Kazałam mu odejść

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 13 wrz 2007, o 10:35

Katka, no nie może tak być, aby jego jakaś słabość czy po prostu jakaś ciągutka robiła z Ciebie osobę bezwartościową, gorszą... tak nie można! Ktoś, kto zawodzi (w jakikolwiek sposób) najbliższą osobę, zawodzi również sam siebie... i z tym będzie musiał żyć. To nie tak, że ja go bronię... nie mogę się tylko pogodzić z tym, że Ty masz siebie "za nic" - tak nie można! Tak nie jest!

KATKA napisał(a): Wiem, że to moje życie i moje decyzje ale obojętne czego teraz nie postanowie to będzie złe.....nie moge odnaleźć tego głupiego rozwiązania...

Nie musisz dzisiaj niczego podejmować... daj sobie czas, kiedy się to w Tobie jakoś poukłada – no bo przecież musi się poukładać! Najlepiej (wg mnie), kiedy swojej decyzji jesteśmy pewni bez względu na ryzyko, jakie ona niesie... takie życie, a pewne jest tylko to, że po nocy wstaje dzień.

Porażka? Kochana, życie nie jest i nie będzie pasmem tylko sukcesów... jest różnie. Jeśli potraktujemy to inaczej - jako nauczkę, przygodę, doświadczenie - to i może uda się przekuć to na coś pozytywnego dla siebie. Nie widać tego, kiedy boli... ale i tutaj czas działa na naszą korzyść.
Ściskam
:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Barbie* » 13 wrz 2007, o 11:08

Katko kochana,

bardzo mi smutno z tego powodu co Cię spotkało, faceci chyba to tłuki i nie uczą się na błędach(...) Ehhh. Nie wiem jak mozna ukoic Twój ból, chyba na razie musisz czekać, czekać, czekać...

Pytałas czy dac mu szansę - Jak uważasz. Ja bym mu nie dała. Wydaje mi sie że człwoiek który nie potrafi z niej korzystać, później juz po prostu na nią nie zasługuje. Widac że tamten błąd go niczego nie nauczył, a jego czyny znowu tylko przysporzyły Ci łez i cierpenia. Tamten czas nie nauczył go niczego. Ty dałas mu szanse bo obiecywał, pięknie mówił i przepraszał... żewnymi łzami każdy może się zalewać kiedy o cos prosi lub błaga-to wiadomo nie od dziś. wydaje mi się że nie miał wcale tak wspaniałych intencji wobec Ciebie skoro dalej Cię ranił, okłamywał i poniżał przed nią i przed Tobą samą.
Odeszłabym, nie dałabym drugiej szansy. Widac że człowiek nie ma skrupółów. Co z tego ze tera zbedzie pięknie mówił jak pewnie sobie pomyśli ze jak mu wybaczasz wkółko to bedziesz i ja 3 razem, 6 i 8? Do tego zamiast szukac pocieszycielki w Tobie, budowac z Toba dobre relacje to on sie wyżala jakiejś tam.....

Kiedys usłyszałam fajne zdanie - trzeba dawac człowiekowi szanse, bo a nóż sie może zmieni, ale z drugiej strony nie można ich dawac nieskończenie wiele........

Trzymaj się, ściskam Cię moja Imienniczko:*
Barbie*
 
Posty: 358
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:57
Lokalizacja: Powiedzmy Gdańsk :)

Postprzez ramona » 13 wrz 2007, o 11:27

---------- 11:18 13.09.2007 ----------

Katko chcialabym byc taka dzielna i konsekwentna jak ty.
Dobrze, ze wiesz, czego chcesz, bo tak naprawde to wiesz czego chcesz, a smutno ci bo zostalas oszukana, zreszta trudno w takich sytuacjach nie cierpiec.
Bedziesz szczescliwa w zyciu :) - bo wiesz czego chcesz i jasno to okreslasz.

---------- 11:27 ----------

Acha, jeszcze jedno, kazdy jest troche za tym bys dala mu kolejna szanse.
Twoje serduszko Ci powie, co masz zrobic, lub los Toba pokieruje :wink:
Potrafisz jasno stawic granice, a to bardzo dobra cecha. Nie wejdzie Ci facet na glowe, a moze cos zrozumie w swoim czasie, a jak nie to niech spada na drzewo.
Skoro czujesz sie zle w tej sutuacji, jest ci niewygodna, cos w tym musi byc. Nie mozesz czuc sie oszukana.
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez KATKA » 13 wrz 2007, o 21:45

wiecie co boli teraz najbardziej boli...dużo słysze o tym o tamtym....wiem, że on zawsze miała problemy z rozmową... ale wśród tych wszytskich słów nie usłyszłam najważniejszego powodu dla którego miałby zostać :( nie usłyszałam "kocham cię" dopiero teraz to zauwazyłam :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Pytajaca » 13 wrz 2007, o 21:57

Katka, wiem, ze to boli. Ale milosc jest najwazniejsza, a jesli jej nie ma - to,ze sie przestaniecie widywac bedzie lepsze dla Ciebie, dla niego. Nie moze byc tak, ze to ciagle Ty wybaczasz, a on bezproblemowo lamie granice. Gdzie tu rownowaga? A gdzie szacunek dla Ciebie jako nawet przyjaciela?

