Moj kochany mezczyzna zadecydowal,ze dziecko jest wazniejsze

Problemy z partnerami.

Postprzez smerfetka0 » 10 lut 2009, o 16:52

zegnanie sie z miloscia? a ty juz postanowilas w takim razie pozegnac sie z miloscia i postanowilas ostatecznie ze sie usuniesz z jego zycia?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Gosiak maly » 10 lut 2009, o 17:00

nie, ale juz teraz wiem, ze to bedzie bardzo trudny zwiazek. Generalnie boje sie.
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez smerfetka0 » 10 lut 2009, o 17:02

to nie gadaj o zegnaniu sie z miloscia :)
trudny bedzie fakt. ale nie do konca zycia. tylko przez okres uregulowywania tych wszystkich spraw
my w ciebie wierzymy
wiec sie usimechnij i idz cos zrob na poprawe humoru co ci pomaga:)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez z » 10 lut 2009, o 17:04

Gosiak, ja zas mam wrazenie ze facet niezle kreci.

Moze by sie zastanowic jak to odslonic ?
Bo niby jak ? Pozbedzie sie Ciebie i co ? Zamelduje sie znowu na jakims portalu randkowym, pozna nowa ofiare i zacznie z nia spac, zyc i po jakims czasie, gdy dojdzie do kwestii ustabilzowania sytuacji, zalegalizowania zwiazku czyli slubu - powie: hola, hola, ja mam dziecko, ktore nie moze wychowywac zadna inna kobieta poza moja mama , bo matka dziecka na to nie pozwala. Ja zas musze sie nim niezwlocznie zajac , bo zaczyna miec chorobe sieroca.
No i taki delikatny jestem i nie chce Cie w to cale bagno wciagac.
ha, ha, ha... a przeciez juz wciagnal, bo sprawa slubu juz na porzadku dziennym stala.
Biedny zmanipulowany Daniel...
Czemuz to nie daje sie zmanipulowac Gosiakowi ?

Gosiek, jak nie jestes za bardzo zakochana , to wiej od niego.
Zycze Ci zapomnienia tej calej bagnistej sytuacji.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez smerfetka0 » 10 lut 2009, o 17:12

a jaka to miłość ta nie za bardzo? miłość to miłość. albo go kocha albo nie kocha. za bardzo badz nie za bardzo mozna sie przyzwyczaic. musi byc pewna swoich uczuc i jego i musi byc pewna kobieta ze to "ten".
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez z » 10 lut 2009, o 17:23

Zagubiona , ja napisalam

"Gosiek, jak nie jestes za bardzo zakochana"

a zakochanie to nie milosc.

Po dwoch latach trudno , bardzo trudne, moze w ogole nie jest mozliwe powiedziec, ze to jest milosc.
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez smerfetka0 » 10 lut 2009, o 17:24

no fakt zakochanie to nie milosc
odebralam twojego posta ze mowisz po prostu o milosci
widocznie sie pomylilam
wybacz
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Gosiak maly » 11 lut 2009, o 11:20

---------- 08:08 11.02.2009 ----------

witajcie kochane..

ja sobie tak to ogarniam i mysle sobie, starajac spojrzec na to wszystko maksymalnie z boku, ze Daniel w obecnym stanie ducha nie jest w stanie podjac zadnej racjonalnej decyzji. On sie strasznie miota, jest nieobecny duchem..on musi miec czas zeby zobaczyc to wszystko takim, jakim jest

z innej strony patrzac jestem ja...po dwoch latach bycia razem, jednym ciach, przekreslil nas, zranil mnie bardzo,przekreslil nadzieje na przyszlosc, i nawet jesli tlumaczy to dobrem dziecka, to przeciez cos tu jest nie tak..nie tak to powinno wygladac..Mysle, ze on chyba nie dorosl jeszcze do roli meza. Najpierw musi uporac sie ze swoja sytuacja, co prawdopodobnie bedzie oznaczalo utrate na jakis czas kontatku z matka, a dopiero potem moze myslec o zwiazku..Dopoki tego nie rozstrzygnie, kazda, najbardziej genialna propozycja kobiet z kktorymi sie zwiaze legnie w gruzach.....i wszsytko wroci do poczatku


Ciagle mieszkamy razem, patrzymy na siebie wiedzac, ze juz za chwile , za miesiac..nas nie bedzie....masakra..Ja widze go tylko strasznie wyczerpanego psychicznie, z klopotami zdrowotnymi..czuje, ze on tym powrotem do matki, wraca do starych schematow..

---------- 09:20 ----------

Ewa by pewnie napisala, ze aby do czegos dojsc, trzeba wyruszyc w droge..tylko gdzie jest ta droga, w ktorym kierunku sie udac.

W zyciu najstraszniejsze jest to, ze jednak nie wszystko zalezy od nas. Mozemy miec jakies plany, marzenia, ktore jednak druga osoba w jednej chwili moze zniszczyc..jaki tu sens brania zycia w swoje rece??
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez ewka » 11 lut 2009, o 11:50

Właśnie tak bym powiedziała. A kierunek – na wprost.

