Kto ma problem?

Problemy z partnerami.

Kto ma problem?

Postprzez palmtree » 2 lut 2010, o 11:41

Witam!
Wczoraj przeżyłam bardzo dziwną i przykrą dla mnie sytuację z partnerem. On jest DDA z rozbitej rodziny, ja natomiast pochodzę z tzw. dobrego domu, z ta tylko różnicą, że u mnie pod przykrywką normalności działy się rzeczy straszne. Matka znęcała się nade mną i moją siostrą fizycznie i przede wszystkim psychicznie.Robiła to w taki perfidny sposób, że nikt nie wiedział, a my, będąc zastraszane, bałyśmy się komuś o tym powiedzieć. Naszego taty sporo nie było w domu, więc nawet on nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, co się dzieje.

Do wczoraj o tej sytuacji wiedziała tylko moja siostra, odrobinkę moja przyjaciółka, którą znam 21 lat i trochę były facet. Są to dla mnie ciężkie wspomnienia, chociaż sytuacja z mamą poprawiła się już parę lat temu, jednak całe dzieciństwo upłynęło w lęku przed tym, co mama może znowu zrobić.

No, ale do rzeczy.Wczoraj pod wpływem obejrzanego filmu - tematyka przemoc psychiczna i fizyczna w dzieciństwie nie pozwalała dorosłemu człowiekowi normalnie funkcjonować - doszło do tego, że mój partner sam zapytał o moją sytuację w domu, widząc chyba moją reakcję na to, co działo się na ekranie. Kiwnęłam tylko głową, nie chciałam za bardzo o tym mówić. Po filmie mój partner włączył sobie grę komputerową, odwrócił się plecami do mnie i zaczął w ten sposób rozmowę ze mną na temat tego, co przeżyłam w dzieciństwie. Dzisiaj na spokojnie pomyślałam, że w ogóle w ten sposób nie powinnam z nim mówić. Ale wczoraj podjęłam temat. Ciężko mi było, ale przełamałam się i zaczęłam opowiadać.

Po dwóch zdaniach mój partner zaczął się śmiać, mówiąc: "No co ty?To ma być problem?Masz prawie 30 lat, daj spokój, to było dawno."
Po tych słowach poczułam się jakbym dostała w twarz, wyszłam z pokoju, trzasnęłam drzwiami, popłakałam się. Nie chciałam z nim rozmawiać, powiedziałam, że zawiódł moje zaufanie i że zachowuje się jak bezczelny cham. Chciałam zadzwonić do siostry, a on wyszarpnął mi siłą telefon. Przeraziłam się. Wdaliśmy się w jakąś niepotrzebną zupełnie dyskusję i usłyszałam z przekąsem: "O, widzę, że chyba masz coś ze swojej mamusi"...
Następny cios poniżej pasa...Oberwało mi się porządnie wczoraj, nasłuchałam się jaka to jestem perfidna i wyrafinowana (!), gdyż wg niego najpierw każę mu grać a później mam o to pretensje, a nie chodziło mi o samą czynność grania, tylko o to, że nie prowadzi się z kimś rozmowy grając.

Zauważyłam, że on często zwraca mi uwagę, albo sugeruje, że "mam coś z głową", "mam coś z sobą zrobić", " mam iść się leczyć"...Często też kiedy przychodzi po pracy gra lub przegląda (godzinami) Allegro, a ja w tym czasie spieszę się z obiadem, albo robię coś innego mówi, że jestem zła, zdenerwowana (mimo że tak nie jest, po prostu energicznie coś robię, często nawet do niego nic nie mówię, bo np. "zawiesza się" przy tej grze), tak jakby chciał, żeby tak było.

Dodam tylko, że on wcześniej opowiadał mi o tym, co przeżył i z mojej strony reakcja była normalna. Poza tym on do swojej rodziny, zwłaszcza matki(dzięki której wszystko zawdzięcza) ma żale i pretensje,że np. w zeszłym roku nie dostał od niej kartki, tymczasem ojca alkoholika-sadystę i podłego kombinatora zaprasza na święta, daje mu pieniądze na wino, nocuje w naszym domu, pierze mu rzeczy.

