Jak "wychować " partnera?

Problemy z partnerami.

Jak "wychować " partnera?

Postprzez agik » 13 gru 2007, o 21:14

Wiecie może?
żeby słuchał, respektował granice, odpowiadał na potrzeby
Chodzi mi o takie sytuacje, kiedy niby wszystko jest ok... tyle, że nie do końca.
Jak rozmawiać, żeby to się nie kończyło kłótniami, wzajemnymi urazami, pretensjami...
Jak trzymac emocje na wodzy?
Jak rozmawiać, po jakiemu mówic, żeby w ogóle słuchał?
I co to znaczy jeśli nie słucha, odpowiada docinkami, wyzwiskami?
Czy to znaczy, że już nie kocha? czy coś innengo?

Ja na swoim wypróbowałam list, mnie się udało, jakoś do mojego dotarło, ale przeciez nie da się TYLKO pisac listów, to jest dobre w momencie, kiedy zdarzy się coś mocnego, albo nazbiera się trochę róznych spraw.

Jak mówić o swoich granicach, żeby to nie było odebrane jako atak?
czy teksy- "kocham cię, ale nie akceptuje tego, że ... coś tam" nie brzmia trochę jak z telenoweli?

"Dobra komunikacja to podstawa" No tak, ale co to znaczy konkretnie?
Usiąść twarza w twarz i powiedzieć "porozmawiajmy", a co jeśli nie idzie?

czy wystarczy miec na uwadze cel, żeby nie doszło do pyskówki?

Czy są jakies inne sposoby- pozawerbalne, jakieś zachowania, które moglyby skłonic partnera do uwagi, troski, starania?
Odejście, wystawienie jego walizek za drzwi?
Odmawianie zblizeń, gotowania, prania...?
Tylko jak zrobic, zeby to nie wyglądało na fochy, demonstracje i przedstawienia?

Jak nie zamienić działania zmierzającego do naprawy- w szantaż emocjonalny?

Jak "karać" partnera, za różne wykroczenia?
nie wierzę w obrażanie się...

Pytam tu o konkretne działania

Jak myślicie?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez KATKA » 13 gru 2007, o 22:18

:cry:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Biedrona » 13 gru 2007, o 22:24

wiesz, Agiku...
do rozmowy trzeba dwojga. jesli ktos nie chce, to go do tego nie zmusisz zadnymi szantazami, krzykiem, fochami...
mysle, ze jedynie spokojna rozmowa bez unoszenia sie i bez oceny, oskarzania (o ile sie da). zeby nie czul, ze go atakujesz. mow moze o sobie, o swoich spostrzezeniach, o tym co Cie boli i dlaczego. jak nie powiesz to skad ma wiedziec? i moze zaproponuj to samo - nie potrafisz czytac w myslach.
i do takiej rozmowy wydaje mi sie, ze potrzebna jest odpowiednia chwila.
mozna np. poprosic o troche czasu, wyjsc do kawiarni, zmienic na chwile otoczenie.
a jak mowisz, tlumaczysz, oczekujesz i nic sie nie zmienia, to moze rzeczywiscie ktos nie chce ani kompromisow, ani dyskusji, ani cokolwiek zmieniac...kazdy ma swoj punkt widzenia. na zwiazek pewnie tez.
a z niewerbalnych, to moze tak troszke sie odsunac... niewiele, ale tak by bylo Ciebie jakos tam brak.
a moze to jedynie kryzys? wiesz, taki co mija, taki co da sie przezyc?
sciskam mocno, Agiczku.
:serce2:
Avatar użytkownika
Biedrona
 
Posty: 193
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 19:50

Re: Jak "wychować " partnera?

Postprzez Pytajaca » 13 gru 2007, o 22:39


Agik, po pierwsze gratulacje, ze sie zaczelas "z niebytu wynurzac" ;)

Po drugie.

agik napisał(a): "kocham cię, ale nie akceptuje tego, że ... coś tam" nie brzmia trochę jak z telenoweli?


Nie, nie jak z telenoweli. Tak, wlasnie tak sie powinno mowic, moze nie tyle za kazdym razem "kocham Cie", ale "wiesz, podoba mi sie w Tobie, ze...", "Lubie, gdy robisz..." (faceci wtedy sa strasznie zdziweini... :D) i zanim wypowiesz katorznicze "ale..." zrob porzadny oddech i postaraj sie mowic o SOBIE. Jak Ty sie czujesz, gdy on cos nieprzyjemnego zrobi lub mowi.

