niezaspokojnoa potrzeba seksu czy bliskości???co zrobić?

Problemy natury seksualnej.

niezaspokojnoa potrzeba seksu czy bliskości???co zrobić?

Postprzez felicity » 27 paź 2007, o 20:52

Witajcie!

Od kilku lat nie byłam w związku z mężczyznom i jakoś brak mi seksu albo bliskości, a tak podejrzewam, że jedego i drugiego. Tęskinię za tym, aby mnie ktoś dotykał, aby być pożądaną, aby się pdobać, aby czuś podniecenie i móc je wyrazić. POwoli myślę, że to bujda z tym szukaniem innych aktywności.

Zaczynam widzieć że potzeby seksu nie da się zaspokoić innymi potrzebami. I pewnie jakiś osobnik płci męskiej z ulicy by mnie nie zadowolił. Zastanawiam się czasami jak sobie radzą z tym osoby samotne lub czy zakonnicy? Może to moment na większa świadomość siebie...nie wiem...
Mam poczucie że coś mnie omija, przyjemność bycia z kimś a ja nic nie robię z tym konkretnego i nawet nie mam pomysłu co mogłabym zrobić???

Mam bogate fantazje erotyczne, onanizuję się dość często ale już mi to nie wystarcza od jakiegoś czasu. Nie jestem otyła,brzydka czy jakaś z defektem.

Może sama mam w sobie jakieś bloki? Może odstraszam facetów?

NIe wiem....

Lubię sex, zawsze lubiłam ale coż z tego z pierwszym lepszym nie pójde do łózka bo zapewne będę miec moralniaka....

więc będe się tak kisić sama ze sobą.....
:cry:
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez rozetka » 28 paź 2007, o 13:57

Kochana, może to pora, żeby się otworzyć na miłość i szczęście, może to głupie i wydaje ci się, ze nie ma w tym sensu, ale jednak warto siebie zaakceptować i pokochać, warto popatrzyć na siebie, jak na przyjaciela i czuć się ze sobą dobrze, nie rzucaj się na facetów na ulicy, ale może poszukaj sobie jakiegoś miejsca, czy formy aktywności , w której możesz spotkać jakiegoś mężczyznę np. zapisz się na kurs tańca, albo na coś podobnego;) na pewno poznasz kogoś ciekawego, nie mam pojęcia jak sobie radzą osoby żyjące w celibacie hmmm ja też nie mam faceta i powiem ci, ze też sobie nie radzę i czuję się jakaś "wybrakowana", trzymam za ciebie kciuki. Myślę, że u ciebie to jest coś wiecej niż tylko potrzeba zaspokojenia seksualnego, że potrzeba ci uczucia, miłości, czułości, bliskości, a seksu w drugiej kolejności... nie przyzwyczajaj się za bardzo do samotności ,bo później trudno jest się odzwyczaić - wiem po sobie;)

mam nadzieje, ze cię w żaden sposób nie uraziłam, pozdrawiam
rozetka
 
Posty: 9
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 20:07

Postprzez palmtree » 28 paź 2007, o 17:30

"Nie jestem otyła,brzydka czy jakaś z defektem. "

O mój Boże...Czy tylko osoby spełniające pewne kanony piękna mogą uprawiać seks? "Otyli", "brzydcy", i inni nie zasługują na nic w życiu?

A teraz do rzeczy. Wiążesz seks z miłością i bardzo słusznie. A zastój w jednym ,czy w drugim nie sprzyja dobremu samopoczuciu...Uwierz mi, wiem coś o tym. Rozetka dobrze Ci radzi. Zajmij się sobą, czuj się dobrze z sobą, a wtedy inni będą czuli się dobrze z Tobą. Ja mam ciekawe zajmujące hobby i absorbującą pracę, czasem aż nie mam czasu, żeby o myśleć o tym, czego mi brak.
Avatar użytkownika
palmtree
 
Posty: 42
Dołączył(a): 21 paź 2007, o 00:20

Postprzez marynia » 28 paź 2007, o 20:58

Felicity...doskonale Cię rozumiem.

Palmtree, to nie tak. To nie jest tak, że się siada i duma "hmmm...czego mi tu w życiu brakuje". Mam ciekawą pracę, mam zajęć 150 i teoretycznie brak czasu na myślenie. A jednak. Ta tęsknota czai się gdzieś w człowieku, wychodzi sobie sama, na przekór. Tęsknota za drugim człowiekiem, za jego dotykiem, za czułością, to już nawet nie chodzi o jakieś dzikie orgie.
Nigdy nie sądziłam, że będę tak strasznie tęsknić za dotykiem czyichś rąk, prostymi czułymi gestami,zanurzenia swoich rąk w jego włosach, zagłaskania, zacałowania...