Podsumowując żałuję, że mu o tym w ogóle powiedziałam. Myślałam, że skoro sam przeżył coś podobnego, będzie rozumiał. Tym bardziej, że nawet nie dał mi dokończyć...Nie wyobrażam sobie dzisiaj jego powrotu z pracy...Ma być jak zawsze? Ugotować mu obiadek i z uśmiechem podać pod nos?Wynieść się stąd? Nie chcę uciekać od problemów, ale nie mam pomysłu co dalej.
Avatar użytkownika
palmtree
 
Posty: 42
Dołączył(a): 21 paź 2007, o 00:20

Postprzez raziel » 2 lut 2010, o 12:14

Mi się wydaje, że go przytłoczyłaś i on teraz próbuje zbudować jakiś dystans między wami. Może przeceniłaś jego siłę i teraz próbuje się jakoś od ciebie odgrodzić... Ale to przypuszczenia.

Mnie interesuje jak ty reagujesz na jego komentarze, że jesteś zła, rozgniewana itp. Czemu jest to dla ciebie tak emocjonalnie zagrażające? Czemu wizja bycia zdenerwowaną cię tak obronnie ustawia.

Masz w sobie gniew moim zdaniem. Dlaczego boisz się tego gniewu?
raziel
 
Posty: 145
Dołączył(a): 8 paź 2009, o 11:12
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez Asik35 » 2 lut 2010, o 12:37

A niby czym go tak przytłoczyła...?? Tym,że zaufała mu i opowiedziała o swoim koszmarze z dzieciństwa? Jego reakcja była okrutna i nie na miejscu...
Mogę jedynie współczuć CI...
To,że jest DDA nie usprawiedliwia go...

Zastanów się, czy jego teksty i zachowanie nie przypominają Ci Twojego domu i matki ?

Co daje Ci bycie z takim człowiekiem ?
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez woman » 2 lut 2010, o 13:42

Palmtree, bardzo to przykre i bolesne, kiedy najbliższa osoba zamiast wesprzeć odwraca się d.pą dosłownie i w przenośni :(
Nie wiem, być może bał się że nie udźwignie, być może to taka reakcja obronna, bo dość mam swoich problemów, albo też w najczystszej postaci egoizm.
Domyślam się jak Ci przykro.
Myślę, że warto abyś odpowiedziała sobie szczerze na pytania zadane przez Asik35.
:serce2:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez bunia » 2 lut 2010, o 14:02

Ogromnie przykre dla Ciebie doswiadczenie....moze jednak bylo potrzebne aby lepiej poznac partnera......jesli Twoje zaufanie ma sie obrucic przeciwko Tobie to odpowiedz sobie na pytanie gdzie jest miejsce dla Ciebie w tym zwiazku i czy relacje sa zdrowe...........?

Pozdrowka :)
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Re: Kto ma problem?

Postprzez ewka » 2 lut 2010, o 14:03

palmtree napisał(a):Wynieść się stąd?

Moim zdaniem - to zawsze zdążysz zrobić.

Jest w Tobie dużo słusznego żalu... teraz zaparzyłabym herbatę, posadziła go przy stole, i powiedziała, czym dla mnie było to wszystko, co zrobił. Nie "bo ty to, bo ty tamto"... ale moje własne odczucia.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sanna » 2 lut 2010, o 14:10

---------- 13:04 02.02.2010 ----------

Przypomniały mi się moje zachowania o podobnym mechaniźmie - to było wtedy jak czułam, że nie jestem przyjąć,wziąć na siebie, wchłonąć absolutnie żadnych dodatkowych problemów. Broniłam się przed tym na oślep wymierzając słowne razy najbliższej osobie. Musiałam zostać w skorupie, nie byłam w stanie się otworzyć na smutek najbliższej osoby, chyba dlatego że miałam straszny bałagan w swoim życiu emocjonalnym. Nie wiem czy dobrze to potrafię wytłumaczyć - usiłowałam się nie rozsypać, trzymając swoje problemy upchnięte pod wycieraczkę. Czułam że nie udźwignę nic ponad tłumiony ból w sobie , że każda dodatkowa emocja czy odczuwanie - są dla mnie zagrożeniem.
Wtedy nie rozumiałam tego tak jak teraz - moje okrutne zachowanie mówiło mniej więcej to co zachowania twojego chłopaka ,, trzymaj mnie z daleka od tego, ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego, nie obciążaj mnie tym!".
Ale to było w okresie przed terapią.
Teraz, w trzecim roku terapii, nie boję się już swoich i cudzych uczuć, nawet trudnych.
Może Twój chlopak ma coś podobnego, piszesz że jego relacje z rodziną są bardzo nieuporządkowane. Może on swoim zachowaniem mówi ,, nie zniosę ani grama dodatkowego bólu? ".
To nie jest usprawiedliwianie. Słowa, jakie słyszysz czy zachowania jakie widzisz, są raniące, okrutne, niedojrzałe. Ale czy można być dojrzałym będąc nadal Dorosłym Dzieckiem?
Jeszcze raz przeczytałam Twój post. Dla mnie to wygląda tak, jakby ten chłopak nie chciał żeby Twoja opowieść przypomniała mu jego dzieciństwo.
A co dalej? Chyba pozostaje tylko szczera rozmowa i pytanie dlaczego nie jest w stanie lub nie chce wykazać odrobiny empatii?

