przez milla » 27 mar 2010, o 14:24
chodzi o to, że jak się poznaliśmy, od razu wpadł mi w oko. Byłam nim zauroczona. A to dla mnie rzadkość, bo bardzo trudno znaleźć mi faceta który mi sie podoba. Przez ponad rok byłam sama i nie znalazłam nikogo ciekawego.
na pierwszym spotkaniu po tamtym do niczego nie doszlo, ale na drugim już tak - byłam kompletnie pijana i nie do końca właściwie zdawałam sobie sprawę z tego co robię. A na następnym spotkaniu pomyślałam, że czasu się nie cofnie (skoro i tak już się kochaliśmy) i znów z nim spałam ...
wtedy poznałam jego kumpli... straszne typy. Dawali mi do zrozumienia, że jestem tylko jedną z wielu i takie głupie żarciki... byłam na nich wściekła, ale miałam nadzieję, że M. nie jest tak beznadziejny jak oni. Nawet rozmawiałam z nim po imprezie i był oburzony na nich, zapewnił że to nie prawda i że jeśli spotyka się ze mną to nie interesuje się innymi dziewczynami.
Jednak rano okazało się... że był tak zalany w nocy że nie pamięta tej rozmowy! Nie wracałam do tego, stwierdziłam że dowiedziałam się swoje a jak jest się pijanym to zwykle się mówi prawdę... no nie?
mineły 2 dni, nie odzywał się. Napisałam smsa, na którego nie odpisał. Napisał dopiero po dwóch następnych dniach z propozycją spotkania. Wtedy odmówiłam i zaprosiłam go na inny dzień do siebie, żeby sprawdzić czy zgodzi się na inny charakter spotkania, czyli na film a nie na seks - ale się nie zjawił.
takie podchody. Później znów napisał. To było wczoraj.
Wczoraj pisaliśmy smsy w których chciał się umówić na spotkanie; zaproponował niedzielę ale ja wolałabym w inny dzień weekendu, bo poczułam że chce sobie balować przez cały weekend beze mnie a mnie zaprosi na niedzielę kiedy i tak nie miałby już nic innego do roboty.
więc napisałam że wolałabym sobotę. Nie odpisał, ja też nie.
wielki pech się zdarzył i spotkałam go wczoraj przypadkiem. Był ze swoim tępym kolegą. Tylko pożartowaliśmy trochę i zapowiedzieli że czeka ich weekend pełen wrażeń imprezy itp... Nie zaprosił mnie żebym spędziła z nim czas - więc pożegnaliśmy się "do następnego razu"
On wie, że mi na nim zależy. Z przyjemnością
mnie dręczy. Tak strasznie sie wkreciłam. Obawiam się, że wczoraj jak się spotkalismy i mówili o imprezie to obserowwał moją reakcję na to że mnie nigdzie nie zaprasza i chyba z mojej twarzy wyczytał że mi smutno.
Nie pasuje mi ten układ. Chcę to zakończyć, tylko nie wiem kiedy mu to napisać. Mam ochotę zrobić to już teraz, ale z drugiej strony może lepiej poczekać aż mnie zaprosi żeby to była taka odpowiedź na to zaproszenie? jak lepiej zrobić?