Słowa, któe zabijają....

Problemy z partnerami.

Postprzez xxxxAZxx » 6 lis 2007, o 16:44

To jedna z cech DDA najbardziej utrudniająca życie
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez echo » 6 lis 2007, o 19:40

Aniu,
jakbym siebie widziała ładnych parę lat temu, może nie miałam aż tak dużo rzeczy naraz , ale za to miałam stresującą wielogodzinną pracę, dziecko i ciągłe kursy jakieś w weekend, a dziecko siedziało z niańką albo w przedszkolu prywatnym , bo tam mogło siedzieć dłużej niż do 17. Też byłam zestresowana, zabiegana, aż wreszcie chyba juz tak zdesperowana i zahukana, że rzuciłam to wszystko w cholerę , teraz pracuję z domu niezbyt dużo, studiuję zaocznie nowy kierunek i mnóstwo czasu spędzam z dzieckiem, bo tatuś oczywiście haruje jak wół. No ktoś musi.
Ale piszę o tym nie dlatego, żeby się chwalić, ale właśnie żebyś ty nie dotarła do tego punktu co jak - takiego kiedy zostaje już tylko pierdol.. to wszystko i zrobic zbyt długą przerwę, która raczej obniżyła moje notowania na rynku, a może trochę szkoda. bo gdyby mnie teraz rzucił to pewnie byłoby krucho , ot co, też przegięłam w drugą stronę.
Więc nie daj się zaorać, nie szalej tak z tym wszystkim, wrzuć trochę na luz, a może się wszystko uspokoi.
ZADBAJ O SIEBIE, bo stracisz te piękne lata życia.

a przecież można inaczej. Szukac złotego środka. Po pracy zamiast od razu na nowe studia, czy szkoły - na jakieś hobby, coś dla ciała i ducha.
pozdrawiam mocno
trzymaj się
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Alicja75 » 9 lis 2007, o 12:45

Azetko czytając twoje posty mam wrażenie, że piszesz o mnie i moich problemach w związku ... Brak szacunku, zwalanie na mnie wszelkiej odpowiedzialności za związek w myśl zasady ja jestem fajny i bez winy, więc jeżeli chcesz tego związku to pracuj za nas dwoje, wieczne awantury i utarczki .... Jest tylko mała różnica , ja na to pozwalałam przez 5 lat .. Też mi się wydawało, że warto, że trzeba walczyć, nie można się poddać! Teraz już wiem, że nie trzeba i nie warto ! Każdy człowiek z definicji zasługuje na szacunek i jeżeli go nie ma, to już go nie będzie. Bierzesz sobie na barki zbyt wiele i w imię czego ??? Miłości ???? Na pewno nie! Kto kocha ( w normalny sposób) nie rani! Moja walka trwała 5 lat ... z każdym rokiem było gorzej, im bardziej sytuacja wymykała mi się spod kontroli (czytaj im bardziej mi dokopywał), tym bardziej czułam się winna. Czytałam milion poradników, chodziłam do psychologa ..... i wierzyłam, że będzie dobrze. Ale nie było.. W końcu zrozumiałam, że to wszystko to faktycznie moja wina ...sama pozwoliłam na takie traktowanie. Powoli zaczęłam odbudowywać własną godność, jeżeli zrzucał na mnie winę - jasno pokazywałam mu gdzie zawalil, jeżeli żądał pracy nad związkiem ( mojej oczywiście) zgadzałam się, ale pod warunkiem WSPÓLNEJ i tylko wspólnej pracy, jeżeli nie to nie. Jasno zaczęłam wytyczać granice, co U DDA jest bardzo trudne... Co zyskałam ....szacunek do samej siebie i to że po latach zdobyłam się na krótkie zdawkowe zdanie " TO KONIEC". Ale to nie był koniec ...tylko początek DOBREGO ŻYCIA" Zastanów się nad tym.....
Alicja75
 
Posty: 1
Dołączył(a): 6 lis 2007, o 19:09

Postprzez xxxxAZxx » 12 gru 2007, o 09:50

Dawno mnie tu nei było, ale dzisiaj jest szczególnie źle....siedze sobie na necie i szukam czegoś do wynajęcia....definitywnie wyprowadzam się od niego....wczesneij troche mieszkalam u siostry troche z nim ale to nie ma sensu.....to boli fizycznie mnie boli....miesnie glowa bole w klatce piersiowej....zostalam sama z calym tym pieklem....on pisze ze tego nie chcial ze to moja decyzja....nawet nie ma odwagi przyznac sie do tego wszystkiego.....nie chce juz zyc za duzo tego wszystkiego nie widze sensu i nei chce go widziec, nienawidze siebie i ludzi do okola...dlaczego ja go wogole spotkalam??????nie poradze sobie sama wiem to.Jak mozna pogodzic sie z takim losem.....i do tego w pracy musze sie usmeichac rozmawiac w tymi wszystkimi wampami....mialam wszystko mialam cos swojego a cofam sie do samego poczatku zostaje z niczym.........
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Abssinth » 12 gru 2007, o 10:05

