W poszukiwaniu odpowiedniej ścieżki..

Problemy z partnerami.

W poszukiwaniu odpowiedniej ścieżki..

Postprzez 7tzu9l » 6 lut 2010, o 23:43

Od dwóch tygodni zastanawiam się czy napisać/opisać moja sytuację czy nie. Pisząc to, jeszcze nie wiem czy wyślę to na forum..
A jednak wysłałem;)

Jestem 24 letnim mężczyzną, dość dojrzałym emocjonalnie – przynajmniej tak mi się wydaje. Aktualnie do ponad pół roku mieszkam z kobietą, z którą jestem od prawie 3 lat. Tak naprawdę jest to zarówno dla mnie, jak i dla Niej, pierwszy poważny związek. Związek z osobą, z która można się związać na całe życie. Związek, w którym wszystkiego się nauczyliśmy. Wszystkiego – wcześniej było raczej kilka krótkotrwałych związków – zarówno moich jak i Jej. Dlatego uczyliśmy się poznawania drugiej osoby, spędzania wspólnych chwil, pierwsze wyjazdy kilkudniowe.. później pojawiła się miłość, pierwsze uczucie do drugiej osoby. Później nauka mieszkania tylko we dwoje. Dlatego napisałem, że wszystkiego uczyliśmy się w tym związku, dlatego chyba jest/było (zaraz może to się wyjaśni) nam tak dobrze, bo byliśmy na podobny poziomie w poznawaniu życia we dwoje. Oboje jesteśmy ludźmi ambitnymi, pracowitymi, mającymi podobne cele, aczkolwiek różne zainteresowania. Ale miłość sprawia, że interesujesz się zainteresowaniami tej drugiej osoby i na odwrót. Raczej oboje jesteśmy typami domowników, mamy wspólnych znajomych. Ale raczej wszystko robimy razem. Ja chodzę z Nią na spotkania jej znajomych, Ona ze mną na spotkania z moimi znajomymi. Ale tak naprawdę najwięcej czasu spędzamy razem, tylko we dwoje. Ostatni sylwester spędziliśmy tylko we dwoje w domu i uważam, że był do najlepszy sylwester w życiu. Nie dziesiątki znajomych czy super miejsce, ale tylko Ona daje mi szczęście. Wiem, że ją kocham i wiem, że jest to kobieta, z którą mógłbym spędzić resztę życia, ale się boję.. Strach pojawił się niedawno. Ponad miesiąc temu. Gdy w pracy (pracuję w małej firmie – kilku osobowej, gdzie wszyscy się znają) pojawiła się Ona. Nie ukrywam faktu, że w momencie przedstawiania zainteresowała mnie. Później przyszła impreza firmowa bez osób towarzyszących, którą w sumie spędziliśmy razem. Ale tylko i wyłącznie na stopie koleżeńskiej – zresztą jest tak do teraz, żadnych czynów, których mógłbym żałować, co najwyżej te myśli. Po imprezie kilka maili dziennie – ot, taki sposób na komunikację między pokojami, gdy pracodawca zabrania instalowania komunikatorów i krzywo patrzy na ‘plotkowanie’. Ponadto dodam, że pracuję w firmie od roku, gdzie są praktycznie same kobiety i żadna inna mnie w żaden sposób nie zainteresowało. Mimo iż, są to naprawdę ładne kobiety. Mało tego – taka dygresja – przez te 3 lata, żadna inna kobieta mnie nie interesowała. Nie oglądałem się za innymi, nie byłem podatny na zainteresowanie ze strony płci pięknej. Po prostu w związku miałem wszystko czego chciałem i niczego innego nie potrzebowałem. Wracając do tematu, napisaliśmy kilkadziesiąt maili i smsów – o których nie wiem moja dziewczyna. Po jakimś czasie, ‘złapałem’ się na tym, że siedzę przed komputerem w oczekiwaniu na odpowiedź na maila (wysyłaliśmy maile nawet gdy nie byliśmy w pracy). Mało tego, całymi dniami potrafiłem myśleć o Niej. Oboje żyjemy w stabilnych związkach (Ona wiem, że ja mam dziewczynę, ja wiem, że Ona ma chłopaka), jesteśmy w podobnym wieku. Moja dziewczyna wyjechała na kilka dni, więc postanowiłem wyskoczyć na zwykła kawę z tą koleżanką z pracy (raczej jak jest moja dziewczyna w domu, to nie wychodzę samemu. Wychodzimy razem). Oczywiście, była zwykła kawa i krótki spacer i nic więcej. Ale.. najgorsze było później, gdy już wróciłem do pustego mieszkania i uświadomiłem sobie, że dawno tak się nie śmiałem, nie bawiłem, nie rozmawiałem w taki sposób. Może to dziwnie i zbyt pochopnie zabrzmi, ale dawno nie byłem tak szczęśliwy, jak przez te kilka godzin. Chodzi mi o szczęście w rozumieniu endorfin, taki krótkotrwały stan gigantycznego szczęścia. I tu pojawia się problem.. strach.. Bo patrząc racjonalnie, na chłodno, myśląc rozumem, więc że kocham moją dziewczynę i wiem, że możemy stworzyć związek na lata. Tym bardziej, że moja dziewczyna, świata poza mną nie widzi i wiem, że ona też mnie kocha. Ale są myśli, dużo tych myśli, gdzie nie kieruje się rozumem i zastanawiam się czy kobietą z którą jestem jest tą z którą chcę być resztę życia. Problem polega na tym, że nie wiem co zrobić, ponieważ nie chcę pochopnie, przez zauroczenie, kończyć dobrego i długiego związku. A z drugiej strony boję się, że stracę życie z nie tą kobietą. Wiem, że moja obecna dziewczyna ma mnóstwo cech, których poszukiwałem u kobiet. A nowopoznana osoba jest zupełnie inna, może nie byłbym w stanie z Nią zbudować takiego związku. I jestem tego świadomy, że to zwykłe zauroczenie. Widzę to, że na szali jest miłość przeciwko zauroczeniu. Ale jak sobie poradzić z tym zauroczeniem, żeby nie zrobić czego głupiego, czego później będzie się całe życie żałować? Z jednej strony, chciałbym się przekonać co byłoby gdyby porwało mnie zauroczenie, ale z drugiej strony nie potrafiłbym spojrzeć w oczy mojej dziewczynie, gdybym zrobił krok za daleko w kwestii zauroczenia.

