pedofilia...??

Problemy natury seksualnej.

Postprzez Filemon » 4 cze 2008, o 09:15

ludziku - uważaj! Temat, którego dotykasz u tej dziewczyny nie jest bezpieczny. Skutki uwalniania się wspomnień o seksualnych nadużyciach (podobnie jak o innych poważnych urazach, szczególnie z okresu dzieciństwa) bywają najczęściej dramatyczne i to nawet wówczas, gdy przypomnienie sobie tego rodzaju przeżyć następuje samoistnie, nie sprowokowane niczyimi świadomymi działaniami. Często pojawia się wówczas głęboki kryzys psychiczny w życiu takiej osoby. Na dodatek generalnie mitem jest przeświadczenie o tym, że psychoterapeuci posiadają skuteczne i bezpieczne metody wyzwalania takich wspomnień i pracowania nad nimi razem z pacjentem - nieprawda! Także techniki stosowane w terapiach bywają bardzo niebezpieczne i mogą się źle skończyć. Przynajmniej ja osobiście nie zetknąłem się ani nie słyszałem o psychoterapeucie (na gruncie polskim), który potrafiłby umiejętnie pracować nad takimi traumatycznymi wspomnieniami z pacjentem i skutecznie je leczyć - za to miałem okazję obserwować fatalne skutki nieumiejętnej pracy w tego typu temacie przez rzekomo kompetentnego psychoterapeutę oraz słyszałem też relacje z ust psychoterapeutki o zaskakujących często i poważnych trudnościach pojawiających się wówczas, gdy w człowieku uruchamia się temat takich zadawnionych nadużyć i to nawet pod kontrolą i nie sprowokowany celowo... Bywa naprawdę trudno i dramatycznie a znane metody interwencji niejednokrotnie zawodzą...

Dlatego ja osobiście nie odważyłbym się "grzebać" w tym obszarze psychiki drugiego człowieka a jedyne co moim zdaniem można względnie bezpiecznie zrobić, to towarzyszyć przyjaźnie i ze wsparciem takiej osobie, jeżeli już sama odważy się wejść w głębiej w ten obszar swoich doświadczeń... (co i tak w niektórych przypadkach może się okazać zbyt trudne dla kogoś nie obeznanego z tematem). Odradzam zdecydowanie cokolwiek więcej....

Na marginesie - osoba obciążona taką przeszłością może niekiedy nie być w stanie spełnić normalnych, przeciętnych oczekiwań partnerskich i może nie być w stanie założyć rodziny oraz funkcjonować normalnie w sferze osobistej i partnerskiej. Nie jest prawdą, że osoby po urazach (seksualnych i innych) z okresu dzieciństwa same mają świadomość takich faktów... Najczęściej jest właśnie odwrotnie - są to treści zazwyczaj głęboko zepchnięte w podświadomość, osłonięte mechanizmami obronnymi psychiki i najwyraźniej nie jest tak bez powodu... gdyż jest to rodzaj "bomby", która niekiedy wybucha z bardzo dużą siłą rażenia i wówczas sama ta osoba, jak i ludzie z jej otoczenia są niemal bezradni...

P.S. W wypadku małych dzieci, sprawy nadużyć seksualnych są zwykle raczej jednoznacznie postrzegane społecznie... Przyszło mi do głowy, że w wypadku dziecka które jest już nastolatkiem, cała sprawa może być bardziej powikłana, gdyż w grę wchodzi rodzący się już naturalną koleją rzeczy seksualizm takiej osoby. Dużo większe jest zatem prawdopodobieństwo, że osoba taka doznała pewnego rodzaju przyjemności seksualnej na przykład w trakcie takiego przeżycia - nie zmienia to jednak faktu, iż w dalszym ciągu pozostaje to nadużycie i wykorzystanie... (może nawet tym bardziej destruktywne, że powikłane i splątane z kiełkującą już sferą seksualności dojrzewającego człowieka). Mówienie natomiast o jakichkolwiek świadomych czynnościach SEKSUALNYCH dziecka w odniesieniu do kilkulatka, to zupełne nieporozumienie i sprzeczność z tym co wiadomo w zakresie rozwoju dziecka - seksualne działania dorosłego z kilkuletnim dzieckiem, to akt zasługujący na miano wykorzystania i nadużycia w czystej postaci, gdyż w tym wieku dziecko nie posiada jeszcze własnych przeżyć SEKSUALNYCH ani nie rozumie działań seksualnych osoby dorosłej jako seksualność, gdyż ta sfera nie jest jeszcze w kilkulatku rozwinięta ani tym bardziej rozbudzona...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ludzik_lego » 4 cze 2008, o 10:39