Gosiaku, znasz swojego faceta 2 lata i planowaliście ślub... rozumiem więc, że „nadawał” się na męża. Teraz nie? Bo go życie w jakimś sensie zaskoczyło i ma pełne galoty? Nie, że go jakoś specjalnie bronię, ale teraz jest taki akurat fatalny dla niego moment, że taki ma dylemat. On przede wszystkim (strasznie nie chciałabym być na jego miejscu)... bo i syna trzeba ratować i Ciebie nie stracić... a Ty mu za bardzo nie pomagasz, bo ustawiłaś się w pozycji zranionej księżniczki. Bo chcesz być "ważniejsza" od dziecka... tak Cię odbieram. Jakbyś na tej "ważności" się zatrzymała i nie próbowała pójść dalej.

Oczywiście!!!!!, że nie wszystko w życiu zależy od nas i uwierz mi – każdy MUSI się o tym w jakimś momencie przekonać. Jednych nauczy pokory, innych zatrzaśnie, jeszcze innych wyzłości... troszkę mamy wpływ na to, co „to” z nami zrobi.


Ciagle mieszkamy razem, patrzymy na siebie wiedzac, ze juz za chwile , za miesiac..nas nie bedzie....masakra..

Widzę, że położyłaś krechę na nim i na Was...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 11 lut 2009, o 11:56

---------- 10:55 11.02.2009 ----------

Gosiaku jak dla mnie Ty juz "wyruszylas w droge",dlalas mu konkretna propozycje i jestes przy nim.Kurcze nie wiedzialam ,ze jestescie AZ 2 lata!
Wiesz ja go kudre nie rozumiem :? Nie rozumiem jego zaskoczenia sytuacja,faktyznie przypominam sobie ,ze mowilas cos o slubie..
A czy on wspominal cos o dziecku,ze chcialby go wziasc,gdy byliscie razem?
Bo moze my tak demonizujemy ta babcie a moze ona widziala ,ze on sobie uklada zycie z kims innym nie biorac po uwage swojego dziecka.
Przeciez nawet Cie nie przedstawil jej przez ten czas.
Mnie tez ,by to wkurzyl9jak i zapewne babcie).Dlaczego przez te 2 lata nie zaproponowal abyscie wszyscy lepiej sie poznali?
Myslal,ze uda mu sie wywinac z ojcostwa?
Wiesz jakos to wszystko zaczyna mi smierdziec tchorzostwem z jego strony i taka niedojrzaloscia :roll: moze wyciagam zbyt pochopne wnioski przepraszam ,ale teraz zaczynam dostrzegac tu duzo jego winy.
Moze to jego zagubienie wynika z tego ,ze nie czuje sie wcale ojcem..?
Tak sobie o tym mysle ,przeciez prze te lata mial chyba jakies urlopy wiecej niz 2 razy do roku..czemu go nie bral do siebie?
Podobno gdy mezczyzna nie uczestniczy aktywnie w pierwszych latach w wychowaniu dziecka moze utracic z nim wiez bezpowrotnie(tak zaslyszane na wykladzie).
Zastanawia mnie na ile on faktycznie chce byc z synem a na ile jest to presja.Nie chce go pochopnie oceniac tak sobie rozmyslam Gosiaku.

pozdrawiam.

---------- 10:56 ----------

heh widze,ze ja zaatakowalam od innej strony :wink:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez z » 11 lut 2009, o 12:41

ewka napisala:

" Bo go życie w jakimś sensie zaskoczyło i ma pełne galoty? Nie, że go jakoś specjalnie bronię, ale teraz jest taki akurat fatalny dla niego moment, że taki ma dylemat. On przede wszystkim (strasznie nie chciałabym być na jego miejscu)... bo i syna trzeba ratować i Ciebie nie stracić... a Ty mu za bardzo nie pomagasz, bo ustawiłaś się w pozycji zranionej księżniczki. Bo chcesz być "ważniejsza" od dziecka... tak Cię odbieram. Jakbyś na tej "ważności" się zatrzymała i nie próbowała pójść dalej"

halo, halo, jak to go zycie zaskoczylo ? Przeciez syn ma 6 lat !, trudno tu mowic o zaskoczeniu. Daniel jest doroslym mezczyzna i podejmujac deyzje o slubie z Goskiem wiedzial, ze ma syna. Co wiec planowal zrobic z synem ? W ogole cos planowal ? Czy kiedykolwiek myslal nad swoja i syna sytuacja ?
Myslal , ze ona tak sie bedzie sama toczyc ? Tzn. syn bedzie wychowywany przez jego matke, a on sobie bedzie bujal ?
Wg. mnie Daniel bardzo nieodpowiedzialnie podchodzi do sprawy przyszlosci swojej i syna. Ma to kompletnie nieprzemyslane i zwala na barki innych. Na swoja matke, na kobiete z ktora jest akurat zwiazany.

Ja mysle, ze Gosiek nie ustawia sie ani troche w roli ksiezniczki.
Ona wykazala az za duzo inicjatywy tutaj.
Samo wyrazenie zgody na wychowywanie cudzego dziecka jest wielkim
poswieceniem. Wychowywanie trwa lata i wiaze sie dzien w dzien z roznymi sprawami i to nie tylko materialnymi, ale te zi czasowymi i wyrzerzec sie trzeba wielu rzeczy i przyjemnosci. Przez dlugie, dlugie lata.

