jak nauczyć się ufać?

Problemy z partnerami.

jak nauczyć się ufać?

Postprzez bromba » 17 maja 2007, o 13:51

chciałabym zaufać swemu facetowi. brakuje mi poczucia bezpieczeństwa. nie chcę skaszanić zwi±zku. a jestem na najlepszej drodze.
w moim przypadku to raczej działanie asekuracyjne. na pocz±tku znajomo¶ci było kilka sytuacji, gdzie mój facet niezupełnie wykazał się szczero¶ci±. wiem, że to było ze strachu i z wygodnictwa. teraz jest inaczej. jest szczery. tylko, że ja mam problem. z natury jestem nieufna, a w stosunku do niego, to już całkiem. kocham go i chcę być z nim. jak nauczyć się ufać?
bromba
 
Posty: 76
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 13:36

Postprzez bunia » 17 maja 2007, o 16:16

Witaj......bardzo fajnie o tym napisala Ola w temacie "zdrada".....moze przeczytaj....ja moge tylko dodac,ze to trudne ale jesli chcesz postawic na jedna karte to zaryzykuj.....poprostu nie mysl o tym,banalne ale nie ma sensu "trawic" tego w swojej glowie....jesli chce sie isc do przodu.
Jest rowniez potrzebne wybaczenie.....takie z glebi serca,bez tego nie mozna ruszyc dalej.....tak mysle :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Loki86 » 17 maja 2007, o 18:41

Jeżeli kochasz go tak na prawdę to wież mi zaufanie przyjdzie samoistnie. Zwłaszcza gdy on zasłuży na to zaufanie. To mi przypomina przebijanie muru, rycerz w l¶ni±cej zbroi przebija ten mur by wydostać księżniczkę z pułapki w któr± sama się zapędziła. Twój brak zaufania jest tym murem. To prawda sama też musisz nad tym pracować ale i twój facet nie powinien być w tym zupełnie bierny.

Mam nadzieje że z czasem będzie lepiej.

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Re: jak nauczyć się ufać?

Postprzez ewka » 17 maja 2007, o 23:45

bromba napisał(a):kocham go i chcę być z nim. jak nauczyć się ufać?

Może na pocz±tek trzeba siebie zapytać: dlaczego mam nie ufać? Jakie s± korzy¶ci? Co zyskuję, a co tracę?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez winter » 18 maja 2007, o 00:12

Witaj bromba-twój przypadek przypomina mi trochę samego siebie jeszcze z przed pół roku u mnie z zaufaniem w zwi±zku było na bakier ale dotyczyło to tylko jednej sfery a mianowicie finansów i to ja byłem stron± nieufn± - bo wydawało mi się że z racji różnicy wieku - ja jestem 14 lat starszy od żony i że tylko ja przynosiłem pieni±dze to tylko ja wiem jak nimi rozporz±dzać. Efekt -jeden z przyczynków rozpadu zwi±zku a potem mojej walki zakończonej ponownym zejsciem się. Bromba nie popełniaj tego błędu bo zwi±zek bez pełnego zaufania w każdej ze sfer życia wcze¶niej czy poĽniej się rozpada.
winter
 
Posty: 35
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 19:39
Lokalizacja: Wien

Postprzez bromba » 18 maja 2007, o 10:25

dzięki za odpowiedzi

brak zaufania nie dotyczy kwestii finansowych ..... ja po prostu panicznie boję się, że mnie zdradzi
kilka razy rozmin±ł się z prawd± - wiem, że zrobił to, gdyż bał sie mojej reakcji, a ta potrafi być bardzo gwałtowna. rozmawiali¶my o tym i go rozumiem. te "rozminięcia" dotyczyły naprawdę duperli.
rozs±dek i serce mówi mi, żeby mu ufać - z jedyn± kobiet±, z jak± może mnie zdradzić, to jego praca.
zależy mu na mnie, jakby było inaczej, nie byłby ze mn± po prostu. na jego miejscu dawno bym siebie pu¶ciła w tr±bę. ale on wydaje się szczę¶liwy ze mn±.
dodatkowo komplikuje sprawę fakt, że mieszkamy 3,5 godziny drogi od siebie i nie widujemy się na co dzień.
dla mnie zdrada oznacza koniec zwi±zku, podobnie jak brak zaufania. i tak wytworzyło się błędne koło.
bromba
 
Posty: 76
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 13:36

Postprzez Krecik » 18 maja 2007, o 11:45

Choć nie mam i nigdy nie miałam podstaw, bo zawsze był ze mn± szczery i nigdy nie zrobił nic, co mogłoby dać mi do my¶lenia, również panicznie boję się, że mnie zdradzi.
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez Abssinth » 18 maja 2007, o 12:57

hmm
no dobra, kobity, ja sie tez przyznam- tez sie boje, ze moj facet mnie zdradzi...