Nie sadze, zebys nie znala tej techniki, skoro znasz technike listu...Ale warto pamietac, ze nie mowi sie "Lubie, jak ladnie poustawiasz talerze na polce, ale nie znosze gdy pozniej usiadziesz i gapisz sie w to TV", tylko: "Lubie, jak ladnie poustawiasz talerze na polke, ale czuje sie smutno i samotnie, gdy pozniej sie wycofujesz do pokoju, patrzysz w TV i sie nie odzywasz. Niedobrze mi z tym" lub cos w tym stylu. Inne sformulowanie ("ale TY...") moze wywolac atak.

Nie mysl, ze ja taka jestem madra i za kazdym razem to stosuje, o nie! Zawsze mi sie cos nieodpowiedniego wymsknie z buzki :-X (ech!), ale zauwazylam drastyczna zmiane podejscia mezczyzn, a wrecz zainteresowanie moim stanem, jesli tak wlasnie zaczne mowic o moich odczuciach.


Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez mahika » 13 gru 2007, o 22:46

Najlepiej to bym bata wzięła, stanęła nad takim ........... natrzaskała po gębie, jak już nic nie dociera, to po męsku, do diabła i z dziadami, bezkarnymi, troisz sie i dwoisz, stajesz na głowie zeby zadowolić durnote jedną, a ten swoje !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ciepły czysty domek, obiadek na czas, sex 5 razy w tygodniu a tu gówno i kupa !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ciągle źle, a to bebe, a to fe, a to tamto.......
BLE BLE BLE
zamiast upajać sie chwila, krótkim tak naprawde zyciem to wymysla jeden z drugim cudactwa !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

DOSYĆ DOSYC DOSYC !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez ewka » 13 gru 2007, o 23:42

---------- 22:37 13.12.2007 ----------

A toś Agiczka poruszyła wszystkie struny bycia we dwoje... nie wiem, jak się zabrać za odpowiedź. Ale damy radę;)

Nie mogę ścierpieć słowa "wychować"... jak i nie umiałabym ścierpieć, że chce on (ten mój) mnie wychowywać - na szczęście jest w cudzysłowie;)))) Wychowywania, to wielki i długotrwały proces... to nie ja siadam, Ty siadasz - ja ci mówię czego chcę, a ty to chcenie natychmiast zaczynasz realizować. To też... lub przede wszystkim... otwartość na inność partnera - tego trzeba się uczyć i na to trzeba czasu. Trzeba przyjąć tamtą inność i zapoznawać z innością swoją.

Do kłótni trzeba dwojga (jak i do tanga, haha) - każdy kłótnik wypada z roli, kiedy nie ma podkręconej odpowiedzi na swoją podkręconą. Każdy tancerz wypada z roli, kiedy nie ma z kim tańczyć.

Jak rozmawiać... no, tego żaden nie lubi;) Nie wierzę w "rozmowy". Nie wierzę w "porozmawiajmy". Wierzę w codzienność, sytuacje, chwile, problemy... i ten moment i ta chwila na "załatwienie", na wypowiedzenie siebie. Wierzę, że każde wypowiedziane słowo "zostaje", choć nie ma żadnych zewnętrznych oznak przyjęcia.

O granicach się nie mówi... granice wyznacza samo życie. Co znaczy "mówić o swoich granicach"? To znaczy, że żądamy respektowania listy granic? Wszystkich na raz? Atak granic? A dlaczego nie w danym momencie... dzisiaj i teraz chcę tego i chcę, byś to uszanował. Tego potrzebuję.

A granice z drugiej strony? Też są przecież... jeśli jego granice nie pozwalają akceptować granic moich... to co?

Fochy są śmieszne;)))) Może kiedyś (jak będziesz chciała) opowiem, jak sobie radziło moje Słonko z fochami moimi;).

Jak karać za wykroczenia... hmm... dziwnie jakoś... co jest wykroczeniem i kto to ustalił? Ja myślę (i stosuję) - wkurzyłeś mnie, nie lubię, nie podoba mi się. Jestem zła. Nie gadaj do mnie... zmień to, nie rób tego więcej i mnie przeproś - możliwe, że on ma swoją rację... wtedy trzeba jej wysłuchać.

