Wczoraj...

Problemy związane z depresją.

Postprzez prince » 30 kwi 2009, o 13:27

Trzymaj się Goszka
prince
 

Postprzez wuweiki » 30 kwi 2009, o 14:26

Goszka co u Ciebie?
wuweiki
 

Postprzez Goszka » 30 kwi 2009, o 14:43

Przepraszam że tak długo się nie odzywałam,ale naprawdę źle się czułam,zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Wczoraj poszłam na imprezę pomimo złego samopoczucia,ale nie chciałam sprawić przykrości przyjaciółce,więc posiedziałam trochę i potem poszłam do domu.Wypiłam przez cały czas pół piwa,choć obiecałam sobie że w ten wieczór w ogóle nie wezmę alko do ust.Wzięłam,ale nie dlatego że miałam ochotę,tylko po to żeby czas minął szybciej.Po przedwczorajszej nocy mam naprawdę niezłego stracha przed piciem alkoholu.Chyba organizm mi szwankuje.
A teraz czuję się nadal nie najlepiej ale to już bardziej w sferze psychiki.Jestem cała obolała po tym omdleniu,ale to wszystko wróci do normy.Gorzej z psychiką.
Wszystko wróciło,przez rozpad małżeństwa moich rodziców i problemy którymi oboje obarczali mnie przez ostatnie miesiące.Obecnie mogę liczyć na wsparcie matki,ale ojciec nie daje mi żyć.Czuję się za niego odpowiedzialna jak za dziecko,to że On sobie nie radzi biorę jako własną winę.Coraz bardziej nakręcam się że nie mogę nikomu pomóc chociaż się staram,coraz bardziej bezsilna się czuję i sama nie mogę sobie poradzić.Nie mogę pogodzić się z tym że tak jest.
Nigdy się nie pogodzę.Próbowałam a jest tylko coraz ciężej.Nikt nie ułatwia mi tego.Najpierw wyleją na mnie swoje szambo,a potem słyszę "nie przejmuj się tym".A ja nie potrafię powiedzieć: "Dość!".
Pisałam zresztą o pewnych sprawach związanych z tym problemem na grupie "Rodzice".
Piszecie mi żebym się jakoś trzymała i bardzo Wam dziękuję za to,za wiersze przy których stanęły mi łzy w oczach.Zwłaszcza przy zamieszczonym przez Ciebie Hespero.
Tak szkoda byłoby odchodzić stąd.Ale bezsilność bywa tak wielka,że w końcu stawia się wszystko na jedną kartę.
Gdybym tylko mogła napisać o wszystkim co się dzieje.Sytuacja jest naprawdę beznadziejna :cry:
Nie wiem jak długo jeszcze dam rady dźwigać ten ciężar.Moje życie zależy od szczęścia najbliższych.Czyjeś nieszczęście zżera mnie od środka,drąży coraz bardziej z każdym dniem.Na dodatek czuję się za to wszystko odpowiedzialna bo nie mogę sprawić żeby było lepiej.Nie w porządku kiedy rodzic obarcza własne dziecko swoimi problemami,ja dopiero rozpoczęłam dorosłe życie.Nie mam wsparcia,też chciałabym żeby ktoś mi pomógł,a muszę płacić za błędy własnych rodziców :cry:
Nie widzę tego dalej...
Pójdę do lekarza,powiem o tym co się stało,chociaż tak jakoś wszystko mi jedno...
Szczerze to nie chce mi się żyć.Co to za życie-życie w którym nie mam prawa do szczęścia i spokoju :cry:
Goszka
 

