Jak zaradzić niskiemu poczuciu wartości ???

Problemy związane z depresją.

Postprzez Tygrysek26 » 6 cze 2009, o 08:54

a ja dalej twierdze ze nie widzisz prawdziwego problemu...gdyby ludzie chodzili do psychologa bo sa grubi, chudzi i czo tam jeszcze to swiat byłby piekny
Avatar użytkownika
Tygrysek26
 
Posty: 523
Dołączył(a): 30 maja 2009, o 16:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez wuweiki » 6 cze 2009, o 09:04

mysia223 napisał(a):a ja dalej twierdze ze nie widzisz prawdziwego problemu...

Nawet jeśli lili czy ktokolwiek z nas tutaj nie widzi prawdziwego problemu, to po pierwsze - tak to jest, bo tak naprawdę NIKT nie zobaczy Twojego problemu tak całkowicie i naprawdę... już o tym pisałam.... do jego sedna możesz dojść TYLKO TY ...oczywiście jak najbardziej przy pomocy i wsparciu - terapeuty przede wszystkim, no i być może dzięki umiejętności słuchania tego, co do Ciebie np. tutaj mówimy/piszemy i odnajdywania w tym tego, co jest Twoje....
każdy tu może pisać tylko na podstawie swoich odczuć, wniosków i doświadczeń ze swojego podwórka.... i to nigdy nie będzie Twoje, ale może być jedynie do Twojego podobne...
nie ma co się unosić, moim zdaniem, bo to nic nie da poza frustracją Mysia... po prostu..
uściski
wuweiki
 

Postprzez Tygrysek26 » 6 cze 2009, o 09:10

ja sie nie unosze tylko nie lubie jak ktos patrzy i czepia sie tylko jednej rzeczy bo to najprostrze i najwygodniejsze napisac nie jecz itp
Avatar użytkownika
Tygrysek26
 
Posty: 523
Dołączył(a): 30 maja 2009, o 16:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez impresja » 6 cze 2009, o 09:28

Bo jęczysz :wink:
impresja
 

Postprzez Tygrysek26 » 6 cze 2009, o 10:21

skoro tak to napisałam administratorowi zeby ostatecznie wykasował ten temat

zycze miłego dnia
Avatar użytkownika
Tygrysek26
 
Posty: 523
Dołączył(a): 30 maja 2009, o 16:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Sanna » 6 cze 2009, o 10:32

---------- 10:28 06.06.2009 ----------

Impresjo, to może w ogóle zlikwidować całą część portalu pod tytułem ,, depresja" , myślę że DDA też , a zastąpić te części jednym zdaniem ,, nie jęczcie". Czy Twoim zdaniem nie rozwiązałoby to wszystkich problemów osób które tam piszą? To raz .
A dwa- twój ostatni wpis ja odbieram jako przykrą złośliwość.
Jaki cel chciałaś osiągnąć- sprawienie przykrości?
Jest taka zasada ,, po pierwsze nie szkodzić".


Mysiu,
wspomnialaś, ze całą pierwszą wizytę u psychologa spędziłaś opowiadając o ojcu? Dlaczego? Z jakiego powodu?

---------- 10:32 ----------

mysia223 napisał(a):skoro tak to napisałam administratorowi zeby ostatecznie wykasował ten temat

zycze miłego dnia



Impresjo, możesz być z siebie dumna i ze swojej ciętej riposty!
Najlepiej dopiec osobie, która zwraca się z problemem , tak aby więcej nie przyszło jej to do głowy.

Mysiu, napiszę do Ciebie na priv.

Pozdrawiam.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Megie » 6 cze 2009, o 11:33

---------- 11:17 06.06.2009 ----------

i po co to pisac jak sie nie umie pomoc...

Mysiu nie odchodz...zobacz ile osob jest tutaj z Toba, nie zrazaj sie tylko dlatego, ze nie wszyscy potrafia Cie zrozumiec..sa tacy co rozumieja!

---------- 11:33 ----------

ja rozumiem co piszesz...
to ze napisalas na poczatku o wadze to tylko cząstka..
liczy sie tytul- niskie poczucie wlasnej wartosci- gdybys tego nie miala nie przejmowalabys sie waga...
Skad ono sie u Ciebie wzielo...moze wlasnie chodzi o Ojca?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Tygrysek26 » 6 cze 2009, o 12:07

Sanna odpisałam na privie....to tak z grubsza o co chodzi ale tego wszytskiego jest o wiele wiecej.
Megi poczucie niskiej wartosci napewno jest przez ojca....przynajmniej ja tak czuje, moze cos zle odbieram, moze przesadnie reaguje ale własnie dlatego chce sie od psychologa dowiedziec jak sobie z tym radzic
Avatar użytkownika
Tygrysek26
 
Posty: 523
Dołączył(a): 30 maja 2009, o 16:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Megie » 6 cze 2009, o 12:55

