Czarna owca

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez Bianka » 7 sty 2010, o 23:15

Oczywiscie ze mamę szedl przeprosic sam:) ja go tylko wtedy przetlumaczam ze tak sie wyraze (bo tlumacze ma troche inny wydzwiek) jesli odbywa sie to w obecnosci mojej mamy i kiedy mogla ona poczuc sie conajmniej dziwnie...zreszta jak mama cos nie teges a on odbierze to do siebie a ja wiem ze to nie przez niego tylko boli ja glowa badz ma jakis inny problem tez mu o tym mowie, no nie jest to proste wszystko...moze ludzmi to zbyt szeroko ujelam:) bo w zasadzie jak pomysle to mowie o mojej mamie, nie sądze zeby to byl taki mega problem, tak o tym mowimy jakbym non stop musiala go tlumaczyc:) a tak nie jest...jednak znajac jego rozne wyskoki boje sie przestac to kontrolowac, wolę zeby o swojej interwencji mnie uprzedzal, jakos tak czuje sie bezpieczniej..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Sansevieria » 7 sty 2010, o 23:27

Boję się przestać kontrolować....a to już znana piosenka.terapeutyczna.....A poza tym to ja wychodzę od tego, co Ty napisałas. Mozliwe że po zastanowieniu okazuje się że tak naprawdę to parę razy coś tam ułatwiłaś i tyle, ale sama to okresliłaś, że musisz go tłumaczyć. Czyli jakby faktycznie to tego ciągłego tłumaczenia bynajmniej nie ma, natomiast postawa "muszę kontrolować" jest. A jest to postawa męcząca okropnie. Zobaczysz jak już Ci to odpuści. Jakby garb odpadł :D
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 8 sty 2010, o 13:38

Oj nie wiem czy odpusci, nie potrafię tak sobie olać i niech się dzieje co chce i jakieś nieporozumienia niepotrzebne:/
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Sansevieria » 8 sty 2010, o 16:02

Bo to nie odpuszcza na zasadzie solennego postanowienia "olewam wszystko" (bo to jest zamienienie jednego napęcia na inne) tylko odpuszcza w miarę postępów w terapii. Zmiana taka następuje. Czego Ci bardzo, bardzo życzę. :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 16 sty 2010, o 15:24

Juz nie mogę, pogubilam się:( chcę byc dobrą matką a boje sie ze cos spieprze:(Dzis przypadkiem, wrocilysmy z mamą do tematu klotni w samochodzie z moim ojcem:/ i nagle ona juz jest po jego stronie, bo on byl urażony, tez go bolał kregoslup itp itd a dzwonila zapytac jak sie czuje:( a skonczylo sie tak:/
problem w tym ze córka dla ojca jest kims wyjatkowym tak? tak powinno byc, córka w ciąży tym bardziej, a ja sie czuje dla niego NIKIM! i to boli tak strasznie...jakos jest tak w ciąży ze się widzi i czuje wszystko bardziej, robi bilans, podsumowanie, odzywa sie wewnetrzne dziecko, tak to czuje, potrzebuje sie rodzicow, tak uwazam bardziej niz jak sie nie bylo w ciąży, poczucia ze samemu sie jest kochanym, zeby miec sile stworzyc swoj dom i samemu byc dobrym rodzicem, nie mam tego fundamentu i nie radze sobie, wyglada na to ze nawet nie mozemy przez tel. rozmawiac...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Asik35 » 16 sty 2010, o 19:02

Bianka....nie boisz się,że to jak się teraz czujesz, te emocje,których doświadczasz wpływają na to maleństwo,które jest w Tobie ? On czuje Twój strach, smutek...nie pomyślałaś, by dla Waszego dobra zdystansować się do rodziny,chociaż na ten czas kiedy jesteś w ciąży ?? Rozmowy z nimi do niczego konstruktywnego nie doprowadzają,a Ty po nich jesteś roztrzęsiona i przygnębiona,potrzebne Ci to teraz ?
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Bianka » 16 sty 2010, o 23:31

