czy ma sens...?

Problemy z partnerami.

czy ma sens...?

Postprzez simi » 5 sty 2008, o 23:39

witam wszystkich...!
czy ma sens trwanie w związku z ograniczonym zaufaniem, i ciągła kontrolą?chodzi o uzależnionego partnera....nawet jeśli to dla jego dobra...dla dobra związku..
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 6 sty 2008, o 00:08

Czemu ma służyć nadmierne ograniczanie i/lub trwanie w toksycznej relacji?
Dobru partnera???

Przecież jesteśmy z drugą połówką, ażeby uzupełniać się wzajemnie, rozwijać, wzbogacać, odkrywać nowe horyzonty. Nie po to, by zakuwać w kajdany.
Brak zaufania rodzi zazdrość, a zazdrość rodzi agresję. Żal, pretensje, gniew.
Zagryza się wargi, zaciska pięści.

A gdzie w tym wszystkim jesteście Wy?


Nie ma.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez cosy » 6 sty 2008, o 00:13

Chciałam coś napisać ale PodniebnaSpacerowiczka doskonale ujęła moje myśli.

Więc się pod nią podpisuję.

Pozdrawiam
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez simi » 8 sty 2008, o 01:59

---------- 23:22 05.01.2008 ----------

dzięki dziewczyny za odpowiedz...
właśnie tak podpowiada mi rozum.. wiem ze będąc w takim związku będę okropna dla partnera i zła na siebie że tak się zachowuję.. :(

ale wiem że to wartościowy człowiek i nie chciałabym go stracić nie jeśtesmy ze sobą długo więc serducho ma tu "dużo jeszcze do powiedzenia".. niestety

problem jest również w tym ze jest on na początku tej złej drogi..i waham się między tym co mówi mi rozsądek i tym co pochodzi od żywych uczuć - a może się uda i wyjdzie z tego....

---------- 00:59 08.01.2008 ----------

Uff.. jest mi ciężko... miotam sie pomiędzy rozsądkiem, nadzieją i uczuciem... myśli galopują, a ja nie wiem jaką decyzję podjąć, niedawno jeszcze dziwiłam się jak można nie wiedzieć czego się chce.. teraz już wiem i jestem na siebie zła... nie znoszę tego uczucia...

Zadaję sobie pytanie.. choć to nie ma sensu bo i tak odpowiedzi nie znajdę a i wpływu na nic to nie będzie miało... dlaczego to zdarzyło się teraz kiedy zdążyliśmy się już do siebie zbliżyć, zaangażować na tyle, że to będzie bolało...

Przeczytałam inne wątki i wiem, że mój problem jest maleńki w porównaniu z pozostałymi.. to mi na chwilę pomogło dało wiarę,że poradzę sobie z tym, skoro inni są w trudniejszych sytuacjach....ale nadal jest mi źle....

Przepraszam za moje żale, ale musiałam...
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez mahika » 8 sty 2008, o 08:34

Problem dla każdego ma swoja wielkość. Uzależnienie partnera to już wielgachny problem. Najłatwiej i najzdrowiej dla nas samych jest rzucić wszysko w cholere, ale wiem ze nie jest prosto.
Skoro uważasz ze jest na początku tej zlej drogi to może warto spróbować, chociaż dowiedzieć sie co on na ten temat sądzi i czy on widzi problem, wiadomo, szarpać sie nie ma sensu.....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez simi » 22 sty 2008, o 11:31

---------- 09:02 08.01.2008 ----------

ledwie co się obuzam.. ogarniają mnie myśli...
warto spróbować, chociaż dowiedzieć sie co on na ten temat sądzi i czy on widzi problem

na pewno będę z nim rozmawiać... ale jeszcze nie teraz, poczekam chwilę... to zły moment...
Jeśli odpowie,że problemu nie ma, to czy jego odpowiedz bede mogła/ umiała potraktować serio? może stwierdzę, że przemawia przez niego "pijane myslenie"(chyba tak to sie nazywa)
a jeśli bedzie go widział.... co ja wtedy powiem...wiem ze powinnam w tym momencie wiedziec czego chce...
a nadal serce mówi by być z nim, a rozsądek przeciwnie...

najzdrowiej dla nas samych jest rzucić wszystko w cholere

chciałabym się obudzić z tego koszmaru i wiedzieć ze problemu naprawdę nie ma...

