jest co raz cięzej

Problemy z partnerami.

jest co raz cięzej

Postprzez ajshca » 1 paź 2008, o 13:39

Witam
Moja historia jest dość długa i sięga ona ponad roku. Ponad rok temu rozstałam się z chłopakiem (byliśmy razem 5 lat) przed naszym ślubem gdzie wszystko było już zaplanowane i brakowało nam 2 tyg. Powód stwierdzenie: „ niezgodność charakterów”- z jego strony. Prawda: Zostawił mnie dla mojej koleżanki która zresztą umiała to dobrze wykorzystać wiecie taka perfidna suka, następnego dnia po rozstaniu ze mną biedactwo było tak przygnębione ze poszedł w ramiona innej. Czy rozeszliśmy się bo mięliśmy dosyć czy on się zauroczył w niej ja stawiam na to 2 choć jego rodzina płonie ze wstydu ilekroć mnie widzi.
Płacz, bek, odmawianie wesela, piękna suknia……
Minął miesiąc, bolało w ciul, postanowiłam się nie poddawać wyjechałam zaczęłam prace, miedzy czasie studia i jakieś przelotne miłostki.
Krach po ponad pół roku trafiłam na idealnego faceta jak mi się wydawało. Gościu był po przejściach miał laskę 7 lat – ona była rozwódka i miała już dziecko pierwsze z byłym a 2 już z nim. Przeszedł wiele z nią tam głównie poszło o wtrącanie się jej matki i jej jakby to nazwać hmm… lubienie innych panów. Rozstali się w końcu po tylu latach cierpiał i cierpi dalej ze nie ma przy nim dziecka.
Poznaliśmy się w pracy ponieważ razem robiliśmy na innych działach, wyszliśmy na piwko, później na walentynki jako koledzy tak żeby nie być sami gdy wszyscy świętują….. i tak z biegiem szybkiego czasu zakochałam się, wiedziałam ze da mi to czego oczekuje od faceta. Odpowiedzialność bo przecież miał dziecko i szczerze powiem ten pociąg do młodego tatusia. Układało nam się jak w bajce na wszystkich strefach bajer. Wspólne wyjazdy niespodzianki urodziny wypady….. Sielanka…. Po krótkim czasie postanowiliśmy razem zamieszkać po jakiś 4 miesiącach , byliśmy pewni siebie jak nigdy choć pomogłam mu wstać na nogi po stracie tego co miał byłam pewna ze nam się uda, przeciwstawiłabym się chyba wszystkim miałam taką epę ze masakra.
Aż zamieszkaliśmy, zaczął więcej pracować robiła same nocki przez 4 miesiące, zaczęły się kłótnie, sprzeczki, nie robił nic w domu, kłoci się ze mną o wyjście z psem, stwierdza ze pies jest głupi bo mu ucieka a on nie wie czemu. Mój pies boi się go ponieważ zawsze krzyczy na nią ze ma zejść z lóżka a dodam ze to pies stary i ze schroniska. Dziwi mnie wiele rzeczy które się stały i nie wiem co jest tego przyczyną….
Po niemość długim byciu ze sobą zaszłam w ciąże, było ciężko ciągłe kłótnie sprzeczki, obawa co będzie….., dalej nocki wymęczenie, kłótnie, prawie rękoczyny szamotanie się…… Dziecko straciliśmy, ale nie z przyczyny zbyt wielkiego stresu…… Miało jakoś powoli się ustatkować, minęło już trochę czasu a ja zmian nie widzę kiedy przychodzę do domu robie obiad, sprzątam daje mu jest posprzątam i odpoczywam b jestem wymęczona praca, zakupami wyjściem z psem itd…. Cokolwiek on powie ze źle robie staram, się to zmienić w druga stronę jest inaczej zaczyna się kłócić, buty które miał przeglądnąć i wynieść stoją już tydzień czasu, garnek który przypalił stał 2 tyg Az go wymyłam denerwuje mnie to ze on to co powie czy to SA dane przykłady czy milion innych ważniejszych rzeczy tego nie zrobi bo powodów jest wiele czepiam się szczegółów, nie ma czasu jest zmęczony ect.
Mam zamiar dzisiaj z nim pogadać ze już nie czuje tej epy która miałam on ja zabiła słowami czynami, tym jaki teraz jest, nie mowie ze go kocham nie śpimy razem w sumie oddaliliśmy się od siebie a on … nie wiem czy zdaje sobie z tego sprawę. Kiedyś jak stwierdził wierzyłam w niego jak w obrazek, tak bo jak cos pozwiedzał i wiedziałam ze to zrobi teraz jego słowa wydaja mi się puste. Nie wiem co mam dalej zrobić czy czekać ze się cos zmieni czy zerwać????.....
Myslałam z znalazłam swoje szczeście i swoją prawdziwą miłść , kiedyś jak byłam na cmentarzu u mojego dzidka starsznie lał deszcz spytałam sie dziadku czy on jest dla mnie??? deszcz przestał lac i powiał miły wiaterek, odeszłam od grobu beczac w ciul wsiadajac do samochodu usłyszałam pisoneke BIG GERL DONT CRY wiec stwierdziłam ze to musi byc to i nie bede płakac bede silna ale..... możecie myślec o tym co chcecie ale ja w to wierzyłam......