...chociaz juz od niedawna coraz mniej, bo staram sie zauwazac, z czego to wynika i jak temu zaradzic - u mnie osobiscie wynika to ze schrzanionego poczucia wartosci, mam cholerne kompleksy (chociaz pewnie patrzac na mnie nikt by w to nie uwierzyl...'teoretycznie' wiem, ze nie powinnam miec z tym problemow, ale...).
inny drobny motyw to wychowanie i presja rodziny - babcia zawsze wbijala swoim corkom, a potem mi , do glowy , ze 'jak maz przyjdzie z roboty, zawsze powinien miec obiad na stole i dom posprzatany', 'najpierw zadbaj o meza, potem o dzieci, na koncu o siebie'. Mama i tak sie z tego sposobu myslenia czesciowo wyrwala, ale udalo jej sie rozwinac swoje wlasne 'zlote zasady' - jak 'nigdy nie pokazuj mezczyznie, ze jestes inteligentna' itd, itp.

Walcze z tym, jak mlody byczek, ktorym jestem;) , aczkolwiek nie wszystko da sie w pore zauwazyc i wykorzenic. I wszystko to razem prowadzi do rezygnacji ze swoich zainteresowan, pasji, z siebie w pewnym stopniu, bo przeciez, jak juz ten facet jest, to 'trzeba' wszystko jemu podporzadkowac...i w tym momencie nastepuje zawieszka - bo widze, ze facet rozmawia, przyjazni/koleguje sie, przebywa z innymi kobietami - dbajacymi o siebie, silnymi, niezaleznymi, nieuwiazanymi do czyichs spodni, etc etc.... i porownuje...i dostrzegam, ze ja tez kiedys taka bylam...i coraz bardziej nie jestem...zaczelam z tym walczyc, zmieniam prace na lepsza (trzymajcie za mnie kciuki, mam wazne interview we wtorek :) ), zaczelam studiowac moja wymarzona aromaterapie, nie rezygnuje z umowionych wyjsc tylko dlatego, ze moje kochanie nagle chce cos zorganizowac na 'dzisiaj jak tylko wrocisz z pracy'.

Dziewczyny kochane, to nie chodzi o to , co nasz partner robi, uczucie zazdrosci i leku , ze cos sie stanie, jest w nas i to my musimy z tym walczyc. Moja recepta jest taka, zeby pokochac siebie, zadbac o siebie, przestac powolutku z tego faceta robic centrum swojego zycia. To TY jestes gwiazda w swoim filmie, nie zmarnuj tego - tak mi kiedys powiedziala pewna bardzo madra kobieta. Zazdrosc i strach powstaje, kiedy robimy gwiazde z partnera i boimy sie, ze dla niego nie jestesmy gwiazda....jesli zajmiemy sie SOBA, to wylaczna uwaga partnera juz nie bedzie nam tak do konca niezbedna....


rozpisalam sie:) mam nadzieje, ze ktos dotrwa do konca :)

papaps

Abssinth
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 18 maja 2007, o 14:58

"To TY jestes gwiazda w swoim filmie, nie zmarnuj tego"

Bardzo dobrze powiedziane!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 18 maja 2007, o 15:48

Swietna recepta :!: .....moge sie tylko podpisac....no i byc gwiazda?....czemu nie :lol:
Trzymajcie sie :!:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Krecik » 18 maja 2007, o 17:11

Ja tez się chyba pod tym podpisze! :D Bo mi to otuchy dodało. My¶lałam, że tylko ja mam taki problem ze sob±. Gwiazdy gór±! :D
Krecik
 
Posty: 94
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 18:50

Postprzez Loki86 » 18 maja 2007, o 17:52

Faktem jest iż facet ma w sobie geny zdobywcy. Jak by ich nie było nie było by Ekspansji i wojen z nimi zwi±zanych :). Prawdziwy facet stara się podbić kobietę jej serce a to prawda często się zdarza że gdy już to osi±gnie jego zainteresowanie stopniowo spada (oczywi¶cie nie każdy tak ma) dlatego jest to na prawdę dobra rada dla kobiet jak i dla mężczyzn. Przecież starać się o kobietę osi±gać małe sukcesy na tej drodze to sama frajda ;) No to oby wasze gwiazdki l¶niły jak najdłużej ;)
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 77 gości

cron