dziękuje bardzo za wszystkie wypowiedzi:) troche mi sie rozjasnilo w glowie, wiem, ze sprawa jest delikatna, i moze rzeczywiscie powinienem zostawic to swojemu rytmowi, jak juz wspomnialem wczesniej, moja byla dziewczyna jest bardzo zamknieta w sobie, czasami jakby nieobecna i dowiedzenie sie czegokolwiek od niej, w szczegolnosci o niej samej jest bardzo trudne,
...zobaczymy co przyniesie czas, w kazdym razie nie chce tego tematu drazyc z nia, moze sama musi sobie uswiadomic, chociaz z drugiej strony wiadomo, ze taki proces jest bardzo dlugotrwaly i bolesny....jeszcze raz dzieki za pomocy,
pozdrawiam
Avatar użytkownika
ludzik_lego
 
Posty: 30
Dołączył(a): 26 lut 2008, o 23:24
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Goszka » 4 cze 2008, o 13:50

no a po co ma sobie uświadamiać???Ona nic nie musi,ona ewentualnie może chcieć,a jeśli nie chce to jej do tego nie zmuszaj bo więcej tym szkody narobisz niż pożytku...
Zastanawia mnie tylko dlaczego tak się gorączkujesz o byłą dziewczynę...przyjaciółmi jesteście?
Wiesz co i znam takie powiedzenie którego staram się trzymać:
nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu.
Szczerze to nadal Cię nie rozumiem :?
Goszka
 

Postprzez laissez_faire » 4 cze 2008, o 14:52

Goszka z tym atakiem jednak sie nie zgodze, ahstahuujac od pobudek, jedak uwazam, ze to fajne, ze gosc sie angazuje... moze slowo 'byla' nie jest jeszcze przesadzone, moze ona potrzebuje goscia, ktory sie o nia zatroszyl? sprawy od konca nie znamy i nie nalezy niczego oceniac!

Pozostaje mi zyczyc ci zebyscie oboje byli szczesliwi, razem, czy obok siebie!
i nie dziekuj, bo to troche zakrawa o kurtuazje, po prostu wyciagnij wnioski!
pozdrawiam
laissez_faire
 

Postprzez Goszka » 4 cze 2008, o 15:04

ale ja nie oceniam...no nigdzie nie napisałam że "ludzik_lego jest taki i taki"...po prostu nie rozumiem tego zaangażowania i jakby to określić próby wmówienia tej dziewczynie że to co się zdarzyło jest jakąś wielką traumą w jej życiu.
Swoją drogą-jakby mój chłopak tak się troszczył o byłą,to szybko bym mu to wybiła z głowy :evil:
Ludziku,będę niedyskretna masz teraz inną partnerkę?
................
no ale dobra,już się zamykam w tym temacie.
Życzę powodzenia.
Goszka
 

Postprzez laissez_faire » 4 cze 2008, o 15:18

Goszka, przypomij soibie swoje idealy z mlodosci i tyle...
laissez_faire
 

Postprzez ludzik_lego » 4 cze 2008, o 17:37

ludzik nie ma partnerki:)) w sumie to sam nie wiem czemu sie tak spieklilem, ale uwierzcie, ze nie chce jej nic wmawiac, ten koles jest gdzies kolo niej caly czas i co najgorsze, ze jej sie z facetami nie uklada...
zastanawiam sie czemu ukrywala ta przyjazn przede mna, wydawalo mi sie, ze bylismi szczerzy wobec siebie, i ja tez nigdy nie mialem nic przeciwko, zeby sie na kawke spotykala ze swoim bylym...dla spokoju niektorych dusz i duszczyczek to nie zamierzam ciagnac tego tematu z nia wiecej, powiem jej ze moze na mnie liczyc jesli zajdzie taka potrzeba i zeby walila jak w dym, jak jej sie zle zrobi z jakiegos powodu:))pozdrawiam
Avatar użytkownika
ludzik_lego
 
Posty: 30
Dołączył(a): 26 lut 2008, o 23:24
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Goszka » 4 cze 2008, o 17:39

to chyba najlepsze co możesz zrobić ludziku-być wsparciem w momentach kiedy ona będzie tego potrzebowała :)
To naprawdę miłe że się o nią tak troszczysz,ale wiesz na siłę to jeszcze nigdy nic dobrego nie wyszło :wink: Fajnie.
Pozdrawiam serdecznie :D
Goszka
 

