heh, najpierw mnie to trochę rozśmieszyło a potem pomyślałem sobie, że nie wiadomo "czy śmiać się czy płakać"...
nie chcę Cię martwić, ale powiem Ci, że uważam, że takie zachowanie Twojego partnera może świadczyć o Jego stosunku do Ciebie (w tym o stosunku uczuciowym, niestety... - chociaż niekoniecznie, bo możliwe, że to jest TYLKO wada charakteru i że można ją zmienić)
powiem Ci coś z własnego doświadczenia a Ty możesz to potraktować jako jedną z możliwych opcji do zastosowania
mój były partner, na samym początku naszej znajomości powiedział mi wprost, że on to jest trochę skąpy (lubi wydawać na filmy, które uwielbia kolekcjonować, ale tak poza tym to... ma węża w kieszeni...)
wiesz co ja zrobiłem? otóż od samego początku, jeszcze na etapie znajomości a nie związku od razu podszedłem do spraw finansowych ZUPEŁNIE NA LUZIE I NIE LICZĄC SIĘ Z TYM KTO MA ILE PIENIĘDZY I CO KTO MA KUPOWAĆ I DLA KOGO...
to znaczy w praktyce wyglądało to tak, na randce zapytałem: - masz ochotę na lody, bo ja bym zjadł - on też chciał, no to kupiłem jemu i sobie.... potem mówię: - a kawę pijemy? on mówi, że chętnie - no to ja bach, kupuję dwie kawy (pytam go jaką tam sobie wybiera) i wypiliśmy...
idziemy sobie dalej po mieście a ja mówię przykładowo: - a może pójdziemy do kina na ten film - a on do mnie mówi: - OK, fajnie, bo właśnie myślałem o tym filmie ostatnio, a ja do niego wtedy: - no to śmigaj do kasy i kupuj nam bilety...
a on do mnie: - no jak to? ale one trochę drogie są... a ja na to: - a co mnie to obchodzi!
chcemy iść do kina to kupuj nam bilety
ja już dzisiaj coś kupowałem dla nas...
a on mówi: - no dobra, ale kawa to była tania... - a ja na to: - a co Ty się będziesz ze mną wyliczał? to tak z uczucia do mnie robisz?
a co mnie to obchodzi, że akurat kawa i lody były tanie a bilet drogi - teraz Ty coś kupujesz a innym razem znowu ja i może na mnie wypadnie coś droższego... i w ogóle nie marudź, tylko śmigaj do kasy i kupuj te bilety, bo zaraz będzie film... i uśmiechnąłem się do niego od ucha do ucha patrząc mu serdecznie w oczy....
i jego zatkało najpierw... a potem mówi: - no dobra, to kupuję bilety! no i poszedł i kupił
i wyobraź sobie, że od tej pory już tak zawsze było i w ogóle kompletnie nie było problemów z tym jego skąpstwem - jakby ręką odjął!
kupowaliśmy sobie WZAJEMNIE prezenty bez żadnej okazji - często zaskakujące, miłe, raz trochę droższe a raz taniutkie... a czasem ja coś zobaczyłem na ulicy i mówię mu: - kup mi to, bo to fajne - i on mi kupował!
a innym razem ja go pytam: - zobacz jaka fajna książka, ciekawiłaby Cię? a on mówi, że bardzo - to ja bach i już mu kupiłem!
on już potem nawet zaskoczony nie był czymś takim, tylko w ogóle się do tego przyzwyczaił i traktował jako normalną rzecz między nami - ZERO WYRACHOWANIA I RACHUNKÓW FINANSOWYCH i to było bardzo przyjemne...
dodam, że trochę byliśmy mało gospodarni, ale też nie wydaliśmy jakiegoś majątku... nie byliśmy zbyt oszczędni, ale też obydwaj nie mieliśmy dużych dochodów, więc to w sumie nie były jakieś duże pieniądze, no ale na dwie, trzy setki miesięcznie wydawane na takiej zasadzie było nas stać
no tylko, że Ty przyzwyczaiłaś już swojego partnera do innych zasad między Wami, jednak może dałoby się to jeszcze zmienić i to tak na przykład... z zupełnego zaskoczenia!
tylko musiałabyś być zdecydowana i stawiać sprawy prosto i krótko a jak on nie ma pieniędzy, to nawet mu to ostatnie 10 złotych wziąć albo kazać wydać na Ciebie i powiedzieć, żeby następnym razem przyniósł trochę więcej, jak się z Tobą spotyka, bo raz Ty będziesz kupować a raz On a może być tak, że będziesz miała na coś ochotę, więc żeby się na to przygotował...
jest tylko jedno ryzyko... może wyjść "szydło z worka" i możesz się przekonać z kim masz do czynienia i jaki jest Jego prawdziwy stosunek do Ciebie... gdyby się tak stało, to może się to okazać bardzo przykre, ale lepiej się o tym dowiedzieć wcześniej niż za późno, na przykład, prawda...?
możliwe jednak, że to nie wynika z Jego braków uczucia, tylko z wady charakteru - wówczas powinno się to dać pokonać, jeśli podejdziesz na luzie, z wdziękiem, ale zdecydowanie i naprawdę po partnersku, czyli bez kalkulatora, ale przyjmiesz jako oczywistość, że obie strony płacą różne sumy na zmianę dwa razy on, trzy razy ty, albo na odwrót - przeplatanka i bez wyliczania czy po równo... ot jak w prawdziwym związku a nie w jakimś biznesie...