Nie wiem na co liczę, czego oczekuje, może mi powiedzie jak sobie radzić z zauroczenie. Czy jeśli pojawiły się wątpliwości odnośnie związku to może to nie miłość? Zastanawiałem się nawet nad zmianą pracy, tylko żeby się odciąć, ale nie łatwo znaleźć odpowiednie stanowisko w krótkim czasie. Po prostu gdzieś się zagubiłem i teraz nie umiem wrócić na właściwą ścieżkę..

Pozdrawiam:)
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Postprzez caterpillar » 7 lut 2010, o 00:07

Witaj kolego! (masz tak cholernie trudny nick ,ze sobie go daruje :wink: )

hmm troche nie rozumiem jednej sprawy bo Twoje zycie z dziewczyna opisujesz jako sielanka (czyli cos co jest mile i sprawia radosc)

a pozniej piszesz ,ze z kolezanka dawno juz tak sie nie usmiales ,tak milo nie spedziles czasu...

moze jest tak ,ze sam przed soba troche koloryzujesz swoj zwiazek?
MOZE

ja mysle ,ze jesli zalezy Ci na Twojej obecnej partnerce,jesli uwazasz ,ze to co teraz doswiadczasz to zwykly flirt to mysle ,ze lepiej go uciac,nawet drastycznie.

czyli nie wyskakiwac na kawke i przestac odpisywac na maile..najlepiej jasno wyznaczyc granice.

skoro dobrze Ci z dziewczyna to mysle ,ze nie warto ryzykowac.