Postprzez kulka » 18 gru 2008, o 19:55

Mam pytanie do Filemona....
szczerze...to bardzo mnie oburzyła twoja wypowiedź dotycząca ofiar molestowania i niemożności poradzenia sobie z tym problemem na terapii. ....twoje stwierdzenie że w Polsce nie ma dobrego terapeuty mogącego pomóc w tym temacie....NIE ZGADZAM SIĘ Z NIM ABSOLUTNIE!!!!!!!

chciałam się zapytać czy jedyną podstawą na jakiej opierasz swój sąd odnośnie możliwości terapii jest kilka zasłyszanych uwag i ich generalizacja? bo jeśli tak to zastanów się baaardzo głęboko nad konsekwencjami twierdzeń które wypowiadasz!!!!!!

mogę Cię zapewnić że terapia jest w większości przypadków jedyną szansą na wyzdrowienie i powrót do równowagi osób wykorzystanych seksualnie i mogę Ci powiedzieć że mówię to z własnego doświadczenia a nie tylko cudzego!!!!!!
kulka
 
Posty: 1
Dołączył(a): 18 gru 2008, o 00:17
Lokalizacja: Łódź

Postprzez fifiola » 22 gru 2008, o 22:13

Kodeks karny jasno określa, że kontakty seksualne z osobą poniżej 15 roku życia to przestępstwo (art. 200 k.k.). I to właśnie osoby popełniające takie przestępstwo nazywamy "pedofilami".
fifiola
 
Posty: 1
Dołączył(a): 22 gru 2008, o 21:13

Postprzez Katarzynka » 27 gru 2008, o 13:21

Filemonie, całkowicie nie zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Popieram tym samym kulkę.
Zastanawiam się skąd zaczerpnąłeś tej wiedzy, że niby:

generalnie mitem jest przeświadczenie o tym, że psychoterapeuci posiadają skuteczne i bezpieczne metody wyzwalania takich wspomnień i pracowania nad nimi razem z pacjentem - nieprawda! Także techniki stosowane w terapiach bywają bardzo niebezpieczne i mogą się źle skończyć

Hmm, no chyba nie z własnych doświadczeń?
Gdybym przeczytała Twoją wypowiedź kilka lat wstecz, pewnie bym się przestraszyła. A przecież sęk w tym, by pomagać, a nie szkodzić.
Z własnego doświadczenia powiem, że to dzięki "pracy" w terapii uwolniłam się od przeżyć związanych z wykorzystywaniem seksualnym. I to terapia spowodowała, że mogę żyć normalnie, cieszyć się każdą chwilą. Moje życie tym samym nabrało sensu.
Być może chodziło Ci o terapeutów, którzy nie specjalizują się w tym temacie. Więc tutaj zadanie dla szukających pomocy - Warto pytać o: dyplomy, ukończone szkoły, w czym dany psycholog, terapeuta się specjalizuje itp.
I to terapia Filemonie nie zawodzi. Zawodzi zepchnięcie tych doświadczeń oraz próba zapomnienia o nich. Nie da się.
Wiem, że warto szukać pomocy dla siebie u specjalisty. To w gabinecie terapeuty można odczuć - być może pierwszy raz w życiu - zrozumienie, a nie obojętność...

Pozdrawiam
Katarzynka
Katarzynka
 
Posty: 7802
Dołączył(a): 10 sie 2008, o 13:21
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Filemon » 27 gru 2008, o 18:20