Katka, trudno sie oderwac od kogos, kogo sie kocha, z kims sie jest blisko. Ale czasami patrzy sie na te osobe troche jakby byla naszym odbiciem albo odbiciem rodzica albo naszych marzen. A ta osoba poprzez czyny wciaz stara sie nam tlumaczyc, ze to nie tak, ze to nie ten obraz, ze jest przeciez inna (-y).

Jesli wciaz sie przytulasz do tego odbicia, to ryzyko sie zwieksza - za kazdym razem. Moze on po prostu wie, ze nie dorasta do tego odbicia...i znow bedzie staral Ci sie pokazac - nieswiadomie - ze to nie on.

Ludzie sie nie zmieniaja, tak samo jak niezmienne sa linie papilarne kazdego czlowieka. Mozesz zmieniac wszystkie ubrania swiata, a Twoja rogowka caly czas bedzie taka sama. Nie wierze w zmiany ludzkich charakterow, ewentualnie staranniejsze "zabiegi" by ten charakter wyszlifowac, ale nie zmienic. Czy sie udaja - oto jest pytanie. Jednym tak, innym nie. Czy Twoj partner kocha Cie na tyle, by chciec oszlifowac ten kamien?

Zapytaj siebie i jego.

Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez KATKA » 13 wrz 2007, o 22:30

Pytajaca ..... jestes chyba dla mnie za mądra.... :( widzisz ja pytam czego on odemnie teraz chce po co chce... słysze, że chce byc chociaz obok....że nie umie tak jaj trzeba ale zrobi wszytsko żebym zobaczyła, ze warto dac mu szanse...nie wiem po co :( w sumie gdyby mu nie zależało to dałby sobie spokój bo co go przy mnie trzyma do cholery no co????Ja się chyba zmieniam, coś w środku mnie zaczyna inaczej patrzec na to wszystko...poprostu powoli przestaje boleć...piszę sobie z nią o ironią z powodem mojego nieszczęscia, nawet się uśmiecham....czyzby było po wszytskim?? już tak po prostu, a gdzie łzy? Gdzie smutek? rozczarowanie, złość....czy to możlwe, ze to odepchnełam....że gdzieś jest??? czy poprostu wewnętrzna ja chce żeby było po wszytskim, żeby zakończyc temat...żebym myślała, ze nic strasznego się nie stało....no coś się stało...ale czy tragedia?? sama siebie nie rozumiem, przed chwilą to był taki ból???? teraz pojawia sie pustka... co będzie potem??? wyrzucam go...ale wcale nie chce zeby jechał :( chce zeby sie starał, żeby udało mu sie mnie przekonać, sama palcem nie rusze ale mam w sobie te durna nadzieje, ze mu sie uda :( czy ja naprawdę jestem taka beznadziejna....czy cos mnie zaslepia??? na pewno nie miłośc bo teraz jej we mnie nie ma :(... tyle pytań......
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Pytajaca » 13 wrz 2007, o 22:45

KATKA napisał(a):Pytajaca ..... jestes chyba dla mnie za mądra.... :(

Katka, nie chce byc "za madra", lepiej nie miec takiej "madrosci", nie wiedziec, nie myslec....Czasami sobie tak mysle wlasnie./...
Co bedzie potem?...Pozniej znow bedzie bol. Katka, jestes w fazie szoku, odretwienia, zaprzeczenia. Jak naprawde go juz nie bedzie przy Tobie,to dopiero poczujesz, czy go kochasz.