zycze rozwagi i dystansu!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez lili » 7 lut 2010, o 01:15

kolego z trudnym nickiem

po pierwsze gratuluje Ci mimo młodego wieku odpowiedzialności cywilnej i poziomu refleksji, jakiego mógłby pozazdrościć Ci niejeden 30latek albo i starszy pan. Większość facetów na Twoim miejscu podobne refleksje nad tym co zrobić ma dopiero, jak prześpi się z koleżanką...
Dlatego niezmiernie mi imponujesz, naprawdę.
Masz trudną sytuację, co tu dużo mówić, ale jako starsza koleżanka, myślę, że Twój związek po prostu wszedł w fazę rutyny, okrzepł i nie jest już tak atrakcyjny (powierzchownie) jak kiedyś. Zawsze na początku jest najfajniej, potem coraz trudniej chyba. Jedno co wiem na pewno, to jeśli uda wam się przejść zwycięsko przez tą małą burzę, to będziecie dużo silniejsi.
A teraz do rzeczy. Co ja bym zrobiła na Twoim miejscu? Na pewno nie rób dwóch rzeczy na raz bo się nie wyrobisz :) Spróbuj na jakiś czas skoncentrować się tylko na dziewczynie i zobacz, czy znajdziesz przy niej to czego zaczęło Ci brakować a co znajdujesz przy tej drugiej. Jeśli nie- ryzyk fizyk. Na pewno nie warto marnować życia przy kimś przez zasiedzenie ale też związek na siłę nie będzie udany. Czas zapewne pokaże, czy Twój związek jest na tyle silny na ile chciałbyś żeby był. Może też się tak zdarzyć, że ta nowa osoba na tyle mocno i na tyle długo zaprzątnie Twoje myśli, że będziesz musiał przyznać się do tego przed swoją dziewczyną i przed sobą i przed tą nową osobą.
Tak ogólni powiem tak: po pierwsze nie kłam, a po drugie nie spotykaj się z nimi obiema na raz. Jeśli się wyda, żadna Ci tego nie wybaczy i pewnie nie będzie się chciała nawet kolegować.

pozdrawiam
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Re: W poszukiwaniu odpowiedniej ścieżki..

Postprzez ewka » 7 lut 2010, o 12:26

7tzu9l napisał(a):Z jednej strony, chciałbym się przekonać co byłoby gdyby porwało mnie zauroczenie, ale z drugiej strony nie potrafiłbym spojrzeć w oczy mojej dziewczynie, gdybym zrobił krok za daleko w kwestii zauroczenia.

Tego się nie da pogodzić... nie da rady "przekonać się" bez skutków ubocznych. Jak dla mnie, to jest typowe zauroczenie. I takich zauroczeń można mieć w życiu ileś... ale czy to znaczy, że każdy "obiekt" będzie budził wątpliwość co do istniejącego związku? Nooo... nie na tym życie polega.

Nie zrobiłeś jeszcze nic strasznego, ale podążasz drogą, która Cię może do tego zaprowadzić. Zdajesz sobie z tego sprawę? I z tego, że swoją dziewczynę już zdradzasz, choć nie fizycznie? Jeszcze nie? Robisz wszystko, aby się coraz bardziej pogrążyć... nie robisz nic, aby sobie trochę poprzeszkadzać. Setki maili i smsów na pewno sprzyjają temu, w co się zapadasz.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 7 lut 2010, o 13:33

i jeszcze jedno..nie chce pisac tu brazylijskich milosnych historyjek :P ..ale

piszesz ,zeTwoja kolezanka tez jest w zwiazku wiec moze byc tak,ze rowniez padla "ofiara" zauroczenia i tez sie mota.
a moze byc tak ,ze to zwykla flirciara,ktora w ten sposob radzi sobie z monotonia w zwiazku

wiec moze byc tak ,ze ty sie w niej zakochasz po uszy i rozwalisz swoj zwiazek a ona za miesiac zauroczy sie w kolejnym koledze z pracy :?

przemysl wszystko to co napisaly Ci dziewczyny
+ moj czarny scenariusz :wink:

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez 7tzu9l » 7 lut 2010, o 14:01