odpowiadam:
byłem w grupie terapeutycznej (około dziewięciomiesięcznej + tak zwane maratony weekendowe raz w miesiącu - cała sobota i niedziela), zatem były to wielogodzinne sesje terapeutyczne prowadzone w specjalistycznym ośrodku (przyznaję jednak że nie specjalizowano się tam w pracy z ofiarami przemocy i urazów seksualnych, tylko była do grupa o charakterze DDA - ale jak wiadomo, właśnie w tym środowisku nadużycia seksualne w dzieciństwie nie są niczym rzadkim ani nadzwyczajnym...)
w grupie tej byłem świadkiem opowieści o urazach i wykorzystaniach seksualnych ze strony dwóch osób... grupa prowadzona była przez rzekomo doświadczoną psychoterapeutkę nadzorowaną dodatkowo przez superwizora
moim zdaniem obydwie osoby, o których tu mówię nie przerobiły skutecznie swoich urazów w tym obszarze i wyszły z tejże terapii niemal w podobnym stanie jak przyszły - nie zdziwiło mnie to, gdyż metody, którymi posługiwała się psychoterapeutka była właściwie "żadne" lub mierne...
ponadto zetknąłem się w trakcie rozmaitych mitingów z kilkoma relacjami osób obarczonych na przykład problemem kazirodztwa, które szukały rozmaitej pomocy i podejmowały różne terapie a jednak efekty tych działań były znikome
na koniec, zetknąłem się kiedyś z książką: "Przemoc uraz psychiczny i powrót do równowagi" - Herman Judith Lewis GWP, w której można poczytać jak wyglądają terapie dla ofiar przemocy (w tym seksualnej) na gruncie amerykańskim - jak bardzo są one trudne, jak długo trwa osiągnięcie jakiejkolwiek poprawy i ulgi w rozmaitych zaburzeniach i jak stosunkowo rzadko udaje się całkowicie pokonać tego typu problemy i wyjść z nich w życiu "na prostą"...

Oto na czym opieram moją tezę, że współczesna psychoterapia jest generalnie biorąc słabo przygotowana i mało efektywna - w tym także w obszarze leczenia zaburzeń wynikłych z nadużyć seksualnych i przemocy na tym tle... Oczywiście można z pewnością dzięki latom różnych terapii (jak również wszelkich innych osobistych działań wymyślonych przez siebie samego i podpowiedzianych przez innych) osiągnąć pewną poprawę samopoczucia i polepszenie funkcjonowania a niektórym udaje się nawet być może całkowicie otrząsnąć się z takiego urazu i uporać się z nim (choć ja osobiście z takim przypadkiem jeszcze się nie zetknąłem...). Jednakże ogółem biorąc rozmaite tak zwane psychoterapie są śmiesznie mało efektywne w stosunku do włożonego czasu, zaangażowania a często też środków finansowych - taka jest moja opinia i uważam, że prawdopodobnie wiele osób na tym portalu, to chodzące przykłady tego faktu - bowiem niejedna tutaj osoba z pewnością poddawała się różnym psychoterapiom a jednak... dalej nie czuje się dobrze, doświadcza rozmaitych emocjonalnych problemów, które utrudniają jej życie i... szuka kolejnych dostępnych psychoterapii z nadzieją na to, że któraś następna z nich będzie już tym razem bardziej skuteczna... Niestety - płonne złudzenia - przerobiłem tego sporo, sporo też obserwowałem "z boku" inne psychoterapie i sporo słyszałem relacji od rozmaitych osób.

Podsumowuję - tak zwana psychoterapia, to MOIM ZDANIEM jedna wielka tandeta i jeden z największych kitów tego i zeszłego stulecia... :lol: :P "szukanie czarnego kota w ciemnym pokoju", który jedynie niekiedy i przypadkiem może się zakończyć jakimś naprawdę istotnym sukcesem... stawiać WYŁĄCZNIE na "psychoterapię" (która w gruncie rzeczy TERAPIĄ czyli LECZENIEM jest w znikomym zaledwie stopniu), to naiwność i strata czasu. Jedynie WSZELKIE ŻYCIOWE WYSIŁKI, własne i cudze pomysły oraz te rozmaite szanse, które przynosi życie (plus do tego elementy psychoterapii), to dopiero coś co może budzić nadzieję na jakąś większą, istotną poprawę, ale nawet takie kompleksowe wysiłki nie gwarantują niczego - a cóż dopiero sama jedynie "psychoterapia", która jest na takim poziomie, że gdyby na podobnym była chirurgia, to gdzieś tak 80 procent pacjentów lądowałoby w drewnianych skrzynkach a cmentarze już od dawna pękałyby w szwach... :lol: :P

pozdrawiam... i nie jest moją intencją nikogo tu denerwować - nawet jeśli moje osobiste zdanie kogoś tu wkurza... :kwiatek2: :slonko:

p.s. dyplomy i certyfikaty nie są żadną gwarancją tego, że osoba, którą dopuścimy w głąb naszej psychiki jest osobą odpowiednią (w sensie etycznym) oraz potrafiącą nam pomóc

