jak niewiele jestem warta?

Problemy z partnerami.

jak niewiele jestem warta?

Postprzez lili » 26 kwi 2009, o 21:16

uch

na spotkaniu ze wspolnymi znajomymi dowiedzialam sie nieco zza kulis nowego zwiaku mojego eksia. Okazalo sie ze wymiana nowych plynow fizjologicznych nastapila ekspresowo. W zasadzie praktycznie "na zakładę". Uch! jak mi zle! To mi powinno wyczyscic w glowie i wszystko poustawiac w odpowiedniej konstelacji a jednak jest mi tak cholernie przykro.

Nie mam juz chyba sil ani prawie ochoty na pielegnowanie w sobie jakichkolwiek milych wspomnien choc jest ich mnostwo. Nie potrafie sie juz chyba zdobyc na jakiekolwiek sentymenty.

Czy faceci to takie zwierzeta?!?!?!?

:(
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez julkaa » 26 kwi 2009, o 21:23

takie same jak kobiety!!!
julkaa
 
Posty: 477
Dołączył(a): 3 maja 2008, o 20:49

Postprzez sikorkaa » 26 kwi 2009, o 21:30

lili dlaczego warunkujesz swoja wartosc rozstaniem z mezczyzna?? nie byliscie widocznie dla siebie stworzeni. mysle, ze niepotrzebnie utozsamiasz jego zachowanie z wlasnym poczuciem wlasnej wartosci. to sie ma jak pies do jeza ... czyli nijak.
sikorkaa
 

Postprzez lili » 26 kwi 2009, o 21:33

sikorka

mam na mysli to ze skoro tak latwo kogos zapomniec to jak niewiele znaczyl? ja zawsze wyznawalam zasade "ten albo zaden" i chyba nie potrafie sie pogodzic z podejsciem "nie ta to inna"....

:cry:
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez pysiunia » 26 kwi 2009, o 21:42

lili, przytulam :pocieszacz:
cholernie przykro w takiej chwili, ale trzymaj się i pokaż, że Ty jesteś lepsza od niego. Też czasem nie rozumiem facetów, myślą zupełnie innymi kategoriami niż my :evil:
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez matylda » 26 kwi 2009, o 21:53

Lili!
Każdy, bez względu na płeć, ma swoją własną hierarchię wartości, swoje poczucie odpowiedzialności i swoją moralność.
To, co zrobił Twój ex dla Ciebie, i pewnie nie tylko dla Ciebie, nie było fair.
Ale ludzie są różni i zachowują się nie zawsze tak, jakbyśmy tego sobie życzyli.
I nie mamy na to wpływu.
Ważne, żeby znać swoją wartość i żyć w zgodzie z własnym sumieniem. Oraz nie uzależniać poczucia własnej wartości od innych osób. Właśnie tego uczę się ostatnio i takiego podejścia Tobie życzę.
Avatar użytkownika
matylda
 
Posty: 659
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 17:54
Lokalizacja: nibylandia

Postprzez lili » 27 kwi 2009, o 08:24

hej

jest coś takiego, któryś z ojców socjologii o tym pisał, jak jaźń uświadomiona i jaźń odzwierciedlona. Obie składają się na nasz obraz siebie. Jaźń uświadomiona to to, jak sami siebie postrzegamy. Jaźń odzwierciedlona to to jak widzimy nas samych w oczach innych, to, jakie mamy w ich oczach odbicie.

Wiec to chyba naturalne ze inni swoim zachowaniem wobec nas dają nam dowód na to, co o nas sądzą, myślą, jak jesteśmy dla nich ważni ...bądź nie.

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez ewka » 27 kwi 2009, o 09:45

lili napisał(a):Jaźń odzwierciedlona to to jak widzimy nas samych w oczach innych, to, jakie mamy w ich oczach odbicie.

Teoretycznie się zgadzam... w praktyce nie musi to być takie jednoznaczne. Bo:
- jest facet, którym rządzi penis i nie przepuści niczemu żywemu... to niby jego kobieta czy dziewczyna czy żona z automatu staje się nicniewarta?
- jest ktoś wredny i zawistny, ma światu i wszystkim "za złe" tak z marszu... to niby nasze odbicie w tych oczach jest rzeczywiste czy trochę przekłamane?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez pysiunia » 27 kwi 2009, o 09:48

matylda napisał(a):Lili!
Każdy, bez względu na płeć, ma swoją własną hierarchię wartości, swoje poczucie odpowiedzialności i swoją moralność.
To, co zrobił Twój ex dla Ciebie, i pewnie nie tylko dla Ciebie, nie było fair.
Ale ludzie są różni i zachowują się nie zawsze tak, jakbyśmy tego sobie życzyli.
I nie mamy na to wpływu.
Ważne, żeby znać swoją wartość i żyć w zgodzie z własnym sumieniem.
Oraz nie uzależniać poczucia własnej wartości od innych osób. Właśnie tego uczę się ostatnio i takiego podejścia Tobie życzę.