Mysia bardzo dobrze ze kierujesz sie do psychologa
jak sama wiesz i doswiadczasz tego na codzien to sa trudne sprawy osobiste, zakorzenione dosc gleboko, w koncu wychowywalas sie w konkretnej atmosferze, ktora wlasnie tak na Ciebie podzialala- Ty to rozumiesz i bardzo dobrze...
pisze ile chcesz ile mozesz jak to Ci pomaga, mysle ze tu zawsze sie znajdzie ktos kto Ciebie zrozumie, dlatego ze jest z pozoru wiele osob, ktore maja zanizone poczucie wlasnej wartosci.
Ja tez mialam kiedys dosc niskie przez to ze wychowana zostalam przez alkoholika, dzisiaj juz mam tamten czas za soba, wiec jakos sie z tym uporalam.. chociaz czasem odzywa sie jeszcze + to niskie poczucie wartosc, napewno juz nie w tak duzym stopniu jak kiedys..
chcialam Ci tylko napisac ze wiem co czujesz przynajmiej w jakims stopniu bo i tak pewnie moja sytuacja wygladala i wyglada inaczej niz Twoja...

Wszystkiego dobrego dla Ciebie...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Tygrysek26 » 6 cze 2009, o 22:15

---------- 12:57 06.06.2009 ----------

dziekuje Megie

---------- 22:15 ----------

zycze udanego dnia..

juz wam nie bede jeczała...nigdy
Avatar użytkownika
Tygrysek26
 
Posty: 523
Dołączył(a): 30 maja 2009, o 16:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Innuendo » 6 cze 2009, o 23:42

szkoda Mysia, ja chętnie bym posłuchała - zarówno twojego narzekania jak i relacji o radościach i zmianach, wszystkiego

odnoszę wrażenie - to moje subiektywne wrażenie - że właśnie sobie potwierdziłaś takie uwewnętrznione przekonania typu: "nikt mnie nie lubi, nie rozumie, ludziom nie można ufać, nie warto prosić o pomoc" itp. tak śledząc całość wątku i twoje wahania czy go zamknąć czy kontynuować - to tak mi się pomyślało - jeśli jest to dalekie od prawdy jak ziemia do slońca to wybacz :) - czy to nie jest tak, że w głębi duszy nie wierzysz, że może spotkać cię od ludzi coś dobrego? tak bardzo w to nie wierzysz, że wręcz wyczekujesz - wychwytujesz jak radar - wszystkich tych sygnałów, mikroinformacji które mogą to potwierdzić , że ludzie cię skrzywdzą?

jeszcze kilka lat temu miałam bardzo silne wewnętrzne przekonanie, że ludzie - zwłaszcza ci blisko mnie - na pewno prędzej czy póżniej mnie skrzywdzą, bardzo sie tego bałam, chciałam się przed tym obronić, -----i tym samym wciąż się na tym skupiałam, jakbym budowała jakiś system obronny zamiast po prostu czerpać z życia, wychwytywałam minimalne sygnały, które mogłyby świadczyć o możliwości zranienia mnie, uwięziłam swoją siłę wewnętrzną - zafiksowałam na tym;

to nie jest tak, że doslownie taki cytat brzmiał mi w głowie - ale w rzeczywistości żyłam w zgodzie z takim przekonaniem dopasowując do niego całą siebie, swoje decyzje. oczywiście to głęboko wdrukowane przekonanie funkcjonuje w mojej rodzinie - rodzice, dziadkowie i może dalej wstecz, kolejne pokolenia, które spodziewały się wciąż najgorszego od najbliższych. I najgorsze - jeśli sie tego spodziewali to nieświadomie i nieintencjonalnie ale to w jakiś przedzwiny magiczny sposób prowokowali i w końcu dostawali. :(

I ja się wreszcie doigrałam, moje leki stały się rzeczywistością, zostałam dotkliwie zraniona przez ukochaną osobę, i odruchowo wtedy pomyślałam: "no oczywiście! wiedziałam!" a potem się użalałam - bo i miałam prawo cierpieć - a brzmiało to mw. tak: "to jakieś przekleństwo, tak bardzo się starałam, żeby mnie to nie spotkało - i jaki efekt? taka karma, nic dobrego mnie nie czeka, a ludzie nie są godni zaufania, nie warto się starać itp...
Aż kiedyś mnie olśniło a właściwie powoli doszłam do zmiany swojego myślenia: bo przecież jeśli spodziewam się od ludzi krzywdy - to zawsze ją wypatrzę i jesli spodziewam się od ludzi krzywdy - to bezwiednie ją sprowokuję. nie ma w tym mojej winy, ale tak to się dzieje w relacjach miedzyludzkich. jedyna droga - nastawić się na szukanie dobra w tych relacjach

i wiesz co mysia? od kilku lat udaje mi się spodziewać się po ludziach dobrego, wierzyć w siłę relacji i w samą siebie - i to działa! już nie doświadczam złych rzeczy od ludzi - nie wypatruję ich usilnie, za to wypatruję tego co dobre i dostaję to, to fajne naprawdę

i wiem że ciebie może to spotkać, życzę ci z głębi serca
przeszłam terapię krótkoterminową - taką opartą o pracę między sesjami z psychologiem, i działało, i działa nadal. Bo to ja dokonałam zmiany, nie magiczna róźdżka psychologa, ale on naprawdę się przydał. Mogę tylko bardzo polecać - dla ciebie samej.