---------- 10:31 22.01.2008 ----------

Witam!
Długo nie pisałam... ale często czytałam.
Przez ten czas dużo myślałam i zmieniałam decyzje.Jednego dnia juz wiedziałam co zrobić a następnego pojawiały się nowe wątpliwości, sytuacja się z mieniała.
Chciałam na prawdę dać nam szansę, ale teraz wszystko się zmieniło, postanowiłam obejrzeć całą tą sytuację z zewnątrz, no i co się okazało..że tak na prawdę to ja ciągnęłam ten związek, ja pierwsza puszcczałam sygnały, pisałam sms, pierwszy nie napisał prawie nigdy. Kiedy się spotykamy to ja najczęściej podtrzymuję rozmowę, rzucam tematem.. przy czym trwa ona jakieś 5 minut i się kończy.Tłumaczymy to sobie zmęczeniem (on studiuje i pracuje) i zbliżającą się sesją... Ale kiedy jesteśmy razem czuję, że znaczę dużo dla niego.
Tak czy siak.. nie podoba mi się taka sytuacja..:( tym bardziej że niedługo wyjeżdżam za granicę na kilka tygodni..
Ech.. jestem bliska zerwania... choć nadal mi zależy.. myślicie, że zrobienie sobie "przerwy" jest dobrym rozwiązaniem...
Nie wiem tak naprawdę co robić... nadal..
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez cosy » 22 sty 2008, o 13:19

Hey,
musisz być czujna...żeby Twoja relacja nie przerodziła się w 'kochanie za bardzo'.
Ja wiem że jezeli chłopak , czy też dziewczyna naprawdę chcą byc z drugą osobą to potrafią mimo długich godzin pracy, czy szkoły puścic lotke, czy tez smska napisac, chocby typu 'jak Ci minął dzionek?'. To dużo nie kosztuje a przeciez jest miłe dla drugiej osoby.

Nie podejme za Ciebie decyzji...
Uważam ze wyjazd to nie jest przeskzoda dla związku i wcale nie trzeba ze soba z tego pododu zrywać.
Może jeszcze teraz ..daj mu szanse na to by się czasem mógł do Ciebie odezwac, zatęsknic za Toba...moze to go w jakis spoób 'obudzi'?

Pozdrawiam
3maj sie :)
Avatar użytkownika
cosy
 
Posty: 245
Dołączył(a): 27 gru 2007, o 16:59

Postprzez simi » 7 lut 2008, o 20:49

---------- 12:45 22.01.2008 ----------

Twoja relacja nie przerodziła się w 'kochanie za bardzo'

Wiesz cosy, ja chyba za każdym razem kocham za bardzo... ale wydaje mi się, że teraz się od tego uwolniłam.. mam nadzieję... teraz jest już dobrze nie podchodzę do tego tak emocjonalnie, ale jeszcze jakiś czas temu dużo płakałam..

puścic lotke, czy tez smska napisac, chocby typu 'jak Ci minął dzionek?'

Tego mi najbardziej brakuje.. takiego znaku obecności, poczucia,że ta druga osoba czasem o Tobie pomyśli.

Nie chcę zrywać z powodu wyjazdu, choć może to tak zabrzmiało, ale dlatego,że nam się nie układa. Poza tym widujemy się rzadko, wydaje mi się że on nie odczuwa potrzeby spotykania się często.. nie rozumiem tego.. Między chwilą zakończenia sesji i moim wyjazdem będziemy mieli zaledwie tydzień zatem nie za wiele...Więc szanse na spędzenie ze sobą czasu są nieduże. Jego poprzednie związki, również niezbyt długie rozpadały się właśnie w ten sposób - brak kontaktu.

Tak ciężko patrzeć jak czas ucieka między palcami a związek się
rozpada:(..

Dziękuję, również pozdrawiam i trzymaj się cieplutko..

---------- 19:49 07.02.2008 ----------

No i się wszystko wyjaśniło... co prawda nie w rozmowie, ale.... po trzech tygodniach nie widzenia się ze mną (czy tylko z powodu sesji...?) i rzadkich sygnałach..spotkaliśmy się i było okropnie.... niby rozmawialiśmy ale o ogólnikach, zdawkowe pytani a i odpowiedzi bez głębszej treści... chyba więcej milczeliśmy niż mówiliśmy.. no klapa totalna...:( nie mamy o czym rozmawiać..

Decyzję podjęłam... kończę ten związek
Tylko powiedzcie jak? Żeby bolało jak najmniej jego i mnie....Walentynki niedługo... potem on wyjeżdża a zaraz po nim ja. Głupio tak przed 14 lutego... i zostaje tydzień..
Jakoś poprzednim razem sobie poradziłam, a teraz zupełnie nie wiem jak tą sprawę załatwić.. gdzie, kiedy i jakimi słowami...

Radzono mi,żebym zostawiła to tak jak jest... bez rozmowy.. ale wydaje mi się,że to nie jest dobry pomysł.. nie lubię takich niedomówień

Poradźcie proszę...

Pozdrawiam S.
simi
 
Posty: 15
Dołączył(a): 3 sty 2008, o 01:21

Postprzez ewka » 8 lut 2008, o 11:21

Wydaje mi się, że najlepsze są najprostsze rozwiązania... więc krótko i konkretnie. Boleć w jakimś sensie będzie, czy tak czy siak, bo fakt jest zawsze faktem.

A dlaczego głupio przed 14 lutego, to nie mam pojęcia...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zooyefus i 338 gości

cron