Asik oczywiscie ze pomyslalam,ale nie da sie chyba zyc w kokonie...nie jezdze tam, jestem u siebie, przeciez nie moge nie odbierac jak do mnie dzwoni, jeszcze pomysli ze cos mi sie stalo:(
wlasnie teraz trudno mi jest bardzo sie zdystansowac, bo szczegolnie w ciąży kobieta analizuje swoje wlasne dziecinstwo, ma stac sie rodzicem po raz pierwszy, relacje z rodzicami zatem sa teraz dosc istotne:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez magosza » 22 sty 2010, o 07:50

też tak myślałam,że jak znikne usłyszę" "dlaczego znikłaś?" jednak nigdy tego pytania nie usłyszałam....

ta cała sytuacja to jak dla mnie też nie za zdrowa ,która ma tu miejsce w twoim życiu Bianko..ja po tych słowach ojca ,gdyby mój by mi tak powiedział gdybym była wciąży to nie wiem ,ale ja bym go olała ,a nie czekała na wielkie przeprosiny.. jak on w momencie gdy to powiedział nie czuł sie dziwnie to już nigdy nie poczuję.. starszym się wydaję,że wszystkiego im wolno.... nawet jak wkraczamy w taki wiek w którym mamy prawo do autonomii własnych myśli i wyborów ,zdania ...straszne co się dzieje w niektórych rodzinach pod przykrywką"normalności.."..musiało ci być być bardzo przykro gdy to usłyszałaś... brak mi slów..

trzymaj się tam i walcz o swoje lepsze jutro ... maleństwo w tobie ,masz dla kogo żyć~;)
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez Bianka » 28 sty 2010, o 20:45

---------- 22:07 24.01.2010 ----------

Na przeprosiny nie czekam nigdy Magosza bo on nigdy nie przeprasza:/ teraz musiałam przyjechać bo tu miałam do załatwienia pewne urzędowe sprawy :?
chciałam wziąć taxi ale rodzice uparli się że przecież ojciec mnie zawiezie, troche pusto w kasie więc stwierdziłam że jakoś przeżyje a tu proszę, zaskoczenie, wyjął auto z garażu, kazał mi czekać na suchym ganku zebym się nie przewróciła, potem wrócił po mnie :shock: podprowadził mnie po lodzie do auta :shock: po załatwionej sprawie pojechaliśmy do spożywczego i ku mojemu zdziwieniu wziął wszystkie siatki, nie kazał mi wysiadać póki wszystkiego nie zabierze, przyszedł po mnie wziął ode mnie rzeczy i znowu mnie prowadził po śliskim żebym się nie przewróciła :shock: badz tu człowieku mądry i pisz wiersze..
ogólnie i tak ja raczej staram sie go nie spotykać, nie rozmawiam..
co racja to racja, moja maleńka jest teraz najważniejsza:)

---------- 19:45 28.01.2010 ----------

Dziś mi babcia dowaliła:( cała aż się trzęse bo nie spodziewałam się ataku z tej strony, mam tak dość, ze wiecie, juz mam takie myśli momentami że boje się że moja córka też mnie będzie tak na końcu traktować jak teraz matka siostra i babcia!:( tak mi zle :zalamka: zapytałam tylko czy jej wykręcić numer telefonu do syna, bo chciała dzwonić a nie miała okularów, chciałam jej pomóc, jak zaczela wrzeszczeć jak opętana, nie spodziewałam się ataku, jestem cała roztrzęsiona :cry:
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez zizi » 28 sty 2010, o 21:49

:pocieszacz:

olej czyjeś wrzaski.....
nie zrobiłaś nic złego Bianko

szkoda Twoich nerwów.....
jak ktoś szuka zaczepki...

