NIENAWIDZĘ SWOJEJ SIOSTRY..

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

Postprzez caterpillar » 20 sty 2010, o 22:21

i jak się z tym czujesz?


nie chce robic "offtopow" ...ale doobrze :wink:

Mel moze pod tym katem faktyvcznie nie nalezy rozpatrywac(zle dobre)

ale jednaj preferujemy te pozytywne emocje ,bo coz zyje sie wowczas przyjemniej i tyle :wink:

ja kiedys tam odczowalam nienawisc do penej osoby..osob,mylse ,ze z nienawiscia wiaze sie tez stan bezradnosci.

odczowajac milosc masz wrazenie ,ze unosoisz sie nad ziemia odczowajac nienawisc masz wrazenie ,ze siedzisz w czarnej d..pie :?

takie moje wieczorne przemyslenia.
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata

Postprzez magosza » 20 sty 2010, o 22:34

---------- 21:28 20.01.2010 ----------

sans dziękuje:) bardzo dobrze trafiasz w temat ,rozumiesz co czuję..co myś.lę bo to widać za każdym razem jak piszesz. ,w każdym niemalże słowie..'dobrze czuć to zrozumienie...

... ja powiem tak ,może ten temat któryś tam z rzędu założony przez ze mnie nie wiele zmienia w mojej obecnej sytuacji ,ale wiele mi daje wyrażenie swoich uczuć na głos .. w tym wypadku w formie pisemnej..
jakis czas temu ,calkiem niedawno próbowalam tłumić to w sobie ,skonczyło sie na tym,że przestałam jeść ... wręcz głodziłam się...

wbrew temu co tu niektórzy piszą .. to jest lepiej ze mną .,lepiej niż kiedyś .w tym aspekcie,że nie obwiniam siebie już za wszystko co złe w relacjach z NIMI.z rodzina..bo kiedys uważałam,że to tylko i wyłącznie moja wina .. dwie terapie były mi wtedy potrzebne by to zrozumieć..

na dzień dzisiejszy ..nie wiem w ogóle jak mam się wobec swoich rodziców zachowywać..bo mam do nich wielki żal.. niestety... bo tak jak piszesz SANS.. mają w tej sytuacji b.duży udział..ale ..rodzice poprostu uważają,że co się będą w to mieszać a ona jest dorosła. i moze bez wszelkiej uwagi na mnie ..obrażać mnie ,wyzywać ,robić sceny ...itd..nawet jak się stawiałam to ona miala to w dupie ,bo wiedziała,że nic ją za to nie spodka ,tak było w pracy.. w jej Firmie..

. ONA sie nie zmieni nigdy.. więc ...zresztą to zawsze mnie bardziej zależało na relacji z nią..to już nie ma znaczenia..

na dzień dzisijszy poprostu żyje swoim życiem ,próbuje nieudolnie.. teraz mieszkam z rodzicami juz któryś tam miesiąc i ciagle slysze o siostrze...widze ,że ona do matki dzwoni co pięć minut ,że ma taki a nie inny chory wpływ na nią... i na moją relację z matką..i to znów mnie .. wciągnęło w ten dół..jjak nie mieszkałam z nimi też jej nienawidziłam ,ale .. nie myslałam ciągle o tym..bo nie byłam na codzien konfrontowana pewnymi faktami..



wkurza mnie ta kobieta i tyle..bo zajęła za wysokie jak na mój gust stanowisko w tej rodzinie... prawie ..matki nas wszystkich..wykorzystująca starość i słabość rodziców próbuje manipulować ,ona jest chora na swój sposób.. uwierzyła w to,że jest wielka .mimo ,że ta cała jej postać szyta jest cienkimi nićmi....


.... to trudny temat dla mnie i zawsze będzie..bo odcisnęlo to na mnie takie a nie inne piętno..


owszem myślę o terapii ,ale czy oni mi tam powiedzą jak mam się wobec nich zachowywać? byłam na dwóch terapiach i wiele z nich wyniosłam.. słyszałam nawet od niektórych tam osób bym wogóle odwrocila sie od nich..