Nie ma milosci juz w Tobie? A gdzie sie podziala? Milosc zawsze jest, jesli ja tylko w sobie masz. Moze sie polozyla spac, albo poszla pod prysznic, ale jesli byla, to jest tam nadal, gwarantuje Ci. I wcale nie musi to byc milosc do tej samej osoby,ale do swiata, innego czllowieka, do ludzi czy zwierzat.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 13 wrz 2007, o 23:56

O poczuciu własnej wartosci miało być...;))
Widzisz poczucie walsnej wartości, to nie jest coś, co mozna komuś dać albo odebrać. To jest niezalezne od nikogo, oprócz od nas samych.
Widzisz- jeśli budujesz poczucie własnej wartości tylko na tym, że przeglądasz się w jego oczach i podoba Ci się, to co tam widzisz- to świecisz światłem odbitym. Ale lepiej świecić własnym światłem, bo jest niezależne od nikogo. Słowem- gwiazda fajnie być, ale jeszcze lepiej- słońcem.
Mozna je budowac na wielu rzeczach, ale trzeba zacząć.
To między innymi powód, dla którego napisałam Ci , zebyś się zastanowiła nad terapią.
Wiesz takie jazdy- ona jest ode mnie lepsza, ja jestem gorsza sprowadzają myślenie na niedobre tory, bo pojawia się zazdrość. A zazdrość wcale nie świadczy o miłości (chociaz dużo osób tak myśli, nie wiem dlaczego)
Zazdrość krzywdzi naszych bliskich, świadczy o braku szacunku.
Katka! ani Ty nie jesteś lepsza od tamtej, ani ona od Ciebie. Twój facet woli Ciebie- o tym swiadczą fakty.

Wiesz, byłaś taka rozdygotana, zrozpaczona, a ja nawet nie rozumiałam o co Ci chodzi, bo mnie wlaśnie się tak wydawało- że nic wielkiego się nie stało. Może to nieładnie, ze żalił się innej dziewczynie,zamiast porozmawiac z Tobą, nieladnie, że ukrywał znajomość a więcej?
Powiem Ci od drugiej strony- czasem nawiązuję znajomosci przez neta, czasem się zaprzyjaźniam, mój się wścieka (wściekał), Pytam o co Ci chodzi?
W jaki sposób czujesz się zagrożony? On nie wie... On chce(chciał) mnie całą. A ja ze wszystkich sił z tym walcze. Nic złego nie robię. Nie zrezygnuje z neta, tylko dlatego, że jemu sie to nie podoba. A gdyby postawił mi ultimatum...? No cóż ja bym postawiła swoje. Do czego byśmy doszli?
A jeszcze jedno- tylko tak dla sprawiedliwości- Katka Ty się też zaliłaś na niego! na ogólnie dostępnym forum. Tez szukałaś pociechy, zrozumienia.
Wiesz, mnie się wydaje, ze bierzesz go pod lupe, pod obserwację, wszystkie jego zachowania tłumaczysz na "nie". Tak naprawdę nie dajesz mu szansy.
Nie mówię, ze wiem jak to jest u Ciebie.
Nie mowię, że masz wybaczyć zdradę. Tylko gdzie ta zdrada?
Mowisz, ze nie uslyszałaś "kocham Cię"- nawet się nie dziwię... nie zarzucilabyś mu obłudy? Ściemy? Tchórzostwa? Tylko powiedz- po co miałby to robić,co robi, gdyby Cie nie kochał? No- ja to tak widze...

Bardzo się ciesze, że trochę ochłonęłaś, że jest Ci lepiej. Pozdrawiam Cie, Kochana.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez KATKA » 14 wrz 2007, o 07:37

