Witam,
Zagubiona: naturalnie, że masz pełne prawo - absolutnie pełne! - mówić takiej sytuacji "nie" w SWOIM życiu. Możesz taki warunek stawiać twardo i bez ogródek. Co więcej - skoro taka jest Twoja konstrukcja psychiczna - POWINNAŚ tak postępować, bo rzadko kiedy postępowanie wbrew sobie w takim obszarze kończy się dobrze.
Liberalizacja podejścia do seksu jest coraz większa. Nie wiem czy aby na pewno w sferze realnych działań
(czyżby nasi przodkowie aby na pewno tylko po bożemu i tylko na chwałę boga?), natomiast bez wątpienia w sferze opowiadania o seksie. Kto wie? - może także w sferze przekraczania granic. Kiedyś słowa "seks analny" były tematem absolutnego tabu, teraz to bywa temat rozmów, i tak się składa, że tego typu seks - co wynika z badań - cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
Rodzi to pewne niebezpieczeństwo. Polega ono na tym, że brak sztywnych granic może doprowadzić do braku jakichkolwiek granic. Naturalnie - pójście w drugą stronę też ma swoje wady - w końcu najbardziej sztywne granice istneiją w więzieniu.
Zajmijmy się jednak pierwszym przypadkiem - czyli przekroczeniem granic zbyt dużym.
Opisany w tym topicu przypadek NIE JEST jednak żadnym ekstremum - jest zwykłą, życiową sytuacją, jakich tysiące.
Gdyby rzecz wydarzyła się tak, że ona byłaby znaną warszawska dominą, biczującą facetów za pieniądze, on jej najbardziej uległym klientem, który potem wyjechałby do Pernambuko, gdzie doznałby zawodu miłosnego, a on cudem uszłaby z życiem z windy w Pałacu Kultury i Nauki, która to winda urwałaby się na trzydziestym piętrze i spadła z hukiem, po czym oboje spotkaliby się w kościele św. Krzyża, padli sobie w ramiona, pożenili się, kochali już tylko po bożemu i koszulach nocnych, a tak w ogóle spłodziliby szóstkę potomstwa, w tym trzy zakonnice, dwóch księży i jednego posła PiSu - tak, uznałbym, że najprawdopodobniej niemożliwe.
Na moje jak tym dwojgu jest ze sobą coraz bliżej i lepiej ze sobą, to czy to była przygoda czy nie była przygoda nie ma żadnego znaczenia.
Oby im się po prostu wiodło i tyle,
Maks