..ale będąc uwikłaną finansowo .. nic z tego... dopiero jak stanę na nogach będe mogła o tym myślec... ..

...teraz mam sesja na głowie .....i boję sie ,że też mnie ona przerośnie...

---------- 21:34 ----------

aha i jeszcze jedno ,to prawda ,że nienawiść sprawia ,że stoimi w miejscu ..jstem tego żywym przykładem..tyle lat zmarnowałaam na tej szarpaninie..ona nie jest warta tego bym sobie marnowala życie...
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez Sansevieria » 20 sty 2010, o 23:06

Cieszę się, że czujesz się zrozumiana :) Ja mam za sobą terapię bardzo fatalnego dzieciństwa, najwyraźniej nie zapomniałam, jak można się czuć i reagować. I w ogóle to mnie się wydaje, że coś tam w Tobie pracuje, coś się ma zamiar zmienić. Fajnie że tak szczerze umiesz o sobie napisać :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez ewka » 21 sty 2010, o 10:48

Człowiek powinien w swoim życiu szukać drogi, która da mu poczucie szczęścia, radości, spokoju, harmonii... wtedy jest "cały".

Kiedy jesteśmy krzywdzeni - w coś się ta krzywda przemienia, np. w nienawiść i zawiść. I choćbyśmy tutaj napisali i ze 200 stron na temat, czy mamy do niej prawo, czy jest dobra czy zła, słuszna czy nie - nie zmieni to nigdy faktu, że Ty Magosza w niej tkwisz... skrzywdzono Cię, a Ty sobie jeszcze sama dokładasz w tej nienawiści tkwiąc - czy sama sobie z nią poradzisz, to ja nie wiem, ale jakoś mi się nie wydaje. Kanalizowanie jej w coś (boks czy pływanie) na pewno obniży ciśnienie, ale w żadnym razie nie zamyka problemu. Wg mnie.

Dzień dobry Mel :kwiatek2:
Dzień dobry wszystkim :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez melody » 21 sty 2010, o 23:36

raziel napisał(a):(...) ten podział na emocje dobre i złe jest, nawet jeśli nie w sferze odczuwania to w sferze ekspresji już bez wątpliwości.

No właśnie o tym pisałam i też tego niuansu się czepiłam :) Czytam, co piszesz i rozumiem to. Pod znaczącą częścią Twoich przemyśleń mogłabym się podpisać. Z jedną tylko znaczącą różnicą - ja nie oceniam emocji, te uważam za neutralne. To, natomiast, co może stanowić zagrożenie to ekspresja (zdecydowanie tak). Bardzo trudno mi jest to wyjaśnić... Hmm, mam wrażenie (nie wiem, czy słuszne), że często kiedy sobie tak gadamy o emocjach, to pojawiają nam się w głowach konkretne wydarzenia w których czuliśmy się tak, czy tak. I to pamięć tych wydarzeń zachęca nas do oceny własnych uczuć. Natomiast tego właśnie ja nie robię. W moim świecie nie ma podziału na emocje negatywne i pozytywne (tu chyba najbliżej mi do tego, co Ty piszesz, Sansevieria, choć przyznaje, nie czytałam wszystkiego dokładnie :wink: )
Emocje jako drogowskazy, po prostu. A czy je dostrzeżemy i co z nimi zrobimy, to już nasza sprawa. Takie jest moje zdanie w tej sprawie, natomiast nie przeszkadza mi, że widzicie to inaczej. Chyba też nie umiałabym już bardziej wytłumaczyć mojego stanowiska, gdyby to kogoś zaciekawiło...

raziel napisał(a):Ktoś z gestaltu to by mógł wytłumaczyć w ten sposób, że jakiś wewnętrzny głos np. mamy gdy jest ci smutno mówi: "nie płacz, jesteś duża". I ten głos zgodzę się z tobą należy do matki niedojrzałej i trzeba ten komunikat w toku terapii zmienić na inny, jakiś bardziej adekwatny i mniej patologiczny.

