nieufnosc i apatia

Problemy z partnerami.

nieufnosc i apatia

Postprzez monika86**Xxx » 26 maja 2007, o 02:20

witam

bylam juz wczesniej na starym frum

pozdrawiam wszystkich cieplutko :)

moze zaczne odrazu pisac o bieglej sprawie i nie bede cofac sie w tajniki przezlosci. Chodzi o to ze od ponad roku jestem z chlopakiem (ja ma 20 lat on 25), ale nagle zacelam czuc do niego apatie, przestalm ufac, zatracila sie moja wiara w milosc, czule slowka i to ze mamy szanse bycia razem !!! Dlaczego, nie wiem sama - przeciez mowilam sobie ze bede walczyc o nasza milosc ze mu udowodnie ze jetem duzo warta i na wiele mnie stac !!! ale w pewnym momencie przestalm byc silna, wyczeraly sie mi 'bateryjki" i nic juz nie robie by bylo lepiej, a raczej stalam sie ukonsliwa, zlosliwa, obrazalska i do tego miewam napady zlosci, kloce sie i to dosc czeto !!!

a teraz krotko dlaczego?? ...
kiedy poznalm marka, caly czas zwracal i uwage co powinnam robic, co robie zle co dobrze, ze musze sie troszku zmienic (imponowalo mi to, bo wykryl cechy ktorych ja sama nie potrafilam dostrzec, a mim tego ze dostrzegalm nie potrafilam ich zmienic...chociaz bardzo bym chciala casami robic cos inaczej) i co zaczelam sie bojowo nastawiac do swiata, pelna energi i gotowa na zmiany... ale po miesiacu znowu ta sama gadka... potem poltora miesiaca i to samo... czulam sie niezaakceptowana przez niego !!!!!! chiciaz w glowie mialm takie mysli: skoro jest ze mna , wiem , ze sie mu podobam, to po co takie ostre slowa i podnoszenie tonu - nie przejmowalm sie, chociaz czasami bylo mi smutno i zaczelam tracic wiare i nadzieje w to ze mnie pokocha kiedykolwiek taka jaka jestem/i czy ktokolwiek mnie pokocha ???) bo czasami mowil mi ze nasz zwiazek nie ma szans bo zaduzo nas dzieli, ale zakochal sie w mojej dobroci, kobiecosci... ale ja juz jestem inna jestem "Beznadziejna" bo wmowil mi to przy mojej slabej psychice, chcial dobrze, ale ja nie wierzylam w to ze tak nie jest "ze jestem fajna" wierzylam w to ze jestem taka jaka mnie widzi": malokomunikatywna, niemajaca marzen, celow, niepotrafiejaca rozmawiac z ludzmi,dziwna, i jeszcze raz dziwna. dziwna... niemajaca ambicji, nierozsadna, niepowazna ... itd. i pomimo zapewniania mnie o cechachc dobrych jakos przestalm je spostrzeac

Moze male pytanko: czy dziewczyna, ktora zbiera pieniazki. pracujac za granica, odkada w miare mozliwosci i ma 20 lat, nie wloczy sie po imprezach i nie sypia z kazdym napotkanym kolesiem, nie umawia sie na randki, jest spokojan, rozesmiana (na jej twarzy wciaz widac usmiech, nawet jak sie kloci), zartobliwa, lecz malo rozmowna to ktos Niepowazny/ nierozsadny ????????

I co o tym myslicie ??? / od 8 miesiecy nie swieci mi sloneczko... lecz pograzylam sie w smutku i obowniam sie za kazdy blad, nie smieje sie i nie zartuje bo czuje sie "niepowazna"