Niejaki pan Andrzej S. (certyfikowany i rekomendowany przez PTP) poszedł siedzieć za nadużycia seksualne dokonywane na dzieciach, Wojciech E. został skreślony z listy PTP rekomendowanych psychoterapeutów, decyzją sądu koleżeńskiego po jakichś tam niejasnych etycznie poczynaniach z pacjentką, kursantką czy też żoną pacjenta... - to przykłady powszechnie znane. A jest jeszcze więcej mniej znanych - mnie na przykład wiadomo o kolejnej osobie pani, warszawskiej terapeutce uzależnień i DDA, która otrzymała naganę od komisji etycznej za niewłaściwe prowadzenie pacjentki, które doprowadziło ją do epizodu choroby psychicznej... Tak więc przy okazji warto zaznaczyć, że jeśli czujesz pacjencie, że z Twoją terapią czy terapeutą coś jest nie tak, to zawierz raczej swoim odczuciom i poszukaj sobie innego terapeuty, bo instynkt samozachowawczy prawdopodobnie ostrzega Cię w porę... Od cholery jest bowiem w tym zawodzie ludzi, którzy w ogóle się do niego nie nadają i nie powinni się nim parać ze względu na swe własne nierozwiązane problemy osobowościowe, które w kontakcie z pacjentem przynoszą szkodliwe skutki...

Przy tym wszystkim co wyżej uważam, że WARTO PRÓBOWAĆ PSYCHOTERAPII, ale ostrożnie i intuicyjnie... jak również nie łudząc się, iż jest to faktycznie "magiczna pigułka", która uwolni nas raz na zawsze od dręczących nas problemów - nic z tego, Panie, Panowie - zapomnijcie o tym i szukajcie własnych drug, korzystając także z doświadczeń innych osób a do tego jedynie DODAJĄC elementy psychoterapii bez przeceniania jej znaczenia, jeśli nie chcecie paść potem ofiarą utraconych iluzji i straty czasu...

a może był ktoś kiedyś na oddziale całodobowym, kilkumiesięcznego leczenia zaburzeń nerwicowych na przykład w Instytucie Psycho-Neurologii w Warszawie przy ul. Sobieskiego i miał okazję widzieć rozpacz i załamkę wielu osób, które przyjechały tam z prowincji, wyczekały się na swoją kolei a pod koniec "cudownej terapii", kiedy pora byłą wracać do domu, stwierdzały, że... stan ich zdrowia nie odbiega wiele od tego w jakim przyjechały a zaburzenia, które niszczyły im życie niszczą je dalej po ukończonej już "fachowej terapii"... Jedynym pożytkiem okazały się wówczas serdeczne, przyjacielskie kontakty nawiązane na oddziale z podobnymi sobie "towarzyszami niedoli" :) które były jakimś pocieszeniem, ukojeniem i nadzieją na to, że przynajmniej będzie można od czasu do czasu spotkać się i pogadać z kimś, kto nas rozumie, bo sam boryka się z podobnymi problemami lękowymi, depresyjnymi, itp...

no dobra - to by było chyba na tyle i proszę się zanadto nie wkurzać na moje słowa, gdyż może to świadczyć o... niedoleczonych niestety, nomen omen... problemach emocjonalnych, wymagających... kolejnej psychoterapii... :lol: ;) :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Katarzynka » 28 gru 2008, o 03:57

To teraz ja odpowiadam i tym samym kończę dyskusję -ze swojej strony - na ten temat. Jasne Filemonie, każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie, zarówno Ty jak i ja.
Przy czym wyszukiwanie błędów terapeutów, o których w Twojej wypowiedzi mowa znaczy, że jest tu próba włożenia ich do jednego wora. Ja myślę, że tak nie jest.
Owszem można na swojej drodze spotkać różne osoby, ale zła ocena wszystkich terapeutów z uwagi na fakt, że kilku z nich popełniło błąd, jest moim zdanie nie fair. W różnych zawodach można spotkać różnych ludzi, co nie oznacza, że wszyscy są jednakowi.
Po drugie: terapia to nie magiczna pigułka, to raczej praca nad sobą, która wymaga i czasu i poświecenia, a także cierpliwości i determinacji. A tu już też potrzeba chęci, a nie wrogiego nastawienia bo tym nic się nie wskura.
Nie zamierzam zmieniać Twojego zdania na temat terapii oraz tego czy ona pomaga czy też nie. Mnie pomogła więc będę ją polecać.

Katarzynka
Katarzynka
 
Posty: 7802
Dołączył(a): 10 sie 2008, o 13:21
Lokalizacja: Wrocław

Poprzednia strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 318 gości