Piszesz Agiku " tak trochę "na okrągło" i chaotycznie. Trudno odpowiedzieć.

Buźka... dałaś się wkręcić w coś tam czy coś się stało - nie wiem. Ale niedobrze dzisiaj brzmisz. Tym bardziej buźka WIELKA :cmok:


---------- 22:42 ----------

Aha... i jeszcze coś: nie wierzę w żadne "przepisy" - 3 jajka i szklanka mąki... to nie działa, mamy na przeciw siebie żywego, czującego człowieka i cały pikuś polega na tym, by znaleźć do niego drogę. Tyle tylko... lub AŻ.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 13 gru 2007, o 23:44

Dzisiaj to nie jest mój problem...
Nie tak, że żałuję, ze nie mój- ja na razie sobie radzę...

Ewus właśnie chciałam posłuchac, jak radziło sobie Twoje Słonko...

Nie "brzmie" dobrze... to fakt.
Chciałam sprowokować dyskusje...
Chiałam, żeby jak najwięcej osob sie wypowiedziało
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 14 gru 2007, o 00:01

Nie uzywac slowa NIGDY lub ZAWSZE....przytulajac mozna tez "skarcic".
Pozdrowka :papa:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez agik » 14 gru 2007, o 00:54

Bunia, jesteś bardzo mądra...
Ja właśnie wierze w 'skarcenie" przytuleniem...
Rozwiń swoją wypowiedź prosze...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 14 gru 2007, o 01:18

Hi,hi.....z ta "madroscia" to nie zawsze tak latwo jak sie wydaje......moje doswiadczenie nauczylo mnie,ze po pierwsze agresja wywoluje agresje i w tym nie ma nic nowego.....czesto lepiej nie dyskutowac kiedy druga strona jest "na fali" - dochodzi do niepotrzebnych spiec no i najczesciej wszystkiego sie zaluje co zostalo powiedziane jak rowniez trudno odkrecic bo nikt nie chce ustapic.
Przytulajac mozna nie tylko samym przytaleniem skarcic (wywolac np.zawstydzenie czy nawet wyrzuty sumienia) ale i jednoczesnie skarcic czyli wytlumaczyc,przetlumaczyc no i stawiac jakies wymagania czy granice ale jest to forma nie biczyka ale marchewki......tak mysle,wiem,ze to dziala chodz samemu trzeba miec troche kontroli i nie zawsze poddac sie emocjom....mozna trenowac....temat komunikacji szeroki jak rzeka :roll:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez agik » 14 gru 2007, o 08:41

No właśnie!
Agresja rodzi agresje.
Tym razem to nie jest mój problem ( juz pewnie wiadomo, czyj :(, szkoda, że nie zdążyłam :( )
Ale powiem Wam, że wtedy, kiedy to był mój problem, po tej awanturze z krzesłem i biciem po twarzy i moim listem, Moj zrobił to samo- przeczekał chyba dwa dni> dwa okropne dla mnie dni, kiedy wymiotowałam, mdlałam, kiedy dostałam wylewu do oka, kiedy szalalam z niepewności i bezradności.
Teraz sobie mysle, że on jest bardzo madry.
I tez właśnie sobie pomyslałam, że on tez tak czasem robi- kiedy awantura już wisi na włosku- przytula mnie. Tak zwyczajnie- rozkłada ramiona i... jakoś złość mi przechodzi.

Tylko czasem jest juz dalej, prawda?
Czasem trudno odkręcić :(
Wtedy chyba najlepiej przeczekać parę dni, schodzić z oczu, unikac, bez "ksiezniczkowatej" urazy- nie będziemy dzis rozmawiać, przepraszam, ale musze pomysleć.
Nie dokładać do rozgrzanego pieca, pozwolic wygasnąc. Grzecznie odpowiadać- przepraszam, ale dziś nie!
Przeciez tak to jest! złość, gniew pali się dość szybko i jesli nie ma pozywki- to poprostu sie wypala. Przychodzi refleksja, jakieś zrozumienie drugiej strony, jakaś otwartość...