A co teraz?????
ajshca
 
Posty: 2
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 13:07

Postprzez tender » 1 paź 2008, o 20:14

Nie wiem co mam dalej zrobić czy czekać ze się cos zmieni czy zerwać????.....
Zadam CI pytanie: co Twoim zdaniem jest potrzebne, żeby ktoś się zmienił, zrozumiał...?
tender
 
Posty: 34
Dołączył(a): 6 lip 2007, o 00:27
Lokalizacja: Olsztyn

Postprzez netks77 » 1 paź 2008, o 22:01

Zycze Ci wiele siły i by twoja sytuacja sie zmienila nalepsze.
Rozmawiac,rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac...
Ja sama jestem w dołku i na rozdrożu zyciowym,ale rozmowa wiele daje.
Ludzie sie poznaja,rozmawiaja i jest fajnie.Potem sie rozmawia o planach na zycie,kłoca sie i godza-tez trzeba rozmawiac itd...ale czy ktos sie zastanowil,ze trzeba tez pogadac o swoich oczekiwaniach w zwiazku wobec partnera?Podejrzewam,ze wiele by to zmienilo na lepsze.Bo kazdy jak jest zakochany to myśłi jakos sie ułoży i sie układa,ale jak minie tez stan upojnego zauroczenia i sie przestaje samo układac,to juz jest problem.
Nie byłoby lepiej gdyby mieć ta swiadomosc oczekiwan partnera?
Chyba,ze partner ma zbyt wygórowane oczekiwania,ale to juz inny temat.
Avatar użytkownika
netks77
 
Posty: 32
Dołączył(a): 28 wrz 2008, o 00:40

Postprzez ajshca » 2 paź 2008, o 07:38

tender napisał(a):Nie wiem co mam dalej zrobić czy czekać ze się cos zmieni czy zerwać????.....
Zadam CI pytanie: co Twoim zdaniem jest potrzebne, żeby ktoś się zmienił, zrozumiał...?



Hmm... wiesz co w sumie uważam że rozmowa, szczera dwóch osób i chyba troche samotność taka na przemyslenie postanowenie i zrozumienie.
Jakiś czas temu pokłociliśmy sie a ja już miałam dosyc wyjechałam na weekend do rodziców powiedziałam tylko jego mamie zeby sie nie martwiła. Duzo myslał wtedy wiem to bał sie ze mnie straci, jak wróciłam było super spędziliśmy tyle czasu razem pogadalismy zjedliśmy coś razem zrobiliśmy.
Wczoraj przemogłam sie powiedziałam ze chce z nim pogadac a w sumie chce powiedziec to co lezy mi na sercu. Powiedziłam co mi przszkadza ze chce spedzac czas razem robić cos wspólnbie choćby to była pierdoła np wymycie psa. czy ja tak dużo wymagam???
Zadałam mu to pytanie... nic nie odp.
Smutne wkur..... było to ze mówiłam to przez 10 min. on lezał słuchał w koncu stwierdził widziś mała to jest to co ci mówiłem na poczatku a ty teraz do tego dorosłaś, ja jestem na innym poziomie i myśle dalej a znowu mine jakiś czas zebyś ty doszła do tego co ja mam teraz. Stwierdziła ze potzrebuje kobiety, a ja stwierdzam ze w jego mieniani nią nie jestem jestem studentka z wola karta przetargowa lubiąca żyć (nie rozumiec tego zle, ja jestem domownikiem) ale lubie czasem spacer czy mały wypad na miasto sami na choćby godzinke. Chyba zbyt wiele oczekuje od osoby która pracuje 10 godzin w nocy i nie ma czasu zeby zanieść tel na gwarancje.
Zastanawiam sie czy sie zmieni czy mu w ogle zależy???
Wiesz co jest smutne ze on nie rzumi chyba do konca i w kłotni mi stwierdza ze powinnam se bogacza wziac a nie biedaka. A mie nie chodzi i to....
Podam prosty przykład wczoraj po powiedzeniu tego wszystkiego posżłam sie kompac a on usnął jak zawsze wiec maiłam to w d.... ubralam sie i powiedziałam ze wychodze, na co on ze go głowa boli, spytalam sie czy chce tabletke powiedział nie, jak nie to nie wyszłam. wrociłam pozno bo o 22 on spał i spał tak do rana nie wiedzac gdzie czy wróciłam, dziwny koleś w ciuil za sen by chyba zycie oddał. Juz sie go pytałam z\czy nie jeste chory bo to nie jest normalne tyle spac. Ale stwierdziołam ze ja sie denerwować nie bede. Zrobiłam wszystko co miałam i poszłam spać. Rano obudzilam sie i powiedz. ze ma wstac bo razem wstajemy do pracy z czego na ta sama godzine teraz akura bo ma tydz. dniówek. Wstał nie pytajac o nic ani gdzie bylam ani czemu jeszcze nie jestem gotowa bo zawsze o 5 jestem juz ubrana i wychodze z psem. I teraz uwaga zrobiłą to o co mi chodzi : zrobił sobie kawe i mi wymył szklanke z wczoraj i pocałował w policzek mówiac czesc i wyszedł. Takze duzo oczekuje nie???? Poprostu pomocy takiej współpracy.
ajshca
 
Posty: 2
Dołączył(a): 1 paź 2008, o 13:07


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 109 gości