Może po kolei.. A jakbym zapomniał na końcu dodać, to już teraz dziękuję Wam za odzew! :)

caterpillar
Zacznę od końca - zycze rozwagi i dystansu! - tego chyba najbardziej mi potrzeba..
A odnośnie sielanki mojego związku - wiadomo, że się kłócimy, są jakieś spory, ale wydaje mi się, że to normalne mieszkając ze sobą. Przede wszystkim istotne jest to, że nie kłócimy się o jakieś poważne sprawy, tylko raczej drobne - jak moje rozwalone koszule, albo Jej dokumenty walające się po całym mieszkaniu. Takie zupełnie przyziemne sprawy. Przyznaje, że czasem są one (kłótnie) męczące, ale raczej szybko się godzimy i wszystko wraca do normy.
A odnośnie miło spędzonego czasu - chodzi o to, że wydaje mi się, iż mój związek wkroczył w fazę przyzwyczajenia, rutyny.. Dlatego tak rzadko zdarza nam się wspólnie tyle śmiać i cieszyć sobą. Oczywiście nie mówię, że już się nie śmiejemy razem, tylko jest tego zdecydowanie mniej niż na początku. Pod tym względem napisałem, że z koleżanką świetnie się bawiłem.
Granica jest jasno określona w mojej głowie, tylko obawiam się jej trwałości.. Tego czy pod wpływem chwili nie zrobię czegoś czego później będę żałował. Przytoczę tutaj przykład - teraz siedząc, racjonalnie myśląc i pisząc odpowiedź -uważam, że faktycznie najlepszym rozwiązaniem będzie drastyczne zerwanie kontaktu (zresztą to już rozważałem, ale zmiana pracy jest trochę mało możliwa - za dużo się starałem o stanowisko, aby teraz to stracić to po 1. a po 2. nawet jak zmienię pracę, zawsze może pojawić się inna 'koleżanka'. Jak się z tym nie uporam teraz to w życiu wiele razy wyląduję na zakręcie i nie będzie gwarancji, że nie wylecę całkiem z trasy..) Ale wracając do wątku - teraz myślę, że najlepiej będzie zerwać kontakt, albo przynajmniej bardzo ograniczyć, ale w momencie gdy dostaje maila nie potrafię się opanować i nie odpisywać na niego. Po prostu te wszystkie rozmyślenia gdzieś uciekają i pojawia się impuls, że muszę. Takie trochę uzależnienie..


lili
Wiesz co - pozwolę sobie przejść na 'Ty', mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko - wydaje mi się, że po prostu teraz jeszcze ja mogę decydować. Że wszystko zależy ode mnie, ja rozdaję karty i to ja muszę podjąć decyzję. Jakbym zrobił krok za daleko to już niewiele, a na pewno dużo mniej, by ode mnie zależało.
Wydaje mi się, że masz rację - dokładnie to napisałem wyżej - rutyna, przyzwyczajenie. Nie jest tak jak kiedyś.. Ale nie oszukujmy się, chyba w każdym związku pojawia się rutyna - może 'rutyna' brzmi tak strasznie i nie każdy się do niej przyznaje, ale wydaje mi się, że ona zawsze się pojawia.
Spotkań z obiema nie uniknę - z jedną mieszkam, z drugą pracuję. Zakładając że śpię 8h/dobę, z każdą z nich spędzam tyle samo czasu.. Ale wydaje mi się, że dobrze to napisałaś - trzeba się skoncentrować, może nawet na siłę, ale przez jakiś okres zapomnieć o koleżance. Wszystko wydaje się takie proste jak to piszę, a rzeczywistość weryfikuje wszystko.. Na pewno nie chciałbym żadnej z nich wtajemniczać w moje myśli - nie ma sensu obarczać ich tym. Ale może faktycznie to ślepa uliczka i kiedyś będzie trzeba..
po pierwsze nie kłam - Nie mówienie o moich rozterkach to już kłamstwo w pewnym sensie. Może się mylę i wyprowadzisz(cie) mnie z błędu, ale na chwilę obecną uważam, że takie 'kłamstwo' jest lepsze. Po co mieszać w głowach innym..
Jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy, o której warto wspomnieć. Przez te 3 lata oboje się zmieniliśmy. I paradoksalnie, Ona zmieniła się na lepszą, a ja na gorszą osobę. Wyjaśniam - ja mam strasznie trudny charakter, ciężko ze mną żyć. Dlatego wcześniejsze związki szybko się wypalały, bo dziewczyny mi ulegały, a nie tego szukałem. Natomiast obecna dziewczyna jest, a raczej była, silną osobowością. Stawiała na swoim, w pewnym sensie rywalizowaliśmy i to mnie strasznie kręciło. Podobało mi się to, że kobieta nie jest uległa, że walczy o swoje, że potrafi postawić na swoim. I na początku było tak, że to ja byłem raczej tym czułym, który potrzebował bliskości. Natomiast przez te 3 lata zmieniliśmy się tak, że teraz Ona jest uległa, nie rywalizuje, odpuszcza. A z kolei ja stałem sie 'potworem'. Brakuje mi tej twardej dziewczyny..

