Babcia...

Rozmowy ogólne.

Re: Babcia...

Postprzez Bianka » 7 lis 2011, o 18:49

Mahika a kto się mamą zajmował? zajmuje? słyszałam, że to dwóch piguł potrzeba do np dźwigania:(
Moja babcia ma 89 lat, niestety do tego jeszcze ma infekcję nerki, nie ma z nią kontaktu:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Babcia...

Postprzez mahika » 7 lis 2011, o 19:01

pierwsze 3 tygodnie nie była mama przytomna, jak otwierała oczy to nie wiedziała nic, nie pamietała, czasem chciała wstawac, ale nie mogła.
Wtedy była w szpitalu i tam sie nią zajmowali, a nas uczyli co mamy robic.

A po 3 tygodniach obudziła sie i lezała jeszcze tydzień.
wypożyczyliśmy ze szpitala takie łózko i mama wróciła do domu.
tata pracował, to ja z siostrą,
potem tata, tak na zmiane.
myliśmy mamę, przebieraliśmy, mama powoli uczyła sie do czego np. służy widelec itd...
mama zaczeła wstawac do toalety ale powoli.
jedna noga jest sztywna, a druga sprawna, wiec uczyła sie tak,
my jej pomagamy do dziś, próbowała na kuli,
ale nie umiała.

Trzeba było dostosowac łazienkę, wanna odpada,
bo zanurzenie w wodzie grozi udarem
więc prysznic i poręcze, ale to później.
pod prysznicem krzesełko.

Mama była bardzo chora do tego na jelita
i lżej chora na inne rzeczy.

Wiek twojej babci jest słuszny, mama 40 lat mniej, było jej może łatwiej, chociaż nie dawali jej szans na przeżycie.

O wszystko trzeba pytac lekarzy.
Poszukaj sobie moze też forum, grupy wsparcia osób i rodzin po udarze.
Tam wiele rzeczy Ci powiedzą, bo ja tak szukałam.

Jeśli babcia jest nieprzytomna, to trzeba 2 osoby żeby podnieśc.
Jeśli bedzie przytomna i będzie dochodzic do siebie, to może będzie współpracować i będzie lżej.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Babcia...

Postprzez Bianka » 7 lis 2011, o 19:45

dzięki:( poszukam tych stron, wiek Babci jest niestety kluczowy:( do tego inne problemy, no i problemy z chodzeniem, bardzo chore kolana więc teraz to już w ogóle mało prawdopodobne mi się wydaje:/ zobaczymy co jutro powiedzą:(:( starość jest straszna..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Babcia...

Postprzez mahika » 7 lis 2011, o 19:54

Bianka napisał(a):starość jest straszna..

dużo zależy jacy ludzie nas otaczają....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Babcia...

Postprzez Bianka » 7 lis 2011, o 19:57

Moja Babcia nie wie kto ją otacza, a jeszcze tak niedawno sprawna całkiem umysłowo osoba co w tym wieku jest wyjątkowe! szykowała się do mojego dziadka na cmentarz, myślała w co się ubierze a teraz leży na obskórnej sali z samymi facetami w okropnym stanie:( koszmar:( bezradna, zdana na innych jak dziecko:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Babcia...

Postprzez mahika » 7 lis 2011, o 20:00

dużo czasu mi zajęło zaakceptowanie nowej sytuacji.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Re: Babcia...

Postprzez kochamslonko » 8 lis 2011, o 14:49

Bianka strasznie mi przykro, musi być Ci bardzo cięzko.
Życzę siły.

Niestety nie wiem co Ci doradzić w związku z Babcią...nigdy nie miałam podobnej sytuacji ani choroby w rodzinie. Ale trzymam kciuki by sytuacja nie była tak ciężka do rozwiązania.

Natomiast jeśli chodzi o Twoje relacje z Mamą to myślę, że masz podobnie jak moja przyjaciółka. Ja akurat z moją Mamą się przyjaźnie, zawsze mogę na nią liczyć bo jest bardzo silną, ambitną i zaradną kobietą. Natomiast moja Przyjaciółka zawsze musiała swoją Mamę tak jak to ujęłaś "niańczyć". Bo ojciec alkoholik, więc ona ja wspierała, teraz kiedy ma swoja rodzinę, nadal nie moze na nią specjalnie liczyć, chyba ze jasno określi i powie co też jej Mama ma zrobić. Odkąd się znamy mówiła mi, że nigdy nie chce być jak jej Mama. Wiecznie nieporadna, bez pracy, usługująca ojcu i znosząca jego wyskoki. Niestety widzę, że mimo to powiela ten stereotyp. Myślę, że Ty nienawidzisz słabości swojej MAmy i nie lubisz jej kiedy się tak daje wykorzystywać bo boisz się być taka jak Ona.
Avatar użytkownika
kochamslonko
 
Posty: 33
Dołączył(a): 6 lis 2011, o 19:19

Re: Babcia...