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Bianka » 31 sty 2010, o 00:24

Zizi mozna olać ale przykro jest:(

Dzis znalazlam pamiętnik stary z czasów liceum:( o zgrozo, co za dolina, tylko siąść i płakać:/ a te problemy które teraz są juz wtedy były, czarno na białym...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Sansevieria » 31 sty 2010, o 00:35

Ja też kilka lat temu znalazłam swój pamiętnik z liceum...i stwierdziłam, że nie tylko te same problemy były wtedy co i później, ale że wykonalam wielce sensowną autodiagnozę i... i nic z tym przez następne lata nie zrobiłam. Ech...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Bianka » 1 lut 2010, o 01:45

Gdybyśmy tylko dali radę bez ich pomocy finansowej:( uciekłabym na koniec świata:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez woman » 1 lut 2010, o 10:03

Bianko, mój tata też nie było najsłodszy w dzieciństwie i nadal potrafi dopiec.
Teraz wiem, że takie wzory wyniósł z domu i inaczej nie potrafił.
Pamiętam teksty typu "do niczego nie dojdziesz" "nic nie wiesz" "nic nie znaczysz"...bolało..
Jednak mimo to zawsze czułam się kochana. Nie wiem czemu, może odczytywałąm to z czynów.
Takich drobnych rzeczy o których piszesz Bianko, otwarcie drzwi, troska o zdrowie, niezgrabne i nieudolne próby rozmowy (bo przecież dawniej sie nie rozmawiało z dziećmi, dzieci i ryby.. :) )
czułam się kochana i nadal czuję, pomimo gorzkich i bolesnych słów
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Bianka » 1 lut 2010, o 14:43

a ja się czuję jak czarna owca, jak wiecznie wszystkiemu winna i najgorsza, wrzód nie do zniesienia, jak juz to słyszę krytyka wewnętrznego: "jak możesz tak myśleć przecież Cie kochają" ale wcale nie czuję tej miłości...
wczoraj miałam fatalny wieczór, znow z matką przykra rozmowa, tym razem o babci, bo ona sie do mnie nie odzywa i ja do niej tez nie...jest mi przykro, to ona na mnie zaczela wrzeszczec jak chcialam jej pomoc, a pozniej powiedziala o mnie ze chcialam jej oczy wydrapac, ze to ja na nia krzyczałam, i dwa razy powtarzala " jak ona bedzie z tym mężem żyła!" itp jest mi strasznie z tym zle, to moja ostatnia babcia ktora kocham a ona jak wszyscy ma zle o mnie mniemanie oczywiscie...nie umiem wyjsc z tej sytuacji, nie zrobilam nic zlego, chcialam jej pomoc...
moja matka wczoraj zaczela mi gadac ze nie moge sie denerwowac w tym stanie i powinnam byl sie nie zdenerwowac! jak ja moglam sie nie zdenerwowac, wyskoczyla na mnie niespodziewanie, w ciąży ma m strasznie wrazliwy organizm na cos takiego i denerwuje sie 100 razy bardziej, serce mi waliło, brzuch się trząsł, nie mogłam dojść do siebie, najgorsze jest to ze matka sie wypowiedziala, oczywiscie ze ja mam powstrzymac hormony, emocje, walenie serca :? itp itd kiedy ktos na mnie wrzeszczy!
i znow jestem ja winna i najgorsza!
kiedy chcialam cos powiedziec caly czas mnie ucinala tak jak po prostu tego nienawidze! tak jak zawsze! w polowie mojego zdania, " dobra" " o jezu" plus wywracanie oczami, " skoncz juz" itp itd
zawsze tak bylo, oni mogli wywalic z siebie na mnie wiadro pomyj ale ja wypowiedziec sie, obronic, wyrazic opini juz nie moglam!
mam 27 lat do cholery, kim jestem ze nie moge powiedziec nic? to co mowie jest glupie i niewazne, irytujące i niecierpliwiące...
nie czuję się kochana...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 226 gości