To ciekawy przykład, natomiast oddaje on coś innego, niż to, o czym tu gadamy. To przykład na pewien mechanizm obronny (introjekcję), który tak w skrócie polega na "łykaniu" reguł, modeli, przekazów itd. z otoczenia, od innych i uznawanie ich z własne. Mechanizmy obronne (różne) stosujemy często, żeby np. nie dawać sobie prawa do przeżywania emocji, czy coś tam... No, nie ważne.

Tyle teraz, pa pa!
melody
 

Postprzez magosza » 22 sty 2010, o 00:37

nie wiem co dalej ,wyprowadziłam sie od nich po tym jak moja mi znów nagadała..... ,że powinnam być miła do swojego faceta bo kto mnie zechce ...,że już ciągle będe sama do końca życia :D:D:D:D:D
jak on sobie precz pójdzie.. jak sie z nim kłócę ,choćby on był winien zawsze ja jestem ta która jest winna...


..dodam,że nie jestem nie atrakcyjna ,. teraz to już wiem...kiedys te jej słowa by mnie zalamały.. jak tak moze wlasna matka do córki powiedzieć? i ona dodala jeszcze, że popełniam same błędy...największy mój błąd był taki,ze wyprowadzilam sie z mieszkania które rodzice mnie kupili gdy mialam lat 20.... i zamieszkał tam mężuś ,eks mężuś siostry bo ona go inaczej nie chciała spłacic ,wpakowałam sie w mieszkanie nowe bo mi obiecali,że pomogą ,a teraz ... robota siie dłuży .. i usłyszałam,że mam sobie sama płacic za remont... warunek mojej wyprowadzki zstamtąd ... był ten ,ze mi pomogą urządzic mieszkanie ,bo jak mam to zrobic teraz będąc bez pracy... ...to były tylko kłamstwa....

i że chce dla mnie dobrze,niszcząć moją wiarę w wszelakie możliwości?no dziekuje ci mamusiu za troskę...ja sie nie dziwie ,ze takajestem . ... co za matka.. TYLE lat mi dala do zrozumienia,ze jestem nikim ,nie przytulała ,nie chwalila ,nie było jej poprostu..... co ona ode mnie chce?to ,ze mi kase daje to miłość
? kasa ..a w zamian mam być jak piesek...

siedze w mieszkaniu rozkopanym ..nie mam gdzie spac ani sie umyc ,ale mam swoje koty obok..przynajmniej to...

jutro ide do UP.. ..koniec z tym tak nie moze byc już dlużej..

ja nie wiem gdzie mam sie podziać ,ale do nich już nie wrócę na pewno..:(nie chce ich znać. ....
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez Bianka » 22 sty 2010, o 01:06

No więc mi tez tak zawsze mówią i babcia i mama, nie kłóć się z mężem ;/
na dodatek mój mąż często powtarza że się mnie z domu pozbyli wydając za mąż ( oczywiscie o wyjsciu za maz to byla moja decyzja:) )
Coś mamy wspólnego mam wrażenie Magosza, ja swojej siostry teraz nie lubię, czasem nienawidzę ale ogólnie kocham i potrzebuję, myślę że Tobie też brakuje tej miłości, dlatego tak cierpisz...dobrze ze idziesz do UP, ze chcesz cos dzialac...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Goszka » 22 sty 2010, o 01:35

