---------- 18:39 05.01.2010 ----------
Nie mogę ocenić, czy możesz sama się uporać z tym problemem. Nie jestem specjalistą, wręcz przeciwnie, sama mam problemy. Terapia polega raczej na tym, że samemu się dochodzi do pewnych wniosków, a terapeuta jedynie ukierunkowuje i zachęca do przemyślenia różnych spraw. To co napisałam wcześniej opiera się na moich wcześniejszych doświadczeniach. Pewne rzeczy przerabiałam po kilka razy zanim do mnie dotarło, że to naprawdę nie ma sensu. Nie jestem osobą po szczególnych przejściach, rozwodach, po prostu zmarnowalam wiele lat
---------- 18:58 ----------
Myślę, że tracisz czas. Nie sądzę byś była sama. Z toksycznymi partnerami też można stworzyć związek i to taki, z którego nie da się uwolnić. Taki związek jest toksyczny dlatego, że cię rani i masz coraz gorszą samoocenę. To jest jak wir wodny, który Cię wciąga na dno. Wybierasz toksycznego, który Cię źle traktuje. To podkopuje twoją samoocenę. Myślisz sobie: "Źle mnie traktuje, bo jestem do niczego, gdybym miała większy biust, szczuplejsze, nogi, więcej pieniędzy itp., to traktowałby mnie lepiej". Czujesz się źle, więc nie masz odwagi walczyć o swoje prawa, stawiać wymagań, ani... szukać partnera. Wybierasz coraz gorszych, bo myślisz, że tylko na takich zasługujesz. Wybieraj ludzi, którzy Cię dobrze traktują, to Ci podniesie samoocenę, zamiast walczyć o tych, którzy są do niczego.
---------- 19:11 ----------
Nie czujesz się dobrze, ale kto jest odpowiedzialny za wystawienie Cię na nieprzyjemne wpływy tego mężczyzny? Kto jest odpowiedzialny za to, że śnieg pada na twoją głowę? Czyja to wina, jeśli kamień spadnie Ci na głowę? Jest na świecie cała rzesza różnych niebezpiecznych i szkodliwych ludzi, tak samo jak inne nieprzyjemne rzeczy. Jednak, czy śnieg pada Ci na głowę dlatego, że jesteś do niczego?
Czy Ci, którym nie pada na głowę są idealni? Czy można obwinić śnieg? Nie, po prostu nie ochroniłaś się przed zimnem. Na początku można kogoś nieadekwatnie ocenić, albo nie zna się konsekwencji toksycznych związków. Jeśli już jednak zdałaś sobie z tego sprawę, to chroń siebie. Myślę, że rozmowa na ten temat bardzo pomaga, bo samemu często idealizuje się obiekt swoich westchnień. Zupełnie inaczej wygląda to z perspektywy osoby postronnej, lub nawet z perspektywy czasu.
---------- 19:27 ----------
Z tego co piszesz można wyciągnąć wniosek, że zakochałaś się w tym człowieku. Miałaś ku temu podstawy, prawił Ci komplementy, mówił, że jesteś "dzielna", stwarzał wrażenie, że on również Cię kocha, jednak poczucie obowiązku wobec narzeczonej nie pozwala mu na ujawnienie waszego związku (może tak nie powiedział, ale dał taką nadzieję). Jako osoba wrażliwa i skromna, nie do końca wierząca we własne możliwości łatwo uległaś jego czułym słowom, które wypowiadał w szczerym zachwycie. Może nie miałaś takiego zamiaru, ale powoli uległaś emocjom. On jest naprawdę beznadziejny. Mówi, że kocha żonę i że jest wspaniałą kobietą, a zaczął się oglądać za inną jeszcze przed ślubem. Zupełnie nie bierze odpowiedzialności za swoje słowa, zarówno wobec żony, jak i wobec Ciebie. Jest niedojrzałym egoistą. Gdyby Cię naprawdę kochał i mu na Tobie zależało, to po prostu zostawiłby Cię w spokoju i pozwolił byś ułożyła sobie życie, skoro on jest zajęty. Skoro jego żona jest taka idealna, to dlaczego nie zakończy znajomości z Tobą? Nawet gdybyś to Ty była głównym inicjatorem tej znajomości i nie dawała mu spokoju, to przecież mógłby się na to nie zgodzić, zignorować to? Dlaczego tego nie zrobił. On jest bardziej nie w porządki, bo Ty jak wnioskują jesteś osobą wolną, więc możesz sobie pozwolić na romans z kim zechcesz. Mało, że kontynuował znajomość z Tobą, nie troszcząc się o to jakie to będzie miało konsekwencje dla Ciebie, a może i dla żony(którą rzekomo kocha), jeśli sprawa wyjdzie na jaw, to jeszcze dołuje Cię mówiąc Ci, że nie ożeniłby się z Tobą, że żona jest wspaniała. Typowe obniżanie samooceny, żeby utrzymywać kogoś w posłuszeństwie, mieć Cię na długim sznurku i wykorzystywać. Opowiada Ci te brednie o szczęśliwym małżeństwie i cudownej żonie, żebyś się beznadziejnie czuła, a co za tym idzie nie domagała się dla siebie lepszych praw. Im dłużej się będziesz na to zgadzać tym gorsza się będziesz czuła.