Wszystcy macie racje......
Agik wiem, że ja tez sie tu wypłakuję... nie da sie ukryć ale to taka moja bezradność nie mam gdzie z tym iść bo jak szłam do Michała to kończyło sie na awanturach :( a on nawet nie próbował przyjść do mnie ale nie o tym chciałam......
Kurcze punkt widzenia zmienia się ostatnio strasznie szybko, troche mnie to nawet przeraza... jeszcze wczoraj myślałam, ze mnie nie kocha bo tego nie pokazywał nie powiedział a dzissiaj jak myłam głowę to popatrzyłam na baterie prysznicowa o której marzyłam, i która niestety nie była tana...a jednak jest...ja za nią nie zapłaciłam.....
Jak to wszytsko czytam to zastanawiam sie jak można być takim jak ja co cchwila zmieniać zdanie...czy to jakis szok pourazowy ;) może mam ogromnego guza od wczoraj bo przywaliłam w futryne czołem jak wyrzucałam papierek do śmieci....przynajmniej sie pośmialiśmy.....
Nawet nie wiem co teraz piszę.......tak sobie wymysliłam przed chwilą, ze może dojrzewam w środku, moze zmieniają się moje priorytety, potrzeby.....zasady?? Mam akurat moment, w którym nie widzę nic złego w znajomości z nią.......o dziwo widzę jej podobieństwo do mnie bo cały czas piszemy ze sobą, nie mam do niej żalu...chciała czegoś dla siebie miała przecież prawo......cieszę się,z ę teraz pomyśłała o mnie, że jestem...bo to chyba nie kłamstwa....??
No i tak beblając jż dalej bez sensu... doszłam do wniosku, że to nie te kłamstwa, czy utajniony kontakt tak mnie zranił....to poczucie zagrozenia Agik niska samoocena...Masz racje od dłuższego czasu chcę świecic światłem odbitym bo nie potrafie odnaleźć własnego :( Problem w tym,z ę michał nie potrafi mi okazać......ogólnie wiekszości rzeczy on jest jak w takiej skorupce...zabolało mnie, ze otworzył się przed nią a nie przedemną, tylko, ze ja chyba za bardzo naciskałam, teraz to wiem.....bał sie mnie a to chyba najgorsze co mogłam zdziałać :(
wiem jedno gdybym czuła sie kochana, nie poczułabym się zdradzona......a teraz poprostu tak jak za pierwszym razem zdrada jest dla mnie to,z ę ona dostała to co powinnam dostać ja :( wiem, ze źle do tego dążyłam ale mimo wszytsko....zreszta powiedziałam o tym Michałowi...słuchał wczoraj ciekawe co z tego wyciągnie....
No i tak w sumie to nawet nie wiem co przekazałam bo pewnie niewiele z tego co chciałam ;) przepraszam pewnie stwarzam teraż wrażenie nieźle zamotaniej...ale w sumie to chyba tak własnie jestem jestem, to jakaś wyjątkowość przeciez prawda ;)
Dziś się nie widzimy...moze dobrze...ide poszaleć...wyrzyc się....a jutro chciałabym wstac i przestać oczekiwać, wymagać.....tylko brać co jest oczywiście nie byle co....ale to co moge dostać to chyba nie byle co....
Jestem za daniem mu szansy....chyba cały czas tak było :( zawsze zreszta tak jest...tylko tym razem ukryłam to tak głęboko siebie, ze myśłam że "się znikło ;)" Wiem, że pare osób to potępi....bo się nie szanuję czy coś......Wiecie co mi napisała ta Marzena...że szacunek do siebie to walczenie o to co dla nas dobre i ważne...a on nadal jest ważny.Może potrzebowałam takiej lekcji, szkoda,z ę tak bolesnej...w sumie to już nie wiem pewnie to znowu jakaś chwila olśnienia moze zaraz minie....Nie umiem być twarda...konsekwentna wieć chyba jestem słaba...................
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez agik » 14 wrz 2007, o 08:50

Przeczytałam jeszcze raz cały ten temat, oraz tamten poprzedni "nadzieja".
Widzisz i mnie się zdaje, ze dobrze nawet sie stało, ze tak wybuchnęłaś.
Gdzieś zła para musi zostac wpuszczona.
Znależliście się oboje w nowej sytuacji, obojgu było wam trudno. Czasem takie docieranie jest bolesne. Czasem trudno się wyzbyc wrażenia,takiego "uwięzienia" w drugiej osobie. Zaczynaja denerwować pierdoły, o które by się człowiek nie podejrzewał. Ja pamiętam jedna taka awanturę, ktorą moj mi zrobił o okruszki z chleba. Ja się wykłócałam o nieodwieszony prysznic. A to są duperele. Tylko jak tych dupereli się nazbiera- to człowiek zaczyna myśleć " dlaczego on mnie tak nie lubi, przeciez tak sie staram, daję z siebie tyle".
Można sie nauczyc, naprawdę można, byc z drugim człowiekiem.
Widzisz obydwoje szukaliscie dla siebie pociechy- on u tamtej dziewczyny, Ty tutaj.
Strojenie foch z powodu "zamkniętości" partnera nie wydaje mi się dobrym pomysłem. W tamtym temacie napisałaś, że po kolejnej kłótni, poszłaś spać do innego pokoju. Katka- to są fochy!
Jeszcze też sobie myślę, ze takie coś bardzo musiało go zaboleć i podejrzewam, że nie za bardzo rozumie o co Ci właściwie chodzi. Możliwe, ze nie umie tego wyrazic słowami.
Nie wiem- moze warto zamiast doszukiwać się jakichś złych cech, po prostu zauważyć te dobre. I jeśli chcesz, by był po Twojej stronie- Ty badź po jego.

I jeszcze jedno- kto ma Cie potępić? I za co? przeciez to Twoje życie, To Ty dostaniesz nagrodę, lub lub Tobie przyjdzie za to zapłacić.
A jeśli nawet ktos Cię potępi- to co Cię to właściwie obchodzi...;)))

Pozdrawiam Cie Karola, naprawdę bardzo sie cieszę, że ci lepiej.
Jesteś bardzo dzielna.
Myśle, ze dobrze będzie! ;)))
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 14 wrz 2007, o 10:54

Aż mam dzisiaj wielką chrapkę
na odważną i śliczną KATKĘ;)

I kochaną... a tak zwątpiła!