A co do granic- sa takie rzeczy, które jednej stronie wydaja sie ważne i nie do przeskoczenia- nie mozesz mnie obrażać, nie mozesz mnie okłamywać, nie możesz mnie zdradzać... Chodzi mi o takie granice moje, nasze, które nie naruszają granic innego człowieka- nie takie- musisz mi kupować kwiatki, musisz mnie przytulać i 1000 razy dziennie mowić mi, że mnie kochasz...
No, nie wiem- ja to tak nazywam- granice...może nietrafnie

I co do "karania"...Przeciez tak to jest, że zdarza się jakas wtopa, drugiej stronie, albo mnie... Zdarza sie popełnic bład, albo "zbrodnię". Jak respektować w tym przypadku granice, nie doprowadzając do mocnych, radykalnych cięć?
Jak sprawic, (albo jak druga strona ma sprawić), żeby było wiadomo- to jest za daleko? Nie po to, żeby dokopać, dokuczyc- tylko dla komfortu wspólnego zycia i po to, żeby nigdy się to nie powtarzało? Nie dlatego, że nie umiem,czy tez nie umiemy wybaczyć, tylko dlatego, żeby zwyczajnie sie to nie powtarzało...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez echo » 14 gru 2007, o 09:51

no to jest trudne jak 150, inaczej mielibyśmy sielanę i wcale nie byłoby nas tu na forum.
Trudne, bo każdy przypadek jest inny, a jeszcze pomnożony przez dwa to masakra ;).
Bo tu trzeba się "wyczuć" , co na kogo działa i jak i kiedy. Raz krzyknąć stanowczo, innym razem spokojnie pogadać i tołkować te swoje prawdy konsekwentnie, chwalić postępy i nagradzać (jak z dzieckiem ;).
Metodą chyba prób i błędów. Ale też i trzeba się zastanowić nad sobą, przyznać do swoich błędów i próbować się kontrolować. No i nie czynić z faceta "pępka świata", ale jakoś zaprzyjaźnić się z nim.

ps. mówiłam że trudne
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 14 gru 2007, o 10:23

agik napisał(a):A co do granic- sa takie rzeczy, które jednej stronie wydaja sie ważne i nie do przeskoczenia- nie mozesz mnie obrażać, nie mozesz mnie okłamywać, nie możesz mnie zdradzać...

To jest oczywiste chyba? Obrażanie, kłamstwa czy zdrada... tego przecież teoretycznie nie ma i nie może być w związku - jak i w każdej normalnej relacji z innymi. To podstawa, oczywista oczywistość (haha) - i chyba nie ma potrzeby komuś udowadniać, że przegiął, łamiąc podstawy. Problem zaczyna się, kiedy ktoś ich nie "widzi".


agik napisał(a):I co do "karania"...Przeciez tak to jest, że zdarza się jakas wtopa, drugiej stronie, albo mnie... Zdarza sie popełnic bład, albo "zbrodnię". Jak respektować w tym przypadku granice, nie doprowadzając do mocnych, radykalnych cięć?

Jeśli ktoś zrobi wtopę i wie, że ją zrobił... raczej przeprasza. Kara wymierza się sama, bo być z poczuciem wyrządzenia krzywdy to wcale nie takie miodzio - patrzeć, jak się drugi męczy, beczy, cierpi. Nauczka - to może wystarczyć, by się nie powtarzało. Czegoś takiego, jak "za karę to ja..." to jakoś tego nie widzę... chyba, że dla upuszczenia z wentyla tych emocji, ale upuścić można na wiele sposobów, "za karę" jakoś mnie nie przekonuje. I czy do czegoś prowadzi? Nie wiem, chyba wątpię.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 14 gru 2007, o 10:52

---------- 09:51 14.12.2007 ----------

ewka napisał(a): Problem zaczyna się, kiedy ktoś ich nie "widzi"

No właśnie! a co jeśli nie? proste wysłanie do okulisty nie wchodzi w grę, przeciez... jak sprawić, zeby zobaczył"

a jesli nie przeprasza? jełśi nie widzi w sobie winy?


---------- 09:52 ----------

:evil: czy program windows 98 nie daje możliwości wielokrotnego cytowania???
Czy ja coś żle robię??? :evil:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez KATKA » 14 gru 2007, o 11:03

i co z tym zrobic wtedy:( albo inne pytanie jak wychować siebie???
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 69 gości

cron