ale przyjmiesz jako oczywistość, że obie strony płacą różne sumy na zmianę dwa razy on, trzy razy ty, albo na odwrót - przeplatanka i bez wyliczania czy po równo... ot jak w prawdziwym związku a nie w jakimś biznesie... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez natka7911 » 9 sie 2010, o 16:37

Dzieki za te spotrzezenia. Chce jeszcze wspomniec ze na swoje zachcianki typu nowy sweter, buty to owszem ma i jeszcze sie pochwali ze kupil, a na pytanie jaki prezencik masz dla swojej dziewczynki uslyszalam odp nie wiem co ci kupic, ty wszystko masz! Wiecie po takim zadaniu odechcialo mi sie wszystkiego
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Filemon » 9 sie 2010, o 17:18

a ja bym mu powiedział:
- jaki ty głupi jesteś... ! (naprawdę tak mówiłem do swojego partnera, ale serdecznie i z żartami :D )
i bym dodał:
- nikt na świecie wszystkiego nie ma... a w ogóle to zobacz, jakie tu śliczne kwiaty ta pani sprzedaje (na przykład jak jesteście na ulicy - i wcale nie wybieraj tych najtańszych, tylko takie, które naprawdę Ci sprawią przyjemność a są na jego kieszeń :) ) - o te mi się strasznie podobają , kup mi, ale szybko, to mi będzie przyjemnie! i uśmiechnij się do niego szczerze, serdecznie...

może się chłopak przełamie... ale jeśli parę razy tak spróbujesz i nic z tego nie wyjdzie, no to wiesz... to może znaczyć, że z jego uczuciami do Ciebie coś nie za bardzo...

a skoro sobie swetry i buty kupuje, no to na pewno jest w stanie Tobie także choćby jakiś przynajmniej miły drobiazg od czasu do czasu..

p.s.
a jeszcze mi coś przyszło do głowy - jeśli On Ci mówi, że "Ty wszystko masz" a Ty zarabiasz dwa razy więcej od niego, to może... On Ci zazdrości!!! i uważa, że masz lepiej od Niego, więc On biedaczek, ze swoich maleńkich pieniążków nie będzie kupował niczego takiej bogatej jak Ty... :lol: - może tak być!

to też by mu trzeba prosto z mostu wygarnąć i powiedzieć na przykład: - a co Ty sobie myślisz, że jak ja dwa razy więcej zarabiam, to już wszystko mam, bo ja milionerka? i mi może zazdrościsz? bo Ty biedaczysko, że mi nawet loda czy pizzy fundnąć nie możesz, albo nawet kwiata nie kupisz, że ja się gapię jak koleżanki dostają od chłopaków i im zazdroszczę, bo mój to mi figę z makiem kupi... myślisz, że tak będzie? a no to się mylisz.. - idziemy do kwiaciarni, ale to już i mi dzisiaj ładne kwiatki kupisz, ja sobie wybiorę jakie lubię a potem ciacha fundujesz i kawę - następnym razem ja... a dzisiaj Ty i koniec tego dobrego!

:haha:

coś w tym stylu bym z nim zrobił... jeśli mu na Tobie naprawdę zależy, to się przełamie i coś zrozumie... a jeśli to sztywniak i kasa ważniejsza, to spotka Cię przykre rozczarowanie, ale przynajmniej będziesz wiedziała wtedy z kim się zadajesz i czy warto... ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ewka » 9 sie 2010, o 17:39

natka7911 napisał(a):Ja zarazbiam 2 krotnie wiecej niz on

I tu może być pies pogrzebany... męskie ego cierpi. I może mu się wydawać, że nie jest w stanie Ci dogodzić ( :D )... finansowo. Fil dobrze mówi - trzeba go ośmielić, aby zobaczył, jak wiele radości może Ci dać drobiazgami. I samą chęcią.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Filemon » 9 sie 2010, o 17:53

echhh.... mój mi dogadzał :D (finansowo!)
ale go musiałem na początku w prosty sposób trochę poduczyć czy może raczej odblokować jakieś opory... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez natka7911 » 10 sie 2010, o 09:46

Filemon masz racje musze oniesmielic goscia :)

a swoja dorga od tamtego momentu jak mi powiedzial ze ja to wszystko mam ( tu Ewka masz racje, w pewnym sensie przemiawia przez niego zazdrosc, on biedaczek mieszka sam, oplaca r-ki, kredyt, a jeszcze i mamie pomaga finansowo, wiec na zycie wiele mu nie zostaje) to sie troche obrazilam, nie widzilam sie z nim ze 4 dni. Powiedzialam co mi lezy na sercu, o co ten "foch" jest. Wiec wczoraj bylismy w kinie, i piwko bylo. Zobaczymy co dalej bedzie....
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez ewka » 10 sie 2010, o 10:59

Bardziej miałam na myśli męską dumę, a nie zazdrość. To mężczyzna (standardowo) jest tym, który więcej zarabia.

natka7911 napisał(a):Wiec wczoraj bylismy w kinie, i piwko bylo.

No i brawo!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Filemon » 10 sie 2010, o 12:55

noo... to widzę, że coś idzie do przodu... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez natka7911 » 10 sie 2010, o 13:35

zobaczymy jak dlugo .... czas pokaze, moze sie uda cos zmienic w zachowaniu :)
Avatar użytkownika
natka7911
 
Posty: 156
Dołączył(a): 6 sie 2008, o 20:24

Postprzez Filemon » 10 sie 2010, o 21:56

natka, ja bym tam szedł "za ciosem"... :)

skoro było kino i piwo, to jak gdyby nigdy nic zażycz sobie "bezczelnie" coś tam jeszcze z uśmiechem i szczerze - tak na co będziesz miała ochotę a potem Ty mu spraw jakąś przyjemność i pokaż tym samym, że tak sobie to wyobrażasz, że to działa w dwie strony ale bez żadnych szczególnych wyliczeń - spontanicznie i na zmianę.... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: uborugrahucel i 548 gości