to na tyle
papaapa
pozdrawiam cieplutko :wink:
monika86**Xxx
 
Posty: 41
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 15:04

Postprzez Zdradzona » 26 maja 2007, o 07:04

Witaj Moniko!
Zostaw go i uciekaj gdzie pieprz ro¶nie. Odważyłam się tak napisać, bo mnie spotkała podobna sytuacja, tylko, że ja ze swoim facetem spędziłam 16 lat. Nie jestem kłótnic±, ale mam charakterek i potrafię pokazać pazurki. Mój facet próbował przez wiele lat te pazurki piłować i zmieniać charakter, ale pewnych rzeczy po prostu nie da się zmienić. I albo on to zaakceptuje, tak± Cię poznał, tak± pokochał, więc co teraz chce.
My w tej chwili jeste¶my na etapie rozwodu, bo on twierdzi, że nie dałam mu się wychować i żeby się nie kłócić - zacz±ł mnie zdradzać.
Dlatego nie marnuj sobie życia z facetem, który nie jest w stanie zaakceptować Cię tak± jak± jeste¶ i po jakim¶ czasie Cię zostawi.
Mi życie wali się na łeb, ale jestem już na takim etapie, że zaczynam widzieć dobre strony tego zamieszania.
Trzymaj się i pamiętaj, że to Ty jeste¶ najważniejsza na ¶wiecie.
Zdradzona
 
Posty: 22
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 12:17
Lokalizacja: SZCZECIN

Postprzez ewka » 28 maja 2007, o 09:03

Ja my¶lę, że to pozytywna cecha, kiedy chcemy się zmieniać... kiedy chcemy podci±gn±ć pod oczekiwania partnera – no ale też nie możemy w tym zatracić samych siebie! Dobrze jest zmieniać to, co jest warte zmiany – ale czy wszystko?

Wydaje mi się, że aby kogo¶ zmieniać lub pomóc mu w zmianach (ale na zasadzie propozycji, a nie wymuszania) – trzeba zauważać to, co pozytywne... co¶ w stylu „beznadziejna” nie wchodzi w ogóle w grę, bo zamiast dodawać skrzydeł, to je podcina. Nie wiem, czego on tak naprawdę chce – urzeĽbić Ciebie wg swoich wyobrażeń, zdominować, stłamsić (istnieje zagrożenie, że ten proces może się nigdy nie skończyć)... może on co¶ na Tobie odreagowuje?

My¶lę, że zrobiłabym tak: jasno okre¶liła to, co uważam w sobie za dobre i nie wymagaj±ce zmian. Inne tereny, które zmian wymagaj± – zmieniałabym z wyraĽn± pro¶b±, aby pomógł w sposób konstruktywny. I chyba wyraĽnie życzyłabym sobie, aby on w sobie zmienił to, tamto i jeszcze owo... niechby zobaczył, że nie taki znowu z niego cud.

Mam wrażenie, że brak Ci wiary w siebie – uważam, że inni ludzie mog± nam pomóc zobaczyć samych siebie, to co dobre i to, co złe. Nie wierzę, że może być wszystko złe – każdy ma w sobie co¶ dobrego i takich dobrych rzeczy może być całkiem dużo... więc nie dajmy się zwariować i popatrzymy dobrze, czy ten, kto zmian wymaga chce naszego dobra, czy w jaki¶ sposób manipuluje i chce stłamsić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez nana » 28 maja 2007, o 13:13

witaj Moniko! miło mi Cię poznać mimo okoliczno¶ci!

moje doswiadczenia wskazuja, że bylam nieprzyjemna i zlosliwa dopoki nie spotkalam wlasciwej osoby. Wiecej powiem! Nawet temu "Wła¶ciwemu" na pocz±tku powiedziałam bardzo do słuchu! ale on mnie pokochał i potrafił tak kochac i tyle dawac ciepla, ze przestalam byc zlosliwa. sama juz potem wiedzialam co robie zle i sama chcialam byc mila i kochana. to nie wymagalo ode mnie wysilku. zupełnie nic! stałam się inna osob± w bardzo któtkim czasie.
Nie wyszło nam, ale nie mam sobie nic do zarzucenia. Dam ci mały przykład: paliłam papierosy przez 8 lat i nigdy nie probowalam rzucic, a dla niego rzucilam, bo 3 razy wspomnial o tym, ze to niezdrowe. Nie prosil o to, a ja nie obiecywalam niczego. Zwyczajnie od nastepnego dnia nie palilam.
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 306 gości