Postprzez Bianka » 8 lis 2011, o 15:35

Babcia ma na dokładkę zapalenie płuc! :cry:

Słonko jak byłam mama byłam z mamą bardzo silnie związana, miałam nerwicę od maleńkiego i bez mamy w ogóle nie czułam się bezpiecznie, żyłyśmy w symbiozie jak to moja terapeutka określiła, ale z biegiem lat uświadomiłam sobie jaka moja mama jest i to był szok...odczułam brak wsparcia, nastawienie na siebie, bagatelizacje, rolę ofiary itp itd, jestem do niej najbardziej podobna tylko, że ja to widzę i to jest ten plus, ja poradziłam sobie z przemocą w rodzinie, oczywiście przez ileś lat byłam ofiarą, odkąd zaczęły się związki, ostatni który skończył się małżeństwem, postąpiłam inaczej niż zwykle, nie chciałam być ofiarą, gdyby nie ta moja zmiana, wszystko potoczyłoby się inaczej...mama daje mi masę obciążeń, wiele rzeczy których nie zrobiłam, to hamulec który mi we łbie założyła, uczę się od nowa, ale czeka mnie ciężka droga...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Babcia...

Postprzez Księżycowa » 8 lis 2011, o 16:43

Bianko.... obawiam się, że oragnizm jest słabszy, coraz bardziej...

Życzę Ci dużo sił na prawdę... pamiętam jakie to trudne :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Re: Babcia...

Postprzez caterpillar » 8 lis 2011, o 17:09

Bianko duzo widze wspolnego z moja historia babci wiec chce Ci powiedziec ,ze cie bardzo rozumiem ..nie mam teraz czasu ale jak znajde chwile napisze moze cos pozmoze

pozdrawiam!

p.s. Mahika podziwiam organizjacje i determinacje rodziny .. wasza mama ma ogromne szczescie

ucieka pa!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Babcia...

Postprzez Bianka » 8 lis 2011, o 23:42

Ok Cat...

Miałam jutro jechać do Babci, nie pojadę, niania jest chora, nie mam z kim maludy zostawić:(

Matka mnie zaczepia o byle co i to tak jakbym popełniała jakieś zbrodnie, o pierdoły, rozumiem, że jest teraz w dole i stresie, ale po pierwsze wspieram ją a po drugie ja się k... też mam czym martwić!:(:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Babcia...

Postprzez caterpillar » 9 lis 2011, o 00:57

kurcze skasowalo mi sie :/

zapalenie pluc jest czeste w takich przypadkach , ci co dlugo leza powinni pyc podnoszeni" opukiwani " smarowani ,zeby plyny nie zalegaly ale niestety czesto sie konczy tak ,ze siada uklad oddechowo krazeniowy wlasnie .

Ja Bianko jestem bardzo sceptyczna poniewaz moim zdaniem bez dania w lape albo znajomosci to musicie wzwyczajnie dzialac na wlasna reke i albo wykupic prywatna opieke albo bywac czesto na zmiany.

pielegniarki powinny wam powiedzic co trzeba przyniesc (plyn do plukania zebow ,balsam itp)

co do obracania ...u nas musialy byc 3 osoby wiec ja bylam codziennie +karmilam bo pielegniarki mialy w d.pie

jedynie erka byla naprawde super zorganizowana i zlego slowanie moge powiedziec.

jesi to nie erka to dziwie sie czemu babcia lezy razem z mezczynami :? .

pytajcie o rechabilitacje jest nawet podobno dostepny psycholog ale u nas nikt nigdy nie dotarl skonczyo sie na obietnicach
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Babcia...

Postprzez Bianka » 9 lis 2011, o 01:08

Cat ale mówisz o szpitalu? to jest oiom czy tam erka, taka sala z oknami na dyżurkę, nie zwykła sala, tam można wchodzić na krótko, oni leżących pacjentów oklepują, karmią itp
Nie mogę się z tym wszystkim pogodzić, staram się nie myśleć, nie rozmawiam z nikim, nie mam siły...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Re: Babcia...

Postprzez caterpillar » 9 lis 2011, o 01:11

starosc nie jest taka straszna ..straszna jest choroba i no ,ze czlowiek jest niezaradny i trafia do szpitala..wowczas jest skazany na laske (dokladnie)

rozmawialm z wieloa starszymi osobami ,ktore mowily ,ze na wlasne prosby wypisywali sie ze szpitali nawet w bardzo ciekim stanie i co dziwne w domu ozywali..nie dziwie sie dobry pacjent to taki ,ktory sam wszystko kolo siebie zrobi :?

moja bacia tez sie zmienila totalnie z dnia na dzien w zupelnie inna osobe jeszcze to traktowanie przez personel :?

eh nawet nie chce sie wspominac :cry:

moja przyjaciolka pielegniarka jak uslyszala co dolega mojej baci kazal mi jechac do PL ja myslalam ,ze to przejdzie po tygodniu ..ciesze sie ,ze bylam do konca ,wiec bianko wykorzystaj kazda okazje 89 lat to naprawde kawla przezytego ..czasu moja miala 73.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Re: Babcia...

Postprzez caterpillar » 9 lis 2011, o 01:14

Cat ale mówisz o szpitalu? to jest oiom czy tam erka, taka sala z oknami na dyżurkę, nie zwykła sala, tam można wchodzić na krótko, oni leżących pacjentów oklepują, karmią itp
Nie mogę się z tym wszystkim pogodzić, staram się nie myśleć, nie rozmawiam z nikim, nie mam siły...


tak to ten odzdzial ..rozumiem my tez wowczas mielismy ograniczony dostep ale tam akurat zajmowali sie najlepiej
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Dyskusyjne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 401 gości

cron