ewka
Masz jak najbardziej rację - 'zwykłe zauroczenie' - tylko jak z tym funkcjonować?! W tym problem - jak przetrwać to zauroczenie, jak nie zrobić czegoś czego będzie się żałować?
Nie zrobiłeś jeszcze nic strasznego, ale podążasz drogą, która Cię może do tego zaprowadzić. - stąd mój post. Wiem, że jeszcze mogę zawrócić, tylko nie do końca wiem jak. Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską. Dlatego staram się nie trwać w tym stanie tylko 'coś' z tym zrobić. Tak trudno jest zachować dystans, bo teraz czuję, że przecież potrafię NIE odpisać na maila.. przecież to nic wielkiego.. Więc w czym problem?! Ano w tym, że jak już dostanę tego maila, to nie potrafię nie odpisać.. Nie potrafię zamknąć laptopa i pójść - nie wiem np. pozmywać naczyń - tylko, żeby nie odpisywać. Może nie wiem co czuję osoba uzależniona od używek, ale wydaje mi się, że ten stan jest podobny..
A że dziewczynę zdradzam to wiem - bo niby dlaczego ten post, skoro nic złego jeszcze nie zrobiłem?! Stąd że te myśli są i nie chcą odejść. Stąd, że gdyby się dowiedziała o tych rozterkach strasznie by ją to zabolało. Może faktycznie nie czuję poczucia winy, że zdradzam, ale poczucie że robię coś niewłaściwego jest. I wiem, również że jestem na równi pochyłej i jeśli nic z tym nie zrobię to pogrążę się. Ale co z tego, że wiem, jak nie potrafię nic z tym zrobić. W ramach wyjaśnienia - na samym początku napisałem, że dwa tygodnie zastanawiałem się czy napisać post - bo mniej więcej tyle czasu staram się coś z tym zrobić. Wtedy uświadomiłem sobie, że tak nie powinno być, że gdzieś się zgubiłem.. zbłądziłem..


caterpillar
Napisałaś w czasie pisania postu, więc odpiszę tutaj.
Twój czarny scenariusz mógłby być prawdziwy, niczego nie da się wykluczyć, ale.. Raczej zawsze potrafiłem poznać się na ludziach - obecny związek zaczął się od pierwszego spotkania - piwo poprzez wspólnego znajomego. Praktycznie po pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy, że to TO. Że kurcze takiej osoby się szukało pół życia. Nie wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia i taka tez nie była ta. Dlatego napisałem od pierwszego spotkania. Kompletnie się nie znaliśmy, ale kilka godzin wspólnie przegadanych podczas tego piwa, i wiesz już wszystko.. Ale wracając - jedna z moich wad to robienie dużo dygresji.. - potrafię rozpoznać się na ludziach i koleżanka raczej taka nie jest. To raczej ja byłem osobą 'inicjującą'. Ja pierwszy wziąłem numer telefonu.. ja napisałem pierwszego maila.. ja zaproponowałem kawę.. ja zaproponowałem spacer.. Może to brak asertywności u Niej, a może po prostu jest na podobnym poziomie w związku (też raczej długim). Ale czarnego scenariusza również nie można wykluczyć, dlatego nie chcę robić nic pochopnie..