No miło poczytać
:oklaski:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez oliwka » 14 wrz 2007, o 11:33


Witaj Katka,
dawno nie pisalam na forum, ale regularnie tu jestem. Po przeczytaniu Twojej historii, przypomnialam mi sie moja wlasna - prawie identyczna ( pisalam o niej 2 lata temu). My takze bylismy od ponad 6 lat razem i wyszla na jaw sprawa jakich maili, rozmow gg, telefonow - poczulam sie bardzo zdradzona i oszukana, przepraszal itp., po mniej wiecej pol roku historia sie powtorzyla - wtedy sie rozstalismy - a on co - przepraszal, mowil, ze kocha i w koncu dalam mu szanse - mimo tego jak bardzo mnie skrzywdzil, bo bardzo go kocham. Bylo trudno, nie potrafilam mu wybaczyc, caly czas wypominalam to co zrobila, ale on powolutku probowal odzyskac utracone zaufanie ( nawet w kazdej chwili moglam zobaczyc jego telefon i zawsze mial dzwonki wlaczone :D ). Teraz moge Ci powiedziec, ze udalo nam sie zbudowac wszystko od nowa, mam nadzieje, ze taka sytuacja juz nigdy nas nie bedzie dotyczyc. Teraz jest wszystko ok i od 3 miesiecy jestesmy szczesliwym malzenstwem :lol:
Tobie takze zycze wszystkiego najlepszego
Pozdrawiam
Oliwka
oliwka
 
Posty: 4
Dołączył(a): 14 wrz 2007, o 11:08

Postprzez ramona » 14 wrz 2007, o 17:40

I bardzo dobrze Katko :wink:
Trzeba robic, to co sie czuje i tak by nam bylo najlepiej :)
Pokazalas, co Cie boli, nauczyliscie sie czegos o sobie :)
I nadal uwazam, ze jestes odwazna.

Oby to byla dobra lekcja dla Was.

Trzymam kciuki za pomyslnosc.
Avatar użytkownika
ramona
 
Posty: 278
Dołączył(a): 14 maja 2007, o 15:35

Postprzez KATKA » 14 wrz 2007, o 21:22

Oliwka gratuluje, tez bym chciała kiedyś takiego momentu ;)
No i niegdzie nie poszłam wróciłam do domu....znowu smęt mnie złapał, a wiem, że jakbym poszła ze znajomu=ymi, to byłby alkohol...duzo alkoholu a to oznacza głupie myśli...dużo głupich myśli...wiec w obecnej sytuacji wolałam sobie tego oszczędzić......Przeczytałam wszytsko od poczatku do końca ze 3 razy.....i w sumie rozumiem Was siebie nie....siebie to ja chyba nigdy nie zrozumiałam.......Ale kupiłam sobie dzisiaj buciki :) i puder i inne niepotrzebne bardzo rzeczy :) ale leża koło mnie i wymuszaja uśmiech ;)
Jutro Michała chce mnie zabrac na zakupy o zgrozo po raz pierwszy w zyciu chyba :) poważnie bez okazji już bardzo dawno nic nie dostałam....ciekwe tylko kto go zasponsoruje ;) pewnie ja moją kredytowa hehe...dobra bez zartów .....będę sobie dzisiaj pewnie siedzieć i myśleć...jak się zmienić.....jak powyrzucac z siebie to co nie powinno się we mnie znajdować.....ten głupi sposób myślenia, dziwne poglądy nie wiem nie lubie w sobie paru cech, moze wreszcie zachce mi sie z nimi powalczyć? Cały czas udaje twarda i niedostępną, boje się, zeby nie pomyślał,z e już po wszystkim bo sama nie wiem czy to juz pewnie nie......bywam nie miła, dogryzam mu, zadaje niezręczne pytania...ale to silniejsze ode mnie.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez agik » 14 wrz 2007, o 21:52

Brawo Katka!
Bardzo się cieszę!
Zobaczysz, bedzie dobrze.
Wykonałas dobra robotę. A powiem Ci nie każdego na to stać.
Coś musiało się stać, żebyście się nawzajem nie pozabijali. Wiesz, co mi się wydaje ważne? Twój facet cały czas przy Tobie był! Nie wypiął się na Ciebie, nie uciekł. To też nie łatwe.
No i byc może zyskałaś jakąś nową koleżanke? kto wie...

Brawo Katka!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 114 gości