Kiedy mama umiera...

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez caterpillar » 10 mar 2010, o 00:11

jesli chodzi o ojca,to przestal sie mna interesowac jak miala ok8 lat i jak to chyba ewka napisala to rola rodzicow aby budowac relacje z dzieckiem..jakos nie mialam potrzeby szukania go.

A z moja matka historia jest troche skomplikowana..ona w przeciwienstwie do Twojej kochala mnie i byla dla mnie dobra (taka roznica) ale niestety fundowala mi taka sinusoide emocjonalna.

Raz byla, zorganizowala sobie prace ,miala jaiegos faceta na ktorego mowilam nawet "tato' ,potem cos sie w jej zyciu sypalo (miedzy innymi przez alkohol) i wychodzila doslownie jak po przyslowiowe zapalki..pamietam jak siedzialam na blacie kuchennym i czekalam az wroci z pracy a ona nie wracala..potem przychodzila po roku ,2 ja ja witalam jak gdyby nigdy nic,robilam sobie nadzieje i znowu kolejne wyjscie, az z tej sinusoidy zrobila sie linia ciagla,chyba ja troche wyparlam,wymazalam emocje,bo tak bylo i jest dla mnie najbezpieczniej (nie ma nadziei nie ma dolow).

wiem gdzie jest,piszemy czasem do siebie,nawet z okazji dnia matki, bo mimo wszystko nie ma do niej zalu..natomias nie wiem, co bedzie gdy zachoruje...nie wiem i juz.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Honest » 10 mar 2010, o 00:15

Rozumiem, nie ma przywiązania, nie ma potrzeby. Faktycznie, ale emocje... Jak w tej piosence, "wyszłam za mąż, zaraz wracam...". Szymborska pisała "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Dlaczego pewne rzeczy sa takie trudne.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez caterpillar » 10 mar 2010, o 00:21

---------- 23:19 09.03.2010 ----------

Twojej kochala mnie i byla dla mnie dobra


dla wyjasnienia chodzi mi o to ,ze potrafila mnie przytolic nigdy ale to nigdy nie krzyknela na mnie i wiem ,ze gdyby jej zycie nie bylo takie pokrecone (miala mnie majac 18 lat) byla by dobra,normalna matka..chyba nie umiala walczyc o mnie o nasze wspolne zycie..wolala uciec do kolezanek do alkoholu itp.

---------- 23:21 ----------

Dlaczego pewne rzeczy sa takie trudne.


coz chyba na tym polega zycie...
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez Honest » 10 mar 2010, o 00:25

Domyśliłam się znaczenia Twoich słów. 18 lat to młody wiek, pomimo tego wszystkiego dobrze, że utrzymujecie kontakt. Może jednak coś się zmieni i ta nadzieja stanie się rzeczywistością...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewa_pa » 10 mar 2010, o 00:35

to dziwne czujemy nieraz złosc nienawisc do rodziców za to i tamto...ale jak juz ich nie ma nagle to wszystko staje sie niewazne nagle widzimy tylko dobro załujemy tego co mogło byc a juz nigdy nie bedzie ...ale mamy prawo i po śmierci do wyrażania nawet negatywnych uczuc jesli mamy taką potrzebę a żal...kiedys sie zmniejszy
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Honest » 10 mar 2010, o 00:47

Ewo pa, między innymi dlatego, że mówi się, iz o zmarłych źle się nie mówi, wahałam się czy napisać... Ale właściwie to nie negatywne światło często pojawia się w opowieściach, a po prostu opis faktyczny... Prawie robi wielką różnicę...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewa_pa » 10 mar 2010, o 00:51

Wiesz tak sie mówi ale terapia nauczyła mnie ze jest to myślenie nieprawidłowe co było to odczuliśmy i mamy prawo to wyrażać inaczej my mamy z tym problem a sama wiesz jakie nieraz wiezi z najblizszymi bywaja pogmatwane
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Honest » 10 mar 2010, o 00:58

Dokładnie, to po prostu wyrażanie własnych uczuc i swojej perspektywy. Nie ma nic gorszego aniżeli tłumienie w sobie emocji... Ja niestety nie opowiadam o swoich problemach, boję się przytłoczyc kogoś tym balastem. Moja znajoma kiedy pierwszy raz opowiadała mi o tragicnej 11 - letniego śmierci syna, naprawde nie wiedziałam co powiedzieć i chyba podświadomie nie chcę nikogo obciążyć.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewa_pa » 10 mar 2010, o 01:02

Hmmm nie wiem czy to jest obciążanie chyba zalezy komu sie mówi na ile dojrzała jest ta osoba i czy potrafi oddzielic to co z nim zwiążane od reszty ja juz sie tego nauczyłam owszem wysłucham porozmawiam w momencie rozmowy czaasem pojawiaja sie jakies emocje ale na dłuzsza mete nie maja nade mna władzy a człowiek jak moze porozmawiac wylac uczucia to mu po prostu lżej tak jakby problem nagle stawał sie mniejszy bardziej oswojony
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Honest » 10 mar 2010, o 01:04

Ewo jak się tego nauczyłas?
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewa_pa » 10 mar 2010, o 01:09

Wiesz na pczatku wiele rzeczy bardzo przezywałam i to co mi ktos mowił i gdy nagle czułam sie odrzucona niepotrzebna sama siebie nieraz nakrecałam czujac sie z tym coraz gorzej i gorzej psycholog mi uświadomił ze wiele zalezy ode mnie dam ci głupi przykład ale dobrze obrazuje : potrzebujesz rozmowy z przyjacielem zle sie czujesz psychicznie dzwonisz ale on nie odbiera lub po prostu konczy rozmowe to jest sytuacja i teraz mozesz na 2 sposoby reagowac 1 bo mnie nie chce bo jestem nic nie warta bo po co dzwoniłam 2 moze faktycznie nie moze poczekam bedzie mógł to sie odezwie .Sytuacja ta sama ale w pierszym wypadku nasze własne myslenie powoduje ze czujemy sie gorzej niz musimy gdy przyjmiemy ze osoba po prostu nie moze czujemy sie o wiele lepiej mimo tego ze bodziec poczatkowy był taki sam czasem warto sie zastanowic nad sposobem reakcji na dane bodźce
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Honest » 10 mar 2010, o 01:16

Ewo, Twój psycholog musi być z Ciebie dumny!!! Mam wrażenie, że każdy wie, co jest dobre, a co złe, ale psychologowie więcej wiedzą o tym, jak osiagnąć
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewa_pa » 10 mar 2010, o 01:22

Nie wiem czy była dumna czy nie po pół roku musiałyśmy sie pożegnać bo nie dostała umowy w ośrodku interwencji więc obecnie jestem na etapie zmiany psychologa i bez terapi
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez Honest » 10 mar 2010, o 01:31

Nie jest łatwo o dobrego psychologa. Miałam ostatnio okazję zawodowo współpracować z taką psycholog, totalnie lekceważącą swoje obowiązki... W każdym zawodzie są osoby nie traktujące w sposób profesjonalny swoich zadań. Zauważyłam, że często o psychologach mówi sie, iz wybrali ten własnie kierunek, ponieważ chcieli rozwiązać swoje problemy. To naprawdę ciekawe, ale czy prawdziwe teorie??? Słyszałam je od osób, które kształca psychologów... To taka dygresja...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez ewa_pa » 10 mar 2010, o 01:34

Wiesz znam troche studentów pedagogiki paru psychologow tez i przyznam ci racje wszystkie te osoby sa po przejsciach to chyba działa na zasadzie ze brat dziecka niepełnosprawnego chce zostac lekarzem
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 267 gości