W każdym razie - dziękuję Wam za odpowiedzi!
Nie wiem czy to coś da, ale przynajmniej czuję, że coś robię, że nie jest za późno i że jeszcze można zawrócić..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Postprzez ewka » 7 lut 2010, o 14:22

No proszę - wszystko wiesz, wszystkiego jesteś świadomy... pozostaje przekuć to na czyny. Coś sobie narzucić i to realizować - samo się nie zrobi nic.

Nie wiem czy to coś da, ale przynajmniej czuję, że coś robię, że nie jest za późno i że jeszcze można zawrócić..

Moje wrażenie jest takie: samo pisanie nic nie da, choć być może zapewniasz sobie jakieś poczucie działania. Ale co to za działanie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caterpillar » 7 lut 2010, o 14:23

kolego ja jednak mysle ,ze ta granice to zaczynasz juz mocno naciagac

Po jakimś czasie, ‘złapałem’ się na tym, że siedzę przed komputerem w oczekiwaniu na odpowiedź na maila (wysyłaliśmy maile nawet gdy nie byliśmy w pracy). Mało tego, całymi dniami potrafiłem myśleć o Niej.


nie musi dojsc do seksu ,zeby mowic o zdradzie wiec uwazaj.

problem w tym ,ze zawsze bedziesz trafial na bardziej interesujaca od obecnej :roll:

ta jest malo asertywna wiec imponuje ci bardziej przebojowa..bedziesz z przebojawa zaimponuje Ci romantyczna,nieprzewidywalna itd

jasne ,ze nie jest powiedziane ,ze obecna milosc musi byc ta na zawsze...tylko czy to rozwane aby zmieniac ja za kazdym razem gdy nadejdzie zauroczenie?

ja mysle ,ze najlepszym sposobem tak jak w uzaleznieniach hehe :wink:
jest calkowita abstynencja..wowczas zobaczysz co siedzi w Twojej glowie..czy to faktycznie mocne bum czy raczej fascynacja nowoscia,ktora moze sie opatrzec ,osluchac za czas jakis.

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez 7tzu9l » 7 lut 2010, o 14:41

ewka
Nie chciałem, żeby to co napisałem zabrzmiało, jakbym wszystko wiedział. Bo tak nie jest, gdyby tak było nie pisałbym tutaj. Naprawdę jestem wdzięczny za Wasze słowa!
Dobrze powiedziane - poczucie działania - tylko chyba nie o to chodzi. Bo przed innymi można 'oszukiwać' ale samego siebie nie da się oszukać, bo kiedyś przyjdzie chwila, że spojrzy się w przysłowiowe lustro i powie 'chłopie, co żeś ty zrobił'..


caterpillar
Zdecydowanie nie rozważne, żeby zmieniać. Dlatego staram się walczyć z tym zauroczeniem.


Skoro trzy, mądrzejsze i z pewnością bardziej doświadczone ode mnie osoby, sugerują, 'abstynencję' to chyba nie ma wyjścia. Czasami chyba człowiek wie co ma zrobić, ale nie dopuszcza do siebie tego, bo to mało wygodne. W takich sytuacja potrzeba usłyszeć zdecydowanego - 'Tak, masz skończyć to co zacząłeś..'

Dzisiaj nie wiem jeszcze co z tego wszystkiego wyjdzie, czy wrócę na odpowiednią ścieżkę.. czy zmienię trasę.. czy się odnajdę czy bardziej zbłądzę.. Ale dziękuję!