Moje samotne koleżanki zapisują się na portale randkowe, umawiają się, spotykają, po pierwszej czy trzeciej randce idą z panem do łóżka. NIkt nie ma złudzeń, po prostu ma być przyjemnie...
Może to i w dzisiejszych czasach normalne, ja tak nie potrafię:(
I nie potrafię się przekonać do portali randkowych, to jest jakieś takie bardzo wbrew mnie.
Eh...w chwilach totalnego załamania myślę sobie, że zanim znajdę tego księcia z bajki to już zwiędnę :lol:

Zgodzę się z Rozetką, to dobra droga.
Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam za Ciebie i za Was kciuki. Powodzenia!
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez felicity » 28 paź 2007, o 22:04

Dzięki za wypowiezi, a już się bałąm że mnie ktoś wyśmieje albo zignoruje i nikt nie odpowie!
Rozetka, nie uraziłas mnie w żaden sposób, dzięki:)

Otóż takie krótkie znajomości mnie nie ekscytują i nie robią wrażenia, bo jak siebie znam i tak będe się czuła samotna, bo może i sex na 20minut sprawi mi radość ale zaraz przyjdzie moment na refleksje. Poza tym nie wiem jak zniosłabym dotyk prawie obcego mi facet, bo nigdy nie wierzyłam w miłosc platoniczną, od pierwszego wejrzenia. Mnie musi coś łaczyć z kimś żebym swobodnie chciała się przed nim rozebrać.Portale też dla mnie odpadają tak jak do Ciebie marynia:)

Mam tęsknotę w środku, wiem, że w związku może być róznie i nie zawsze jest ok, sa problemy, ale ja tracę energię do życia i entuzjazm na czekanie , bo mam poczucie że ta samotność dość długo już trwa.

Palmtree, wcale nie ujmuję otyłym i brzydkim i nie chciaąłm nikogo urazić, wszyscy zasługujemy na miłość, tylko jak jest się już tak długo samą to zaczyna się człowiek zastanawiac co z nim nie tak...

Wiem zzapisze się na angielski, taniec akurat też (choreoterapię) i basen, bo trzeba wyjśc do świata z tej skorupy. I może się zdegustujecie, ale czasem myślę, że chciałabym pojść do wróżki, zeby mi powiedizał co dalej i mnie uspokoiła i wiecie co mnie hamuje? To że może mi powiedziec, że żaden facet już na mnie nie czeka, że moje losy nie spolota się z losami innego mężczyzny, że do końca będe sama!!!

I dobija mnie jak ktoś mówi na mnie SINGIELKA!!! bo dla mnie singiel to ktoś kto jest sam z wyboru, a ja już tego nie chcę i już! Nie mam też zamiaru leżec na łóżku dniami i nocami i wyć, bo to nie moja natura...

ale już widzę kolejny sylwester i te żczenia imieninowe czy wigilije...ufff!!!

Ja sama nie moge uwierzyć co teraz napiszę, ale chciałabym się zakochać tak wiecie z wzajemnością i poczuć że wypełnia mnie całą.
Często wcześnie to odrzucałam, bałam się, miałam mnóstwo sobie do zarzucenia, a teraz czuję że chciałabym podjąć próbę. Tak t głębsza spraw u mnie nie tylko sama fizyczność...

Pozdr wszystkich i wam też życzę cudnyh spotkań z ludźmi!
Pa!
:!:
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez palmtree » 28 paź 2007, o 23:14

---------- 22:06 28.10.2007 ----------

Też nie lubię określenia singielka...Mam wrażenie, że media (i nie tylko) na siłę wciskają wszystkim, że życie singla jest takie kolorowe i wspaniałe...a jakie jest to naprawdę wiedzą tylko single:)

"I może się zdegustujecie, ale czasem myślę, że chciałabym pojść do wróżki, zeby mi powiedizał co dalej i mnie uspokoiła i wiecie co mnie hamuje?"

Jeśli sprawi, ze poczujesz się lepiej- idź jak najbardziej:) Hi hi, ja kiedyś byłam i mi przepowiedziała byłego i teraz boję się iść drugi raz:-D:-D

Pozdrawiam i życzę powodzenia:)

