wypaliło sie czy nic nie było?

Problemy z partnerami.

wypaliło sie czy nic nie było?

Postprzez dzaga » 9 sty 2010, o 01:08

Jestem w zwiazku prawie rok. Na dzien dzisiejszy jest mi obojetne czy sie widzimy czy nie. Wystarczy mi kontakt telefoniczny. Moja praca ogranicza nam spotkania codzienne. Widzimy sie teraz raz lub 2 razy w tygodniu. Przeważnie zostaje na noc. Ochoty na sex juz nie mam od dluzszego czasu. Moze dla mnie nie istniec. Denerwuje mnie to, ze sie ciagle spoznia. Probowalam juz tyle raz, nawet w formie zartu dostała zaegarek pod choinke. Grochem o sciane. Oddalamy sie od siebie czy poprostu czar prysł? Nie wiem co robic? Wątpie w to czy coś jeszcze czuje?
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez the hooded man » 9 sty 2010, o 20:17

A jakie dotychczas były relacje między Wami? Czy był to związek Twoim zdaniem udany? Co ważne - Wasze uczucia były intensywne?
Piszesz, iż zależy Ci na nim zdecydowanie mniej niż kiedyś. Jak bardzo jemu zależy?
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez dzaga » 11 sty 2010, o 04:30

Czy mu zależy? Czasem myślę,że tak. A po takiej sytuacji mysle, że nie: w piatek miał wolne wiec nie wysyłałam mu sms wczesnym rankiem, aby sobie pospał. Koło 15 i koło 17 wysłałam drrugiego. Odp. po godz., że padł mu telefon i że był caly czas w łózku. Zrobiło mi sie przykro, że trudnno mu było ruszyć cztery litery po ładowarkę.Uczucia nadal są. To wiem, ze sa z mojej strony. iNie wiem czy on nadal mnie kocha.
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez bunia » 11 sty 2010, o 10:50

Fakt nie ruszenia tylka nie musi swiadczyc o braku uczuc.....wydaje mi sie, ze brakuje Ci stale potwierdzenia, dowodow, ze kocha, wtedy i Ty bylabys "pewna", ze jest okay.....jesli tak to zastanow sie czy nie jestes moze ciut zaborcza :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez the hooded man » 11 sty 2010, o 20:38

Należy wspomnieć o tym, iż każdy związek przeżywa słabsze chwile. To całkiem normalne. Trzeba takie fakty ze spokojem zaakceptować i spróbować zbudować udaną relację na nowo.

Myślę, iż szczera rozmowa między Wami mogłaby tu pomóc. Rozmowa nie w celu udowodnienia czegoś partnerowi, czy atakowania go, a z nastawieniem na rozwiązanie problemu.
Może właśnie w rozmowie okaże się czy jest jeszcze cokolwiek między Wami lub czy warto jeszcze starać się naprawiać związek.
Nie podejmując dialogu z partnerem pozostajesz w sferze domysłów, co bez wątpienia jest męczące i niekonstruktywne.
Po prostu powiedzieć mu, że coś Twoim zdaniem pękło w związku. Że nie jest tak jak dawniej. Że chciałabyś, aby relacje między Wami się polepszyły. Aby znów wystąpiły uczucia. Opowiedzieć mu o tym co Cię gnębi i spróbować znaleźć przyczynę obecnego stanu.
Twoja szczerość w rozmowie może otworzyć drogę do jego szczerych wyznań, a przecież oto chodzi.

Zaznaczam tu jednak, że oboje musielibyście być na taką rozmowę gotowi. Dialog prowadzony w stylu awanturniczym, z wypominaniem sobie pewnych faktów itd. tylko pogorszy sytuację. Potrzeba przed rozmową psychicznego nastawienia na rozwiązanie problemu. Potrzeba rozmowy w spokoju, z szukaniem rozwiązań i przyczyn stagnacji; z okazaniem szacunku partnerowi. Myślisz, że on byłby obecnie w stanie podjąć taką konstruktywną i szczerą rozmowę?

Jeżeli nie rozmowa, to może próba przeczekania niekorzystnego momentu w Waszym związku, ale za to z częstszym spotykaniem się i z większym okazywaniem uczuć? Z większą bliskością duchową? Byłaby to próba powrotu do dawnych, udanych kontaktów.
To dobry moim zdaniem sposób na odbudowanie korzystnych relacji. Zresztą o tym także trochę poniżej.

Faktycznie, jak pisze bunia, szukasz nieco potwierdzeń Waszych/jego uczuć. Nie wiem czy to najlepsze rozwiązanie. Czasem po prostu zamiast szukać jakiś strzępów uczuć można je po prostu okazać. Nawet zwykłe, bardzo czułe przytulenie partnera (nawet na kilka minut; w milczeniu) może mu o wiele więcej zakomunikować niż smsy, rozmowy, ponaglania i inne tego typu rzeczy. To jest niejako taka terapia szokowa, gdyż z pewnością nie spodziewa się w tej chwili od Ciebie aż takich uniesień. Musi jedank to być z Twej strony szczere. To może mu nieco otworzyć oczy. Powiedzieć jak bardzo Ci zależy i zmobilizować go do większych starań oraz do okazania uczuć co najmniej współmiernych.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez dzaga » 13 sty 2010, o 02:42

bunia napisał(a):to zastanow sie czy nie jestes moze ciut zaborcza
Tak zrobię
Avatar użytkownika
dzaga
 
Posty: 188
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:35

Postprzez smerfetka0 » 14 sty 2010, o 17:34

moim zdaniem czasami tak juz bywa ze wydaje wam sie ze nie potrzebujecie sie wzajemnie a rozsatanie wcale by bardzo wami nie wstrzasnelo.. moze po prostu troszke wyluzuj i olej takie bzdury. faceci sa prosci, i uwierz ze jesli nie wstal bo lezal i bylo mu dobrze to nie znaczy ze nei chcial miec wtedy z toba kontaktu albo nie myslal o tobie.
zajmuj sobie czas sama a to po prostu minie, albo odswiezcie jakos wasz zwiazek :) :wink:

nie nakrecaj sie tak z takich malutkich powodow :)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 240 gości

cron