Życzę miłej niedzieli:)
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Postprzez caterpillar » 7 lut 2010, o 15:14

czy madrzejsze to nie wiem :) (mowie za siebie! :wink: )

ja mysle ,ze to co napisala Ewka -przejs do dzialania

jest istotne

pamietaj ,ze milosc to nie tylko uczucia ale i nasza postawa wobec danej osoby wiec jesli chcesz byc uczciwy to badz

to zalezy od Ciebie kolego

pozdrawiam!
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez hej » 7 lut 2010, o 17:01

Witaj 7tzu9l
Tak odemnie: ja myślę, że masz dziewczynę jakich ze świeczką szukać a uważam tak bo jesteście razem 3lata i ma na Ciebie tak dobry wpływ, że potrafisz się rozwijać, masz ochotę na odkrywanie nowych rzeczy i podejmowanie nowych wyzwań.
A ta platoniczna wzajemna masturbacja :] z koleżanką z pracy jest conajmniej krzywdząca dla Waszych połówek. Takie podejście kiedy jest dobrze a szuka się więcej.. po co mącić? :bezradny: Może brak wam własnego dowartościowania z koleżankom.
Wiadomo związek to związek ktoś jest dla nas na tyle kochany, że decydujemy się dzielić z tym kimś wspólne życie chwile dobre złe.
Są też inni ludzie potrzebni do pełni np znajomi, ktorzy wypełniają luki w związku jakby i co nie znaczy, że ktoś inny nowy byłby lepszy bo akurat wypełnił tą akurat lukę.
Chęć bycia razem i wiary, że to jest to.
Myślę, że takie przelotne zauroczenia mogą jedynie utwierdzić Cię jak bardzo kochasz swoją dziewczynę.
A tą koleżankę to bym kopnęła w tyłek :] :twisted: bo to naprawdę nie problem być wspaniałym i uroczym na pare spotkań albo nawet na więcej. Choć napewno jest to również wartościowy człowieczek.
Zatrzymaj uczucia dla swojej dziewczyny a napewno je doceni czeka was jeszcze spora dawka endorfinek a od koleżanki bierz tylko czystą przyjaźń i uważaj na kokietowanie bo jak TY pozwolisz to może się narobić bagienko.

Pozdrowienia ... dla Twojej dziewczyny : P
hej
 

Postprzez lili » 7 lut 2010, o 17:26

piszę "nie kłam" mając na myśli to, żebyś nie prowadził podwójnego życia. Widzisz, przerobiłam kiedyś coś takiego, byłam taką "koleżanką" tyle, że mój luby nie powiedział mi o tym, że ma dziewczynę.
Wydało się i tak strasznie kłamał żeby jakoś ocalić skórę, tak strasznie się miotał i pogrążał że wiesz co... ja do dziś nie umiem tego zapomnieć i zacząć go znowu szanować choć minęły już... huh... trzy lata?

Wychodzę z takiego założenia. Honor przede wszystkim. Wszystko można zrobić, nawet krzywdę i przykrość, ale można to zrobić z fasonem lub bez, z honorem lub bez. Najgorzej jest moim zdaniem prowadzić podwójne życie, bo nie da się z tego honorowo wytłumaczyć.

Nie Twoja wina, że spotkałeś kogoś będąc w związku i ten ktoś okazał się interesujący i masz rozterki. Ale Twoją winą będzie, jeśli np nie mogąc się zdecydować zaangażujesz się z obiema paniami, a kiedy w końcu którąś trzeba będzie wybrać, drugą "porzucisz". Ona zainwestuje w ten związek uczucia i nagle się obudzi z ręką w nocniku.

Teraz, moim zdaniem, nie kłamiesz. Przynajmniej w stosunku do koleżanki. Wie, że kogoś masz, więc sama trochę jest winna, że mąci Ci w głowie. Dziewczynie oczywiście nie powiesz, bo po co? dopóki nie podejmiesz decyzji, nie masz tak naprawdę co jej powiedzieć.

Uważam, że do momentu kiedy nie podejmiesz żadnych zobowiązujących działań, jesteś ok. I uważam, że Twoja koleżanka jest nie okej, ma kogoś, wie że Ty kogoś masz, więc czego chce?

li
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez the hooded man » 7 lut 2010, o 18:28

Zgadzam się całkowicie z powyższym postem lili. Wszystko tylko nie zdrada! Ciężko o sprawienie większej przykrości drugiej osobie niż jej zdradzenie. Postępuj moralnie, a wyjdziesz na tym najlepiej. Tym samym odwołuję się do swej starej formułki:

Chcesz zacząć nowy związek? Skończ jeden!

