O poczuciu własnej wartosci miało być...
)
Widzisz poczucie walsnej wartości, to nie jest coś, co mozna komuś dać albo odebrać. To jest niezalezne od nikogo, oprócz od nas samych.
Widzisz- jeśli budujesz poczucie własnej wartości tylko na tym, że przeglądasz się w jego oczach i podoba Ci się, to co tam widzisz- to świecisz światłem odbitym. Ale lepiej świecić własnym światłem, bo jest niezależne od nikogo. Słowem- gwiazda fajnie być, ale jeszcze lepiej- słońcem.
Mozna je budowac na wielu rzeczach, ale trzeba zacząć.
To między innymi powód, dla którego napisałam Ci , zebyś się zastanowiła nad terapią.
Wiesz takie jazdy- ona jest ode mnie lepsza, ja jestem gorsza sprowadzają myślenie na niedobre tory, bo pojawia się zazdrość. A zazdrość wcale nie świadczy o miłości (chociaz dużo osób tak myśli, nie wiem dlaczego)
Zazdrość krzywdzi naszych bliskich, świadczy o braku szacunku.
Katka! ani Ty nie jesteś lepsza od tamtej, ani ona od Ciebie. Twój facet woli Ciebie- o tym swiadczą fakty.
Wiesz, byłaś taka rozdygotana, zrozpaczona, a ja nawet nie rozumiałam o co Ci chodzi, bo mnie wlaśnie się tak wydawało- że nic wielkiego się nie stało. Może to nieładnie, ze żalił się innej dziewczynie,zamiast porozmawiac z Tobą, nieladnie, że ukrywał znajomość a więcej?
Powiem Ci od drugiej strony- czasem nawiązuję znajomosci przez neta, czasem się zaprzyjaźniam, mój się wścieka (wściekał), Pytam o co Ci chodzi?
W jaki sposób czujesz się zagrożony? On nie wie... On chce(chciał) mnie całą. A ja ze wszystkich sił z tym walcze. Nic złego nie robię. Nie zrezygnuje z neta, tylko dlatego, że jemu sie to nie podoba. A gdyby postawił mi ultimatum...? No cóż ja bym postawiła swoje. Do czego byśmy doszli?
A jeszcze jedno- tylko tak dla sprawiedliwości- Katka Ty się też zaliłaś na niego! na ogólnie dostępnym forum. Tez szukałaś pociechy, zrozumienia.
Wiesz, mnie się wydaje, ze bierzesz go pod lupe, pod obserwację, wszystkie jego zachowania tłumaczysz na "nie". Tak naprawdę nie dajesz mu szansy.
Nie mówię, ze wiem jak to jest u Ciebie.
Nie mowię, że masz wybaczyć zdradę. Tylko gdzie ta zdrada?
Mowisz, ze nie uslyszałaś "kocham Cię"- nawet się nie dziwię... nie zarzucilabyś mu obłudy? Ściemy? Tchórzostwa? Tylko powiedz- po co miałby to robić,co robi, gdyby Cie nie kochał? No- ja to tak widze...
Bardzo się ciesze, że trochę ochłonęłaś, że jest Ci lepiej. Pozdrawiam Cie, Kochana.