wściekłe krowy nas nie zabiły,
ptaki z grypą i świnki z grypą też nie, to i ogórki nas nie powalą
ale mam nie lada problemy ze sprzedażą ogórków pomidorów, sałat i rzodkiewek.
Że nie wspomnę o producentach, którym ręce też już opadają.
Żeby się wszyscy panikarze nie dziwili jak na jesieni, na czas przetworów ceny osiągną horrendalną wysokość.
Doszło do tego, ze nawet sadzonek ogórków nikt nie kupuje
Taka mentalność jakaś