:tak: święta prawda! ciężko, ale też tego staram się uczyć, choć czasem jest bardzo przykro, że ktoś kto był nam bliski zachowuje się w taki sposób :cry:
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez ten_z_przeciwka » 27 kwi 2009, o 11:20

No stanę tutaj w obronie mężczyzn niestety :)

Najłatwiej o poprzednim związku zapomnieć wpadając od razu z jednego w drugi. Nie wróży to na dobre temu następnemu, ale cóż... Dodajmy do tego fakt, że mężczyźni przeważnie dążą do jak najszybszego skonsumowania znajomości i... voila.
Trochę przykro, że chłopak okazał się takim... niemiłym człowiekiem :) i zupełnie o Tobie już nie myśli, ale faktycznie ma taki obowiązek? Nie warto się tym przejmować, bo IMHO to po prostu znak, że postanowił zerwać z przeszłością i ruszyć naprzód. Trochę brutalne... ale czasami mam wrażenie, że coś takiego właśnie mi/nam by się przydało...
Nie powinnaś w jego reakcji szukać swojego odbicia, bo to tak, jakby przeglądać się w krzywym zwierciadle.

Pozdrawiam, nie krzyczcie za bardzo ;)
Avatar użytkownika
ten_z_przeciwka
 
Posty: 58
Dołączył(a): 26 sie 2008, o 09:14
Lokalizacja: Łódź

Postprzez lili » 27 kwi 2009, o 11:57

ty z naprzeciwka

jasne ze nie ma obowiązku. nikt nie ma. ale czy tylko to robimy do czego nas zmuszają? sami z siebie nic?

ja rozumiem w pełni jego motywy, znając go i jego wszelakie potrzeby od fizycznych po zwykłe bycie obok jest to całkiem zrozumiałe. Może nie tak całkiem bo kiedyś strasznie mocno się zapierał że umie być sam i wcale nie potrzebuje kogoś na siłę.

Ale mimo wszystko nie spodziewałam się tego po nim. Miałam romantyczne wyobrażenia że jestem wyjątkowa, nie do zastąpienia dla podupcenia, że nie jestem tak jak właśnie napisałam wyżej "jedną z wielu" tylko "tą albo żadną".

Bolesne zderzenie z rzeczywistością

lili
zderzona
z rzeczywistością
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez sikorkaa » 27 kwi 2009, o 13:00

lili napisał(a):sikorka

mam na mysli to ze skoro tak latwo kogos zapomniec to jak niewiele znaczyl?


droga lili, nie wiem czy znasz historie mojego obecnego zwiazku, wiec na wszelki wypadek w wielkim skrocie Ci ja nakresle, otoz moj facet jakis czas temu zostawil mnie dla innej kobiety. zrobil to w tak szczeniacki sposob, ze bylo mi bardzo przykro :cry: nie wzial mnie na rozmowe typu: 'sluchaj panna, fajnie bylo ale mi sie znudzilo, wiec zegnam' tylko zaczal sie ode mnie oddalac, mniej telefonow, smsow, kontaktu, czulosci, zainteresowania itp. ...... az sie w koncu domyslilam, zapytalam wprost czy kogos ma i on mi laskawie przytaknal. odwalilam za niego cala robote. zachowal sie jak tchorz i to mnie najbardziej zranilo. poczulam sie jak pies przywiazany do drzewa, ktoremu nawet nie ma po co cokolwiek powiedziec na odchodnym. to ja do niego pojechalam, pozegnalam sie z nim. on nie mial mi nic do powiedzenia. kompletny brak odwagi i zwykla dziecinada. i tak wlasnie potraktowal mnie moj MĘSKI (jak zawsze o nim myslalam) facet :(

podobnie jak Ty teraz mialam mysli kim ja wlasciwie dla niego bylam?? wciaz powtarzal jaka to jestem dla niego wazna, ale czy wobec kogos kto jest dla nas wazny tak sie mozna zachowac?? jesli traktuje kogos powaznie, to uwazam, ze ta osoba zasluguje na szacunek i powazne potraktowanie nawet przy rozstaniu.

teraz kiedy znow jestesmy razem i poruszylam z nim te sprawe powiedzial ze po prostu nigdy nie byl w takiej sytuacji, nigdy bedac z jedna kobieta nie zauroczyl sie druga wiec zwyczajnie nie wiedzial jak sie zachowac, jak to zakonczyc. nie usprawiedliwiam go, on o tym wie ze mnie to zabolalo. bo pewnie jeszcze nieraz bedzie w takich sytuacjach kiedy nie bedzie wiedzial jak sie zachowac.