Magosza,trzymam za Ciebie kciuki :ok: :misiu:
Teraz jest noc,ale jutro zaświeci słońce :slonko:
Goszka
 

tego sie najb.obawiam

Postprzez magosza » 22 sty 2010, o 09:22

---------- 07:01 22.01.2010 ----------

Bianko mnie ogólnie brakuje miłości ,czułości ,zainteresowania .w zamian mam.. przejaw toksycznego układu "miłość- posłuszeństwo ,brak pozwolenia do własnego zdania.. do relacji z siostrą akurat nie zamierzam wracać.. ..bo działa ona na mnie źle i destrukcyjnie..samo to jak na mnie patrzy z takim poczuciem wyższości 'kim to ona nie jest; powoduje ,że nóż mi sie otwieraa w kieszeni.... no i to o czym sie przypadkiem dowiedziałam ,jak ciągle próbuje zmanipulować matkę .. by sie ode mnie odwróciła... za to już nie ma )

mój entuzjazm co do UP ..sie rozpłynął..tutaj nawet nie mam prysznica ani lustra ,dobrze ,że ubikacja jest ,jak nie wiele potrzeboa do szczęścia:D musiałabym sie isc wykąpac ,ale chce poczekac az rodzzice z domu wyjdą.. bo tylko u nich jest taka możliwość..

. bo nie chce ich widzieć...

juz nie mowiac o tym ,że mam straszną szopę na głowie:D.. he he...

....szkoda,że nie mam gdzie sie podziać przez te najbliższe dni..:(



jeszcze chcialabym wrócic do wątku sansiviery:) odnosnie tego .. ,że relacja miedzy tobą a mężem byla trudna bo twoja rodzina .. zajmowała w tym wszystkim też duże miejsce... twoje relacje z nią..w moim nie-związku jest podobnie.. i sporo sie kłócimy z tego powodu ... nie wiem jak tu ciebie było sans.. tez sie kłóciliscie?...

i wtedy taka zła jestem jak patrzę na to .wszystko bo nie chce by zajmowali takiego miejsca ,a maja wpływ na moje zycie nawet jak nie są fizycznie obecni...tak samo siostra.. ....

....

---------- 08:22 ----------

leczę sie na nadczynność tarczycy ... i pomału wpadam w niedoczynność tak czuje przynajmniej ... badania mialam dzis robic ,ide jednak w pon..wyniki w środę.. najgorsze jest to,że chodzę prywatnie do endokrynoloszki.. bo z kasy chorych trafiałam niestety fatalnie... u niej lecze sie od ponad 2 lat ,wyprowadziła mnie na prostą..jednak wizyta u niej nie należy do tanich..i boje sie ,że teraz w tej calej sytuacji z moją rodziną bede musiała szukać kogoś innego... w tej chorobie ważne jest szczególnie by leczono cię dobrze... bo ... skutki niedoczynności mogą byc opłakane ..najbardziej sie boje tego ,że utyje ,wiec niemalże co miesiąc ,teraz co dwa miesiąceontroluje steżenie hormonów... ... cały czas mam obraz jednej dziewczyny która też miała kiedys nadczynność ,wyleczyła ją i przestała kontrolowac tsh ..a to juz cale zycie sie powinno sprawdzać..no i nagle przytyła z 30 kg.. i sie okazało,że niedoczynność..to sie potem strasznie długo prostuje.. ta cała rozchwiana równowaga... ...żal mi jej ..bo przestrxega diety ,nie je slodkiego ..rusza się... ale metabolizm stoi w miejscu....
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Postprzez tenia554 » 22 sty 2010, o 11:07

Magosza,pielęgnując uczucie krzywdy nie idzie się do przodu.Przez cały czas przyjmujesz pozycję roszczeniową ,twoje wszystkie niepowodzenia są przez kogoś.A może popracowałabyś nad sobą,zrobiła sama coś dla siebie.Jesteś dorosła i jako osoba dorosła powinnaś ponosić odpowiedzialność za siebie.A ty ciągle tkwisz w nienawiści i wszystko zwalasz na jej barki.Masz żal do rodziców,nienawidzisz siostry,ok ,ale z tego powinno coś wynikać.Chociażby chęć samodzielności.Ale ty wcale tego nie chcesz,ty wiesz przez kogo twoje życie się wali i przez kogo można go odbudować.Wyjdż za ten zaklęty krąg ,zacznij polegać na sobie,a nie będziesz miała pretensji do innych.Popełniaj swoje błędy i miej swoje osiągnięcia,jest to znacznie trudniejsze,ale daje prawdziwą satysfakcję.
Avatar użytkownika
tenia554
 