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 14:48

może napisz do nich list ? Napisz jak bardzo cię to rani, jak bardzo czujesz się winna, że to są twoi rodzice i że ich kochasz i jak bardzo przeżywasz. bardzo ogólnikowo znam twoją historię więc nie wiem czy to pomoże. napisałaś że nie umiesz powiedzieć dość. to napisz. napisz że bardzo chcesz im pomóc i zawsze będziesz się starała ale to ich życie, ich sprawa, bo w gruncie rzeczy tak jest - a ty stajesz między motem a kowadłem, jesteś ich córką-przyjaciółką, a nie przyjaciółką jedynie. Myślę że nie zdają sobie sprawy z tej krzywdy jaką ci wyrządzają i z pewnością zrozumieją że nie potrafisz ubrać tego słownie, i łatwiej wylać na kartkę

napisz, wręcz i wyjdź gdzieś, odetchnij że spłynęło to z ciebie, daj im chwilę do przemyśleń. nie pogorszy to na pewno. a może akurat pomoże
Ostatnio edytowano 30 kwi 2009, o 14:50 przez smerfetka0, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez wuweiki » 30 kwi 2009, o 14:49

Gosza.. :pocieszacz:
wuweiki
 

Postprzez Goszka » 30 kwi 2009, o 14:55

Tak ciężko o tym mówić,najciężej mówić bliskim o tym co boli.Nie wiem dlaczego mam w sobie tę barierę.Ostatnio odkryłam że to może wynikać z dzieciństwa.Bo nigdy nie miałam prawa powiedzieć co czuję,co myślę.Zawsze słyszałam tylko "nie wtrącaj się kiedy dorośli rozmawiają","Ty nie masz własnego zdania","Nie dyskutuj" i inne temu podobne.Aż w końcu nie miałam odwagi się odezwać,bo wszystko zostało zduszone w zarodku.
Teraz wymaga się ode mnie abym wyraziła własny pogląd,abym stanęła po czyjejś stronie,osądziła.Teraz?!Za późno.
Nie mam odwagi.Przy rodzicach(zwłaszcza przy ojcu)czuję się jak mała dziewczynka.Przy nim zawsze mam 8 lat.U siebie jestem dorosła.Próbuję być.Czuję jakby to było coś na kształt schizofrenii,można zwariować.Chciałabym napisać ten list...ale krępuje mnie to.Mam w sobie ogromną barierę nie do przeskoczenia(?)...
Jeśli można kochać i nienawidzić jednocześnie,to ja mam chyba coś takiego.
Czuję się pusta w środku,a jednocześnie mam ten ogromny ciężar na duszy.
Goszka
 

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 14:58

do przeskoczenia :)
pomyśl...wiesz, że nie staniesz przed nimi i nie powiesz o uczuciach i o tym co cię dręczy. a taki list... ok. może i krępujący. ale czy może zaszkodzić? myślę że nie pogorszy. To twoi rodzice, oni cię tak czy siak kochają, sami w tym chaosie się zapędzili i zapomnieli, z pewnością nie zdają sobie sprawy z własnych błędów.
usiądź i napisz, zaczniesz i samo się z ciebie "wyleje". dasz radę.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Goszka » 30 kwi 2009, o 15:01

ale wysłać pocztą taki list?Czy dać osobiście do przeczytania?
Nigdy tego nie robiłam...
Na dodatek spoczywa na mnie ciężar kłamstw mojej mamy.Nie mogę powiedzieć ojcu że o wszystkim wiedziałam.Muszę udawać głupka.A ja wiedziałam że ona puszcza go kantem z takim jednym nieodpowiedzialnym dupkiem.
Wiedziałam,a teraz muszę kłamać.
Wiecie jak się czuję :?: :!:
Nienawidzę siebie za to,nienawidzę ich :evil: Nienawidzę kłamstwa i to tego w najbardziej szkodliwym,parszywym wydaniu :cry:
Goszka
 

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 15:07

to napisz osobny list do mamy, powiedz jak się czujesz że musisz kłamać tacie, i osobny tacie gdzie nie będzie kłamstw...jedynie nie cała prawda..nie wspominaj o mamie.. bo to list o tobie. i twoich odczuciach.
uczucia kłamstw wobec taty są "winą" mamy i to jej trzeba o tym powiedzieć.
a daj im jak ci lepiej. nie wiem czy mieszkasz sama czy z którymś z rodziców. myślę że będziesz miała siłę aby po prostu dać do ręki :*
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 30 kwi 2009, o 15:12

