Witam!
Wczoraj przeżyłam bardzo dziwną i przykrą dla mnie sytuację z partnerem. On jest DDA z rozbitej rodziny, ja natomiast pochodzę z tzw. dobrego domu, z ta tylko różnicą, że u mnie pod przykrywką normalności działy się rzeczy straszne. Matka znęcała się nade mną i moją siostrą fizycznie i przede wszystkim psychicznie.Robiła to w taki perfidny sposób, że nikt nie wiedział, a my, będąc zastraszane, bałyśmy się komuś o tym powiedzieć. Naszego taty sporo nie było w domu, więc nawet on nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, co się dzieje.
Do wczoraj o tej sytuacji wiedziała tylko moja siostra, odrobinkę moja przyjaciółka, którą znam 21 lat i trochę były facet. Są to dla mnie ciężkie wspomnienia, chociaż sytuacja z mamą poprawiła się już parę lat temu, jednak całe dzieciństwo upłynęło w lęku przed tym, co mama może znowu zrobić.
No, ale do rzeczy.Wczoraj pod wpływem obejrzanego filmu - tematyka przemoc psychiczna i fizyczna w dzieciństwie nie pozwalała dorosłemu człowiekowi normalnie funkcjonować - doszło do tego, że mój partner sam zapytał o moją sytuację w domu, widząc chyba moją reakcję na to, co działo się na ekranie. Kiwnęłam tylko głową, nie chciałam za bardzo o tym mówić. Po filmie mój partner włączył sobie grę komputerową, odwrócił się plecami do mnie i zaczął w ten sposób rozmowę ze mną na temat tego, co przeżyłam w dzieciństwie. Dzisiaj na spokojnie pomyślałam, że w ogóle w ten sposób nie powinnam z nim mówić. Ale wczoraj podjęłam temat. Ciężko mi było, ale przełamałam się i zaczęłam opowiadać.
Po dwóch zdaniach mój partner zaczął się śmiać, mówiąc: "No co ty?To ma być problem?Masz prawie 30 lat, daj spokój, to było dawno."
Po tych słowach poczułam się jakbym dostała w twarz, wyszłam z pokoju, trzasnęłam drzwiami, popłakałam się. Nie chciałam z nim rozmawiać, powiedziałam, że zawiódł moje zaufanie i że zachowuje się jak bezczelny cham. Chciałam zadzwonić do siostry, a on wyszarpnął mi siłą telefon. Przeraziłam się. Wdaliśmy się w jakąś niepotrzebną zupełnie dyskusję i usłyszałam z przekąsem: "O, widzę, że chyba masz coś ze swojej mamusi"...
Następny cios poniżej pasa...Oberwało mi się porządnie wczoraj, nasłuchałam się jaka to jestem perfidna i wyrafinowana (!), gdyż wg niego najpierw każę mu grać a później mam o to pretensje, a nie chodziło mi o samą czynność grania, tylko o to, że nie prowadzi się z kimś rozmowy grając.
Zauważyłam, że on często zwraca mi uwagę, albo sugeruje, że "mam coś z głową", "mam coś z sobą zrobić", " mam iść się leczyć"...Często też kiedy przychodzi po pracy gra lub przegląda (godzinami) Allegro, a ja w tym czasie spieszę się z obiadem, albo robię coś innego mówi, że jestem zła, zdenerwowana (mimo że tak nie jest, po prostu energicznie coś robię, często nawet do niego nic nie mówię, bo np. "zawiesza się" przy tej grze), tak jakby chciał, żeby tak było.
Dodam tylko, że on wcześniej opowiadał mi o tym, co przeżył i z mojej strony reakcja była normalna. Poza tym on do swojej rodziny, zwłaszcza matki(dzięki której wszystko zawdzięcza) ma żale i pretensje,że np. w zeszłym roku nie dostał od niej kartki, tymczasem ojca alkoholika-sadystę i podłego kombinatora zaprasza na święta, daje mu pieniądze na wino, nocuje w naszym domu, pierze mu rzeczy.
Podsumowując żałuję, że mu o tym w ogóle powiedziałam. Myślałam, że skoro sam przeżył coś podobnego, będzie rozumiał. Tym bardziej, że nawet nie dał mi dokończyć...Nie wyobrażam sobie dzisiaj jego powrotu z pracy...Ma być jak zawsze? Ugotować mu obiadek i z uśmiechem podać pod nos?Wynieść się stąd? Nie chcę uciekać od problemów, ale nie mam pomysłu co dalej.