Posty: 1291
Dołączył(a): 29 mar 2008, o 13:02
Lokalizacja: wrocław

Postprzez Bianka » 22 sty 2010, o 15:24

Magosza tzn ze masz hashimoto? ja mam, masakra jakas, co chwile badam poziom hormonow, w ciazy jest to niebiezpieczne, wlasnie ostatnio nie poszlam wynikow skonsultowac bo moj lekarz bierze strasznie duzo a wydaja mi sie teraz ok, ja jestem w niedoczynnosci, napewno stres pogarsza nasz stan dlatego tak wazne jest zeby to wszystko poukladac z rodziną:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

...

Postprzez magosza » 23 sty 2010, o 21:35

---------- 17:12 22.01.2010 ----------

nie to nie jest hashimoto.. miałam nadczynnosc ,ale leki METIZOLktóry brałam powoduje ponoć cos takiego,że prędzej czy później wpadasz w niedoczynność.... tak przynajmniej lekarz twierdzi....

oj hashimoto to strasznie męcząca sprawa.. znajoma ma.. raz tak raz siak... ...

.... więc dużo zdrowia dla was .. dla ciebie i dziecka.. życzę:)!

---------- 20:35 23.01.2010 ----------

Czasem się zastanawiam czy jeszcze kiedykolwiek będe szczęśliwa:-/...
wszystko w moim życiu układa się nie tak jak powinno..

.... Po tym jak sie pożarłam z nimi ,musiałam tu wrócic bo nie mam sie gdzie podziać ,w ogóle ze sobą nie rozmawiamy .jak oni wracają nie wychodzę z pokoju ,na szczescie mam co robic(patrz sesja..)... puścilam sobie muzyczkę i udaje,że ich nie słyszę.... ciekawe ile tak dam rady...

.... terapia swoją drogą ,ale nieźle się wkopałam w kilka spraw(mieszkanie),i nie latwo z tego sie tak wygramolić samemu..od początku wiedziałam,że to zły pomysł..ale poszłam na to... a teraz doopa... obciążenie przez 30 lat.. bo to ja a nie oni będe to musiała spłacać ,mimo,że mi powiedzieli,że interes przejmie te raty... a teraz nie mam tej zakichanej pracy ....


ciągle coś mąci mój spokój.. co wstaję to nowy problem.. sprawy uczelnii ,sprawy remontu ... ,klótnie zNIm.. użeranie się z rodziną..ta posrana statystyka z której nic nie kumam .same klocki na mej drodzę.. coraz bardziej coś krzyczy we mnie"odpuść sobie" teraz też siedzę i kuję ,ciągle w książkach ,i tak ma wyglądać to życiie.. świetnie....aż sie chce żyć..


...nie wierzę w to,że znajdę pracę.. nie umiem sie sprzedać ,nie wiele mam doswiadczenia .....co z tym fantem zrobic? pojde na bylejaki kurs z UP..może to coś da.. i jeszcze sąsiad kretyn na górze... wystukuje nogą rytm tego co tam słucha...

..potrzebuje spokoju ,ciszy ,samotności....






......i mentora
magosza
 
Posty: 468
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 10:21

Re: ...

Postprzez ewka » 25 sty 2010, o 10:51

magosza napisał(a):Czasem się zastanawiam czy jeszcze kiedykolwiek będe szczęśliwa:-/...

Jeśli nauczysz się być szczęśliwą - to będziesz, Magosza.
Jeśli się nie nauczysz - to nie będziesz.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 224 gości