---------- 13:10 ----------

A właściwie to nie byłoby dobrze podczas rozmowy zajmować się nim i analizowaniem skąd takie zachowanie- tym może się zając tylko on sam.

Jak napisala Ewka- usadź go przy stole i opowiedz o swoich uczuciach.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Bianka » 2 lut 2010, o 15:16

Znowu to DDA, to go nie usprawiedliwia, Ty tez jestes DDA, zachował się strasznie, wiem jak się czujesz bo ja też nie raz dostałam takiego kopniaka:(
A poza tym niepokojace sa te super relacje z ojcem tyranem a niedobre z matką, oby nie byl taki sam jak ojciec:(
Powiedz mu ze stracil Twoje zaufanie i będzie musiał duzo pracować na to zeby je odzyskac bo taka prawda, jesli nie...jesli nie ma facet w sobie za grosz empatii i troski o Ciebie to nie wiem czy warto...koniecznie mu powiedz jak się czujesz po tym co zrobił, uważaj żeby nie zboczyć nie potrzebnie z tematu i nie skupic się jedynie na nim!
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Księżycowa » 2 lut 2010, o 17:50

[/quote]Po dwóch zdaniach mój partner zaczął się śmiać, mówiąc: "No co ty?To ma być problem?Masz prawie 30 lat, daj spokój, to było dawno."

Zauważyłam, że on często zwraca mi uwagę, albo sugeruje, że "mam coś z głową", "mam coś z sobą zrobić", " mam iść się leczyć"...Często też kiedy przychodzi po pracy gra lub przegląda (godzinami) Allegro, a ja w tym czasie spieszę się z obiadem, albo robię coś innego mówi, że jestem zła, zdenerwowana (mimo że tak nie jest, po prostu energicznie coś robię, często nawet do niego nic nie mówię, bo np. "zawiesza się" przy tej grze), tak jakby chciał, żeby tak było.
[quote]


Ciarki mnie przeszły... Jak widzę, gdy kobieta pisze, że facet mówi jej coś takiego, to mi się przypomina koszmar, który kiedyś zafundował mi mój były...
Nie chciałabym oceniać wszystkich jednakowo, ale może z obiadkami przystopuj, bo pokazujesz mu, że nie musi Cię szanować. Sama nie robisz tego w momencie kiedy on Cię obraża a Ty mu z obiadek pod nos serwujesz... Dajesz mu pozwolenie, by Cię nie szanował...
Przepraszam za brutalność, ale to co on mówi i jak się zachowuje to przemoc... Psychiczna, bo tego typu teksty rzucane pod Twoim adresem i powoli fizyczna, bo akcja z wyrywaniem telefonu.
Nie jesteś przedmiotem, nie ma do tego prawa...

Zgodziłabym się z asikiem. To jak się Ty wychowałaś ma duży wpływ na przyszłe związki, będziesz podświadomie lgnąć do tego samego... Poczytaj o tym, warto.
Przykro mi, że doświadczyłaś czegoś takiego, domyślam się co czułaś... Przepraszam Ciebie, ale uważaj, bo to mi nie pachnie niczym co by zapowiadało się dobrze. Nie kpi się, ani nie wyśmiewa z czyjegoś cierpienia, nawet jesli każdy je odczuwa na inną skalę. A jeśli w grę wchodzi kochana przez nas osoba, to martwimy się o nią i wspieramy, niezależnie jak przez nas widziany jest jej problem. Ona cierpi i to ma znaczenie. Trzymaj się i dbaj o siebie...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez the hooded man » 2 lut 2010, o 18:25

Moim zdaniem dobrze, że mu powiedziałaś, gdyż zyskałaś dodatkową wiedzę o Twym partnerze. Zresztą prędzej czy później i tak pewnie nie uniknelibyście tego tematu.