---------- 22:14 ----------

Maryniu, ja też żyję i mam uczucia...też tęsknię do kogoś, jak każdy. Ale gdybym zaczęła myśleć o tym, czego i kogo w życiu nie mam, to chyba w ciągu 7 dni roboczych oszalałabym. Byłam 4 lata w związku, ale byłam w nim samotna, więc zawsze miałam deficyt tego wszystkiego "dotyku czyichś rąk, prostych czułych gestów,zanurzenia swoich rąk w jego włosach, zagłaskania, zacałowania..." Ciągnęłam to 4 lata z nadzieją, że może się poprawi, ale w końcu dałam spokój. Teraz czuję tylko marazm i rezygnację, ba ja nawet już nie wierzę, że kogoś spotkam. Pisałam o sobie, nie mówiłam, że ktoś ma o tym nie myśleć. Każdy robi wg własnego uznania:)
Avatar użytkownika
palmtree
 
Posty: 42
Dołączył(a): 21 paź 2007, o 00:20

Postprzez marynia » 29 paź 2007, o 00:43

Palmtree,
mam nadzieję, że Cię jakoś nie uraziłam, nie miałam takiego zamiaru, ani ciut. Trochę, jak by to powiedzieć, nie wiedziałam po której stronie barykady stoisz -wiele osób z mojego otoczenia, którym jakoś tak się szczęśliwie w życiu poukładało, widząc, że coś mnie zatruwa stwierdza, że ja za dużo myślę i mam wydumane problemy. I już tak mi się zakodowało, że jak ktoś mówi zajmij się czymś i nie myśl to się tak obronnie najeżam. :oops: Nie gniewaj się.

Dobrze, że zakończyłaś ten związek. Najgorszą ze wszystkich samotności jest samotność we dwoje. znam to. I też staram się nie myśleć, nie roztkliwiać nad sobą, bo wiem, że tak jest lepiej ale czasami pękam.

Tak trzeba się czymś zająć, to po prostu taki etap w życiu.
Buziaczki dla Was Dziewczyny, nie smućmy się.

A ja do wróżki... chyba pójdę. Tak mnie korci...:oops:
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez hope » 29 paź 2007, o 17:58

Tak was czytam, dziewczyny, i przypomniało mi sie jak kiedys jakaś dwudziestoletnia gwiazdka narzekała w wywiadzie, że od jakiegos czasu budzi się sama i jakie to jest nie do zniesienia.
Ja po raz pierwszy obudziłam sie koło Niego w wieku 27 lat. Tak bywa. Długo trwało zanim sie odnaleźliśmy. W tym czasie koleżanki wychodziły z mąż, rodziły dzieci a mnie zamęczano (jak ciebie, Felicity) pytaniami o faceta, przyszłość, wytykano staropanieństwo. Bardzo potrzebowałam bliskości, dotyku, czułości - jak każdy. I nic. Nie miałam "przygód", chociaż czasami desperacja podsuwała mi dziwne pomysły. Oprócz Niego, był w moim zyciu tylko jeden męzczyzna - na krótko. Jakos przetrwałam te lata "posuchy". Wierzę, że na wszystko przychodzi odpowiedni czas.
Jak mawia moja mama: Kazda zmora znajdzie swojego potwora.
Pozdrawiam
hope
 
Posty: 93
Dołączył(a): 28 maja 2007, o 09:00

Postprzez Kriss » 27 lis 2007, o 19:56

Przekuwanie energii seksualnej w inne rodzaje aktywności to sie chyba sublimacja nazywa. Ale moim zdaniem nie da się tak zupełnie przekierować tego żywiołu w inną działalność. Przeciez to podstawowe impulsy, jak jedzenie, picie. Tego się nie da zastąpić czyms innym. MOżna sfiksować.
Bliskość psychiczna, fizyczna... mówi się, że aby dziecko poprawnie funkcjonowało, to musi być parę razy dziennie przytulone, pogłaskane.
Ale nie tylko dzieci tak mają. Te "duże" dzieci też. Sam jestem duzym dzieckiem..
Brak bliskości, seksu.. oj dokucza bardzo.
Wiem, że gdyby była obok mnie "ta" osoba, to i czułbym się lepiej na zdrowiu, a w pracy bym latał na pełnych obrotach itd.
Bo tak ogólnie to brakuje motywacji do czegokolwiek...
Rozumiem Cię Felicity.

Wiem też, że spędzając cały dzień w pracy, nie wychodząc z domu nie zmienię sam tego stanu, upokażającej samotności..

pozdrawiam
papa
Kriss
 

Postprzez felicity » 19 sty 2008, o 19:52

Racja, ja coraz bardziej zdaje sobie sprawę ze nie da sie zastąpi czegoś czymś innym, nawet zaczynam mieć pomysły na przelotny romans i gdyby moja sytuacja życiowa tak sie jakoś pookładała to nie wiem czy bym sie nie wkręciła w coś takiego pomimo tego, ze rozsądek podpowiada że to jest rozwiązanie na krótki czas i zaspokojenie seksualne może i tak ale nie poczucia bliskości.
Bo to jednak pochłonie energię i człowiek sie angażuje i po takim związku może być jeszcze gorzej, bo jakoś nie wiem czy można tak na zimno kogoś wykorzystywać do jednego celu?pewnie nie....
Życie w pojedynkę meczy mnie już. Wychodzenie jednak z kokona to nie takie proste.
Trudno mi zaufa i boje sie tego, ze jak ktoś godny sie pojawi to znajdę takie wady aby uciec.
Mam w sobie 2 sprzeczoności, bliskość i strach, pewnie przez to sie tak w sobie szarpię.

