Witajcie!
Od kilku lat nie byłam w związku z mężczyznom i jakoś brak mi seksu albo bliskości, a tak podejrzewam, że jedego i drugiego. Tęskinię za tym, aby mnie ktoś dotykał, aby być pożądaną, aby się pdobać, aby czuś podniecenie i móc je wyrazić. POwoli myślę, że to bujda z tym szukaniem innych aktywności.
Zaczynam widzieć że potzeby seksu nie da się zaspokoić innymi potrzebami. I pewnie jakiś osobnik płci męskiej z ulicy by mnie nie zadowolił. Zastanawiam się czasami jak sobie radzą z tym osoby samotne lub czy zakonnicy? Może to moment na większa świadomość siebie...nie wiem...
Mam poczucie że coś mnie omija, przyjemność bycia z kimś a ja nic nie robię z tym konkretnego i nawet nie mam pomysłu co mogłabym zrobić???
Mam bogate fantazje erotyczne, onanizuję się dość często ale już mi to nie wystarcza od jakiegoś czasu. Nie jestem otyła,brzydka czy jakaś z defektem.
Może sama mam w sobie jakieś bloki? Może odstraszam facetów?
NIe wiem....
Lubię sex, zawsze lubiłam ale coż z tego z pierwszym lepszym nie pójde do łózka bo zapewne będę miec moralniaka....
więc będe się tak kisić sama ze sobą.....