Azetko sliczna.....nie z niczym. Przede wszystkim nie zostajesz z niczym. Zostajesz ze swoja godnoscia, szacunkiem do siebie, ktorego nie pozwolilas mu zdeptac doszczetnie. Zostajesz z kochajaca rodzina, siostra, u ktorej mozesz zamieszkac - czasem zdarza sie tak, ze tego typu facet doprowadza do totalnego sklocenia kobiety z rodzina, tak, ze ona nawet nie chce lub wstydzi sie rozmawiac z rodzicami czy rodzenstwem.
Zostajesz bez ciezaru w postaci ciagle szukajacego zwady i Twojej winy palanta.
I tak, on Cie doprowadzil do tej ostatecznej decyzji...ale to byla TWOJA decyzja - i to jest powod do dumy! To wlasnie Ty nie pozwolilas mu na ciagle ponizanie Ciebie, wlasnie Ty zdecydowalas, ze na takie traktowanie sie nie zgadzasz, wlasnie TY stwierdzilas w koncu, ze zaslugujesz na wiecej w zyciu...nie ochlapy ze stolu, przeplatane ciagle kopniakami.
AZetko, jestem z Ciebie dumna.

[/url]http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800&start=33030[url]

zajrzyj na ten topik, chyba juz go dalam kiedys....tam znajdziesz kobiety, ktore przechodza, przeszly , przez to samo coTy.....i wyszly po drugiej stronie duzo, duzo silniejsze i szczesliwsze.

przytulam i pozdrawiam.
A.[/url]
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez KATKA » 12 gru 2007, o 13:42

Rozumiem co przezywasz.......jestem teraz w tej samej sytuacji. a juz wierzyłąm, ze bedzie ok...sciskam mocno
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Abssinth » 12 gru 2007, o 13:48

http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800&start=33060


a tu link jeszcze raz, Katka, dla Ciebie byc moze tez....

dziewczyny, nie wolno pozwolic sobie na zle traktowanie!!!! nie wolno!!! dbajcie o siebie i swoje szczescie!!! jestescie piekne, kochane, cudowne i zaslugujecie na kogos, kto bedzie Wam przynosil herbatke do lozka co rano i nosil Was na rekach i zawsze kochal i szanowal.....a nie jakichs zalosnych , manipulatorskich dupkow!!!

xxxxxxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Efka » 12 gru 2007, o 19:04

Nie łatwo jest podjąć decyzję powiedzieć stop. Jeszcze trudniej jak jest dziecko a więc pomysł,że ono coś zmieni nie jest dobry! Odejść będzie znacznie gorzej.Piszę to na własnym przykładzie decyzja już jest tylko ciężko wprowadzić ją w życie tym bardziej że idą święta ale czy to nie tylko wymówka? :(
Efka
 
Posty: 4
Dołączył(a): 29 lis 2007, o 14:42

Postprzez echo » 12 gru 2007, o 22:02

Ach Azetko,
wydaje mi się, że chyba jednak lepiej bez niego niź z nim. Zbyt wiele zła wydarzyło się między Wami, a chęć współpracy była zbyt niska, no i te jego radykalizmy. To naprawdę była ryzykowna gra, zwłaszcza chęć posiadania z nim dziecka.
Wierzę , że uda Ci się szybko zapomnieć o tych przykrościach i spotkasz kogoś miłego stworzysz szanującą się nawzajem rodzinkę. I odetchniesz z ulgą, że nie popełniłaś kolejnego błędu zostając z nim. Ambicje zostaw w kącie i spróbuj pocieszyć się wolnością i sobą samą.
buziaki
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ważka » 14 gru 2007, o 13:37

[color=red][size=9]---------- 12:36 14.12.2007 ----------[/size][/color]

Boze ja miałam też takie jazdy z facetem który widzi tylko czubek swojego nosa.Ja sie wyprowadziłam i teraz z daleka patrze na niego i na to wszystko inaczej.Z moim(tak mi sie wydaje)żadna kobieta nie bedzie szcześliwa chyba że trafi na taka która bedzie olewała jego chuśtawki nastrojów narcyzm itd.Wy jestescie małzeństwem wiec sprawa sie komplikuje.Wg bożego prawa powinno sie walczyc do końca ale nie za cene zdroeiw psychicznego!!!!!!!!oń napewno tez cierpi po stracie dziecka tylko inaczej moze zmknął sie w sobie i sam too przeżywa a teraz potrzebuje odreagowac.Może dobrze by było spojrzec na cała sytuacje z dystansem nie mowie o wyprowadzce bo to poważna sprawa ale np krótkim wyjezdzie do rodziców na ten przyklad lub gzdzies gdzie bedziesz mogła na spokojnie przemyślec swoja sytuacje moze z oddana przyjaciólka!Niech zobaczy jak to jest bez ciebie kiedy wraca do pustego domu.Odpocznij psychicznie od niego i nie daj sie kobiety żeby wpędzał cie w paranoje!Masz zdowy rozsądek i intuicje odnajdz siebie w tym wszystkim .Polecam Biegnaca z wilkami!Clarissy Estes.Zycze sie duuuuuuuuuuzo siły!I błagam nie daj sobie nic wmawiac bo ty rozumiesz że wina lezy zawsze po obu stronach ale czy on to rozumie?Zastanów sie czego ci brakuje i jakiego związku chciałabyś dla siebie i dla dziecka i czy dużo brakuje wam do ideału?a przede wszystkim przedyskutuj to z terapeuta.Buziaki

[color=red][size=9]---------- 12:37 ----------[/size][/color]

przepraszam za błedy :D
Avatar użytkownika
ważka
 
Posty: 611
Dołączył(a): 7 paź 2007, o 17:36
Lokalizacja: Anglia

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 190 gości

cron