Przepraszam że tak długo się nie odzywałam,ale naprawdę źle się czułam,zarówno psychicznie jak i fizycznie.
Wczoraj poszłam na imprezę pomimo złego samopoczucia,ale nie chciałam sprawić przykrości przyjaciółce,więc posiedziałam trochę i potem poszłam do domu.Wypiłam przez cały czas pół piwa,choć obiecałam sobie że w ten wieczór w ogóle nie wezmę alko do ust.Wzięłam,ale nie dlatego że miałam ochotę,tylko po to żeby czas minął szybciej.Po przedwczorajszej nocy mam naprawdę niezłego stracha przed piciem alkoholu.Chyba organizm mi szwankuje.
A teraz czuję się nadal nie najlepiej ale to już bardziej w sferze psychiki.Jestem cała obolała po tym omdleniu,ale to wszystko wróci do normy.Gorzej z psychiką.
Wszystko wróciło,przez rozpad małżeństwa moich rodziców i problemy którymi oboje obarczali mnie przez ostatnie miesiące.Obecnie mogę liczyć na wsparcie matki,ale ojciec nie daje mi żyć.Czuję się za niego odpowiedzialna jak za dziecko,to że On sobie nie radzi biorę jako własną winę.Coraz bardziej nakręcam się że nie mogę nikomu pomóc chociaż się staram,coraz bardziej bezsilna się czuję i sama nie mogę sobie poradzić.Nie mogę pogodzić się z tym że tak jest.
Nigdy się nie pogodzę.Próbowałam a jest tylko coraz ciężej.Nikt nie ułatwia mi tego.Najpierw wyleją na mnie swoje szambo,a potem słyszę "nie przejmuj się tym".A ja nie potrafię powiedzieć: "Dość!".
Pisałam zresztą o pewnych sprawach związanych z tym problemem na grupie "Rodzice".
Piszecie mi żebym się jakoś trzymała i bardzo Wam dziękuję za to,za wiersze przy których stanęły mi łzy w oczach.Zwłaszcza przy zamieszczonym przez Ciebie Hespero.
Tak szkoda byłoby odchodzić stąd.Ale bezsilność bywa tak wielka,że w końcu stawia się wszystko na jedną kartę.
Gdybym tylko mogła napisać o wszystkim co się dzieje.Sytuacja jest naprawdę beznadziejna
Nie wiem jak długo jeszcze dam rady dźwigać ten ciężar.Moje życie zależy od szczęścia najbliższych.Czyjeś nieszczęście zżera mnie od środka,drąży coraz bardziej z każdym dniem.Na dodatek czuję się za to wszystko odpowiedzialna bo nie mogę sprawić żeby było lepiej.Nie w porządku kiedy rodzic obarcza własne dziecko swoimi problemami,ja dopiero rozpoczęłam dorosłe życie.Nie mam wsparcia,też chciałabym żeby ktoś mi pomógł,a muszę płacić za błędy własnych rodziców
Nie widzę tego dalej...
Pójdę do lekarza,powiem o tym co się stało,chociaż tak jakoś wszystko mi jedno...
Szczerze to nie chce mi się żyć.Co to za życie-życie w którym nie mam prawa do szczęścia i spokoju