KIEDY NIE WIESZ JAK POSTAPIC - ZACHOWAJ SIE PO PROSTU PRZYZWOICIE, TAK, JAKBYS CHCIAL, ABY POSTAPIONO WOBEC CIEBIE :!:
sikorkaa
 

Postprzez lili » 27 kwi 2009, o 14:24

sikorka :)

no więc to jest chyba syndrom faceta, który nie wie, jak się zachować i w związku z tym zachowuje się najgorzej jak może.

X kiedy zdradzał mnie ze swoją dziewczyną (ją ze mną?) potem tłumaczył się dokładnie tak samo. Nigdy nie zdarzyło mu się zakochać w kimś będąc z kimś innym. I co w związku z tym? Czy facet dobiegający trzydziestki nawet jeśli nie ma w takich sprawach doświadczenia nie powinien mieć już dość oleju w głowie, żeby wiedzieć jak się zachować? Tak, żeby wyjść z tego z twarzą?

Teraz najwyraźniej też nie wiedział jak się zachować i zachował się tak właśnie...

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez pysiunia » 27 kwi 2009, o 16:38

lili napisał(a):sikorka :)

no więc to jest chyba syndrom faceta, który nie wie, jak się zachować i w związku z tym zachowuje się najgorzej jak może.

X kiedy zdradzał mnie ze swoją dziewczyną (ją ze mną?) potem tłumaczył się dokładnie tak samo. Nigdy nie zdarzyło mu się zakochać w kimś będąc z kimś innym. I co w związku z tym? Czy facet dobiegający trzydziestki nawet jeśli nie ma w takich sprawach doświadczenia nie powinien mieć już dość oleju w głowie, żeby wiedzieć jak się zachować? Tak, żeby wyjść z tego z twarzą?

Teraz najwyraźniej też nie wiedział jak się zachować i zachował się tak właśnie...

lili


lili, wierz mi, że wiek nie ma tu wiele do rzeczy. Wręcz przeciwnie, faceci koło lub po 30stce zachowują się czasem gorzej niż małolaty ( przepraszam, jeśli kogoś uraziłam). A to właśnie od nich oczekiwałoby się większej dojrzałości. Z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że jakoś mężczyźni unikają konfrontacji, kręcą, szukają dziury tam gdzie nie ma, aż w końcu samemu trzeba z nich wyciągnąć, że coś jest nie tak. Bo zazwyczaj to pośrednio nam dają do zrozumienia, że mają kogoś, że miłość się skończyła. Pośrednio albo brutalnie ( znikają jak kamfora)Wśród moich koleżanek też takie sytuacje były, zero szczerej rozmowy o co chodzi. Więc chyba tak już mają, przynajmniej większość ;-)
Avatar użytkownika
pysiunia
 
Posty: 94
Dołączył(a): 20 kwi 2009, o 22:19
Lokalizacja: z mojej przystani

Postprzez lili » 29 kwi 2009, o 21:31

hej wszystkim

może nie do końca w temacie ale stwierdziłam, że nie będę zakładała do każdego biadolenia osobnego wątku

no więc chciałam poinformować, że powoli się wygrzebywam z dołka. Powtarzam sobie same złe rzeczy które od niego słyszałam, wspominam złe chwile, fatalne zachowania, nasze kłótnie no i przede wszystkim tadaaaaam cudowne zakończenie i jakoś zaczynam powoli wracać do siebie. Nawet mi apetyt wraca :roll:

Bo przecież nie chcę być z kimś kto zachowuje się jak prostak (choć w głębi serca nadal tego prostaka kocham) :?
Ani nie chcę być z kimkolwiek żeby nie być samą (bo przecież jestem dumna no i nadal nie taka strasznie stara i pewnie jeszcze troszkę życia przede mną)
Ani nie chcę dać się wciągnąć w tłumaczenia i różne perspektywy z jakich można interpretować zachowanie kłamcy i krętacza (choć nadal go kocham).

Dochodzę do wniosku że miłość to niedorzeczna sprawa. Strasznie. Zero związku z rozumem :roll:

lili :roll:
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 349 gości

cron