Moim zdaniem to Daniel ma ogromny problem ze swoim poczuciem odpowiedzialnosci.
Zadam takie pytanie. Czy Daniel ma jakas koncepcje , co do dalszego wychowywania syna ?
Mam bowiem wrazenie , ze nie.
Bo trudno tu nazwac koncepcja powrot do swojej matki.
Chce syna wychowywac do pelnoletnosci poprzez swoja matke ?
Nie chce sie w tym czasie wiazac z zadna kobieta ?
Chce miec tylko jakies pokatne zwiazki, w ktorych znowu jakas kobiete zrani ?
W imie dobra syna oczywiscie.
Jak on sobie wyobraza swoja i syna przyszlosc ?
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez Gosiak maly » 11 lut 2009, o 12:51

---------- 10:46 11.02.2009 ----------

Caterpillar, dziekuje ci za te slowa. Wiesz, Daniel czul pewna niechec do tego malego wynikajaca z faktu, ze ma go z kobieta, ktorej nie kocha. Teraz chyba jednak przekonal sie, ze wiaza go silne wiezi z malym i chce te relacje odbudowac.

Mnie po prostu irytuje to, ze Daniel po prostu nie zaltawil tych spraw wczesniej. Jakby troche zabawil sie mna, a teraz nagle podjal decyzje (dziwna, bo wraca do starego ukladu) i powrot. Ja odchodze w odstawke, bo przeciez trzeba wybrac wieksze dobro. Przez te dwa lata mowil mi czasami, gdybym mogl zabrac malego do siebie, gdybym mial warunki. Ja mowilam mu, ze to dobry pomysl, ale trzeba ten przyjazd malego zorganizowac. Znalezc lepsza prace (bo daniel pracowal jako care assistant i zarabial minimum), znalezc mieszkanie. Daniel nie zrobil nic, nie szukal lepszejpracy, domu, nawet prawa jazdy za ktore zaplacilam czesciowo ze swoich oszczednosci nie skonczyl. Tylko mowil, nic z tego nie wynikalo. jak bylismy na wakacjach w maju zeszlego roku, to nie przedstawil mnie matce, bo rzekomo matka powiedziala, ze nie jest gotowa mnie poznac i maly tez, bo jest jeszcze za maly, bo nie zrozumie. Moze powinnam wtedy juz cos przewidywac, a na pewno zadac wiekszej stanowczosci i swojego udzialu w jego "drugim" zyciu? Nie wiem, moze to tez byl moj blad, moze tez czekalam az to samo sie rozwiaze.

Moze bedziecie na mnie zle, ale mysle, ze ten wyjazd daniela do pl, wcale nie rozwiaze problemu. problem zaleznosci matka - syn zostanie. A daniel nie bedzie szczesliwy

---------- 10:51 ----------

z dziekuje cie z calego serca za ta wypowiedz. Obawiam sie niestety, ze trafilas w 10. Dokladnie, on w tej chwili nie ma zadnej koncepcji, i nie chce byc zlym prorokiem, ale mysle, ze powrot nie rozwiaze tu niczego. Bo znowu bedzie pytanie: co dalej???? A ze jest facetem z krwi i kosci, o duzym libido, wiec nie wierze, ze bedzie bez kobiety do pelnoletnosci syna...po prostu nie wierze.
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez ewka » 11 lut 2009, o 13:01

z napisał(a):halo, halo, jak to go zycie zaskoczylo ? Przeciez syn ma 6 lat !,

To prawda. Pieron wie, jak to się wszystko miało, kiedy oboje zostawili dziecko babci... no ale zostawili i na dzisiaj jest tak właśnie. Może za młodzi, może zbyt nieodpowiedzialni, może plany były inne.... a może tak właśnie miało być, żeby ten kopniak miał swoją moc;)
Ostatnio edytowano 11 lut 2009, o 13:03 przez ewka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Gosiak maly » 11 lut 2009, o 13:02

Ewa ja naprawde nie chce sie ustawiac w roli ksiezniczki. Jestem w stanie sie poswiecic, ale musze wiedziec co dalej on zamierza. Jego plan musi byc dla mnie jasny, klarowny, bo jak slusznie zauwazyly dziewczyny wychowanie dziecka to nie zabawa. to odpowiedzialnosci i poswiecenie do konca zycia. Ale musze czuc w tym wsparcie daniela, a tego nie ma.
Gosiak maly
 
Posty: 75
Dołączył(a): 4 lut 2009, o 09:50
Lokalizacja: Liverpool

Postprzez ewka » 11 lut 2009, o 13:07

Myślę, że on na dzisiaj po prostu się pogubił. I że gdy się już znajdzie w tej nowej dla siebie rzeczywistości... wszystko stanie się jasne i klarowne, choć niekoniecznie zgodne z oczekiwaniami. I że na dzisiaj potrzebuje po prostu czasu. I szansy.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 579 gości

cron