Zgodzę się z odmienioną - reakcje Twego chłopaka nie zapowiadają nic dobrego, niemniej i to idzie poprawić, ale wymaga to od niego wiele pracy i zaangażowania. Pytanie tylko czy macie na to czas i chęci?
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez Asik35 » 2 lut 2010, o 21:54

Pomyśl....czy to jest relacja, o której marzyłaś ?Ktoś taki nie da Ci troski, poczucia bezpieczeństwa,zaufania....gdy spotka Cię coś przykrego- on nie przytuli Cię, tylko wyśmieje. Ciągnie się za Tobą koszmar z dzieciństwa....może warto zająć się tym ,zająć się sobą, budowaniem siebie od podstaw, rozplątywaniem tego co zaplątane.....Poruszyło mnie to co dzisiaj napisałaś,bardzo mi przykro....
Wiesz, czasem lepiej żyć samej niż z takim "partnerem"
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez KMN » 2 lut 2010, o 22:02

"Pomyśl....czy to jest relacja, o której marzyłaś ?Ktoś taki nie da Ci troski, poczucia bezpieczeństwa,zaufania....gdy spotka Cię coś przykrego- on nie przytuli Cię, tylko wyśmieje"

A przeciez niczego nowego człowieka nauczyc nie mozna... Po to jest zwiazek by go na bierzaco tworzyc, by wspolnie zmagac sie jesli wystapia problemy. Skoro wiec jego rekacje sa takei nalezy pokazac tej osobie ze to Ci sie nie podoba, pokazac jak chiałabys aby sie zachowywał. Lepiej zyc samej? Teraz mozesz nauczyc partnera ze chcesz wsparcia i jak to ma wygladac, zyjac sama to co zrobisz to odbierzesz sobie ta mozliwosc. Jesli on nie widzi problemu to oznacza ze jego doswiadczenia inaczej uformułowały jego postawe i trzeba mu pokazac jak Ty chiałabys by on zareagował dac podstawy tego by cos zmienic. Ucieczka od partnera bo nie da poczucia bezpieczenstwa w przyszłosci, ktora masz jedynie w swoich myslach jest mneij wiecej taka sama jakbys poszła do wrozki po to by dała Ci szczesliwy kupon w totka.
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez ewka » 2 lut 2010, o 23:46

Pomyśl....czy to jest relacja, o której marzyłaś

A jeśli to nie relacja, a miłość? I kalkulator schodzi na drugi plan?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 3 lut 2010, o 00:45

KMN dlaczego zaraz samej? Przecież nie można zakładać, że to byłby ostatni jej chłopak na świecie... :shock: .

Teraz mozesz nauczyc partnera ze chcesz wsparcia i jak to ma wygladac, zyjac sama to co zrobisz to odbierzesz sobie ta mozliwosc.


Nie zgadzam się trochę z tym zdaniem. Jak to nauczyć? Nauczyć wsparcia? Szacunku i szanowania drugiego człowieka też się da? No nie wiem... Jeżeli człowiek żyje z czymś co ma wklepane od dzieciaka, to chyba nie jest takie proste. A w ogóle nie rozumiem... jesli się kocha i szunuje, to nie trzeba się niczego nawzajem uczyć. Jedyne czego się wtedy uczymy to SIEBIE NAWZAJEM i to chyba piękne co? Swoje wady i zalety... ma chyba jakiś urok... I tu powiedziałabym, że palmtree własnie uczy się swego partnera. Ja widzę to tak, że właśnie nauczyła się jego podejścia do kobiety, kochanej osoby. Nauczyła się, że nie potrafi uszanować tego, że ona cierpi, nawet jeżeli jego skala odczuwania tego jest inna, nie uszanował jej skali czucia tego...
To jest tylko moja perspektywa...