Potrzeba spokoju i kubła zimnej wody na głowę. Kobietę z którą pracujesz jeszcze zdążysz poznać poprzez zwykłe relacje pracownicze. Wtedy samoistnie okaże się czy aby na pewno jest ona warta zachodu.

Skup się całkowicie na swej obecnej dziewczynie.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez 7tzu9l » 7 lut 2010, o 22:25

caterpillar
Chęć przejścia do działania jest. Ale dobrymi chęciami, podobno piekło wybrukowane.. rzeczywistość zweryfikuje, jak silne jest postanowienie do działania. Działania w tym przypadku rozumianego jako brak działania - tzn. nie odpisywanie na nic. A może nawet zmianę pracy, jak trafi się coś..

hej
potrafisz się rozwijać, masz ochotę na odkrywanie nowych rzeczy i podejmowanie nowych wyzwań. Nie do końca wiem, stąd to wywnioskowałaś, ale przyznaję rację - dziewczyna jakiej ze świeczką szukać. Tylko to jest najgorsze w ludziach - we mnie - że ciągle chce się więcej. Mam dobrze, a chcę lepiej.. Takie trochę błędne koło.. Kurcze dobrze - dobitnie - napisałaś swojego posta. Dziękuję.

lili
Nie ma opcji podwójnego życia! Staram się być szczery i sprawy są jasno określone. Nie chcę prowadzić podwójnego życia i staram się być uczciwy. Tak naprawdę chyba te słowa: Ona zainwestuje w ten związek uczucia i nagle się obudzi z ręką w nocniku. utwierdziły mnie w przekonaniu, że faktycznie nie ma wyjścia. Dzisiaj ktoś mi 'powiedział', że nigdy nie można być pewnym na 100%, można być pewnym na 98% procent, nigdy na 100%. I chyba tak ze mną jest - jestem pewien swojej dziewczyny na 98%, ale pozostają te 2%, które mieszają mi w głowie..
Nie chciałbym zwalać na koleżankę tego, bo to nie jej wina, że jest atrakcyjna i interesująca. To moja wina, że niewinny flirt przestał być niewinnym.. że trochę przybrało to nieoczekiwany kształt.. Ale w gruncie rzeczy, trzeba być szczerym przed sobą i jasno powiedzieć, że to ja zacząłem, że to przeze mnie i że to ja powinien to skończyć!

the hooded man
Skup się całkowicie na swej obecnej dziewczynie. - to cel na najbliższy tydzień! Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale na pewno nie chcę nikogo skrzywdzić. Ja ze swoimi rozterkami sobie poradzę, ale nie chcę karać za moje działania innych.


Dziękuję Wam wszystkim, traktuję tego posta, jako taką 'burzę mózgów', która bardzo pomaga i rzuca światło na kwestie, o których nie myślałem..
7tzu9l
 
Posty: 70
Dołączył(a): 6 lut 2010, o 23:40

Postprzez hej » 7 lut 2010, o 22:28

tak tak skup się
mam wrażenie, że Twoja dziewczyna dała Ci dużo siebie skoro się zamieniliście teraz Ona potrzebuje Twojej czułości i bliskości jak nigdy wcześniej, teraz jest czas byś odwdzięczył się tym samym i pozbawił jej tej uległości żeby się wyrównało. Pytanie czy potrafisz jej dać siebie ?
I trudniejsze delikatniejsze zależy od Ciebie [jak wszystko wsumie]. Wspomnienie o relacjach z koleżanką jest [dla mnie] fer i świadczy o uczciwości względem siebie, Kocha zrozumie. Być może się posmuci ale jak wyciągniesz z kieszonki zmiętolonego kwiatka [na, którym wcześniej trenowałeś rozmowe] to pomoże.
Umiejętność uszczęśliwienia tylko/aż jednej kobiety to jest naprawde COŚ.
Jak wyżej chwale poczucie refleksu.
Życze odwagi i siły.
Trzymam kciuki.
hej
 

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 176 gości

cron