pozdrawiam serdecznie mysia
Innuendo
 
Posty: 277
Dołączył(a): 7 kwi 2009, o 23:30

Postprzez Tygrysek26 » 7 cze 2009, o 11:36

---------- 10:56 07.06.2009 ----------

jak sie zyje w ciagłym strachu to tak sie ma namieszane w głowie

---------- 11:36 ----------

i ja juz chyba wariuje...dosłownie
Avatar użytkownika
Tygrysek26
 
Posty: 523
Dołączył(a): 30 maja 2009, o 16:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Megie » 7 cze 2009, o 12:04

Mysiu jakos tak chcialam cos takiego napisac podobnego co tutaj Innuendo, wiec moze nie subiektywne....

odnoszę wrażenie - to moje subiektywne wrażenie - że właśnie sobie potwierdziłaś takie uwewnętrznione przekonania typu: "nikt mnie nie lubi, nie rozumie, ludziom nie można ufać, nie warto prosić o pomoc" itp. tak śledząc całość wątku i twoje wahania czy go zamknąć czy kontynuować - to tak mi się pomyślało - jeśli jest to dalekie od prawdy jak ziemia do slońca to wybacz -


niegniewaj sie ale tak jakos odczuwam- Ty wiesz jak jest naprawde.
Momentami chcesz zamknac wątek moze wlasnie ze strachu, ze nie zostaniesz zaakceptowana, ze znowu ktos powie, ze "jęczysz" a to Ciebie rani??? i moze wtedy spada poczucie wlasnej wartosci????
Jak tak to moze powinnas z tym zawalczyc i nie dac się tym ludziom, ktorzy moze ranią swiadomnie lub mniej swiadomnie....?????????????????????????????????????


i ja juz chyba wariuje...dosłownie


Spokojnie Mysiu- wdech i wydech... jaka pogoda u Ciebie??? Moze jakis spacerek???????
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Tygrysek26 » 7 cze 2009, o 12:25

pogoda robi sie ładna...na 14 przychodzi na obiad mój chłopak a potem idziemy na pergole zobaczyc nowa fontanne


poprostu przez lata nauczyłam sie ze obrywam ale jakos nie umiem obojetnie na to popatrzec, ze niech tam sobie gadaja bo jak tak usiłowałam robic to tłumiłam to wszytsko w sobie i były momenty ze bez powodu wybuchałam. Powioedziałąm sobie kiedys ze dobrzy ludzie to słabi ludzie i zawsze obrywaja po d... i to prawda wiec zaczełam byc wredna, odszczekiwałam, nie dawałam sie, zrobiłam sie egoistka ale wtedy koło sie zamyka wiec juz nie wiem jaka mam byc??? dobra to zle bo obrywam, zła tez zle bo ...no własnie bo co? jakos mną sie nigdy nie przejmowano ze mi moze byc z jakiegos powodu zle to dlaczego ja mam teraz byc dobra??ludzie zli nie maja sumienia i im lepiej z zyciu, dorabiaja sie czegos , jest im wygodnie a dobrego to sie wykorzystuje i w pracy i w normalnym zyciu. Pogubiłam sie juz.
Avatar użytkownika
Tygrysek26
 
Posty: 523
Dołączył(a): 30 maja 2009, o 16:44
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Megie » 7 cze 2009, o 12:47

potem idziemy na pergole zobaczyc nowa fontanne


Bylam tam raz w zyciu, fajne miejsce...
mam siostre we Wrocku..fajne miasto..

to co napisalas nizej o wykorzystywaniu dobrych ludzi,...
Czulam sie czasem tak jak mieszkałam w Polsce,
W Polsce mam wrazenie jest wyscig, ludzie potrafia byc wredni jak chce osiagnac cel i w takim otoczeniu zeby przetrwac trzeba byc twardym, trzeba potrafic rozpychac sie lokciami.. Wiem, ze nie wszyscy tacy są ale mam takie wspomienia.. ja tak nie umialam, czula sie gorsza na kazdym kroku, bo zawsze ten przebieglejszy wygral... a ja... :cry: ja poprostu chcialam zyc spokojnie...
Tutaj gdzie mieszkam- Nacja- oni sa inni, wieczny spokoj, kazdy zajmuje sie swoim zyciem,, znalezli sie ludzie, ktorzy mi zaufali i uwierzyli we mnie..
ale i inne warunki zycia tutaj sa niz w Polsce.
I chociaz to przykre co tutaj napisze, to spotkalam sie w obcym kraju z ludzmi z Polski, ktorzy wlasnie jakby mieli tylko mozliwosc i okazje to wykorzytsali by dobroc drugiego czlowieka..W stosunku do takich ludzi jestem twarda i granice jakie dziela mnie z tymi ludzimi musza byc jasno zaznaczone..
Tak mysle Mysiu, ze trzeba podchodzic indywidualnie do kazdego czlowieka .. ludzie sa rozni, zli, dobrzy, wykorzystujacy swiadomnie lub nie swiadomnie..Nie ma co sie dac wykorzystac tym zlym...

jak Kuba Bogu tak Bog Kubie...?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 405 gości

cron