Oj nie jest lekko....pa!
Avatar użytkownika
felicity
 
Posty: 397
Dołączył(a): 28 lip 2007, o 23:31

Postprzez rederi » 8 wrz 2008, o 15:48

Jak bym czytał osobie.

Pisałem już w swoim temacie, że będąc z moją byłą czułem sie strasznie samotny. Ona miała gdzieś moje potrzeby, potrzebę bliskości, dotyku, fizycznego kontaktu. Liczyły się tylko jej zachcianki.

Byliśmy ze sobą 4 lata a ona z dnia na dzień, bez ŻADNEGO ostrzeżenia odeszła do innego. Nie dała mi nawet najmniejszego sygnału że czegoś jej brakuje, cały czas byłem wspaniały i cudowny. Odkryłem jej kłamstwa i romans na boku, z sekundy na sekundę z osoby, która ponoć "kochała", była o mnie zazdrosna i miała ze mną plany na przyszłość zmieniła się w głaz. Potraktowała mnie jak najgorszego śmiecia, jak g***o, nie zasłużyłem sobie nawet na rozmowę i wyjaśnienie. Odeszła bez słowa.

Jutro miną trzy tygodnie od rozstania a ja wciąż nie moge sie pozbierać. Raz jest lepiej raz gorzej, ale mysli prześladują mnie non stop. Czuje się parszywie samotny. Jak brakowało mi bliskości i miałem z tego powodu dołki podczas związku z nią, tak teraz ten problem o wiele się nasilił. Oddał bym wszystko za kogoś, kto przyszedł by do mnie i sam z własnej woli mnie przytulił, kogoś o kogo mógł bym dbać ale kto dbał by i o mnie.

Strasznie potrzebuje fizycznego kontaktu. Nie chodzi tu bynajmniej o seks, orgazm i po sprawie. Chciał bym być blisko kogoś, czuć jego ciepło, zapach, móc dotykać i być dotykanym.

A w perspektywie mam długie i przybijające miesiące ( lata ) samotności, bo z byle kim do łóżka nie pójde nigdy, a ufać chyba już nie będe umiał, bo świat pełen jest pustych ludzi, emocjonalynch "kalek" .
rederi
 
Posty: 17
Dołączył(a): 23 cze 2008, o 23:16

Postprzez Loki86 » 8 wrz 2008, o 20:20

Mam to samo poczucie braku bliskości i zarazem seksu ale to się wzmaga i osłabia. Da się żyć bez zaspokojenia tych uczuć jeśli się ma odpowiedni bodziec (w moim przypadku jest to uzmysłowienie sobie że teraz w moim życiu nie ma miejsca na kobietę i miłość) tylko po co. Mam nadzieję że znajdziesz sobie kogoś tylko nie traktuj każdej znajomości według kryteriów materiał na miłość lub seks bo to wyjdzie ci na opak. A seks bez uczuć to przecież tylko tarcie :/
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez rederi » 8 wrz 2008, o 20:45

Michal85 - tu nie chodzi o seks w celu rozładowaniu napięcia, tu chodzi o bliskość. Seks to też pewna forma bliskości, ale do tego potrzeba czegoś więcej niż tylko pociągu fizycznego. Pisałem przecież, że z byle kim do łóżka nie pódję a dla mnie byle kto to osoba, której nie ufam i do której nic nie czuję. To mi nie da bliskości.
rederi
 
Posty: 17
Dołączył(a): 23 cze 2008, o 23:16

Postprzez Loki86 » 8 wrz 2008, o 21:11

Rederi wiadoma sprawa że jest źle i chwilami będzie gorzej ale jak się oswoisz z tym że przez jakiś nie określony czas jest ci dane być zdanym tylko na siebie to ci się poprawi. Bywają gorsze dni itp. Czasami patrzysz na kobietę jak na obiekt czysto seksualny czasami wręcz przeciwnie na osobę z która chciałbyś porozmawiać zbliżyć się do niej. Ale puki co na twoim miejscu zajął bym się wszystkim tym na co czasu nie miałeś gdy byłeś z swoją byłą. To ci poprawi samopoczucie. Niema się co łamać ;)
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d


Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 327 gości