Oczywiście jest możliwe naparwienie tego wszystkiego. Musiało by przede wszystkim jemu bardzo zależeć, by się zmienić, żeby przestać ją krzywdzić. Wiem, że ludziom się to udaje, ale wiem też, że osoba o takim charakterze potrafi być uparta, zawzięta, brutalna w czynach i w słowach i cholernie ślepo rani. Podobno on też cierpi... starałam się to zrozumieć, myślałam i pogodziłam się z tym, że jego wyborem jest uciekanie od siebie i tłumienie owego cierpienia.

Myślę podobnie jak asik, to nie jest zachowanie kochającego i troskliwego chłopaka.
Zwróciłabym uwagę na osobę ojca chłopaka w rodzinie. Z tego, co przeczytałam, nie był mile opisany. Jaki więc przykład dawał dziecku i do tego jeszcze chłopcu? Skąd dzieciak miał wiedzieć, że tak nie wolno? Wszyscy wiemy, że w dziecinstwie rodzice są dla nas nieomylną i idealną wyrocznią...

Pozdrawiam Ciepło

Jak się czujesz palmtree?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez KMN » 3 lut 2010, o 01:12

KMN dlaczego zaraz samej? Przecież nie można zakładać, że to byłby ostatni jej chłopak na świecie... :Shocked:


Asik napisała tak:" Wiesz, czasem lepiej żyć samej niż z takim "partnerem""

o to mi choldziło.

"Nie zgadzam się trochę z tym zdaniem. Jak to nauczyć? Nauczyć wsparcia? Szacunku i szanowania drugiego człowieka też się da? No nie wiem... Jeżeli człowiek żyje z czymś co ma wklepane od dzieciaka, to chyba nie jest takie proste."

Czy jako dziecko ktos nauczył sie do matury? Proces uczenia jest zawsze taki sam, to tylko od kwestii przekonan i swoich wartosci oraz doswiadczen reaguje jak reaguje.

"jesli się kocha i szunuje, to nie trzeba się niczego nawzajem uczyć."

miłosci sie trzeba nauczyc. Czlowiek w niej cały czas kształtuje swoja osobowosc, i sie zmienia. W nastepnym zdaniu wąłsnie o tym piszesz. Uwazam dokałdnie tak samo, i to wąłsnie mam na mysli poprzez uczenie sie. Jak byc z drugim człowiekiem tak by był szczesliwy i fajnie by było gdyby on robił dokładnie tak samo.

"Ja widzę to tak, że właśnie nauczyła się jego podejścia do kobiety, kochanej osoby. Nauczyła się, że nie potrafi uszanować tego, że ona cierpi, nawet jeżeli jego skala odczuwania tego jest inna, nie uszanował jej skali czucia tego... "

ale jesli nie szanujesz w tym jego skali robisz dokałdnie to samo co on. To błedne koło. Moim zdaniem nie chodzi tu o racje tylko o to co mzoanby zrobic zeby było tak jak palmtree chce. Dlatego tez napisalem ze skoro cos jest nie tak to mozna pogadac z partnerem co zrobic zeby było tka jak sie chce. Poznac jego zdanie bo skoro tak zareagował to cos za tym musi byc. I z Asikiem nie zgodze sie bo przez jeden incydent przekreslac cały zwiazek? To sie nazywa miłosc? To przeciez kazdy musiałby byc idealny zeby nie robic zadnej wtopy.

"Z tego, co przeczytałam, nie był mile opisany. Jaki więc przykład dawał dziecku i do tego jeszcze chłopcu? Skąd dzieciak miał wiedzieć, że tak nie wolno? Wszyscy wiemy, że w dziecinstwie rodzice są dla nas nieomylną i idealną wyrocznią... "

I wałsnie o tym pisze, zeby mu pokazac ze tak postepujac źle robi swojej partnerce, ale skoro on zareagował w ten sposob to ma inny poglad na rzeczywistosc i tyle. Dla niego to nie był problem a przeciez skads musiał sie nauczyc tego co jest problemem a co nie. Byc moze faktycznie nasladuje ojca ale to mozna przeuczyc. Jesli mu zalezy to przeciez gdy zostanie upomniany stwierdzi yyy to jest złe i to zmieni. Jakby kasowac zwiazki czy tweirdzic lepiej zyc w samotnosci bo partner jest taki i taki to co z całym uczuciem? Kiedys słyszałem takie zdanie: "kochaj grzesnika, nienawidz grzechu; kochaj człowieka, nie jego zachowanie"
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 57 gości