nie umiem ze soba wytrzymac , ze swoimi myslami jestem w rozsypce i wciaz napieta.
tydzien temu wyprowadzil sie chlopak ode mnie...nalegalam na to...nie moglismy sie porozumiec...po 5 latach 4 latach mieszkania razen w uk.
myslalam ze mi ulzy ze bede wiedziala na czym stoje ze zlapie oddech i pojde do przodu...w zyciu nawet nie pwoiedzialm tego nawet jak bylo zle.zawsze go jakos udobruchalam i teraz czuje ze zaluje.
jemu jest lepiej widze ze mu lepiej ze mu ulzylo a ja stracilam chec do zycia
byl u mnie w weekend spedzilismy caly razem(ma u mnie rzeczy jeszcze)
a ja sie cieszyalm i nie przekonywalam zeby zostal juz ze mozemy sprobowac
a on ze juz nie ma nas i nie wracajmy do tego..
za duzo sie wydarzylo
ostatni rok byl meczarnia ale zawsze wiedziala ze byl
nawqet jak wyjechal na wycieczke czy do polski wiedzizlam ze wroci
boje sie ze przestal mnie kochac
rozstalismy sie podjelam decyzje i powinnam byc konsekwentna
aja jestem u kresu wytrzymalosci
rozstawalismy sie i schodzilismy ale wciaz bylismy razem
a ja tak sie balam ze jest juz ze mna teraz bo mu latwiej tak
byl w polsce spotykal sie z kims nie moglam zdzierzyc kocham go boze ja wiem ze ja musze do psychologa
nawet szukalam polskiego tu ale nie ma
do angielskiego nie moge
rozumiem ale w takim tematycznym jezyku nie dam rady
codzizennie zaluje i chce powrotu jego
mowil ze mial mnie juz dosc
a ja najpierw mialam zal o to czy tamto potemmyslalam jak nie chce czy nie umie mi okazac uczuc to trudno ze zasluguje na to zeby mi tez dawal tak jak ja jemu
a teraz mam wyrzuty sumienia
juz nie wiem co jest i dlaczego tak jest
chcialam trylko zeby sie wytlumaczyl z gadugadu z pisania z taka mala z ktora sie widywal kiedys ale on tylko wykasowal a ja poszlam do pokoju dostalam spazmow
a on nawet nie podszedl
boze sama sie gubie raz mysle ze by zostal gdyby chcial gdyby kochal
drugi raz ze zatrulam mu zycie pretensjami oczekiwaniami
i znow ze zaluje
a potem ze przeciez on nigdy sam nie wyszedl nie wyciagnala reki do zgody ze mnie to frustrowalo ze zawsze ja ze on nawet jak zawinil to i tak ja przychodzilam.
ze brak mi bylo poczucia bezpieczenstwa
mam juz 26 lat..ze nie wiem co bedzie jutro.
zaluje to mnie wyzera od srodka
boje sie ze zawiode bliskich
ze ich zaweodze swoim zyciem
tym ze nie radze sobie
bylam z nim najpierw byl luz potem przyjazd tu
byl moim pierwszym mezczyzna z ktorym sie kochaalm
bylo fajnie nam
luz imprezy alkohol szalenstwo
potem przyjazd tu
kochal mnie bylam wazna
potem poznalam mezczyzne
starszego zauroczyl mnie omotal a ja sie dalam...
bylam zla dla mojego nieczula i obojetna..
mam kompleks ojca
zginal jak mialam 8 lat
wiem ze to to
ze starsi mi daj poczucie bezpieczenstwa
ale to bylo zludne
boze nie daje trady naprawde
bez niego jestem nikim
czuje sie zla winna a jednoczesnie wiem ze wystarczylo by wtedy jedno jego slowo ania tylko ty sie liczysz
zadna kryska maryska nic tylko ty
wymagal ode mnie posluszenstwa i liczenia sie z jego zdaniem a ja mialam akceptowac go jakim jest
kocham go boze czuje jak ciezko mi bedzie jak jestem zazdrosna chce go z powrotem ale on nie jest z tych co zdanie zmieniaja
kluje mnie serce wciaz
jestem zalosna placzac i niedojrzala nie mam honoru i wszystko mi sie zawalilo
nie umiem sie sama z tego podniesc
kur...a tak bym chcaial ale nawet jak probuje sobie wmawiacto daje rade na chcwile
spac nie moge jesc i to nieustanne klucie
boze ja jestem naprawde w rozsypce
chce cos zrobic
chce sie ogarnac i isc do przodu co ma byc to bedzie a on jak ma byc ze mna to bedzie
przeciez na sile tez nie chce byc z nim
ale sama nie dam rady ja musze psychologa
kogops kto mnie jakos poprawi bo ja wiem ze jestem nadwrazliwa idealistyczna i nie radze siobie
ja ryby on lew kiepskie polaczenie a ja z tych nerwow nie moge zyc normalnie
doradzcie mi cos