Goszko... a dlaczego uważasz, że MUSISZ opowiedzieć się po którejś stronie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Goszka » 30 kwi 2009, o 15:14

nie nie,na szczęście mieszkam sama i to innym województwie.Myślę że gdybym musiała mieszkać z którymkolwiek z nich,to już dawno,podziękowałabym za ten "dar" życia.
Zniszczyło mnie to i nie wiem czy uda mi się coś z tym zrobić.Teraz bliżej mi do rezygnacji niż do walki.
Ewka,to nie tak że ja wewnętrznie czuję że MUSZĘ.Po prostu czuję na sobie presję.Co rozmawiam z ojcem to obarcza mnie swoimi frustracjami i żaden ze sposobów pomocy nie został przez niego przyjęty.Wszystko odrzuca,a jednocześnie wygrzebuje rzeczy z przeszłości na matkę.Mówi mi to wszystko,mówi jak mu ciężko i że jak czegoś nie będzie robił,to wywiozą go "do wariatkowa".
Mówi że nie chce mu się żyć,mówi nam co zrobić z jego prochami po śmierci,grozi mamie że ją załatwi.Chce się mścić.
Słucham tego wszystkiego,a potem nie mogę sobie poradzić.Po co mi to mówi?Po coś chyba mówi.Chyba oczekuje że opowiem się po jego stronie.A ja nie mogę.Nawet wiem że nie ma racji ale nie potrafię tego głośno powiedzieć.Nie potrafię mu się postawić.Widzę jak niszczy siebie.Nic nie mogę zrobić.
Goszka
 

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 15:21

---------- 15:21 30.04.2009 ----------

to nie traktuj tego jako walkę, potraktuj to jako zakończenie tej głupiej sytuacji.
Mieszkasz gdzie indziej więc wyślij im pocztą. Napisz że ich kochasz ale nie chcesz TAK uczestniczyć w ich życiu i napisz jak to cię wyniszcza. napisz wszystko! I żyj, układaj sobie sama wszystko. Oni pomyślą coś zrobią odezwą się, i będziemy myśleć co dalej.

---------- 15:21 ----------

przejrzyj swoje posty.... i to co napisałaś tu wyżej...i napisz ojcu.

moim zdaniem to najlepszy pomysł
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Goszka » 30 kwi 2009, o 15:23

Najgorzej zebrać w sobie odwagę na to wszystko.Jeszcze nigdy nie potrafiłam być wobec nich asertywna,zawsze byłam uległa.A teraz wszystko w środku krzyczy "DOOOŚĆ :!: :!: :!: "
Tylko tego nie zwerbalizowałam.Ojciec czuje że coś jest nie tak i chce rozmawiać a ja nie potrafię,chociaż chciałabym to wyrzucić.
Zawsze robiłam to czego ode mnie oczekiwano.Nawet już nie wiem jak powinnam żyć.Nie wiem czego chcę(gdybym w ogóle chciała).Tak naprawdę nie mam własnego zdania.Nie jestem silna,chociaż się starałam.
Nie wiem co zrobić żeby przestać istnieć....
Goszka
 

Postprzez smerfetka0 » 30 kwi 2009, o 15:29

dasz radę żeby im to napisać :*
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Goszka » 30 kwi 2009, o 15:33

jedyne czego chcę,to mieć prawo do własnego życia...do przeżycia go tak jak chcę,mieć prawo do szczęścia,do spokoju.
Tylko że cały ambaras polega na tym,że ja wiem że nie mam tego prawa.
Co z tego że sama gdzieś tam wewnętrznie je sobie daję,skoro nie przekłada się to na rzeczywistość.Inni nie dają mi tego prawa.O mnie nikt nie pomyśli jeśli sama nie pomyślę o sobie.Co z tego,że może i mogłabym coś zrobić,skoro czuję że determinuje mnie to co na zewnątrz?
Beznadzieja.
Goszka
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 483 gości

cron